. nabożeństwa znaczne. Zij przeżyj wiek Nestorów: szczęśliwie panuj Najaśniejszy Królu Zygmuncie Trzeci/ Panie nam Miłościwy. Tyś sam wszystkich Antecesorów swoich szczęściem przeszedł. Abowiem tym świętym kluczem pobożności/ nabożeństwa/ (które się po wszytkiej Koronie z wielkim narodów wszystkich podziwieniem rozżarzyły) skarbnicę sławy nieśmiertelnej otworzyłeś/ nieprzyjaciela tak potężnego hardość skruszywszy/ i pod nogi swe podrzuciwszy/ z którym Antecesorowie twoi/ nie tylko krwawego Marsa gry statecznie zacząć/ ale i porwać się nań rozmyslali. Kto tedy tak wielkiego dobra uczestnikiem być chce/ Obediencją aby zachował potrzeba; Ucho prawe temu któremu Syn Boży rzekł. Pasce agnos meos: otworzył/ i zawsze był posłusznym
. nabożeństwá znáczne. Ziy przeżiy wiek Nestorow: sczęśliwie pánuy Naiáśnieyszy Krolu Zygmunćie Trzeći/ Pánie nam Miłośćiwy. Tyś sam wszystkich Antecessorow swoich sczęśćiem przeszedł. Abowiem tym świętym kluczem pobożnośći/ nabożeństwá/ (ktore się po wszytkiey Koronie z wielkim narodow wszystkich podziwieniem rozżarzyły) skárbnicę sławy nieśmiertelney otworzyłeś/ nieprzyiaćielá ták potężnego hárdość skruszywszy/ y pod nogi swe podrzućiwszy/ z ktorym Antecessorowie twoi/ nie tylko krwáwego Marsá gry státecznie zácząć/ ále y porwáć się nań rozmysláli. Kto tedy ták wielkiego dobrá vczestnikiem bydz chce/ Obedientią áby záchował potrzebá; Vcho práwe temu ktoremu Syn Boży rzekł. Pasce agnos meos: otworzył/ y záwsze był posłusznym
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: Cv
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
czerpano wodę. Sławne było w Palestynie Miano CAESAREA, Katedra niegdy Arcybiskupa po Grecku nazwane Paukas a dawniej Belena, od Filipa Rządcy czwartej części Judzkiego Królestwa, in favorem Cesarza Tyberiusza, Cezarea nazwane, teraz w obalinach leżące. AZJA O Ziemi Świętej.
GAZA albo GAZARA Miasto Filistyńskie, w którym Samson siebie samego zabił, skruszywszy kolumny Pałacu, którego i teraz pokazują ściany: Była tu Katedra Biskupia, teraz jakiekolwiek Miasteczko. HEBRON Miasto Dawidowe, przez lat 9. Stolica jego, potym Katedra Biskupów. Jest i teraz niepodłym Miasteczkiem dosyć osiadłym, ale nie obmurowanym, od Żydów i Saracenów osiadłym. W tym Mieście są gogrzebieni Adam z Ewą,
czerpano wodę. Sławne było w Palestynie Miano CAESAREA, Kátedra niegdy Arcybiskupa po Grecku názwane Paukas á dawniey Belená, od Filippa Rządcy czwartey części Iudzkiego Krolestwá, in favorem Cesarza Tyberyusza, Cezarea názwane, teráz w obalinách leżące. AZYA O Ziemi Swiętey.
GAZA albo GAZARA Miasto Filistyńskie, w ktorym Samson siebie samego zábił, skrusżywszy kolumny Pałácu, ktorego y teráz pokázuią ściany: Była tu Kátedrá Biskupia, teráz iakiekolwiek Miasteczko. HEBRON Miasto Dawidowe, przez lat 9. Stolica iego, potym Kátedrá Biskupow. Iest y teráz niepodłym Miasteczkiem dosyć osiadłym, ale nie obmurowánym, od Zydow y Sarácenow osiadłym. W tym Mieście są gogrzebieni Adam z Ewą,
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 576
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
naparzanie.
Także proch z korzenia jego w Bawełnę zawiniony/ i dobrze nabity/ a w Piżmowym Olejku/ albo w samej Oliwie obmaczany: na kształt czopka/ albo węzełka zwinąć/ i w otwór łona wprawić. (Plat:) Mocz wywodzi i Kamień.
Mocz nad przyrodzenie zatrzymany/ także Kamień z Pęcherza wywodzi/ skruszywszy go/ korzenie i z nacią posiekawszy utłuc/ i w trosze wina przysmażyć/ a tym próg łona/ co nacieplej może scierpieć/ okładać/ na kształt woreczka uczyniwszy. Do uwiarowania czasu morowego Powietrza.
Czasu morowego powietrza pod nosem go mieć ustawicznie/ i woniać dobrze/ albo w mocnym winnym occie moczyć/ a w
náparzánie.
Tákże proch z korzenia iego w Báwełnę záwiniony/ y dobrze nábity/ á w Piżmowym Oleyku/ álbo w sámey Oliwie obmaczány: ná kształt czopká/ álbo węzełká zwinąć/ y w otwór łoná wpráwić. (Plat:) Mocz wywodźi y Kámień.
Mocz nád przyrodzenie zátrzymány/ tákże Kámień z Pęchyrzá wywodźi/ skruszywszy go/ korzenie y z naćią pośiekawszy vtłuc/ y w trosze winá przysmáżyć/ á tym próg łoná/ co naciepley może zćierpieć/ okłádáć/ ná kształt woreczká vczyniwszy. Do vwiárowánia czásu morowego Powietrza.
Czásu morowego powietrza pod nosem go mieć vstáwicznie/ y woniáć dobrze/ álbo w mocnym winnym ocćie moczyć/ á w
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 53
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
pan został, którego Miedzy tą siedmią mieli za namężniejszego, A dobrze baczył pewnie siłę swą niemałą Z dobrem koniem i zbroją przednią, doskonałą. Oba się kopiami tak, jako mierzyli, Gdzie hełm przeście wzrokowi daje, ugodzili; Lecz przecię lepiej Gryfon uderzył tamtego, Bo mu noga wypadła z strzemienia lewego.
CI.
Skruszywszy wielkie drzewa, złomki zarzucili I z mieczmi się do siebie gołemi wrócili. Uprzedził mężny Gryfon i szablą staloną Tak mocno poganina w tarcz ciął wystawioną, Że chocia była z miąższej kości i żelaza, Puściła, znieść nie mogąc tak ciężkiego raza; Przeciął ją aż do zbroje, ale ta wytrwała I nieuchronnej szable moc zahamowała
pan został, którego Miedzy tą siedmią mieli za namężniejszego, A dobrze baczył pewnie siłę swą niemałą Z dobrem koniem i zbroją przednią, doskonałą. Oba się kopiami tak, jako mierzyli, Gdzie hełm przeście wzrokowi daje, ugodzili; Lecz przecię lepiej Gryfon uderzył tamtego, Bo mu noga wypadła z strzemienia lewego.
CI.
Skruszywszy wielkie drzewa, złomki zarzucili I z mieczmi się do siebie gołemi wrócili. Uprzedził mężny Gryfon i szablą staloną Tak mocno poganina w tarcz ciął wystawioną, Że chocia była z miąższej kości i żelaza, Puściła, znieść nie mogąc tak ciężkiego raza; Przeciął ją aż do zbroje, ale ta wytrwała I nieuchronnej szable moc zahamowała
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 26
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
krwi Nieprzyjacielskiej ale ją znowu podnieść tak tedy czynili Jeden szwadron Hussarskiej Chorągwie Czarnieckiego i Pancerna Chorągiew zanim nie pamiętam czyja. Bo co słabsze Chorągwie to za szwadrony Hussarskie ordynowano. Trafił na jakąs tez słabą ścianę co się bali o Brzuchy rozstępowali się im że przeszed przez wszystkie szyki Nieprzyjacielskie tak jako. świdrem Wierciał prawie nic nie skruszywszy kopij i trafił directe na to miejsce co była jako broma między owemi Hulajgórodami którym miejscem szyki wyprowadzono w pole. Jednego tylko Towarzysza stracili przebijając się i Jednego także konia przebrawszy się przeciwko owej Bramie Obrócili się nazad z chorągwią i stanęli frontem w Tył Nieprzyjacielowi Dopowiedziano Wojewodzie że już proporce jego widać w tyle szyków Nieprzyjacielskich. Bał
krwi Nieprzyiacielskiey ale ią znowu podnieść tak tedy czynili Iedęn szwadron Hussarskiey Chorągwie Czarnieckiego y Pancerna Chorągiew zanim nie pamiętam czyia. Bo co słabsze Chorągwie to za szwadrony Hussarskie ordynowano. Trafił na iakąs tez słabą scianę co się bali o Brzuchy rozstępowali się im że przeszed przez wszystkie szyki Nieprzyiacielskie tak iako. swidręm Wierciał prawie nic nie skruszywszy kopij y trafił directe na to mieysce co była iako broma między owemi Hulaygorodami ktorym mieyscem szyki wyprowadzono w pole. Iednego tylko Towarzysza stracili przebiiaiąc się y Iednego także konia przebrawszy się przeciwko owey Bramie Obrocili się nazad z chorągwią y stanęli frontem w Tył Nieprzyiacielowi Dopowiedziano Woiewodzie że iuz proporce iego widac w tyle szykow Nieprzyiacielskich. Bał
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 107v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
drzewem i szablą odium miedzy sobą uprzątać/ Ojczyźnie w kim dzielność/ a własne mężtwo Polskie/ przy oczach wszytkich pokazać. Było tam co widzieć/ gdy oni Mężowie doświadczeni/ po tak wielu bitw z rozmaitymi nieprzyjacioły Korony/ sami też do siebie na koniach grzecznych żartko i prawie rześko poskoczyli/ a oba drzewo w trzaski skruszywszy (ledwie to na nich wymożono było/ aby wżdy z paiszą wsiedli) do szabel się porwali. Był taki koniec/ że gdy jeden drugiego żadnym sposobem pożyć nie mógł/ a szable tylko tłukli/ zsiadszy obadwaj z koni/ obłapili się/ i potym w szczerej/ jako się cnym ludziom rycerskim godziło/ miłości a
drzewem y száblą odium miedzy sobą vprzątáć/ Oyczyznie w kim dzielność/ á własne mężtwo Polskie/ przy oczách wszytkich pokázáć. Było tám co widzieć/ gdy oni Mężowie doświádczeni/ po ták wielu bitw z rozmáitymi nieprzyiaćioły Korony/ sámi też do śiebie ná koniách grzecznych żártko y práwie rzesko poskoczyli/ á obá drzewo w trzaski skruszywszy (ledwie to ná nich wymożono było/ áby wżdy z páiszą wśiedli) do szábel sie porwáli. Był táki koniec/ że gdy ieden drugiego żadnym sposobem pożyć nie mogł/ á száble tylko tłukli/ zśiadszy obádwáy z koni/ obłápili sie/ y potym w sczerey/ iáko sie cnym ludziom rycerskim godziło/ miłośći á
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 29
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
zmyka z smyczy, Aż się zbliżą, aż będą pewni swej zdobyczy; Tak Kozacy swego się trzymając fortelu, Nie pierwej się objawią, dokąd im na celu Nie stanie nieprzyjaciel; toż mu ogień w oczy I z dział, i z ręcznej strzelby sypą, a z uboczy Zawadzi w nich Chodkiewicz i o gołe brzuchy Skruszywszy drzewa, sroższej doda zawieruchy, Gdy dobywszy pałaszów, jako lew z przemoru, Pierwszego bisurmanom przygaszą humoru. Zapomni się pogaństwo i strasznie się zdziwi, Ze Kozacy strzelają i że jeszcze żywi, Że ich wszytkich burzące nie pogniotły działa; Smutnie przeto zawywszy swoje hałła! hałła! Skoro ci jeszcze do nich wysypą się
zmyka z smyczy, Aż się zbliżą, aż będą pewni swej zdobyczy; Tak Kozacy swego się trzymając fortelu, Nie pierwej się objawią, dokąd im na celu Nie stanie nieprzyjaciel; toż mu ogień w oczy I z dział, i z ręcznej strzelby sypą, a z uboczy Zawadzi w nich Chodkiewicz i o gołe brzuchy Skruszywszy drzewa, sroższej doda zawieruchy, Gdy dobywszy pałaszów, jako lew z przemoru, Pierwszego bisurmanom przygaszą humoru. Zapomni się pogaństwo i strasznie się zdziwi, Ze Kozacy strzelają i że jeszcze żywi, Że ich wszytkich burzące nie pogniotły działa; Smutnie przeto zawywszy swoje hałła! hałła! Skoro ci jeszcze do nich wysypą się
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 170
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
nań wypada, Postrzegszy, gdy już jechał, i swe drzewo składa.
XLVIII.
Za pierwszem starciem iż go rozciągnie na ziemi, Tak tuszy i tak hardy jest z siłami swemi; Lecz rycerz, co mu wojny nie nowina były, Przepędził grotem przedni blach z najtęższej siły, Tarcz wprzód, jak szkło, skruszywszy; temu z wielkiej rany Krew pryska, już nią wszystek mizernie spluskany. Niosą ojcu z lamenty trupa żałosnemi, Który go pogrzebł, rzewno płacząc, z dziady swemi.
XLIX.
Lecz tem przypadkiem dawnej ochoty, ludzkości Nie ubyło młodszemu; z takąż chęcią gości Przymował, jaką starszy za żywota swego Oświadczał, gdy
nań wypada, Postrzegszy, gdy już jechał, i swe drzewo składa.
XLVIII.
Za pierwszem starciem iż go rozciągnie na ziemi, Tak tuszy i tak hardy jest z siłami swemi; Lecz rycerz, co mu wojny nie nowina były, Przepędził grotem przedni blach z najtęższej siły, Tarcz wprzód, jak śkło, skruszywszy; temu z wielkiej rany Krew pryska, już nią wszystek mizernie spluskany. Niosą ojcu z lamenty trupa żałosnemi, Który go pogrzebł, rzewno płacząc, z dziady swemi.
XLIX.
Lecz tem przypadkiem dawnej ochoty, ludzkości Nie ubyło młodszemu; z takąż chęcią gości Przymował, jaką starszy za żywota swego Oświadczał, gdy
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 140
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
nastaną”.
LXXXI.
Tak rzekł i zaraz konia obraca rączego, Opuściwszy Brandmarta, do grabie dużego I sztych gwałtem prostuje srogi, jadowity Do boku miedzy słabsze i przęczki i nity. Ale się oszukiwa, bo z twardego ciała Broń ostra krwie wytoczyć rumianej nie chciała. Zaś Balizardę spuszcza grof; ta tarcz, przyłbicę Skruszywszy, twarzy męskiej ścina połowicę. .
LXXXII.
Potem zbroję przenika, pierś, kolana srodze Rani Serykanowi, krwi dając dwie drodze. Ten pobladł, zdumiewa się i barzo dziwuje, Iż sczarowany jego blach ran nie hamuje; Uważa raz szkaradny, ciężki, niesłychany, Co go dopiero Orland zadał niebłagany, Bo, by
nastaną”.
LXXXI.
Tak rzekł i zaraz konia obraca rączego, Opuściwszy Brandmarta, do grabie dużego I sztych gwałtem prostuje srogi, jadowity Do boku miedzy słabsze i przęczki i nity. Ale się oszukiwa, bo z twardego ciała Broń ostra krwie wytoczyć rumianej nie chciała. Zaś Balizardę spuszcza grof; ta tarcz, przyłbicę Skruszywszy, twarzy męskiej ścina połowicę. .
LXXXII.
Potem zbroję przenika, pierś, kolana srodze Rani Serykanowi, krwi dając dwie drodze. Ten pobladł, zdumiewa się i barzo dziwuje, Iż sczarowany jego blach ran nie hamuje; Uważa raz szkaradny, ciężki, niesłychany, Co go dopiero Orland zadał niebłagany, Bo, by
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 247
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
/ do uważenia przychodzi/ niektóre okoliczności/ w Orężu Żołnierskim odmienić. A naprzód w Husarzu/ aby każdy Towarzysz/ osobne miał za swój własny grosz/ obmyślone kopije (pierwsze tylko przy zaciągu od Rotmistrza wziąwszy) dla pocztu swego/ oprócz tych/ co z niemi pod Chorągwią siada/ gdyż w jednej potrzebie/ kopije skruszywszy/ dla drugiej utarczki/ kopij nie bywa/ z wielką ujmą siły Husarza naszego. Także powinien mieć z osobna w wozie/ tyle grotów/ ile na cztery poczty/ rachować się może/ bo gdy za gęstemi utarczkami/ kopii nie stanie/ może lekkie młodociane jedliczki i sosienki w lesie wyciąwszy/ miasto krótkiej kopije/
/ do vważeniá przychodźi/ niektore okolicznośći/ w Orężu Zołnierskim odmienić. A naprzod w Husarzu/ áby każdy Towárzysz/ osobne miał zá swoy własny grosz/ obmyślone kopiie (pierwsze tylko przy zaciągu od Rotmistrza wźiąwszy) dla pocztu swego/ oprocz tych/ co z niemi pod Chorągwią śiada/ gdyż w iedney potrzebie/ kopiie skruszywszy/ dla drugiey vtarczki/ kopiy nie bywa/ z wielką vymą śiły Husárzá nászego. Tákże powinien mieć z osobná w woźie/ tyle grotow/ ile ná cztery poczty/ ráchowáć się może/ bo gdy zá gęstemi vtarczkámi/ kopii nie stánie/ może lekkie młodoćiáne iedliczki y sośienki w leśie wyćiąwszy/ miásto krotkiey kopiie/
Skrót tekstu: FredKon
Strona: 34
Tytuł:
Potrzebne konsyderacje około porządku wojennego
Autor:
Andrzej Maksymilian Fredro
Drukarnia:
Franciszek Glinka
Miejsce wydania:
Słuck
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675