taka jest nielitość cesarza j. m. jako ich sumienia gryzienie, bo z pokojem wojsko Pragę przeszedłszy, z wielką skromnością poszło przez Czechy aż do Śląska. Jednakże pod tym czasem gdy oni przechodzili Czechy, iż przypadała Ewangelia o podobieństwie królestwa niebieskiego człowiekowi, który gdy posiał dobre nasienie na roli swojej, nieprzyjaciel przyszedłszy przygiął kąkoł, którego potem długo aby rósł z pszenicą pospołu zaniechawszy, gdy żniwa przyszły, kazał go był powyrywać w snopki na spalenie, książę Lichtenstejn przykładem Ewangelii ś. predykanty i ministry ze wszystkich Czech kazał powyganiać, i drogę im za pragskiemi ukazać, tak iż kupami, jak snopami w świat wędrowali, Eleary zdaleka
taka jest nielitość cesarza j. m. jako ich sumienia gryzienie, bo z pokojem wojsko Pragę przeszedłszy, z wielką skromnością poszło przez Czechy aż do Szląska. Jednakże pod tym czasem gdy oni przechodzili Czechy, iż przypadała Ewangielia o podobieństwie królestwa niebieskiego człowiekowi, który gdy posiał dobre nasienie na roli swojej, nieprzyjaciel przyszedłszy przygiął kąkoł, którego potem długo aby rósł z pszenicą pospołu zaniechawszy, gdy żniwa przyszły, kazał go był powyrywać w snopki na spalenie, książę Lichtenstejn przykładem Ewangielii ś. predykanty i ministry ze wszystkich Czech kazał powyganiać, i drogę im za pragskiemi ukazać, tak iż kupami, jak snopami w świat wędrowali, Eleary zdaleka
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 116
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
Tu o teraz gdyby go wisząc tak widziały/ Którekolwiek dla niego kiedy co cierpiały/ Dawniejsze Heroiny/ jakoby mu z świata Tym prędzej dopomogły: A pierwsza nad kata Mocniejby Erysila ręce mu ściągnęła Tą/ którą się cięciwą sama zadzierzgnęła; Jokasta od własnego niepoznana Syna/ I z wieże Sestyackiej zrzucona dziewczyna/ Gałęzi mu przygięły: Roztrząśniona płodem Swym Semele/ i wszytka ze swoim narodem Kreta kiedyś/ haniebny regestr jego zbrodni Przed oczy mu stawiła: Co robił w pochodni Z Kleopatrą Farowej: Co z Fedrą przez karty Zdradzieckie przestrzeżone/ i w krowie zawartej Z wszeteczną Pazyfaą: Co z Laodamią/ Ariadną/ Danaą/ Cenissą/ Lidyą: Prokrys
Tu o teraz gdyby go wisząc tak widziáły/ Ktorekolwiek dla niego kiedy co cierpiáły/ Dawnieysze Heroiny/ iákoby mu z świátá Tym prędzey dopomogły: A pierwsza nád kátá Mocnieyby Erysilá ręce mu śćiągnęłá Tą/ ktorą się ćięciwą sámá zádzierzgnęłá; Iokástá od własnego niepoznáná Syná/ Y z wieże Sestyáckiey zrzucona dziewczyná/ Gáłęzi mu przygięły: Rostrząśniona płodem Swym Semele/ y wszytká ze swoim narodem Kretá kiedyś/ hániebny regestr iego zbrodni Przed oczy mu stáwiłá: Co robił w pochodni Z Kleopátrą Fárowey: Co z Fedrą przez kárty Zdradzieckie przestrzeżone/ y w krowie záwártey Z wszeteczną Pázyfáą: Co z Láodámią/ Aryádną/ Dánáą/ Cenissą/ Lidyą: Prokrys
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 122
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
moc oddał gromy i pioruny? Czy wolno jej się rozpościerać wszędy? Czy ma tę władzą z twoich ordynansów, Być Monarchinią i Panią wakansów? Wyniosłe cedry wichrom każe kruszyć, Ciernia i głogi ani się zachwieją, Stoletne dęby z mocnych gruntów ruszyć, A trzciny stoją podparte nadzieją, Ze choć je burza aż do ziemi przygnie, Prędko powstanie, i głowę podźwignie. Ten co nie dawno pługiem, sochą, radłem, Zakopanego szukał szczęścia w roli, Żadną nauką, nawet abecadłem Głowy nie złomał, oraczem być woli, Słusznie pracował i skiby przewracał, Bo w nich Szlachectwo i Herb swój wywracał. Ten co zaś Mitry, Buławy, Infuły
moc oddał gromy y pioruny? Czy wolno iey się rospościerać wszędy? Czy ma tę władzą z twoich ordynansow, Bydź Monarchinią y Pánią wákansow? Wyniosłe cedry wichrom każe kruszyć, Ciernia y głogi áni się záchwieią, Stoletne dęby z mocnych gruntow ruszyć, A trzciny stoią podparte nádzieią, Ze choć ie burza aż do ziemi przygnie, Prędko powstánie, y głowę podźwignie. Ten co nie dáwno pługiem, sochą, rádłem, Zákopanego szukał szczęścia w roli, Zádną náuką, náwet abecadłem Głowy nie złomał, oráczem bydź woli, Słusznie prácował y skiby przewrácał, Bo w nich Szláchectwo y Herb swoy wywrácał. Ten co zaś Mitry, Buławy, Infuły
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 268
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
, w lodowate morze. Znać, żeś nie umiał rządzić swoją szarzą, Kiedy cię Damy przed Bogami skarżą
Ze w twych obrotach, przy dojrzałym włosie, Miłość ci zbrzydła, bo nadzieja w trzosie. Coś niegdyś pysznym, górnolotnym skrzydłem, Nad mdłym i słabym wydziwiał pieścidłem, Czas ci też nowy za to karku przygnie, Skrzydła obarczy, i pióra odstrzygnie. W twojej to było władzy prawo chować, Biegu natury nie łamać, nie psować. Niech by Mężczyzną Kupido, nie Panną, Rządził, a Panny były pod Dianną. Muzy stworzone Olimpu rozruchem, Nad to od Bogin napuszone duchem. Musząć przypisać, i zeznać kredytem, Z
, w lodowate morze. Znać, żeś nie umiał rządzić swoią szárzą, Kiedy cię Damy przed Bogami skárżą
Ze w twych obrotach, przy doyrzáłym włosie, Miłość ci zbrzydła, bo nádzieia w trzosie. Coś niegdyś pysznym, gornolotnym skrzydłem, Nád mdłym y słábym wydziwiał pieścidłem, Czás ći też nowy zá to kárku przygnie, Skrzydła obárczy, y piora odstrzygnie. W twoiey to było włádzy práwo chować, Biegu nátury nie łamać, nie psować. Niech by Meszczyzną Kupido, nie Pánną, Rządził, á Pánny były pod Dyanną. Muzy stworzone Olimpu rozruchem, Nád to od Bogin nápuszone duchem. Musząć przypisać, y zeznać kredytem, Z
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 277
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
, Syna Jakubowego, zagarnęła zgraja; Tu Marcin Kazanowski żywcem w ręce wpada, Co dziś u królewicza buzdyganem włada Pod Chocim; tym Bałaban pospołu i z Strusem, Winnicki i halicki starostowie musem, Tym Strzyżowski z Maleńskim, i Ferensbach trzeci, Pułkownicy do oków poszli; w te zamieci Sława wojska polskiego tak się nisko przygnie, Że jej już opieszały potomek nie dźwignie. WOJNA CHOCIMSKA
Tam Morsztyn Aleksander cnoty swojej znamię, Ubroczoną w pogańskiej krwi po samo ramię Dał rękę twardym dybom, dał kajdanom nogi I nawiedził smrodliwej Jedykuły progi. Teć były proscenia, że rzekę po nasku, Posełkowie chocimskiej wojny, której trzasku Pełen był świat, bo wszyscy
, Syna Jakubowego, zagarnęła zgraja; Tu Marcin Kazanowski żywcem w ręce wpada, Co dziś u królewicza buzdyganem włada Pod Chocim; tym Bałaban pospołu i z Strusem, Winnicki i halicki starostowie musem, Tym Strzyżowski z Maleńskim, i Ferensbach trzeci, Pułkownicy do oków poszli; w te zamieci Sława wojska polskiego tak się nisko przygnie, Że jej już opieszały potomek nie dźwignie. WOJNA CHOCIMSKA
Tam Morstyn Aleksander cnoty swojej znamię, Ubroczoną w pogańskiej krwi po samo ramię Dał rękę twardym dybom, dał kajdanom nogi I nawiedził smrodliwej Jedykuły progi. Teć były proscenia, że rzekę po nasku, Posełkowie chocimskiej wojny, której trzasku Pełen był świat, bo wszyscy
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 35
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
; Apetyt był każdemu miasto kondymentu. Patrzmyż też, co za ludzi miały tamte wieki, Którzy nam tę Ojczyznę dali do opieki! Ale że ich mały ślad i tylko w żelazie, Ledwie że nie z nogami drugi dzisia wlezie W szyszak przodka swojego; puklerza nie dźwignie; Pod mieczem jako węzeł do ziemie się przygnie; Ledwie by i ostrogę uniósł na ramieniu, A jako w wczesnym krześle usiądzie w strzemieniu. Nuż one rękawice, gdzie na każdy członek Nie klejnot, nie manela, nie drobny pierścionek (Białej to płci spuszczali), ale stalna blacha. Cóż o zbroi rozumieć? Cóż gdy w niej wałacha Osiadł, żelaznymi go
; Apetyt był każdemu miasto kondymentu. Patrzmyż też, co za ludzi miały tamte wieki, Którzy nam tę Ojczyznę dali do opieki! Ale że ich mały ślad i tylko w żelezie, Ledwie że nie z nogami drugi dzisia wlezie W szyszak przodka swojego; puklerza nie dźwignie; Pod mieczem jako węzeł do ziemie się przygnie; Ledwie by i ostrogę uniósł na ramieniu, A jako w wczesnym krześle usiędzie w strzemieniu. Nuż one rękawice, gdzie na każdy członek Nie klejnot, nie manela, nie drobny pierścionek (Białej to płci spuszczali), ale stalna blacha. Cóż o zbroi rozumieć? Cóż gdy w niej wałacha Osiadł, żelaznymi go
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 123
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
i pod dzwonem zginie; Kto nie, choćby w działo wlazł, to go kula minie. Tak gdy Osman rozdwoić kusi nasze siły, Stąd się wszytkie nad nami wojska zawiesiły, Impresja na obóz nasz potężna CZĘŚĆ ÓSMA
Stąd drugich dział sześćdziesiąt strasznie na nas rzygnie. Rzekłbyś, że się przed onym hukiem ziemia przygnie, Że się już góry walą, lasy mostem ścielą, Kiedy ze sta dwudziestu razem do nas strzelą. Świszczą kule wiatr siekąc, jako gdy po strzesze Na dachu się wysokim tęgi Auster czesze, I nieraz się zderzywszy w gęstym dymie owym, Krzesały iskry równe ogniom piorunowym. Świata nie znać w kurzawie; słuch odjęły
i pod dzwonem zginie; Kto nie, choćby w działo wlazł, to go kula minie. Tak gdy Osman rozdwoić kusi nasze siły, Stąd się wszytkie nad nami wojska zawiesiły, Impresja na obóz nasz potężna CZĘŚĆ ÓSMA
Stąd drugich dział sześćdziesiąt strasznie na nas rzygnie. Rzekłbyś, że się przed onym hukiem ziemia przygnie, Że się już góry walą, lasy mostem ścielą, Kiedy ze sta dwudziestu razem do nas strzelą. Świszczą kule wiatr siekąc, jako gdy po strzesze Na dachu się wysokim tęgi Auster czesze, I nieraz się zderzywszy w gęstym dymie owym, Krzesały iskry równe ogniom piorunowym. Świata nie znać w kurzawie; słuch odjęły
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 265
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
się inni szczycą. CXXXVII. Nieprzyjaciele szablą poskromieni Których, częścią ról odebranych karzą Oni wam muszą pozwolić przestrzeni Stąd, żebyście ich swą obecną twarzą Mieli na wodzy; rolli się przepleni? To z publicznego Skarbu reszt obdarzą Bez krzywdy ludzkiej; tak na Kolonie Osadzono wprzód wasze Kompanie. CXXXVIII. Syla, i Cezar przygiąwszy Ojczyznę Potrzebowali Waszej zawsze siły Za nich, zaden zwas nie wszedł w darowiznę Podziały dla Was i kupna nie były Wzięli beż płacy po wielu puściznę Lubo pieniądze z Skarbu na to były; I z różnych intrat, jednak w Ziemi Włoski Dość było o to zwadek, swaru, troski. CXXXIX. Bo nie
śię inni szczycą. CXXXVII. Nieprzyiaćiele szablą poskromieni Ktorych, częśćią rol odebranych karzą Oni wam muszą pozwolić przestrzeni Ztąd, zebyśćie ich swą obecną twarzą Mieli na wodzy; rolli śię przepleni? To z publicznego Skarbu reszt obdarzą Bez krzywdy ludzkiey; tak na Kolonie Osadzono wprzod wasze Kompanie. CXXXVIII. Sylla, y Caezar przygiąwszy Oyczyznę Potrzebowali Waszey zawsze śiły Za nich, zaden zwas nie wszedł w darowiznę Podźiały dla Was y kupna nie były Wźięli beż płacy po wielu puśćiznę Lubo pieniądze z Skarbu na to były; I z roznych intrat, iednak w Ziemi Włoski Dość było ó to zwadek, swaru, troski. CXXXIX. Bo nie
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 37
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
zdali jak z matni Uciekać wcześnie oba z Kasjuszem Mamy ten jesźcze wzgląd w zgubie ostatni Ze senat z naszym trzyma geniuszem Lecz jak wyjedziem złożywszy Urzędy Wzleci z kogutem Antoni do grzędy. XXIII. Jakoż ledwie się z Rzymu co wynieśli Właśnie gdyby mu kto przyprawił skrzydła Myśli o wojsku i krainie, jeśli Syriej pod swe nie przygnie wędzidła Ale że tam już Koniuratowie śli Bojąc się żeby nazad nie wiózł mydła I nie wydał się z kunśźtem, co go tai Dolabelli tę Prowincją rai, XXIV. Na ich złe z swym się przeciwnikiem koi, A jak młodemu łacno persvaduje Ze ów chociaż mu jeszcze nie przystoi Dla ambicji godnym się być czuje Niechajby
zdali iak z matni Vciekac wczesnie oba z kassyuszem Mamy ten iesźcże wzgląd w zgubie ostatni Ze senat z naszym trzyma geniuszem Lecz iak wyiedziem złozywszy Vrzędy Wzleci z kogutem Antoni do grzędy. XXIII. Iakosz ledwie śię z Rzymu co wyniesli Własnie gdyby mu kto przyprawił skrzydła Mysli ó woysku y krainie, iesli Syryey pod swe nie przygnie wędzidła Ale źe tam iuz Koniuratowie sli Boiąc się źeby nazad nie wiozł mydła I nie wydał się z kunśźtem, co go tai Dolabelli tę Prowincyą rai, XXIV. Na ich złe z swym śię przeciwnikiem koi, A iak młodemu łacno persvaduie Ze ow chociaz mu ieszcze nie przystoi Dla ambicyey godnym się bydz czuie Niechayby
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 61
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693