stamtąd; co ten fideliter uczynił. Po kongregacji, wniesiono papieża pontificaliter przybranego, do kościoła Św. Piotra. I tam go przez trzy dni na marach ludowi pro osculo pedum Populo zostawiono, przy wielkim ścisku ludzi.
23^go^ w nocy, kardynali creationis nieboszczyka, zjechawszy się, ciało papieskie do cyprysowej truny kłaść kazali, przykładając tam trzy worki srebrnej, złotej i mosiężnej monety, sub pontificatu nieboszczyka bitych pieniędzy. Deinde trunę zapieczętowawszy[...] wstawić kazali.
24^go^ et consequenter przez 9 dni zawsze się u Ś. Piotra in assistentia Sancti Collegii Cardinalitii czyniły egzekwie, a po egzekwiach kongregacje, na których się audiencje francuskiemu, portugalskiemu i weneckiemu ambasadorom dawały, tudzież
ztamtąd; co ten fideliter uczynił. Po kongregacyi, wniesiono papieża pontificaliter przybranego, do kościoła Św. Piotra. I tam go przez trzy dni na marach ludowi pro osculo pedum Populo zostawiono, przy wielkim ścisku ludzi.
23^go^ w nocy, kardynali creationis nieboszczyka, zjechawszy się, ciało papiezkie do cyprysowéj truny kłaść kazali, przykładając tam trzy worki srebrnéj, złotéj i mosiężnéj monety, sub pontificatu nieboszczyka bitych pieniędzy. Deinde trunę zapieczętowawszy[...] wstawić kazali.
24^go^ et consequenter przez 9 dni zawsze się u Ś. Piotra in assistentia Sancti Collegii Cardinalitii czyniły exekwie, a po exekwiach kongregacye, na których się audyencye francuzkiemu, portugalskiemu i weneckiemu ambasadorom dawały, tudzież
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 435
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
że nigdy nie zapada nam/ zawsze ją widzieć na niebie/ zawsze się obraca około głowy naszej. Grzegorz ś. powiada/ że znamionuje Kościół ś. Chrześcijański/ Arcturi nomine tota Feclesia intelligitur; Arcturus enim ita nocturna tempora illustrat, vt in caeli axe positus, per diuersa se vertat, nec tamen occidat. Potym przykładając to do Kościoła: Ita Exxlesia quae fatigatniuones quaslibet partitur, nec tamen ad defectum propri status inclinatur: Jako prawi/ ta gwiazda choć się obraca z drugiemi/ jednak nigdy nie zapada: jak Kościół Chrystusów/ chociaż cierpi i to i owo od prześladowców swoich/ nigdy jednak nie ustanie: podobno nam Pan ukazuje/ że
że nigdy nie západa nam/ záwsze ią widźieć ná niebie/ záwsze się obraca około głowy nászey. Grzegorz ś. powiáda/ że známionuie Kośćioł ś. Chrześciáński/ Arcturi nomine tota Feclesia intelligitur; Arcturus enim ita nocturna tempora illustrat, vt in caeli axe positus, per diuersa se vertat, nec tamen occidat. Potym przykłádáiąc to do Kośćioła: Ita Exxlesia quae fatigatniuones quaslibet partitur, nec tamen ad defectum propri status inclinatur: Iáko práwi/ tá gwiazdá choc się obraca z drugiemi/ iednák nigdy nie západa: iák Kośćioł Chrystusow/ chociaż ćierpi y to y owo od prześladowcow swoich/ nigdy iednak nie vstánie: podobno nam Pan vkázuie/ że
Skrót tekstu: NajmProg
Strona: D4v
Tytuł:
Prognostyk duchowny na kometę
Autor:
Jakub Najmanowicz
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
astrologia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
byli swowolniejszy, Którzy morzu i pladze tamtej przyleglejszy, Ustawicznym rozbojem w-polach się bawili: Lubo to Wirozuby po Dnieprze łowili, Lubo Jądem lisice strzelali i Kozy (Skąd zowią się Kozaki) To tajemne łoży I trawy przypadając, kogo gdzie napadli Turkili, Tataryli, koczujące kradli. Do takiego w lekkości swego przyrodzenia Przykładając zwyczaju, oraz i ćwiczenia. Żyli jednak bez rządu i żadnej zwierzchności: Prócz gdy zima wstawała schodzili na Włości. Na Wiosnę zaś, i nowe rozpary słoneczne, Jako muchy ożyli gdzie mając tamteczne I lasy, i sposobność wszytke do Zeglugi, Wodą się opuszczali w-Ostrowy i ługi, (Których tam jest nie
byli swowolnieyszy, Ktorzy morzu i pladze tamtey przylegleyszy, Ustawicznym rozboiem w-polach sie bawili: Lubo to Wirozuby po Dnieprze łowili, Lubo Iądem lisice strzelali i Kozy (Zkąd zowią sie Kozaki) To taiemne łoży I trawy przypadaiąc, kogo gdźie napadli Turkili, Tatáryli, koczuiące kradli. Do takiego w lekkośći swego przyrodzenia Przykładaiąc zwyczaiu, oraz i ćwiczenia. Zyli iednak bez rządu i żadney zwierzchnośći: Procz gdy źimá wstawała schodźili na Włośći. Ná Wiosne záś, i nowe rozpary słoneczne, Iáko muchy ożyli gdźie maiąc tamteczne I lasy, i sposobność wszytke do Zeglugi, Wodą się opuszczali w-Ostrowy i ługi, (Ktorych tám iest nie
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 4
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
nas dla miernego powietrza/ i zdrowej karmi/ i wody. A potym nadalej był żyw. Jeździec zaś na Konia gdy ma wsiadać w strzemię lewą niechaj włoży nogę/ jako tego już tryb jest pospolity. A ujmie go za grzywę/ nie gdzie indzie. A żeby namniej niepochylał się/ abo piersi ku łękowi przykładając/ ale jako pręt stanąwszy. A nogi prawie pod się nachyliwszy/ ma Konia dosieść/ i śrzodek swojego kroku na wierzch przysadziwszy/ tedy ani w kłosie/ ani w bieganiu nie ma namniej/ ani na tę stronę/ ani na owę przemykać się. Ale co najprościej usieść. Jako niektórzy działają zgarbiwszy się na Konia
nas dla miernego powietrza/ y zdrowey karmi/ y wody. A potym nadáley był żyw. Ieźdźiec záś ná Koniá gdy ma wśiádáć w strzemię lewą niechay włoży nogę/ iáko tego iuż tryb iest pospolity. A vymie go zá grzywę/ nie gdźie indźie. A żeby namniey niepochylał sie/ ábo pierśi ku łękowi przykładáiąc/ ále iáko pręt stánąwszy. A nogi práwie pod się náchyliwszy/ ma Koniá dośieść/ y śrzodek swoiego kroku ná wierzch przysádźiwszy/ tedy áni w kłośie/ áni w biegániu nie ma namniey/ áni ná tę stronę/ áni ná owę przemykáć sie. Ale co nayprośćiey vśieść. Iáko niektorzy dźiáłáią zgárbiwszy sie ná Koniá
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 28
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
mówiłem z Bohuszem, jak mi książę kanclerz nie dotrzymuje kombinacji i że rad bym się, ile możności i sposobów być może, z tej Flemingowskiej kadencji nowogródzkiej uwolnić, ale że się boję domowej zgryzoty od braci moich, którzy ekstraordynaryjnie na mnie aklamują i przeklinają, żem niepotrzebnie tę sprawę zaczął, którzy nie przykładając się nic, ani pracą, ani ekspensem, do tej sprawy, tylko mnie aż do utracenia zdrowia mego ustawicznie gryzą. Wypadnie zatem trzecia kondemnata, fortunę nam zechcą zajeżdżać, przez co tym większa na mnie uroście od braci moich aklamacja; a choć możemy mieć przez arendowne kontrakty, jako się wyżej namieniło, ja od
mówiłem z Bohuszem, jak mi książę kanclerz nie dotrzymuje kombinacji i że rad bym się, ile możności i sposobów być może, z tej Flemingowskiej kadencji nowogródzkiej uwolnić, ale że się boję domowej zgryzoty od braci moich, którzy ekstraordynaryjnie na mnie aklamują i przeklinają, żem niepotrzebnie tę sprawę zaczął, którzy nie przykładając się nic, ani pracą, ani ekspensem, do tej sprawy, tylko mnie aż do utracenia zdrowia mego ustawicznie gryzą. Wypadnie zatem trzecia kondemnata, fortunę nam zechcą zajeżdżać, przez co tym większa na mnie uroście od braci moich aklamacja; a choć możemy mieć przez arendowne kontrakty, jako się wyżej namieniło, ja od
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 757
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
koło solstitium letniego, albo gdy wino zbierają. Latorośl ma być roczna bo starsza i młodsza nie płodna. Może być sadzenie, które emplastrowaniem albo inokolizowaniem zowią, ato w Czerwcu Lipcu. Potrzebuje ustawicznego kopania koło siebie. Gdzie skora się na drzewie figowym nadyma, potrzeba przekłoć, dla wycieczenia wilgoci, którą wygubisz przykładając wapna niegaszonego na skałubinę. Żeby z figi owoc nie opadał zawczasu w korzeń klin w bij. Dla lepszego i obfitszego urodzaju, wierzchu latorośli należy obrzynać, albo tę latorośl, która z sredniej i pryncypalnej gałęzi wyrasta. By się rychlej figi dostały, sok z drugiej figi, cebulę z oliwą a pieprzem figowy owoc z
koło solstitium letniego, albo gdy wino zbieraią. Latorosl ma bydź roczna bo starsza y młodsza nie płodna. Może bydz sadzenie, ktore emplastrowaniem albo inokolizowaniem zowią, ato w Czerwcu Lipcu. Potrzebuie ustawicznego kopania koło siebie. Gdzie skora się na drzewie figowym nadyma, potrzeba przekłoć, dla wycieczenia wilgoci, ktorą wygubisz przykładaiąc wapná niegaszonego na skałubinę. Zeby z figi owoc nie opadał zawczasu w korzeń klin w biy. Dla lepszego y obfitszego urodzaiu, wierzchu latorosli należy obrzynać, albo tę latorosl, ktora z sredniey y pryncypalney gałęzi wyrasta. By się rychley figi dostały, sok z drugiey figi, cebulę z oliwą á pieprzem figowy owoc z
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 389
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
to i na podwaliny mocne i trwałe, in defectu tych drew, zażywają drzewa iwy w ziemi trwałego, jabłoni leśnej. Gonty na pobijanie struktur najłepsze jodłowe, byle nie zleżączek były robionę. Fugować je należy głęboko, krzywych, spaczonych, nie dawać. Suszyć je potrzeba dobrze w kłatki skladając, i czym ciężkim przykładając zwierzchu, aby się nie paczyły od słońca. Robią gonty i sosnowe, a te powinny by być trwalsze z racyj tłustości i gęstości, tylko że na słocie pęcnieje, podczas wiatru i słońca bardzo się kurczą, i dach czynią jak rzeszoto, w tedy nagła napadłszy słota, wielką pod takiemi dachami czyni szkodę.
to y na podwaliny mocne y trwałe, in defectu tych drew, zażywaią drzewa iwy w ziemi trwałego, iabłoni lesney. Gonty na pobiianie struktur nayłepsze iodłowe, byle nie zleżączek były robionę. Fugować ie należy głęboko, krzywych, spaczonych, nie dawać. Suszyć ie potrzeba dobrze w kłatki skladaiąc, y czym cięszkim przykładaiąc zwierzchu, aby się nie paczyły od słońca. Robią gonty y sosnowe, á te powinny by być trwalsze z racyi tłustości y gęstości, tylko że na słocie pęcnieie, podczas wiatru y słońca bardzo się kurczą, y dach czynią iak rzeszoto, w tedy nagła napadłszy słota, wielką pod takiemi dachami czyni szkodę.
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 398
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Kapłanów udawało się Amerykańskie pospólstwo jak do cudownych obrazów, radząc się tych zdrajców zabobonnych, w swoich wątpliwościach.
Mieli też Amerykanie swoich Mnichów, za Miastami. Obligacja ich była w leciech 18. albo 20. branych, żyć w czystości, długie nosić włosy, i Kapłanom Pogańskim w pryncypalnym usługować Kościele, drwa znosząc i przykładając do ognia, aby nigdy nie zgasał, będąc perpetuus, chędożyć Bałwochwalnice z śmiecia i prochu, wstawać w nocy dla czynienia pokuty.
Strój ich był sak, jak sieć rzadki, wikt z jałmużny. Mieli Mnisi ci Zaków na swej edukacyj, którzy po ofierze przez Kapłanów uczynionej w miejscu sekretnym żelaznemi instrumentami twarz sobie kaliczyli
Kapłanow udawało się Amerykańskie pospólstwo iak do cudownych obrazow, radząc się tych zdraycow zabobonnych, w swoich wątpliwościach.
Mieli też Amerykanie swoich Mnichow, za Miastami. Obligacya ich była w leciech 18. albo 20. branych, żyć w czystości, długie nosić włosy, y Kapłanom Pogańskim w pryncypalnym usługować Kościele, drwa znosząc y przykładaiąc do ognia, aby nigdy nie zgasał, będąc perpetuus, chędożyć Bałwochwalnice z śmiecia y prochu, wstawać w nocy dla czynienia pokuty.
Stróy ich był sak, iak sieć rzadki, wikt z iałmużny. Mieli Mnisi ci Zakow na swey edukacyi, którzy po ofierze przez Kapłanow uczynioney w mieyscu sekretnym żelaznemi instrumentami twarz sobie kaliczyli
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 584
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
zieloną abyś miał. Nalej octu na gryszpan, i tak rozprawionym maluj. Drugą/ w sok ruciany włóż gryszpanu nie mało/ niech postoi trochę. Upadnie gryszpan na dol/ sokiem tym rucianym malować możesz. Zamąciszli i poruszysz w nim gryszpan tym samym nieco inną farbę zieloną mieć będziesz. Trzecią zaś do blejgelu przykładając Indychu/ trzy i oboje z sobą/ mało jednak Indychu/ żeby pięknie jasno zielona była. A tę rozprawisz lentrychem. Bo pierwsze dwie/ octem tylko rozprawiać się mają. Na żółtą utrzyj Aurypigment/ rozpraw go lentrychem. A wiedz do niego/ iż go na żadnym innym kolorze kłaść nie trzeba/ bo inaczej zśniedzieje
zieloną ábyś miał. Naley octu ná gryszpan, i ták rozpráwionym maluy. Drugą/ w sok rućiany włoż gryszpanu nie máło/ niech postoi trochę. Vpádnie gryszpan na dol/ sokiem tym rućiánym málować możesz. Zámąciszli i poruszysz w nim gryszpan tym samym nieco inną farbę źieloną mieć będźiesz. Trzećią zaś do bleygelu przykładaiąc Indychu/ trzy i oboie z sobą/ mało iednak Indychu/ żeby pięknie iásno źielona była. A tę rozpráwisz lentrychem. Bo pierwsze dwie/ octem tylko rosprawiáć się máią. Ná żołtą utrzyi Auripigment/ rozpraw go lentrychem. A wiedz do niego/ iż go ná żadnym innym kolorze kłaść nie trzebá/ bo ináczey zśniedźieie
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 88
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
formę dla zrobienia innych takich Obrazów. Jeżelibyś zaś ani z drzewa/ ani z kruszcu żadnego Obrazu i Protojpu na którymbyś sobie formę mógł ulać nie miał. To sobie tak postąpić możesz. Weźmij gliny jakiejkolwiek/ dobrzeby garnczarskiej. Onę rozprawiwszy gęsto/ z niej sobie samże wyrób albo każ wyrobić wyobrażenie przykładając/ albo ujmujac gliny i grafeczką albo łopateczką przymuskiwając/ tak długo aż będziesz miał prototyp. Ten ulepiwszy/ nasmaruj go oliwą zmieszaną tłustym wieprzowym. Na nim formę tak ulejesz. Weś gipsu warzonego (warzy się zaś tak: w kocieł albo panew wsyp gipsu prostego/ podłoż ogień. Gdy wrzeć pocznie/ mieszaj
formę dla zrobienia innych takich Obrázow. Ieżelibyś záś áńi z drzewá/ áni z kruszcu żádnego Obrázu i Protoypu ná ktorymbyś sobie formę mogł uláć nie miáł. To sobie ták postąpić możesz. Weźmiy gliny iákieykolwiek/ dobrzeby gárnczarskiey. Onę rospráwiwszy gęsto/ z niey sobie samże wyrob albo każ wyrobić wyobrażenie przykłádáiąc/ álbo uymuiac gliny i grafeczką álbo łopáteczką przymuskiwáiąc/ ták długo áż będziesz miáł prototyp. Ten ulepiwszy/ násmáruy go oliwą zmieszáną tłustym wieprzowym. Na nim formę tak uleiesz. Weś gipsu wárzonego (warzy się záś ták: w koćieł álbo pánew wsyp gipsu prostego/ podłoż ogień. Gdy wrzeć pocznie/ mieszáy
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 135
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689