na stół świeże miękko daje.
O Grochu. Nie dziwna iże wiersz mój/ Groch chwali i gani/ Bo ten nieodlużany/ brzuch nadęciem zrani. Bez skorek i bez łupin/ zdrowiu nie zaskodzi/ Ty rozkasz tak uwarzyć/ ku chynia w to pogodzi.
O Mleku na Suchoty. Niech kozę ssie/ ten komu przynaglą suchoty/ Zażyje i w wielbiłądzim mleku na to cnoty. Ośle gotowszą pomoc przynosi na zdrowie/ Posilniejsze zaś nad te owcze/ ba i krowie. Jeślić gorączka/ przy tym i bolenie głowy/ Nie pragni mleka z krowy/ z owce/ będziesz zdrowy.
O Maśle. Trzy znajdujemy w maśle przymioty właściwe/
ná stoł świeże miękko dáie.
O Grochu. Nie dziwna iże wiersz moy/ Groch chwali y gáni/ Bo ten nieodlużány/ brzuch nádęciem zráni. Bez skorek y bez łupin/ zdrowiu nie záskodźi/ Ty roskasz ták vwárzyć/ ku chynia w to pogodźi.
O Mleku ná Suchoty. Niech kozę sśie/ ten komu przynaglą suchoty/ Záżyie y w wielbiłądzim mleku ná to cnoty. Ośle gotowszą pomoc przynośi ná zdrowie/ Pośilnieysze záś nád te owcze/ bá y krowie. Ieslić gorączká/ przy tym y bolenie głowy/ Nie prágni mleká z krowy/ z owce/ będźiesz zdrowy.
O Máśle. Trzy znáyduiemy w másle przymioty właśćiwe/
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: Cv
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
złotemu tylko jednemu uchylając z każdego tynf a po gr 8, wybrał z dymu po złp 5 i gr 2 nie miarkując się według zaprzysiężonych dymów, tak jako się mu podoba, nakłada i zasiew sobie żytny więcej włóki, pozabierawszy nam najlepsze grunta sadzibne13, własne żyto nasze od nas wybierając na obie strony zarobić i zasiać przynaglił i pod zasiewami naszymi sianożęci pokosie i do swego gumna sprowadzić namże ubogim ludziom kazał.
A na ostatnią zgubę naszą godząc, dwór w miasteczku W.K.M. Kuźnicy postawiony, gdzie jako ciągłych poddanych w wieczną niewolą obracając na dzienną i nocną straż zapędzają. Gdzie rezydując pomieniony im. pan Mroczek bez miłosierdzia
złotemu tylko jednemu uchylając z kożdego tynf a po gr 8, wybrał z dymu po złp 5 i gr 2 nie miarkując się według zaprzysiężonych dymów, tak jako się mu podoba, nakłada i zasiew sobie żytny więcej włóki, pozabierawszy nam najlepsze grunta sadzibne13, własne żyto nasze od nas wybierając na obie strony zarobić i zasiać przynaglił i pod zasiewami naszymi sianożęci pokosie i do swego gumna sprowadzić namże ubogim ludziom kazał.
A na ostatnią zgubę naszą godząc, dwór w miasteczku W.K.M. Kuźnicy postawiony, gdzie jako ciągłych poddanych w wieczną niewolą obracając na dzienną i nocną straż zapędzają. Gdzie rezydując pomięniony jm. pan Mroczek bez miłosierdzia
Skrót tekstu: SupKuzRzecz
Strona: 28
Tytuł:
Suplika poddanych kuźnickich do króla
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
listy urzędowe
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
i z wielkorakiego doświadczenia, że o tych auksyliatorach pisać się może coś podobnego temu, quid prope Torunium dux auxiliarius egit. Quaeritis! Obiedit et edit et id; obcy cudzego dobra zwyczajnie tak bronią, jak kalików ręce. Podobno się dotychczas Moskwa po Polsce goniła z Szwedami, gdyby ich własnego państwa obrona do batalii nie przynagliła była - -
i z wielkorakiego doświadczenia, że o tych auksylijatorach pisać się może coś podobnego temu, quid prope Torunium dux auxiliarius egit. Quaeritis! Obiedit et edit et id; obcy cudzego dobra zwyczajnie tak bronią, jak kalików ręce. Podobno się dotychczas Moskwa po Polsce goniła z Szwedami, gdyby ich własnego państwa obrona do batalii nie przynagliła była - -
Skrót tekstu: DobraDuchRzecz
Strona: 80
Tytuł:
Krzywo patrzących na dobra duchownych oczy polskich
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1726
Data wydania (nie wcześniej niż):
1726
Data wydania (nie później niż):
1726
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
tu porzucił, I w niepamięci swojej się ocucił. Ale kiedyś już z oczu zniknął cale, Dopieroż we mnie rozrzewnią się żale, I miękkie przedtym jagody, i skronie Zmartwieją, jako zioła w Aquilonie. Bo cóż inszego czynić oczy miały, Tylko ażeby mnie się napłakały: W ten czas, kiedy wiatr ostrzejszy przynagli, Zem już niemogła widzieć twoich żagli; W ten czas, warkocze rozpuściwszy kręte, Jako Menady od Bachusa wścięte, I tu, i owdzie, gdzie mię żałość wlekła, Nie wiedząc sama, biegam jako wściekła. Albo przy chciwym na Morze spojrzeniu, Siadszy na skale, lub ostrym kamieniu, Tak,
tu porzućił, Y w niepámięći swoiey się ocućił. Ale kiedyś iuż z oczu zniknął cále, Dopieroż we mnie rozrzewnią się żale, Y miękkie przedtym iágody, y skronie Zmartwieią, iako źiołá w Aquilonie. Bo coż inszego czynić oczy miáły, Tylko áżeby mnie się nápłákáły: W ten czás, kiedy wiátr ostrzeyszy przynagli, Zem iuż niemogłá widźieć twoich żagli; W ten czás, wárkocze rospuśćiwszy kręte, Iáko Menády od Bachusa wśćięte, Y tu, y owdźie, gdźie mię żałość wlekłá, Nie wiedząc samá, biegam iáko wśćiekłá. Albo przy chćiwym ná Morze spoyrzeniu, Siadszy ná skále, lub ostrym kámieniu, Ták,
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 131
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
żyje dotąd Saul, i Król, Tron osiada. Ty co wola, okrutne zarzucaj kajdany. Znajdę ja, kto je zrzuci. do Abnera. zatrzymuje Jonatę. Jonatas składa miecz w ręce wodza SCENA VIII.
JONATAS, ELIAB, ABNER. JO: Już cię tedy żegnam Rycerzu: jeżeli cię śmierć moja do żalu Przynagli, łez powściągni. wszak z radością ginę Tym większą, im mniej winny. ty od Ojca mego, Który w sprawiedliwości zupełnie się kocha; Odbierzesz przyzwoitą nagrode chwalebnym Dziełom twoim; a większą gotują ci Nieba. Żyj wesoło: ile zaś kroć zranic ci serce Zechce wspomnienie na nas: w ten czas mnie z pamięci
żyie dotąd Saul, i Król, Tron osiada. Ty co wola, okrutne zárzucay káydany. Znaydę ia, kto ie zrzuci. do Abnerá. zátrzymuie Jonátę. Jonátás składa miecz w ręce wodzá SCENA VIII.
JONATAS, ELIAB, ABNER. JO: Już cię tedy żegnam Rycerzu: ieżeli cię smiérć moiá do żalu Przynagli, łez powsciągni. wszák z rádością ginę Tym większą, im mniey winny. ty od Oycá mego, Który w spráwiedliwości zupełnie się kocha; Odbierzesz przyzwoitą nagrode chwalebnym Dziełom twoim; á większą gotuią ci Niebá. Zyi wesoło: ile záś kroć zránic ci serce Zechce wspomnienie ná nas: w ten czás mnie z pámięci
Skrót tekstu: JawJon
Strona: 44
Tytuł:
Jonatas
Autor:
Stanisław Jaworski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
potrzeba/ z takiemi jako w ćwiczeniu się obchodzić/ bo taki koń pojmie rychło/ a co pojmie/ to z chęcią uczyni/ a gdyby czego czynić niechciał/ przymuszon być niechce/ aż się pomału wciągnie: gdyż za przymusem zwierzchności nad sobą z przykra nie cierpi/ ale i owszem im go więcej biciem przynagli/ tym więcej uporząc wady różne z trudna napotym odjęte bierze. A to najwięcej w nim krew gorącością przyrodzoną wrająca/ która okrom łagodności zwyciężona/ póki mocy staje/ być nie może/ sprawuje. Co i sama rzecz pokazuje/ że wszelkie zwierzę mocne a duże/ gwałtu/ musu/ abo bicia cierpieć niechce/
potrzebá/ z tákiemi iáko w ćwiczeniu się obchodźić/ bo táki koń poymie rychło/ á co poymie/ to z chęćią vczyni/ á gdyby czego czynić niechćiał/ przymuszon być niechce/ áż się pomáłu wćiągnie: gdyż zá przymusem zwierzchnośći nád sobą z przykrá nie ćierpi/ ále y owszem im go więcey bićiem przynagli/ tym więcey vporząc wády rożne z trudná nápotym odięte bierze. A to naywięcey w nim krew gorącośćią przyrodzoną wráiąca/ ktora okrom łágodnośći zwyćiężona/ poki mocy sstáie/ być nie może/ spráwuie. Co y sámá rzecz pokázuie/ że wszelkie źwierzę mocne á duże/ gwałtu/ musu/ ábo bićia ćierpieć niechce/
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Aiijv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
im na kark. Nie dał potrwożonym przyjść do szyku, ale rozgromionych srodze parzył, rąbiąc na pował, i nie żywiąc by jednego. Rozpierzchnął się nieprzyjaciel na wszystkie wiatry, a Krzyżacy z zdobyczą wesoło nazad powrócili. Dopinałby był dalej Hermistrz doznanych Sukcesów, gdyby zawzięta w wojsku swoim morowa zaraza do domu go nie przynagliła; przezornie onę rozrywając Hermistrz, rozłożył żołnierza a kwatery zimowe. Z tym wszystkim wzmagała się co raz srożej zaraza, którą Hermistrz o łóżko uderzony, o włos z światem się nie pożegnał. Posłużyła ta sposobność Russakom, że nie mając wstrętu w niezmierzonej liczbie jak szarańcza wpadli do Inflant, i roztoczywszy się po całym kraju
im na kark. Nie dał potrwożonym przyiść do szyku, ale rozgromionych srodze parzył, rąbiąc na pował, y nie żywiąc by jednego. Rozpierzchnął śię nieprzyjaćiel na wszystkie wiatry, á Krzyżacy z zdobyczą wesoło nazad powroćili. Dopinałby był daley Hermistrz doznanych sukcessow, gdyby zawźięta w woysku swoim morowa zaraza do domu go nie przynagliła; przezornie onę rozrywając Hermistrz, rozłożył żołnierza a kwatery źimowe. Z tym wszystkim wzmagała śię co raz srożey zaraza, ktorą Hermistrz o łoszko uderzony, o włos z światem śię nie pożegnał. Posłużyła ta sposobność Russakom, że nie mając wstrętu w niezmierzoney liczbie jak szarańcza wpadli do Inflant, y roztoczywszy śie po całym kraju
Skrót tekstu: HylInf
Strona: 71
Tytuł:
Inflanty w dawnych swych i wielorakich aż do wieku naszego dziejach i rewolucjach
Autor:
Jan August Hylzen
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1750
Data wydania (nie później niż):
1750