mocno przykowane. Nieprzeliczeni czarci ognie podpalają, dmąc miechami, pod kratą płomienie wzniecają. Tak wiele czartów i dusz więźnia otoczyło, iż zda się niepodobno, aby kiedy było tak wiele dusz od ludzi początku stworzonych, nie żeby ich miało być tak wiele zgubionych.
Za wszytkie członków stawy smoka przywiązano, łańcuchami miąższymi z spiże przykowano. A gdy na roście onym zostaje pieczony, gniewając się okrutnie, od jadu wścieczony, coraz to się obraca na bok zawsze drugi, a wtym na dusze, czarty jak na swoje sługi ściąga ręce i one, nimi napełnione, ściska, że jak jagody bywają stłoczone. Tu, wzdychając, dech puszcza, a
mocno przykowane. Nieprzeliczeni czarci ognie podpalają, dmąc miechami, pod kratą płomienie wzniecają. Tak wiele czartów i dusz więźnia otoczyło, iż zda się niepodobno, aby kiedy było tak wiele dusz od ludzi początku stworzonych, nie żeby ich miało być tak wiele zgubionych.
Za wszytkie członków stawy smoka przywiązano, łańcuchami miąższymi z spiże przykowano. A gdy na roście onym zostaje pieczony, gniewając się okrutnie, od jadu wścieczony, coraz to się obraca na bok zawsze drugi, a wtym na dusze, czarty jak na swoje sługi ściąga ręce i one, nimi napełnione, ściska, że jak jagody bywają stłoczone. Tu, wzdychając, dech puszcza, a
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 100
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
utrąciła”. Tom ja nic nie miał? — „Nie miąłeś, bom za cię płaciła, coś brał u szotów, u szynkarek na borg”. Fella latent sub hoc favo. Cerassatae getiae meretricem suam loquuntur.
Niżem się ożenił, śniło mi się, jakoby mię ktoś do kloca dębowego przykował, żem z onym klocem przez sen chodził, z wielkim moim uprzykrzeniem. O, zaprawdę, dobrze mi ten sen Achacy Kmita wyłożył: Ożenisz się, nieboże, z babą jako z zgniłą kłodą. Trudno się było nań gniewać, ze tak fata chciały. Quisque faber suae fortunae.
Nie jednoć ja
utrąciła”. Tom ja nic nie miał? — „Nie miąłeś, bom za cię płaciła, coś brał u szotów, u szynkarek na borg”. Fella latent sub hoc favo. Cerassatae getiae meretricem suam loquuntur.
Niżem się ożenił, śniło mi się, jakoby mię ktoś do kloca dębowego przykował, żem z onym klocem przez sen chodził, z wielkim moim uprzykrzeniem. O, zaprawdę, dobrze mi ten sen Achacy Kmita wyłożył: Ożenisz się, nieboże, z babą jako z zgniłą kłodą. Trudno się było nań gniewać, ze tak fata chciały. Quisque faber suae fortunae.
Nie jednoć ja
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 179
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
Cautasu są śniegami ustawicznie okryte. Koło początku tych Gór Jasy, zioła jadowite, ku truciu służące i czarom, Sępów mnóstwo. Spód tej GÓRY, wiele dzikich Narodów wyszło na ruinę Świata jako to Tatarowie, Turcy,etc. Do skały GÓRY Kaukazu bają Poetowie, że Jowisz za Ogień z Nieba ukradziony, kazał Tycjusza przykować, i Orła przypuścić, aby wnętrzności jego, osobliwie wątrobę ziadał ustawicznie. GÓRA ta wysokości ekstraodrynaryjnej, według Geografii Arabskiej nigdy nie dostępna dla śniegów wielkości, i mgły gęstej: A jeżeliby kto tam Omni conatu zaszedł, już się więcej nie wro- o Górach zaczniejszych w Świecie
cił, od bestii tam poszarpany, albo
Cautasu są śniegami ustawicznie okryte. Koło początku tych GOR Iasy, zioła iadowite, ku truciu służące y cźarom, Sępow mnostwo. Zpod tey GORY, wiele dzikich Narodow wyszło na ruinę Swiata iako to Tatarowie, Turcy,etc. Do skáły GORY Kaukazu baią Pòétowie, że Iowisz za Ogień z Nieba ukradziony, kazał Tycyusza przykować, y Orła przypuścić, aby wnętrzności iego, osobliwie wątrobę ziadał ustawicznie. GORA ta wysokości extráordynaryiney, według Geografii Arabskiey nigdy nie dostępna dla śniegow wielkości, y mgły gęstey: A ieżeliby kto tam Omni conatu zaszedł, iuż się więcey nie wro- o Gorach zacznieyszych w Swiecie
cił, od bestyi tam poszarpany, albo
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 546
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
wzgardę przyprawiła/ O męke/ i obelgę. Tyś był sam Judaszem/ Któryś go przedał żydom; tyś był Kaifaszem/ Któryś nań plwał; ty szóstym gdyś gardził mandatem Obnażonemuś srogim był usłupa katem; Tyś gożdzie mu okrutne do rąk wygotował I nóg przebicia; tyś go do Krzyża przykował/ I przybił srodze; tyś nań ciernie wyprowadził Abyś je w głowę jego aż do mózgu wsadził; Tyś go na Krzyżu twemi grzechami zamorzył; Tyś wziął oszczep/ którymeś bok jego otworzył; Boś ty Krzyż podniósł w górę/ na którym on skonał. Tyś go tak śmiercią
wzgardę przypráwiłá/ O męke/ y obelgę. Tyś był sam Iudaszem/ Ktoryś go przedáł żydom; tyś był Káiphászem/ Ktoryś náń plwáł; ty szostym gdyś gardził mándátem Obnáżonemuś srogim był usłupá kátem; Tyś gożdźie mu okrutne do rąk wygotowáł Y nog przebićia; tyś go do Krzyża ṕrzykowáł/ Y przybił srodze; tyś náń ćiernie wyprowádźił Abyś ie w głowę iego áż do mozgu wsadźił; Tyś go na Krzyżu twemi grzechami zámorzył; Tyś wziął oszcżep/ ktorymeś bok iego otworzył; Boś ty Krzyż ṕodniosł w gorę/ ná ktorym on skonáł. Tyś go ták śmierćią
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 55
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
proszę Pana mego/ Wspomni na mię gdy przyjdziesz do królestwa swego. Błogosławiony łotrze/ skądżeś się dowiedział? Ze to Pan/ ktoć o jego królestwie powiedział? Kto cię/ proszę/ tak prędko nauczył tej wiary? Aza go/ nie podobnesz twym dźwigają mary? Jeśliż Panem jest/ przecz się dał przykować na nie? Jeśli królem/ gdzieś takie widział królowanie? Czy to cierznie/ czy goździe/ czy głębokie rany/ Znaczą swym podobieństwem/ że to Pan nad Pany? Abo cień króla tego odpoczął na tobie/ Abo cię też tak przeyźrzał i ulubił sobie. Chcąc zasługi swej drogiej i krwie wytoczonej/ Skutek wywieść
proszę Páná mego/ Wspomni ná mię gdy przyidźiesz do krolestwá swego. Błogosłáwiony łotrze/ skądżeś się dowiedźiał? Ze to Pan/ ktoć o iego krolestwie powiedźiał? Kto ćię/ proszę/ ták prędko náuczył tey wiáry? Aza go/ nie podobnesz twym dźwigáią máry? Iesliż Pánem iest/ przecz się dał przykowáć ná nie? Iesli krolem/ gdźieś tákie widźiáł krolowánie? Czy to ćierznie/ czy goźdźie/ czy głębokie rány/ Znáczą swym podobieństwem/ że to Pan nád Pány? Abo ćień krolá tego odpoczął ná tobie/ Abo ćię też ták przeyźrzał y vlubił sobie. Chcąc zasługi swey drogiey y krwie wytoczoney/ Skutek wywieść
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 84.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
krwi mojej po łokcie ręce swe płokali. Głowę mi tarnie zbodło i mózg poorało; Słuch swój straciły uszy/ wzroku mi nie zstało. Ier: 1. Vide. Męki Pańskiej.
[...] rzy potłuczonej ciężkiej ręki ślaki/[...] bite zęby/ (ból nieladajaki)[...] ami z miejsca wysadzona:[...] ało plecy i ramiona.[...] i przykowano/[...] skołatano.[...] one żyły/[...] ek wyskoczyły. Krew morzone/ Ciało mroźny wiatr zwarzył/ siły wyniszczone. Owa/ nie ma kędy tknąć igła wyostrzona Kędyby mię nie zgryzła boleść niezmierzona. Już też dosyć/ nie ma się/ ani dalej może/ Czym okrucieństwo tuczyć/ już śmiertelne łoże/ I wy haki żelazne
krwi moiey po łokćie ręce swe płokáli. Głowę mi tarnie zbodło y mozg pooráło; Słuch swoy stráćiły vszy/ wzroku mi nie zstáło. Ier: 1. Vide. Męki Páńskiey.
[...] rzy potłuczoney ćiężkiey ręki śláki/[...] bite zęby/ (bol nieládáiáki)[...] ámi z mieysca wysádzoná:[...] áło plecy i rámioná.[...] i przykowano/[...] skołátano.[...] one żyły/[...] ek wyskoczyły. Krew morzone/ Ciáło mroźny wiatr zwárzył/ śiły wyniszczone. Owa/ nie ma kędy tknąć igłá wyostrzona Kędyby mię nie zgryzłá boleść niezmierzona. Iuż też dosyć/ nie ma się/ áni dáley może/ Czym okrućieństwo tuczyć/ iuż śmiertelne łoże/ I wy haki żelázne
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 93.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
narzekania, strachy, suplikacyje i występki pewnych osób wierszem polskim są opisane PRZEZ MARCINA na Borzymach BORZYMOWSKIEGO W LVBLINIE,W DRVKARNI STANISŁAWA KRASUŃSKIEGO, Roku Pańskiego 1662.
Hastis hic Herculeis subiacet Geryon
On Mars niebieski, co przed wieki żyje. Dał herb Zamoyskim: mocne trzy kopije, A na znak sławy i wiecznej ich cnoty Przykował do nich hartowane groty, Niechże się teraz on Gerion ruszy, co miał trzy w sobie ciała i trzy duszy: Dozna, jak każda z tego herbu śmiele Kopija utkwi w każdym jego ciele, Bo tu Herkules z Marsowemi sprzęty W ciała Zamoyskich wrócił się od Lety. Jaśnie Wielmożnemu Jego Mości Panu P. Janowi
narzekania, strachy, suplikacyje i występki pewnych osób wierszem polskim są opisane PRZEZ MARCINA na Borzymach BORZYMOWSKIEGO W LVBLINIE,W DRVKARNI STANISŁAWA KRASUŃSKIEGO, Roku Pańskiego 1662.
Hastis hic Herculeis subiacet Geryon
On Mars niebieski, co przed wieki żyje. Dał herb Zamoyskim: mocne trzy kopije, A na znak sławy i wiecznej ich cnoty Przykował do nich hartowane groty, Niechże się teraz on Geryon ruszy, co miał trzy w sobie ciała i trzy duszy: Dozna, jak każda z tego herbu śmiele Kopija utkwi w każdym jego ciele, Bo tu Herkules z Marsowemi sprzęty W ciała Zamoyskich wrócił się od Lety. Jaśnie Wielmożnemu Jego Mości Panu P. Janowi
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 28
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
komendą Joan de Austria, cnotliwie się pomścili/ ponieważ oni 7. d. Października/ in sinu Corintho, penes Echinades Insulas, z Turkami się starli/ onych na pięć i dwadzieścia tysięcy zbili/ ośm tysięcy pojmali/ i bez mała nie cała armate do szczętu znieśli/ a na czternaście tysięcy Chrześcijan/ których wszytkich przykować da Galery dał/ wybawił; Aczkolwiekci Chrześcijanie związkowi/ tego zwycięstwa/ i tym sposobem dostąpionej dobrej okazji/ dalej turka prześladować/ i opanowanie miejsca mu zasię po odbierać/ przystojnie niezażywali/ czego na onczas niewierne porady Hiszpanów przyczyną były/ którzy też jeszcze i to sprawili/ ze Wenecjanie z Turkiem pokoj zawarli
komendą Ioan de Austria, cnotliwie śię pomśćili/ poniewasz oni 7. d. Páździerniká/ in sinu Corintho, penes Echinades Insulas, z Turkámi śię stárli/ onych ná pieć y dwádźieśćiá tyśięcy zbili/ osm tyśięcy poimáli/ y bez máłá nie cáłá ármate do szczętu znieśli/ á ná czternáśćie tysięcy Chrześćian/ ktorych wszytkich przykowáć dá Gálery dał/ wybáwił; Aczkolwiekci Chrześćianie zwiąskowi/ tego zwyćięstwá/ y tym sposobem dostąpioney dobrey okkázyey/ dáley turká prześládowáć/ y opánowánie mieyscá mu zásię po odbieráć/ przystoynie niezáżywáli/ czego ná onczás niewierne porády Hiszpánow przyczyną były/ ktorzy tesz ieszcze y to spráwili/ ze Wenecyánie z Turkiem pokoy záwárli
Skrót tekstu: FurUważ
Strona: Fv
Tytuł:
Astrophiczne uważanie o ułożeniu powietrza
Autor:
Stefan Furman
Drukarnia:
Dawid Frydrych Rhetiusz
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
wypali. Ja niechcąc zostać rannym, prawą wypuszczony piorun porwałem ręką, tym w błękitnych murach niebieskich obaliwszy przedniejszą basztę szturmem, z dobytym w padszy pałaszem, w krew a popiół obracałem wszystko, ten tylko mógł się nazwać szczę- śliwym, którego blask broni mej nie doleciał, Jowisza pojmawszy, do obrotu rozkażałem przykować niebieskiego, plując mu w oczy, jako psu parszywemu w kaszę. T. Awo jako baczę: Nie Fortuna za szczęściem zawsze następuje. Jakoś Wmć. plwał w kaszę radbym wiedział temu Jowiszowi. B. Jako mi się najlepiej podobało. Te gniewem z serca wyrzucone, brzmiały w uściech moich słowa: Już mi się
wypali. Ia niechcąc zostáć ránnym, práwą wypusczony piorun porwałem ręką, tym w błękitnych murách niebieskich obáliwszy przednieyszą básztę szturmem, z dobytym w padszy páłászem, w krew á popioł obracałem wszystko, ten tylko mogł się nazwáć szczę- śliwym, ktorego blásk broni mey nie dolećiał, Iowiszá poimawszy, do obrotu roskażałem przykowáć niebieskiego, pluiąc mu w oczy, iáko psu párszywemu w kászę. T. Awo iáko baczę: Nie Fortuná zá szczęśćiem záwsze nástępuie. Iákoś Wmć. plwał w kászę radbym wiedźiał temu Iowiszowi. B. Iáko mi się naylepiey podobáło. Te gniewem z sercá wyrzucone, brzmiáły w vśćiech moich słowá: Iuż mi się
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 7
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
na ten czas przechadzałem się po uniwersalnym ryńku wszystskiego świata, gdy ta zuchwała Zdrajczyni i chytra miłość dybała na mię, która cel serca mego postrzegszy być polerowny, jasny, żadną, nikczemną niewieściuchową tych zabaw nie zaćmiony, huczną swą wypali armatę, rozrywając mi serce tyrańsko postrzałem zapał i żądze. Tamże już rannego przykować mię rozkazała, do woza swego triumfalnego, łańcuchem z twardego bułatu Damasceńskiego. T. Serce jako się wprzód rodzi, i najpierwej żyć poczyna; tak naostatku umiera rezydencją swoję mając wpośrzodku wnętrzności, jako Władca i Pan Rzeczypospolitej, który rządzi i rozkazuje. Przetoż Wmć obrażony wserce, miałeś jeżeli nie
ná ten czás przechadzałem się po vniwersalnym ryńku wszystskiego świátá, gdy tá zuchwáłá Zdrayczyni y chytra miłość dybáłá ná mię, ktorá cel sercá mego postrzegszy być polerowny, iasny, żádną, nikczemną niewieśćiuchową tych zabaw nie záćmiony, huczną swą wypali ármatę, rozrywáiąc mi serce tyráńsko postrzałem zapał y żądze. Támże iuż ránnego przykowáć mię roskazáłá, do wozá swego tryumfálnego, łáncuchem z twárdego bułatu Dámásceńskiego. T. Serce iáko się wprzod rodźi, y naypierwey żyć poczyna; ták náostátku vmiera rezydentią swoię máiąc wpośrzodku wnętrznośći, iáko Władca y Pan Rzeczypospolitey, ktory rządźi y roskázuie. Przetoz Wmć obráżony wserce, miałeś ieżeli nie
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 23
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695