hardość u ciebie śmierdzą dary moje. Tu lasy, tu po lesiech ptaszkowie śpiewają, Tu łąki, a po łąkach piękne stada grają. Tu byśmy z sobą wieku miłego zażyli, Tu byśmy aż do śmierci lata przetrawili, Byś się tylko pasterską budą nie brzydziła, Byś tylko umysł ku mnie cały przykłoniła. Tu jamy mchem odziane, tu debrze, tu cienie, Tu strugi uciekają, szemrząc, przez kamienie, Tu wyniosłe topole, lipy rozłożyste, Tu jawory, tu dęby stoją wiekuiste. Ale bez ciebie żadne rzeki, żadne gaje, Bez ciebie żadne miejsce k sercu nie przystaje. Nie owszem mię też możesz potępić
hardość u ciebie śmierdzą dary moje. Tu lasy, tu po lesiech ptaszkowie śpiewają, Tu łąki, a po łąkach piękne stada grają. Tu byśmy z sobą wieku miłego zażyli, Tu byśmy aż do śmierci lata przetrawili, Byś się tylko pasterską budą nie brzydziła, Byś tylko umysł ku mnie cały przykłoniła. Tu jamy mchem odziane, tu debrze, tu cienie, Tu strugi uciekają, szemrząc, przez kamienie, Tu wyniosłe topole, lipy rozłożyste, Tu jawory, tu dęby stoją wiekuiste. Ale bez ciebie żadne rzeki, żadne gaje, Bez ciebie żadne miejsce k sercu nie przystaje. Nie owszem mię też możesz potępić
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 10
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
, w których król był, arcyksiążę Ferdynand, pan z Perstyna, pan z Lipego marszałek czeski, pan wojewoda wileński, panowie z Górki dwa, pan Myszkowski Stanisław, który potym był wojewodą krakowskim. W tych maszkarach arcyksiążę Ferdynand przyniósł mumszanc królewnie Katarzynie i znać to było z wielu rzeczy, iż ku niej był serce przykłonił: jakoż i królowa Katarzyna starała się u króla po odjeździe arcyksiążęcym, żeby król w stan święty małżeński królewny Katarzyny nie odmawiał, ale król młodszej przed starszemi dać nie chciał. Gdy tak goście tydzień na tym weselu zmieszkali, arcyksiążę odjachał naprzód, a inszy po nim. To jednak było znać, iż król obraził
, w których król był, arcyksiążę Ferdynand, pan z Perstyna, pan z Lipego marszałek czeski, pan wojewoda wileński, panowie z Górki dwa, pan Myszkowski Stanisław, który potym był wojewodą krakowskim. W tych maszkarach arcyksiążę Ferdynand przyniósł mumszanc królewnie Katarzynie i znać to było z wielu rzeczy, iż ku niej był serce przykłonił: jakoż i królowa Katarzyna starała się u króla po odjeździe arcyksiążęcym, żeby król w stan święty małżeński królewny Katarzyny nie odmawiał, ale król młodszej przed starszemi dać nie chciał. Gdy tak goście tydzień na tym weselu zmieszkali, arcyksiążę odjachał naprzód, a inszy po nim. To jednak było znać, iż król obraził
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 178
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
Za listem Radułowym, który-m przyniósł z sobą, I za wolą hetmańską stanąłem przed tobą, Wszech narodów przywilej mając, że powrotu Nikt mi bronić do mego nie będzie namiotu; Że w mej podłej osobie i niewyśmienitej Będzie cał honor Polskiej Rzeczypospolitej”. Tu Husseim na piersiach położywszy dłoni, Oczu trochę przymruży i głowy przykłoni. Toż Zieliński: „Bóg, który sądzi i bez świadków, (Bo jako cnót, tak wiadom ludzkich niedostatków), Niechaj wstąpi między nas, a kto okazją Tej zwady, niech go ciężkie jego plagi biją! Zawsze polscy królowie, pojrzymy-li dalej, O waszych się cesarzów przyjaźni starali, Chociaż
Za listem Radułowym, który-m przyniósł z sobą, I za wolą hetmańską stanąłem przed tobą, Wszech narodów przywilej mając, że powrotu Nikt mi bronić do mego nie będzie namiotu; Że w mej podłej osobie i niewyśmienitej Będzie cał honor Polskiej Rzeczypospolitej”. Tu Husseim na piersiach położywszy dłoni, Oczu trochę przymruży i głowy przykłoni. Toż Zieliński: „Bóg, który sądzi i bez świadków, (Bo jako cnót, tak wiadom ludzkich niedostatków), Niechaj wstąpi między nas, a kto okazyją Tej zwady, niech go ciężkie jego plagi biją! Zawsze polscy królowie, pojźrymy-li dalej, O waszych się cesarzów przyjaźni starali, Chociaż
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 220
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
jem w ciasnych zjechać nizinach przychodzi, Gdzie w bok od portu morze głębokie zachodzi.
XXXVII.
Anuż ledwie nie wszystka stąd Francja stoi, Anuż Hiszpan na pułki lud przebrany dwoi. Bitwa się sroga wszczyna z wielkiemi zapędy, Krwią pole opłynęło, trupów pełno wszędy; Nie wie Mars, do której się ma przykłonić strony, W równej wadze z nadzieją strach trzyma włożony. Nakoniec serdecznością Alfonsa śmiałego Francuz pole otrzymał, uciekł Hiszpan z niego.
XXXVIII.
Lecz to nie na pociechę, o Rawenno, tobie, A papież z jadu, z żalu gryzie wargi sobie; Niemców z gór na ratunek wzywa jadowitych, Ci lecą,
jem w ciasnych zjechać nizinach przychodzi, Gdzie w bok od portu morze głębokie zachodzi.
XXXVII.
Anoż ledwie nie wszystka stąd Francya stoi, Anoż Hiszpan na pułki lud przebrany dwoi. Bitwa się sroga wszczyna z wielkiemi zapędy, Krwią pole opłynęło, trupów pełno wszędy; Nie wie Mars, do której się ma przykłonić strony, W równej wadze z nadzieją strach trzyma włożony. Nakoniec serdecznością Alfonsa śmiałego Francuz pole otrzymał, uciekł Hiszpan z niego.
XXXVIII.
Lecz to nie na pociechę, o Rawenno, tobie, A papież z jadu, z żalu gryzie wargi sobie; Niemców z gór na ratunek wzywa jadowitych, Ci lecą,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 38
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905