mogąc, żartem go i śmiejąc się biczykiem tknąwszy, rzekł mu te słowa: palatin, point de bassesses, panie wojewodo, nic po tej podłości. Król Zygmunt III naprzeciw wielce estymował, chwalił i coraz wspomniał książęcia Janusza Radziwiłła bez hardości przystojną odpowiedź, który gdy króla przepraszał, nie chciał z inszymi na kolana padającymi przyklęknąć, a gdy mu o to mówiono, powiedział: „Ja w kościele dla Boga mam kolana, a na usługi króla i Ojczyzny mam ręce do broni.” Tak się i monarchom lichość nie podoba, a pewna przystojna wspaniałość podoba.
Poliszenie to więc i nieprzystojne poniżenie nas samych nie skądinąd idzie, tylko z jakiejsi
mogąc, żartem go i śmiejąc się biczykiem tknąwszy, rzekł mu te słowa: palatin, point de bassesses, panie wojewodo, nic po tej podłości. Król Zygmunt III naprzeciw wielce estymował, chwalił i coraz wspomniał książęcia Janusza Radziwiłła bez hardości przystojną odpowiedź, który gdy króla przepraszał, nie chciał z inszymi na kolana padającymi przyklęknąć, a gdy mu o to mówiono, powiedział: „Ja w kościele dla Boga mam kolana, a na usługi króla i Ojczyzny mam ręce do broni.” Tak się i monarchom lichość nie podoba, a pewna przystojna wspaniałość podoba.
Poliszenie to więc i nieprzystojne poniżenie nas samych nie skądinąd idzie, tylko z jakiejsi
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 271
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
morza/ i między gęstymi Zrzodłami/ na ten czas już wielce zszczuplonymi: (Bowiem się na niskości pochowały beły/ I we wnętrzności ciemnej matki swej pokreły) Suchą będąc/ i we wsze wilgotności głodną/ Podniosła aż do szyje twarz swą wszytkoródną: I wystawiwszy rękę przed czoło/ wstrząsnęła Wszystkim srodze/ a sama jakby przyklęknęła. I niżej niźli zwykła bywać/ w ten czas beła/ I świętym głosem swoim te słowa mowieła: B O najmożniejszy z Bogów/ jeśli się tak tobie Poboba/ i jam tę kaźń zasłużyła sobie! Dla czegoż wżdy pioruny twe omieszkiwają/ A mnie wielce strapionej już nie dokonają? Przecz mnie zginąć mającej
morzá/ y między gęstymi Zrzodłámi/ ná ten czás iuż wielce zszczuplonymi: (Bowiem się ná niskośći pochowały beły/ Y we wnętrznośći ćiemney mátki swey pokreły) Suchą będąc/ y we wsze wilgotnośći głodną/ Podniosłá áż do szyie twarz swą wszytkorodną: Y wystáwiwszy rękę przed czoło/ wstrząsnęła Wszystkim srodze/ á sámá iakby przyklęknęłá. Y niżey niźli zwykła bywáć/ w ten czás bełá/ Y świętym głosem swoim te słowá mowiełá: B O naymożnieyszy z Bogow/ iesli się ták tobie Poboba/ y iam tę kaźń zásłużyła sobie! Dla czegoż wżdy pioruny twe omieszkiwáią/ A mnie wielce strapioney iuż nie dokonáią? Przecz mnie zginąć máiącey
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 68
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
sama/ i rozesławszy w święto jakieś wszytkę czeladź z domu/ podczas wielkiej Mszej/ zawlokła powróz za balk wielki/ który przez śrzodek izby szedł/ insze cięższe balki na sobie trzymając; i gdy się już miała za szyję zadzierzgnąć/ zadzwoniono w ten czas w kościele ku Elewacyjej/ a ona też według zwyczaju Katolickiego/ przyklęknąwszy rzekła: Iesu Christe Fili Dei miserere mei. Natychmiast balk on złamawszy się na ziemię upadł/ i postronek sam dobrowolnie na kilka sztuk się rozerwał. Co ona widząc/ żałować zaraz poczęła za grzechy swoje/ i za ten umysł nie dobry/ iż się sama z desperacyjej zagubić chciała. A w tym Czarci/ którzy
sámá/ y rozesławszy w święto iakieś wszytkę czeladź z domu/ podczás wielkiey Mszey/ záwlokłá powroz zá bálk wielki/ ktory przez śrzodek izby szedł/ insze ćięższe bálki ná sobie trzymáiąc; y gdy się iuż miáłá zá szyię zádźierzgnąć/ zádzwoniono w ten czás w kośćiele ku Elewácyiey/ á oná też według zwyczáiu Kátholickiego/ przyklęknąwszy rzekłá: Iesu Christe Fili Dei miserere mei. Nátychmiast bálk on złamawszy się ná źiemię vpadł/ y postronek sam dobrowolnie ná kilka sztuk się rozerwał. Co oná widząc/ żáłować záraz poczęłá zá grzechy swoie/ y zá ten vmysł nie dobry/ iż się sámá z desperácyiey zágubić chćiáłá. A w tym Czárći/ ktorzy
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 37
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
Wjednym tylko Domie Bożym wolno go wspomnieć było, gdy Najwyższy Biskup Ludowi błogosławił, i gdy wchodził ad Sancta Sanctorum, jako świadczą Josefus, Filo. i Z. Hieronim. Jaddus Biskup, gdy te na czole swoim straszne Boskie piastował Imię, i zdybał się z Aleksandrem Wielkim, ten lubo żydom był offensus, przykląkł na kolana, jako świadczy Josefus Historyk u Tiryna. Jeszcze się P. BÓG nazywa ALFA et OMEGA, to jest Principium et Finis. Zowie się verè et propriè DOMINUS, a zaś Panowie Ziemscy zwać się powinni contractè DOMNUS, nie DOMINUS, jak się przedtym nazywali, dla dystynkcyj à DOMINO Caeli et terrae UŁacinników
Wiednym tylko Domie Bożym wolno go wspomnieć było, gdy Naywyższy Biskup Ludowi błogosławił, y gdy wchodził ad Sancta Sanctorum, iako świádczą Josephus, Philo. y S. Hieronim. Jaddus Biskup, gdy te na czole swoim straszne Boskie piastował Imie, y zdybał się z Alexandrem Wielkim, ten lubo żydom był offensus, przykląkł na kolana, iako swiadczy Josephus Historyk u Tirina. Jeszcze się P. BOG nazywa ALPHA et OMEGA, to iest Principium et Finis. Zowie się verè et propriè DOMINUS, á zaś Panowie Ziemscy zwać się powinni contractè DOMNUS, nie DOMINUS, iak się przedtym nazywali, dla dystynkcyi à DOMINO Caeli et terrae UŁacinnikow
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 2
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
się jakby przed śmiercią u bernardynów w kościele spowiedali, do czego dając przykład, sam hetman polny i podkanclerzy lit. szedł do spowiedzi. Poszedł
także do spowiedzi i Fleming, podskarbi lit., i tak powiedali wszyscy, że gdy szedł do komunii, tedy bez żadnego nabożeństwa idąc po ścianach patrzył i komunią świętą ledwo przyklęknąwszy przyjął, i z tąż dystrakcją, po ścianach patrząc, od Przenajświętszego odszedł Sakramentu.
Tak ten trybunał szczególnie na opresją niewinnych ludzi chcąc utrzymać, nabożeństwem i religią swoją złość pokrywali. Przysłany zaś od króla z Drezna Rzewuski, podstoli lit., ani tej był powagi, ani tej eksperiencji, aby tak wielką mógł
się jakby przed śmiercią u bernardynów w kościele spowiedali, do czego dając przykład, sam hetman polny i podkanclerzy lit. szedł do spowiedzi. Poszedł
także do spowiedzi i Fleming, podskarbi lit., i tak powiedali wszyscy, że gdy szedł do komunii, tedy bez żadnego nabożeństwa idąc po ścianach patrzył i komunią świętą ledwo przyklęknąwszy przyjął, i z tąż dystrakcją, po ścianach patrząc, od Przenajświętszego odszedł Sakramentu.
Tak ten trybunał szczególnie na opresją niewinnych ludzi chcąc utrzymać, nabożeństwem i religią swoją złość pokrywali. Przysłany zaś od króla z Drezna Rzewuski, podstoli lit., ani tej był powagi, ani tej eksperiencji, aby tak wielką mógł
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 651
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
eś tam chciał bieżeć, ale, że sam musisz leżeć, Bo cię siły odbieżały i ruszyć z miejsca nie dały, Ciężki żal bratni.
Choć się trzeźwi, jako może, aza mu jeszcze pomoże! Co prędzej bieży do niego - leć już zastał nieżywego. Znagła ujźrawszy, - przelęknie i prawie na nim przyklęknie. Więc go tylko łzami zleje, bo sam ustawicznie mdleje.
Któżby był serca takiego, co się napatrzywszy tego, Nie wzruszył do łez wylania, słysząc owe narzekania, ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Co biskup z ust swych wydaje, kiedy się już z nim rozstaje, Widzący w osobie jego upadek domu swojego. Tren 75
eś tam chciał bieżeć, ale, że sam musisz leżeć, Bo cię siły odbieżały i ruszyć z miejsca nie dały, Ciężki żal bratni.
Choć się trzeźwi, jako może, aza mu jeszcze pomoże! Co prędzej bieży do niego - leć już zastał nieżywego. Znagła ujźrawszy, - przelęknie i prawie na nim przyklęknie. Więc go tylko łzami zleje, bo sam ustawicznie mdleje.
Któżby był serca takiego, co się napatrzywszy tego, Nie wzruszył do łez wylania, słysząc owe narzekania, ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Co biskup z ust swych wydaje, kiedy się już z nim rozstaje, Widzący w osobie jego upadek domu swojego. Tren 75
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 196
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
: Niektórzy palcatami kołacą nad szyją. Oblicze krwią opływa/ zaciekają oczy/ Nie mogąc dalej patrzyć. Z sieni swej wyskoczy/ Męki Pańskiej.
Ciśnie się przez poboczną jazdę i piechotę: Dziwując się/ mniemając że jaką robotę Abo kunszt swój wyprawi: a ona już Pana Dobieżawszy/ z uprzejmą chęcią: na kolana/ Przyklęknąwszy/ podwiką lice mu otarła/ Zatym ją gniewliwa straż z szeregu wywarła. O Bogobojna Pani/ o święta Werono: Budowne Jeruzalem nie ma drugiej pono Tak świętej; żadna jeszcze swej do tąd litości Nie pokazała Panu: żadna w powinności Miłosiernych uczynków (choć mają wrodzone) Nie poczuła się jeszcze: Pierwszą oszpecone Ocierając te
: Niektorzy pálcatámi kołácą nád szyią. Oblicze krwią opływa/ záciekáią oczy/ Nie mogąc dáley pátrzyć. Z śieni swey wyskoczy/ Męki Páńskiey.
Ciśnie się przez poboczną iezdę y piechotę: Dźiwuiąc się/ mniemáiąc że iáką robotę Abo kunszt swoy wypráwi: á oná iuż Páná Dobieżawszy/ z vprzeymą chęćią: ná koláná/ Przyklęknąwszy/ podwiką lice mu otárłá/ Zátym ią gniewliwa straż z szeregu wywárłá. O Bogoboyna Páni/ o święta Werono: Budowne Hieruzálem nie ma drugiey pono Ták świętey; żadna ieszcze swey do tąd litośći Nie pokazáłá Pánu: żadna w powinnośći Miłośiernych vczynkow (choć máią wrodzone) Nie poczułá się ieszcze: Pierwszą oszpecone Oćieráiąc te
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 65.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
.
CZasu jednego gdy był w drodze ten ś. Biskup/ łóżko mu przy ogniu postawiono. W nocy gdy z Klerykami przy onym łóżku Jutrzniąj inne Pienia Kościelne odprawował/ ogień gasnąć dym czynił i w twarz bił. On jakoby nic nie czując/ umysłem i ciałem nieporuszonym stał. Jeden z kleryków chcąc temu zabieżeć/ przyklęknąwszy/ węgle odkrył/ i dmuchając ogień rozdał. Nazajutrz wezwawszy onego kleryka ściśle wywiadował się/ czemu tak niebaczny był/ iż opuściwszy rzecz tak świętą/ skłonił się do poprawy ognia. Dawszy mu tedy na kilka dni pokutę/ drugich Kleryków uczył/ iż gdy są przy takiej świętej sprawie/ wszytkie przebiegające myśli odrzucać mają/
.
CZásu iednego gdy był w drodze ten ś. Biskup/ łożko mu przy ogniu postáwiono. W nocy gdy z Clerykámi przy onym łożku Iutrzniąy ine Pienia Kośćielne odpráwował/ ogień gasnąć dym czynił y w twarz bił. On iákoby nic nie czuiąc/ vmysłem y ćiáłem nieporuszonym stał. Ieden z clerykow chcąc temu zábieżeć/ przyklęknąwszy/ węgle odkrył/ y dmucháiąc ogień rozdał. Názáiutrz wezwawszy onego cleryka śćisle wywiádował sie/ czemu tak niebáczny był/ iż opuśćiwszy rzecz ták świętą/ skłonił sie do popráwy ogniá. Dawszy mu tedy ná kilká dni pokutę/ drugich Clerykow vczył/ iż gdy są przy tákiey świętey spráwie/ wszytkie przebiegáiące myśli odrzucáć máią/
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 304
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
wiarę Z. szczepili/ iż ich częstokroć gromili/ i karali/ jakby pany wolnymi nad nimi będąc/ o ich występki wielkie i rozpustne: i proszony będąc/ aby im tego zakazał; i owszem pogróżki rebelii zrozumiewając/ tak mądrze postąpił z nimi/ iż naprzód zakonników do siebie zawoławszy/ z uczciwością wielką na ziemię przyklęknąwszy/ a czapkę zdjąwszy/ one przyjął/ (jakoż też ten zawsze zwyczaj miał/ gdy jedno do niego przychodzili) i powiedziawszy im tę sprawę; potym wyszedszy do inszej komory/ i sam się ostrą dyscipliną posiekszy po plecach aż do krwie: onych potym nowych Chrześcijan zawołał/ i ukazał im plecy swe krwią oblane
wiárę S. sczepili/ iż ich częstokroć gromili/ y karáli/ iákby pány wolnymi nád nimi będąc/ o ich występki wielkie y rospustne: y proszony będąc/ áby im tego zákazał; y owszem pogrożki rebelliey zrozumiewáiąc/ ták mądrze postąpił z nimi/ iż naprzod zakonnikow do śiebie záwoławszy/ z vczćiwośćią wielką ná źiemię przyklęknąwszy/ á czapkę zdiąwszy/ one przyiął/ (iákoż też ten záwsze zwyczay miał/ gdy iedno do niego przychodźili) y powiedźiawszy im tę spráwę; potym wyszedszy do inszey komory/ y sam się ostrą discipliną pośiekszy po plecách áż do krwie: onych potym nowych Chrześćian záwołał/ y vkazał im plecy swe krwią oblane
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 5 nlb
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
jasno w suknią Czerwoną. Aż pomałej chwili idzie Turczyn rozbierac go dochodząc do niego stanął, obejrzał się nawszystkie strony, pod drzewa podejrzał nie widać nic przymknie się do Niego spojrzy mu woczy a on oczy zawarł zęby wyszczerzył pocznie się już sposobić do owej Nieborakowi Atamanowi posługi, nieubierał go a rozbierać chce, przyklęknie a guziki mu chce rozpinac a kozak go zakark krzyknie Turczyn wezmą się zsobą. Tu Miasto daleko i przez Fosę ratować trudno, a tu kozacy z Zasacki Lecą, Turczyn się wydziera rad by bardzo puścił kozaka, a kozak go nie chce. Przypadli wzięli Przyprowadzili królowi jaka to piękna Inwencja i kunrzt kozacki.
iasno w suknią Czerwoną. Asz pomałey chwili idzie Turczyn rozbierac go dochodząc do niego stanął, obeyrzał się nawszystkie strony, pod drzewa podeyrzał nie widac nic przymknie się do Niego spoyrzy mu woczy a on oczy zawarł zęby wyszczerzył pocznie się iuz sposobić do owey Nieborakowi Atamanowi posługi, nieubierał go a rozbierać chce, przyklęknie a guziki mu chce rospinac a kozak go zakark krzyknie Turczyn wezmą się zsobą. Tu Miasto daleko y przez Fossę ratować trudno, a tu kozacy z Zasacki Lecą, Turczyn się wydziera rad by bardzo puscił kozaka, a kozak go nie chce. Przypadli wzięli Przyprowadzili krolowi iaka to piękna Inwencyia y kunrzt kozacki.
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 269
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688