na to nie patrzy/ nawet i niewinność samę na chwile Dekretem i wyrokiem Najwyższego Pana znosi. Zgoła cokolwiek miedzy pierwszym i ostatnim dniem na człowieka padnie/ rzecz niepewna jest bo jeżeli na na nędzę i molestye patrzymy i dziecięciu długo cierpieć co świat przynosi niewczasu/ jeśli na bieg prędkości lat oczy obrócimy/ i stanowi wszelkiemu przykro znosić uszczerbek tego w czym się na świecie kocha. Stąd jeden nie od rzeczy powiedział. Jeśli dłużej nie mogą żyć na tej niskości, Wszelki wiek dokończeniem mam swojej starości. I tak zacna Pani Córka obudwu Rodziców wiekich zaśłużonych w Koronie naszej/ czasu swego dopędziła w zacności/ w cnotach/ w bogobojności/ w posłuszeństwie
ná to nie pátrzy/ náwet y niewinność samę na chwile Dekretem y wyrokiem Naywyższego Páná znośi. Zgołá cokolwiek miedzy pierwszym y ostátnim dniem ná cżłowieká pádnie/ rzecż niepewna iest bo ieżeli na ná nędzę y molestye pátrzymy y dziećięciu długo ćierpieć co świát przynośi niewczásu/ ieśli ná bieg prędkośći lat ocży obroćimy/ y stanowi wszelkiemu przykro znośić vszcżerbek tego w cżym sie ná świećie kocha. Ztąd ieden nie od rzeczy powiedźiał. Ieśli dłużey nie mogą żyć ná tey niskośći, Wszelki wiek dokończeniem mam swoiey stárośći. Y ták zacna Páni Corká obudwu Rodźicow wiekich záśłużonych w Koronie naszey/ cżasu swego dopędźiła w zacnośći/ w cnotách/ w bogoboynośći/ w posłuszeńśtwie
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: F4v
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
ławą/ twarde ziemia łoże/ Uważ co za wygoda i wczas tam być może. Jeśli też spracowane/ sen obłapi ciało/ A głowie na Kulbace wesprzeć się dostało. Ledwo się trochę zdrzymiesz/ aż kazą do koni; I tak niespana w tropy noc czujny dzień goni. Co że na ten czas w polu znosić przykro było/ W domu przeszłe niewczasy wspomnieć będzie miło. Lirycorum Polskich Księgi Trzecie. Lirycorum Polskich Księgi Trzecie. Lirycorum Polskich Pieśń XXI. Rozhowor Damy z Panią Ochmistrzynią Dama P. Ochmistrzyni. Chorus.
W Sierocym stanie utroskana Wdowa/ Gdy smutna żalu znieść niemoże głowa; Jak to wnieszczęściu żal niemiewa miary Skarżąc
łáwą/ twárde źiemiá łoże/ Vważ co zá wygodá y wczás tám bydź może. Ieśli tesz sprácowáne/ sen obłápi ćiáło/ A głowie ná Kulbáce wesprzeć się dostáło. Ledwo się trochę zdrzymiesz/ áż kazą do koni; Y ták niespána w tropy noc czuyny dźień goni. Co że ná ten czás w polu znośić przykro było/ W domu przeszłe niewczásy wspomnieć będźie miło. Lyricorum Polskich Kśięgi Trzećie. Lyricorum Polskich Kśięgi Trzećie. Lyricorum Polskich PIESN XXI. Rozhowor Dámy z Pánią Ochmistrzynią Dámá P. Ochmistrzyni. Chorus.
W Sierocym stanie vtroskána Wdowá/ Gdy smutna zalu znieść niemoże głowá; Iák to wnieszczęśćiu żal niemiewa miáry Skárżąc
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 184
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
do Warszawy, pretendując jure merito buławy. Dwór go w nadziei trzymał. P. Pociej znowu dowiedziawszy się że Ogiński przyjechał do Warszawy, przybył także i mając w ręku przywilej, gdy usłyszał z relacji jako Ogiński na niego fremito konkurencją, jako gada i szkaluje, promulgavit swój przywilej i władzę extemdit. Dwór to przykro aegretulit że in scio Rege et non consentiente to stało się, a przecie revocare nie mógł gradum. Senat wszystek, et populus malkontent że ta promulgacja publiczna, przeciwna bono publico i traktatom, których z szwedami pragnęli. Ale najbardziej malkontent p. Ogiński i na dwór i na Pocieja. Zamieszali się tedy dużo. Wołłowicz
do Warszawy, pretendując jure merito buławy. Dwór go w nadziei trzymał. P. Pociéj znowu dowiedziawszy się że Ogiński przyjechał do Warszawy, przybył także i mając w ręku przywilej, gdy usłyszał z relacyi jako Ogiński na niego fremito konkurencyą, jako gada i szkaluje, promulgavit swój przywilej i władzę extemdit. Dwór to przykro aegretulit że in scio Rege et non consentiente to stało się, a przecie revocare nie mógł gradum. Senat wszystek, et populus malkontent że ta promulgacya publiczna, przeciwna bono publico i traktatom, których z szwedami pragnęli. Ale najbardziéj malkontent p. Ogiński i na dwór i na Pocieja. Zamieszali się tedy dużo. Wołłowicz
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 224
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
jakiej wadze miane być należą poświęcone od Łacinników Przaśniki: jak święte/ czyli też jak proste. Także też usługowaniaich tego naczynie/ i kapłańskie odzienie/ i jeśli co insze takowe. odpowiedź od Archiepiskopa Bułgarskiego Demetriusza Chomatena daną/ mimo insze/ czytamy/ owe/ który zdania przodka swego Teofilacta Bułgarskiego Archiepiskopa pokazawszy to/ że przykro od niego i od inszych strofowani byli ci z Greków/ którzy nie uważnie i bez wstydu Łacińskie zwyczaje strofują/ i błędy im nieznośne przypisują: nanosi odpowiedź owę/ ani poświęcone od Łacinników Przaśniki/ ani usługowaniu ich w obchodzie Tajemnice Eucharystii/ służące naczynie/ ni też insze co/ nieczyste i szkaradne być rozumiemy. Jakim
iákiey wadze miáne bydź należą poświęcone od Láćinnikow Przáśniki: iák święte/ czyli też iák proste. Tákże też vsługowániaich tego naczynie/ y kápłáńskie odźienie/ y ieśli co insze tákowe. odpowiedź od Archiepiskopá Bulgárskiego Demetriuszá Chomátená dáną/ mimo insze/ czytamy/ owe/ ktory zdánia przodká swe^o^ Theophiláctá Bulgárskiego Archiepiskopá pokázawszy to/ że przykro od niego y od inszych strofowáni byli ći z Grękow/ ktorzy nie vważnie y bez wstydu Láćińskie zwyczáie strofuią/ y błędy im nieznośne przypisuią: nánośi odpowiedź owę/ áni poświęcone od Láćinnikow Przáśniki/ áni vsługowániu ich w obchodźie Táiemnice Eucháristiey/ służące naczynie/ ni też insze co/ niecżyste y szkárádne bydź rozumiemy. Iákim
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 152
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Kto się odważy na zniewagę prawa i zwierzchności temu wszytko impune wolno.
Widzimy nierząd w jakiejsi oziębłości w sprawach Rzeczypospolitej. Nunquam plenus in comitio senatus jakoby to były entia quaedam rationis, nomina sine re. A przodkowie naszy chcieli mieć hunc ordinem, et ornamentum dignitatis, et praesidium salutis. Widzę i ja sam rzecz być przykro esse Senatorem; et aliis subesse, consuli et non consulere, i we wszytkim ab aliorum sententia dependere. Więc kiedy źli Senatorowie winni/ a kiedy ci dobrze radzą non audiuntut. Jakożkolwiek jest/ przecię jednak Consessus frequentissimi et ad numerum pleni senatus nie trzeba wątpić żeby miał ingens pondus ad salutem publicam tuendam.
Widzimy nierząd
Kto się odważy ná zniewagę prawa i zwierzchnośći temu wszytko impune wolno.
Widźimy nierząd w iákieyśi oźiębłośći w spráwách Rzeczypospolitey. Nunquam plenus in comitio senatus iakoby to były entia quaedam rationis, nomina sine re. A przodkowie naszy chćieli mieć hunc ordinem, et ornamentum dignitatis, et praesidium salutis. Widzę i ia sam rzecz być przykro esse Senatorem; et aliis subesse, consuli et non consulere, i we wszytkim ab aliorum sententia dependere. Więc kiedy źli Senatorowie winni/ a kiedy ći dobrze rádzą non audiuntut. Iákożkolwiek iest/ przećię iednák Consessus frequentissimi et ad numerum pleni senatus nie trzebá wątpić żeby miał ingens pondus ad salutem publicam tuendam.
Widźimy nierząd
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 59
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Paphu wdzięcznego królowa, Która cieszysz serce moje, Gdzieżby mi się na takie zdobyć kędy słowa, Że bym godnie mógł wynieść wielkie łaski twoje! Ale niesposobność swoję Znając nieuczona głowa, Kiedy w słowa uboga, wypłacać wdzięcznością Będzie, tudzież należną ofiar powolnością.
Tyś naprzod, gdy me serce miłość rozbadała, Bijąc przykro jak w cel nowy, Sajdacznemu synowi swemu rozkazała, Że by na łup, bez prace, nawiodł mię gotowy. Tyś, kiedy mię los surowy Z miłą zwadził, swej dodała Rady zdrowej, gdy pod snu słodkiego zasłoną Widziałem cię w niebieską gładkość ozdobioną.
Tyś sprawiła, że Anny mojej odwrócone,
Paphu wdzięcznego krolowa, Ktora cieszysz serce moje, Gdzieżby mi się na takie zdobyć kędy słowa, Że bym godnie mogł wynieść wielkie łaski twoje! Ale niesposobność swoję Znając nieuczona głowa, Kiedy w słowa uboga, wypłacać wdzięcznością Będzie, tudzież należną ofiar powolnością.
Tyś naprzod, gdy me serce miłość rozbadała, Bijąc przykro jak w cel nowy, Sajdacznemu synowi swemu rozkazała, Że by na łup, bez prace, nawiodł mię gotowy. Tyś, kiedy mię los surowy Z miłą zwadził, swej dodała Rady zdrowej, gdy pod snu słodkiego zasłoną Widziałem cię w niebieską gładkość ozdobioną.
Tyś sprawiła, że Anny mojej odwrocone,
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 258
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
karty biorąc dowód niewątpliwy Wiedz, że na zawsze jestem sługa twój życzliwy. 780. Trenodia braterska na okrutną śmierć kochanego brata Jana Trębeckiego.
Równie jak więc rozkwitłym listem ozdobiona Buja nad inne kwiaty roża wyniesiona, Świetną ciesząc purpurą oczy niejednego, Zda się, że nie ma kwiatu sobie podobnego; Wtym skoro wiatr z północy przykro ją napadnie, W momencie ona śliczność i sam kwiat opadnie: Tak się i z tobą stało, bracie mój kochany! Żyłeś pięknymi dary od Boga nadany, Cnotą, sławą, urodą i kwitnącym wiekiem, Skąd zdało się, żeś znacznym miał urość człowiekiem. Ale nasze nadzieje zła śmierć oszukała, Gdy idące
karty biorąc dowod niewątpliwy Wiedz, że na zawsze jestem sługa twoj życzliwy. 780. Trenodia braterska na okrutną śmierć kochanego brata Jana Trębeckiego.
Rownie jak więc rozkwitłym listem ozdobiona Buja nad inne kwiaty roża wyniesiona, Świetną ciesząc purpurą oczy niejednego, Zda się, że nie ma kwiatu sobie podobnego; Wtym skoro wiatr z połnocy przykro ją napadnie, W momencie ona śliczność i sam kwiat opadnie: Tak się i z tobą stało, bracie moj kochany! Żyłeś pięknymi dary od Boga nadany, Cnotą, sławą, urodą i kwitnącym wiekiem, Zkąd zdało się, żeś znacznym miał urość człowiekiem. Ale nasze nadzieje zła śmierć oszukała, Gdy idące
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 273
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
to tam, to sam swego upatruje zbiega, Ale okrom samego nic nie widzi brzega; Woła głosem Birena, ale tylko skały Na imię Birenowe jej się odzywały.
XXIII.
Na brzegu ostatecznem ostra wychodziła Skała, którą tak woda wałami wybiła, Że wewnątrz była próżna, ze spodku skrzywiona, Na kształt łuku nad morzem przykro zawieszona Na tej wierzch Olympia skwapliwa wbieżała - Taką śmiałość i serce w sobie takie miała! - I z daleka widziała Birenowe nagle Uciekające płótna i niewierne żagle.
XXIV.
Widziała albo się jej podomno tak zdało, Że widziała, bo było nie dobrze odniało, A zadrżawszy, na ziemię, jako martwa, padła I
to tam, to sam swego upatruje zbiega, Ale okrom samego nic nie widzi brzega; Woła głosem Birena, ale tylko skały Na imię Birenowe jej się odzywały.
XXIII.
Na brzegu ostatecznem ostra wychodziła Skała, którą tak woda wałami wybiła, Że wewnątrz była próżna, ze spodku skrzywiona, Na kształt łuku nad morzem przykro zawieszona Na tej wierzch Olympia skwapliwa wbieżała - Taką śmiałość i serce w sobie takie miała! - I z daleka widziała Birenowe nagle Uciekające płótna i niewierne żagle.
XXIV.
Widziała albo się jej podomno tak zdało, Że widziała, bo było nie dobrze odniało, A zadrżawszy, na ziemię, jako martwa, padła I
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 202
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
dólne zbiegała I wewnątrz go i wkoło po dworze szukała, Nie przestawając nigdy i we dnie i w nocy. A tak potężnej czary one były mocy, Że Rugiera widziała i z niem rozmawiała, A jako jej on, tak go i ona nie znała.
LXXX.
Ale dajmy jej pokój; niechaj wam nie będzie Przykro słyszeć, że teraz zostanie w tem błędzie. Kiedy czas i sposobną upatrzę pogodę, Pomyślę, że ją z niego z Rugierem wywiodę. Bo jako pobudzają smak rożne potrawy, Tak mi się zda, że trzeba dla waszej zabawy Różnych rzeczy, żebyście mniej sobie tęsknili I co raz się czem nowem, słuchając,
dólne zbiegała I wewnątrz go i wkoło po dworze szukała, Nie przestawając nigdy i we dnie i w nocy. A tak potężnej czary one były mocy, Że Rugiera widziała i z niem rozmawiała, A jako jej on, tak go i ona nie znała.
LXXX.
Ale dajmy jej pokój; niechaj wam nie będzie Przykro słyszeć, że teraz zostanie w tem błędzie. Kiedy czas i sposobną upatrzę pogodę, Pomyślę, że ją z niego z Rugierem wywiodę. Bo jako pobudzają smak rożne potrawy, Tak mi się zda, że trzeba dla waszej zabawy Różnych rzeczy, żebyście mniej sobie tesknili I co raz się czem nowem, słuchając,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 293
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
u nas co się dzieci z góry wożą w zimie, ze dwoma małemi dyszelkami, na które forystiera wsadziwszy, sam ująwszy za dyszelki rękoma, z góry srogim impetem leci, sanki za niem, stojąc; kędy dobrze - to i sam przysiądzie na przedzie, a tak z góry impetem jako strzała leci; kędy zaś przykro, albo niebezpieczeństwo jakie do wywrotu, to się 81v znowu porwawszy szybko ze sanek, za dyszelki ująwszy leci. Tak, iż patrzającym maximam faciunt admirationem, a że już do tego assueverunt, im się to nic zda, i jadącym trzeba wielkiej rezolucjej, czego bym ja sam nie uczynił, gdybym przed sobą
u nas co się dzieci z góry wożą w zimie, ze dwoma małemi dyszelkami, na które forystiera wsadziwszy, sam ująwszy za dyszelki rękoma, z góry srogim impetem leci, sanki za niem, stojąc; kędy dobrze - to i sam przysiądzie na przedzie, a tak z góry impetem jako strzała leci; kędy zaś przykro, albo niebezpieczeństwo jakie do wywrotu, to się 81v znowu porwawszy szybko ze sanek, za dyszelki ująwszy leci. Tak, iż patrzającym maximam faciunt admirationem, a że już do tego assueverunt, im się to nic zda, i jadącym trzeba wielkiej rezolucjej, czego bym ja sam nie uczynił, gdybym przed sobą
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 276
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004