Bies się was boi, moi mili Włoszy.
Każ, królu, na te brzydkie niewieściuchy, Jako Bolesław jednemu wyrządził, Robić z lękliwych zająców kożuchy, Który od niego w okazji zbłądził, Niechajby w domu z podłymi piecuchy, Kto nie ma serca do wojny, prządł kądziel; Lecz gdybyś wszytkie chciał przyodziać tchórze, Słać po zająców trzeba by za morze. Żołnierz, co krew swą za ojczyznę cedzi, Niechaj chleb ich je, niechaj wyżej siedzi. 364 (D). NA LWÓW
Złomał tu wytrych Chmielnicki, złomał tu Z Doroszem Kapłan niecnotliwy baszą. Chociaż wołała mężna dziewka gwałtu, Odsieczy jednak szczerą złością naszą Nie
Bies się was boi, moi mili Włoszy.
Każ, królu, na te brzydkie niewieściuchy, Jako Bolesław jednemu wyrządził, Robić z lękliwych zająców kożuchy, Który od niego w okazyjej zbłądził, Niechajby w domu z podłymi piecuchy, Kto nie ma serca do wojny, prządł kądziel; Lecz gdybyś wszytkie chciał przyodziać tchórze, Słać po zająców trzeba by za morze. Żołnierz, co krew swą za ojczyznę cedzi, Niechaj chleb ich je, niechaj wyżej siedzi. 364 (D). NA LWÓW
Złomał tu wytrych Chmielnicki, złomał tu Z Doroszem Kapłan niecnotliwy baszą. Chociaż wołała mężna dziewka gwałtu, Odsieczy jednak szczerą złością naszą Nie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 155
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
malowaną Widziemy, gdy kąpiąc się w rzece, natrafiona Od myśliwego nagle była Akteona.
LIX.
Ile może, brzuch kryje z pełnemi piersiami, A coraz się obraca do niego bokami. Orland okrętu swego z daleka wygląda I żeby wszedł do portu, co napręcej żąda, Chcąc ją, z mocnych łańcuchów pierwej rozwiązaną, Przyodziać jaką szatą, w okręcie dostaną; Wtem Obert, król irlandzki, przypadł w prędkiem biegu, Słysząc, że już morski dziw zdechły beł na brzegu,
LX.
I że jej jakiś rycerz włożył między zęby Kotwicę, że nie mogła więcej zawrzeć gęby I że ją tak do brzegu przyciągnął po wodzie, Jako przeciwko
malowaną Widziemy, gdy kąpiąc się w rzece, natrafiona Od myśliwego nagle była Akteona.
LIX.
Ile może, brzuch kryje z pełnemi piersiami, A coraz się obraca do niego bokami. Orland okrętu swego z daleka wygląda I żeby wszedł do portu, co napręcej żąda, Chcąc ją, z mocnych łańcuchów pierwej rozwiązaną, Przyodziać jaką szatą, w okręcie dostaną; Wtem Obert, król irlandzki, przypadł w prętkiem biegu, Słysząc, że już morski dziw zdechły beł na brzegu,
LX.
I że jej jakiś rycerz włożył między zęby Kotwicę, że nie mogła więcej zawrzeć gęby I że ją tak do brzegu przyciągnął po wodzie, Jako przeciwko
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 241
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
/ Rzeki krzywymi brzegi opasał schodziste: Które będąc po różnych miejscach zrozsadzane/ Częścią bywają samą ziemią wypijane/ Częścią w Morze wpadają. A gdy już w przestrone Pole swowolnej wody bywają wniesione/ Miasto rzecznych w morski brzeg biją pędem srogim Rozkazał się rozciągną i polom chędogim/ I pozniżać dolinom: i lasom odmiennym Liściem się przyodziać/ i wstać górom kamiennym. A. A jak dwa pasy z prawej/ tyleż z lewej strony Niebo dzielą: Piąty jest gorętszy niż ony. Tak i ciężar zamkniony/ tyląż rozdzieleła Liczbą/ opatrzność Boża i tyleż włożeła Przedziałów i na ziemię/ z których ten co chodzi Srzodkiem/ do mieszkania się nikomu nie
/ Rzeki krzywymi brzegi opásał zchodźiste: Ktore będąc po rożnych mieyscách zrozsádzáne/ Częśćią bywáią sámą źiemią wypiiáne/ Częśćią w Morze wpadáią. A gdy iuż w przestrone Pole swowolney wody bywáią wnieśione/ Miásto rzecznych w morski brzeg biią pędem srogim Roskazał się rośćiągną y polom chędogim/ Y pozniżáć dolinom: y lásom odmiennym Liśćiem się przyodźiać/ y wstáć gorom kámiennym. A. A iak dwá pásy z práwey/ tyleż z lewey strony Niebo dźielą: Piąty iest gorętszy niż ony. Ták y ćiężar zámkniony/ tyląż rozdźielełá Liczbą/ opátrzność Boża y tyleż włożełá Przedźiałow y ná źiemię/ z ktorych ten co chodźi Srzodkiem/ do mieszkánia się nikomu nie
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 5
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
zimną A tak skorupa się uformuje na jaju. Sam tego probowałem. O sekretach osobliwych Jak jaje przez klucz przeprowadzić?
Włóz jaje kurze w ocet winny, bardzo mocny, tedy na nim skorupę jaje szczętu strawi ocet, a tak którędy zechcesz, nie tylko przez ucho klucza doprzepędzisz Toż samo jaje chcąc go skorupą przyodziać, smaruj go pęźlikiem umoczonym w massie zrobionej z skorup utłuczonych, jak się wyżej trochę do piero powiedziało Cardanus Co czynić, aby jaje latało po powietrzu?
Weź jaje świeże w Maju przebij igłą lub szydełkiem w oboch końcach, wydmij z niego wszystko, dopiero do próżnego nalej prawdziwej samej rosy przed Wschodem słońca zbieranej,
zimną A tak skorupa się uformuie na iaiu. Sam tego probowałem. O sekretach osobliwych Iak iaie przez klucz przeprowadzić?
Włoz iaie kurze w ocet winny, bardzo mocny, tedy na nim skorupę iaie szczętu strawi ocet, á tak ktorędy zechcesz, nie tylko przez ucho klucza doprzepędzisz Toż samo iaie chcąc go skorupą przyodziać, smáruy go pęźlikiem umoczonym w massie zrobioney z skorup utłuczonych, iak się wyżey trochę do piero powiedziáło Cardanus Co czynić, aby iaie latało po powietrzu?
Weź iaie swieże w Maiu przebiy igłą lub szydełkiem w oboch końcach, wydmiy z niego wszystko, dopiero do prożnego naley prawdziwey samey rosy przed Wschodem słońca zbieraney,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 509
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
sami łacno to wnieść możemy : z czegoż? czy z światła słabego? alboż i planety, i inne widoki na niebie nie świecą podobnie? ciemności raczej, a nie światło jest znakiem i wizerunkiem złych przygód, gdyż Bóg, gdy jest zagniewany, ciemnościami grzeszników okryć grozi, a w światło przybrać, i przyodziać sług sobie miłych obiecuje czy z ogona? a małoż komet żadnego nie miało? Te tedy komety nie były złemi prognosty- kami, więc i z ogonem: gdyż nie różniły się jedno pozorem, i różnym względem oka, i słońca położeniem owszem, taż sama kometa raz ma ogon, drugi raz go nie ma
sami łacno to wnieść możemy : z czegoż? czy z światła słabego? alboż y planety, y inne widoki na niebie nie świecą podobnie? ciemności raczey, a nie światło iest znakiem y wizerunkiem złych przygod, gdyż Bog, gdy iest zagniewany, ciemnościami grzesznikow okryć grozi, a w światło przybrać, y przyodziać sług sobie miłych obiecuie czy z ogona? a małoż komet żadnego nie miało? Te tedy komety nie były złemi prognosty- kami, więc y z ogonem: gdyż nie rożniły się iedno pozorem, y rożnym względem oka, y słońca położeniem owszem, taż sama kometa raz ma ogon, drugi raz go nie ma
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 195
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
Racz nas przyjąć do siebie Teraz/ i potym w niebie. Symfonie Symfonia Dwudziesta.
CZem czem czem: czem ubogo leżysz/ Zbawicielu mój: Aza tego niewiesz: Iżem ja na to spuścił się tu z nieba/ Widzączeć pilno ratunku potrzeba: Czem czem czem Panie nago leżysz: A wżdy mię prędko przyodziać nie bieżysz: Patrzając na mię Pana naguchnego/ Ucz się ubóstwa cierpieć powolnego. Czem czem czem w stajni leżysz Panie: Żebym owieczkę zgubną wziął na ramię/ Do swej owczarnie nędzną zaprowadził/ I sprosne grzechy z niej razem wygładził. Czem czem czem w żłobieś położony: Żebyś był w niebo
Rácż nas przyiąć do śiebie Teraz/ y potym w niebie. Symphonie Symphonia Dwudźiesta.
CZem cżem cżem: cżem vbogo leżysz/ Zbáwićielu moy: Aza tego niewiesz: Iżem ia ná to spuśćił sie tu z niebá/ Widzącżeć pilno rátunku potrzebá: Czem cżem cżem Pánie nágo leżysz: A wżdy mię prędko przyodźiáć nie bieżysz: Pátrzáiąc ná mię Páná náguchnego/ Vcż sie vbostwá ćierpieć powolnego. Czem cżem cżem w stáyni leżysz Pánie: Zebym owiecżkę zgubną wźiął ná rámię/ Do swey owcżárnie nędzną záprowádźił/ I sprosne grzechy z niey rázem wygłádźił. Czem cżem cżem w żłobieś położony: Zebyś był w niebo
Skrót tekstu: ŻabSymf
Strona: Dv
Tytuł:
Symfonie anielskie
Autor:
Jan Żabczyc
Drukarnia:
Marcin Filipowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1631
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1631
drodze od podobnych wielkością i żwawością kilku. Co widząc, że jedni z nim w za łby, drudzy koło mięsiwa czynią dystrybutę, rzuca on zwadę, przystępując do skończenia pozostałych z dystrybuty mięsiw. Żywi się podobnie z drugimi, apetytem drugich swój mając zaostrzony. Skąd praeclari custodis lupi bierze na się figurę, którą Moskwa przyodziać się, rozumiem, w tym zechce interesie, nie chcąc mieć mocnego swych granic sąsiada. Z szkodą dla ojczyzny nigdy niepowetowaną, ile w tak nikczemnym wojsko mającej porządku i liczbie. 26. Wszczęła się tu niechęć między memi oficerami, którą daj Boże bonis modis uspokoić, czego magis opto, quam spero. 27.
drodze od podobnych wielkością i żwawością kilku. Co widząc, że jedni ź nim w za łby, drudzy koło mięsiwa czynią dystrybutę, rzuca on zwadę, przystępując do skończenia pozostałych z dystrybuty mięsiw. Żywi się podobnie z drugimi, apetytem drugich swój mając zaostrzony. Skąd praeclari custodis lupi bierze na się figurę, którą Moskwa przyodziać się, rozumiem, w tym zechce interesie, nie chcąc mieć mocnego swych granic sąsiada. Z szkodą dla ojczyzny nigdy niepowetowaną, ile w tak nikczemnym wojsko mającej porządku i liczbie. 26. Wszczęła się tu niechęć między memi oficerami, którą daj Boże bonis modis uspokoić, czego magis opto, quam spero. 27.
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 92
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak