wszystkich oficerów szwedzkich, ale nieszczęśliwy miałem przypadek, bom na miejscu stojąc i szybko się na nodze okręciwszy, nogę w samem kolanie wywinąłem i w wielkim bólu kilka niedziel leżałem; doktorowie i cyrulicy koło zdrowia chodzili, ale naostatek mistrzowa wileńska. Odwiedzały mnie moje przyjaciółki i dobrodziki, umyślnie z daleka przyjeżdżając, jako to: ip. Kryszpinowa wojewodzina witebska, ip. Biegańska starościna starodubowska, ip. Podbereska marszałkowa upicka i inne damy.
Na sejmiku gromnicznym w Wiłkomierzu byłem, stamtąd powracając wstępowałem do Radziszewki do ip. Dąbrowskiego.
Die 28 Januarii egzekwowany w Oniksztach w rynku ip. Golejewski, towarzysz, dla ekscessów wielu
wszystkich oficerów szwedzkich, ale nieszczęśliwy miałem przypadek, bom na miejscu stojąc i szybko się na nodze okręciwszy, nogę w samém kolanie wywinąłem i w wielkim bolu kilka niedziel leżałem; doktorowie i cyrulicy koło zdrowia chodzili, ale naostatek mistrzowa wileńska. Odwiedzały mnie moje przyjaciołki i dobrodziki, umyślnie z daleka przyjeżdżając, jako to: jp. Kryszpinowa wojewodzina witebska, jp. Biegańska starościna starodubowska, jp. Podbereska marszałkowa upitska i inne damy.
Na sejmiku gromnicznym w Wiłkomierzu byłem, ztamtąd powracając wstępowałem do Radziszewki do jp. Dąbrowskiego.
Die 28 Januarii exekwowany w Oniksztach w rynku jp. Golejewski, towarzysz, dla excessów wielu
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 130
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
A słowem, zwada z pijaństwa i zbytku jego była, czego żal się Boże.
9 Augusti odjechaliśmy z obozu, odprowadzał nas ip. Kopeć kasztelan brzeski i sama jejmość aż do Rohotnej, dokąd jadąc, wszystkośmy się polowaniem bawili koło Prużanej i Sielca, także koło Żurowic i Słonima, lisów naszczwaliśmy dość. Przyjeżdżając do domu, dowiedzieliśmy się o Moskwie koło Mira i Nieświża, niespodziewanie przybyłej z Szeremetem; a tak tylko przenocowawszy, nazajutrz, to jest die 24 Augusti wyjechaliśmy: żona moja z dziećmi do Usnarza, a ja znowu służyłem ip. kasztelanowi do obozu. Wyprowadzało nas łaskawe sąsiedztwo na noc do Jawora,
A słowem, zwada z pijaństwa i zbytku jego była, czego żal się Boże.
9 Augusti odjechaliśmy z obozu, odprowadzał nas jp. Kopeć kasztelan brzeski i sama jejmość aż do Rohotnéj, dokąd jadąc, wszystkośmy się polowaniem bawili koło Prużanéj i Sielca, także koło Żurowic i Słonima, lisów naszczwaliśmy dość. Przyjeżdżając do domu, dowiedzieliśmy się o Moskwie koło Mira i Nieświża, niespodziewanie przybyłéj z Szeremetem; a tak tylko przenocowawszy, nazajutrz, to jest die 24 Augusti wyjechaliśmy: żona moja z dziećmi do Usnarza, a ja znowu służyłem jp. kasztelanowi do obozu. Wyprowadzało nas łaskawe sąsiedztwo na noc do Jawora,
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 146
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
córa, ostatnia z familii swej. Kanclerza koronnego dziś elogium.
Skąd przy wdziękach ojczystych i gładkiej wymowie, Nie już one w prorockiej dodońskiej dąbrowie Wychodzą odpowiedzi, ale zdrowe rady, I w słodkości języka słowa bez przysady. Co wielka Brytania, co Rzym myślił sobie, Gdy w takim animuszu świeżo i ozdobie Widział go przyjeżdżając do świetnych swych grodów, Z tym aplauzem i dziwem onych tam narodów, Jakoby wstał Scypio, albo August, który Porozpinał na wierzchu palatyńskiej góry Akciackie łupieże zdarte i korzyści, Sam Kapitolinowi drogie śluby iści, Wioząc się na karocy w szumne białe konie, Lub w strojne marmaryckie zaprzężonej słonie. A tu miasto się wszystko
córa, ostatnia z familii swej. Kanclerza koronnego dziś elogium.
Zkąd przy wdziękach ojczystych i gładkiej wymowie, Nie już one w prorockiej dodońskiej dąbrowie Wychodzą odpowiedzi, ale zdrowe rady, I w słodkości języka słowa bez przysady. Co wielka Brytania, co Rzym myślił sobie, Gdy w takim animuszu świeżo i ozdobie Widział go przyjeżdżając do świetnych swych grodów, Z tym aplauzem i dziwem onych tam narodów, Jakoby wstał Scypio, albo August, który Porozpinał na wierzchu palatyńskiej góry Akciackie łupieże zdarte i korzyści, Sam Kapitolinowi drogie śluby iści, Wioząc się na karocy w szumne białe konie, Lub w strojne marmaryckie zaprzężonej słonie. A tu miasto się wszystko
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 121
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
i takie Niosą wszyscy ubiory kosztowne i stroje,Skąd słońce odrażone tyle jeszcze troje Splendoru im przyczynia. Znają się tu Rumi, Znają aż gdzieś dalecy perscy Azerumi, I bośnieńscy junacy, i które przykroić Może fozy Albańczyk, albo się ustroić Na swój umie Bajuran aga wielki, który Pod natknioną szkofią żórawiemi pióry, Przyjeżdżając do Porty; nie inakszą słynie Różnością swą tulipan, kiedy się rozwinie W barw tysiącu na wiosnę; albo jakie owe Po brzegach propontydskich konchy purpurowe; Ma z czego się ukochać ludzkie chciwe oko, Gdzie jako tylko może utonąć głęboko. Który tym koryguje porządkiem. Wozy wprzód. Kawalkata. Stroje alamody różne dzisiejszej cery.
i takie Niosą wszyscy ubiory kosztowne i stroje,Zkąd słońce odrażone tyle jeszcze troje Splendoru im przyczynia. Znają się tu Rumi, Znają aż gdzieś dalecy perscy Azerumi, I bośnieńscy junacy, i które przykroić Może fozy Albańczyk, albo się ustroić Na swój umie Bajuran aga wielki, który Pod natknioną szkofią żórawiemi pióry, Przyjeżdżając do Porty; nie inakszą słynie Różnością swą tulipan, kiedy się rozwinie W barw tysiącu na wiosnę; albo jakie owe Po brzegach propontydskich konchy purpurowe; Ma z czego się ukochać ludzkie chciwe oko, Gdzie jako tylko może utonąć głęboko. Który tym koryguje porządkiem. Wozy wprzód. Kawalkata. Stroje alamody różne dzisiejszej cery.
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 124
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
porządna, w której mszy św. wysłuchawszy.
Dnia 6 Decembris. Jechaliśmy, wsiadszy na barki, continuando iter do Wenecji, także wszytko miedzy pałacami i ogrodami wszytko niepoślednemi. Miedzy inszemi jeden pałac nowej struktury w gwiazdę, to jest stellata proportione, wystawiony, barzo specjalny i niepospolity. Wenecja
Przyjeżdżając do Wenecji o mil 2 włoskich kanał się kończy, a morze zaczyna. 22 Skąd widzieć Wenecją jako na dłoni, na wodzie morskiej pływającą jako kaczkę. Co obaczywszy, musiało nie jednemu miram considerationem adferre, że tak wielkie i wspaniałe miasto in fundo maris situm suum habet.
Przypłylęliśmy w tych barkach przed zmrokiem godzin dwiema
porządna, w której mszy św. wysłuchawszy.
Dnia 6 Decembris. Jechaliśmy, wsiadszy na barki, continuando iter do Wenecjej, także wszytko miedzy pałacami i ogrodami wszytko niepoślednemi. Miedzy inszemi jeden pałac nowej struktury w gwiazdę, to jest stellata proportione, wystawiony, barzo specjalny i niepospolity. Wenecja
Przyjeżdżając do Wenecjej o mil 2 włoskich kanał się kończy, a morze zaczyna. 22 Skąd widzieć Wenecją jako na dłoni, na wodzie morskiej pływającą jako kaczkę. Co obaczywszy, musiało nie jednemu miram considerationem adferre, że tak wielkie i wspaniałe miasto in fundo maris situm suum habet.
Przypłylęliśmy w tych barkach przed zmrokiem godzin dwiema
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 148
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, bliższa, albo raczej pierwsza - cieplejsza niż druga, druga zaś niż trzecia. Tamże i słup ten asservatur, na którym ścięty był św. Paweł. Na jednym cmentarzu są trzy kościoły in memoriam trini saltus głowy św. Pawła.
Stamtąd itur ad S. Petrum. Po drodze jest, przyjeżdżając ad Portam S. Pauli, we śrzodku muru starego, który idzie około miasta, jeden na kształt kolossa ingentis magnitudinis nagrobek z marmuru białego Cai Cestii, viri epulorum nazwanego. Ten, gdy umierał, prosił swoich i całego miasta, ponieważ był duks wszytkich bonkompanistów, aby go ni w mieście, ni za miastem,
, bliższa, albo raczej pierwsza - cieplejsza niż druga, druga zaś niż trzecia. Tamże i słup ten asservatur, na którym ścięty był św. Paweł. Na jednym cmentarzu są trzy kościoły in memoriam trini saltus głowy św. Pawła.
Stamtąd itur ad S. Petrum. Po drodze jest, przyjeżdżając ad Portam S. Pauli, we śrzodku muru starego, który idzie około miasta, jeden na kształt kolossa ingentis magnitudinis nagrobek z marmuru białego Cai Cestii, viri epulorum nazwanego. Ten, gdy umierał, prosił swoich i całego miasta, ponieważ był dux wszytkich bonkompanistów, aby go ni w mieście, ni za miastem,
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 243
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Olivetto klasztor ojców benedyktynów, fundacji św. Benedykta, niesłychanie sumptem wielkim i dostatni; to też miejsce godne do widzenia.
Z drugiej zaś strony miasta są lochy, które na siedymdziesiat mil włoskich extenduntur.
Dnia 25 Martii. Pokarm o mil włoskich 20 we wsi Travernelle nazwanej, nocleg zaś mil 16 we Florencji. Florencja
Przyjeżdżając ku Florencji o mil włoskich osim, barzo amoena positio loci - pagórki ozdobione wszytko pałacami, domami, miasteczkami, ogrodami pięknemi, fruktami, winnicami aż do samej Florencji.
Miasto zaś wielkie barzo i dość piękne. Dzieli środek miasta rzeka, Arno nazwana, potężna i portowa, którą nawet galery do miasta wchodzić mogą.
Olivetto klasztor ojców benedyktynów, fundacjej św. Benedykta, niesłychanie sumptem wielkim i dostatni; to też miejsce godne do widzenia.
Z drugiej zaś strony miasta są lochy, które na siedymdziesiat mil włoskich extenduntur.
Dnia 25 Martii. Pokarm o mil włoskich 20 we wsi Travernelle nazwanej, nocleg zaś mil 16 we Florencjej. Florencja
Przyjeżdżając ku Florencjej o mil włoskich osim, barzo amoena positio loci - pagórki ozdobione wszytko pałacami, domami, miasteczkami, ogrodami pięknemi, fruktami, winnicami aż do samej Florencjej.
Miasto zaś wielkie barzo i dość piękne. Dzieli środek miasta rzeka, Arno nazwana, potężna i portowa, którą nawet galery do miasta wchodzić mogą.
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 252
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
miasto, idzie potężna Tama, 91v którą okręty wchodzą do miasta. Tych, jako wielka moc, accurate niepodobna komput mieć, ponieważ jedne przybywają ustawicznie, drugie ubywają, jednak ustawicznie będących circiter trzech albo czterech znajduje się tysięcy okrętów głównych, krom drobnych różnych wodnych statków, tak iż wszytkie miasto od masztów i chorągiewek, przyjeżdżając pstre, apparet.
Dnia 30 Augusti. Chodziłem do rezydencji króla angielskiego, która jest jakoby na przedmieściu, ale po staremu miasto porządne i tamże około rezyden-
cjej. Ta, lubo nie jest barzo apparens extrinsecus, bo nic ma wyniosłości ani extranei operis magnificentiam, jednak extenditur in longitudine et circumferentis barzo wiele.
Tam
miasto, idzie potężna Tama, 91v którą okręty wchodzą do miasta. Tych, jako wielka moc, accurate niepodobna komput mieć, ponieważ jedne przybywają ustawicznie, drugie ubywają, jednak ustawicznie będących circiter trzech albo czterech znajduje się tysięcy okrętów głównych, krom drobnych różnych wodnych statków, tak iż wszytkie miasto od masztów i chorągiewek, przyjeżdżając pstre, apparet.
Dnia 30 Augusti. Chodziłem do rezydencjej króla angielskiego, która jest jakoby na przedmieściu, ale po staremu miasto porządne i tamże około rezyden-
cjej. Ta, lubo nie jest barzo apparens extrinsecus, bo nic ma wyniosłości ani extranei operis magnificentiam, jednak extenditur in longitudine et circumferentis barzo wiele.
Tam
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 299
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
jako najprościej chodzić nauczył się. Jedno w tej ścieżce/ gdy się będzie prosto uczyłchodzić Kon/ potrzeba ze stron przypoliczkach u Kawecana poboczki rzemiennie mieć abo na łeku abo je mieć z wodzą w ręku/ żeby skoro na którą stronę chciał wyboczyć koń/ aby oną poboczką w ścieżkę zaraz wtargnion był/ a przyjeżdżając do każdego z nich koła/ gdzie się już obrócić ma przypusiwszy/ w onym obrócił kołku/ ale nie dwa/ za jeden/ bo to w potrzebie szkodliwa zabawka jest/ w której ścieżce w przód stępią/ potym kłosem/ aż wskok ma przejezdzan być. Korwetów zaś do wprawowania/ jeden niech nań w siędzie
iáko nayprośćiey chodźić náuczył sie. Iedno w tey sćieszce/ gdy sie będźie prosto vczyłchodźić Kon/ potrzebá ze stron przypoliczkách v Káwecáná poboczki rzemiennie mieć ábo ná łeku ábo ie mieć z wodzą w ręku/ żeby skoro ná ktorą stronę chćiał wyboczyć koń/ áby oną poboczką w śćieszkę záraz wtárgnion był/ á przyieżdżáiąc do káżdego z nich kołá/ gdźie sie iuż obroćić ma przypuśiwszy/ w onym obroćił kołku/ ále nie dwá/ zá ieden/ bo to w potrzebie szkodliwa zábawká iest/ w ktorey śćieszce w przod stępią/ potym kłosem/ áż wskok ma przeiezdzan bydź. Korwetow záś do wpráwowánia/ ieden niech nań w śiędźie
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 14
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
tam i tym staruszkom, i sobie dzień cały jeden, na trzeci dzień wyje-
chałem do Rasnej, spiesząc się do chorej żony mojej. W dzień jechania mego do Rasnej był mróz i śnieżna zawierucha. Stawałem w Kamieńcu dla ogrzania się stryjom moim, potem w Menczakach w karczmie stanąłem. Na resztę do Rasnej przyjeżdżając, posłałem stryjów moich prosto do klasztoru mariańskiego, do dawnej ich stancji, a sam pojechałem do dworu, gdzie przecież żonę moją cokolwiek do zdrowia przychodzącą znalazłem.
Ale z mymi stryjami tej nocy smutna się stała historia, gdyż niedobrze dla nich przepalana była stancja i swąd był. Ale jeszcze nie tak
tam i tym staruszkom, i sobie dzień cały jeden, na trzeci dzień wyje-
chałem do Rasnej, spiesząc się do chorej żony mojej. W dzień jechania mego do Rasnej był mróz i śnieżna zawierucha. Stawałem w Kamieńcu dla ogrzania się stryjom moim, potem w Menczakach w karczmie stanąłem. Na resztę do Rasnej przyjeżdżając, posłałem stryjów moich prosto do klasztoru mariańskiego, do dawnej ich stancji, a sam pojechałem do dworu, gdzie przecież żonę moją cokolwiek do zdrowia przychodzącą znalazłem.
Ale z mymi stryjami tej nocy smutna się stała historia, gdyż niedobrze dla nich przepalana była stancja i swąd był. Ale jeszcze nie tak
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 814
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986