. świadczy. Convertique Rex faciem suam et benedixit omni Ecclesiae Israel, Omnis enim Exxlesia stabat. Zaczym tym probuję zdanie moje że Bóg najwyszy dopiero od Zgromadzonych ludzkich serc i afktów w kościołach bierze chwałę, Ponieważ w przód kościelni nazeście ludzi do kościołów znaki dają przez Dzwony, w których kościołach, jako najporządnej Ultarze, przyozdabiają, i Iluminują, wszelkie argenterie kościelne, dla większej wspaniałości ustawiają, kadzidłami pełen napełniają, na to aby przytomni i każdy wchodzący, serce swoje wonnością, do Boga w zbudził, wspaniałością do afektu lub pokory, zachecił. A liści i ktos na to zboku odpawiada. Ze się bardzo na moim zdaniu mylę, mówiąc
. swiadczy. Convertique Rex faciem suam et benedixit omni Ecclesiae Israel, Omnis enim Exxlesia stabat. Zaczym tym probuię zdanie moie że Bog naywyszy dopiero od Zgromadzonych ludzkich serc y affktow w kosciołach bierze chwałę, Poniewasz w przod koscielni nazescie ludzi do kosciołow znaki daią przez Dzwony, w ktorych kosciołach, iako nayporządney Ultarze, przyozdabiaią, y Jlluminuią, wszelkie argenterie koscielne, dla większey wspaniałosci ustawiaią, kadzidłami pełen napełniaią, na to aby przytomni y kazdy wchodzący, serce swoie wonnoscią, do Boga w zbudził, wspaniałoscią do affektu lub pokory, zachecił. A lisci i ktos na to zboku odpawiada. Ze się bardzo na moim zdaniu mylę, mowiąc
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 50
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
począł.
Pytano go: — „Czemu na lewej ręce pierścień nosisz?”
Odpowiedział: — „Dosyć prawa ręka ozdoby ma, że prawą stworzona jest.”
Pytano też jednego uczonego człowieka, co to jest, że prawa ręka do wszytkiego sposobna będąc, od lewej w tej mierze upośledzona, że przecie lewą pierścieńmi przyozdabiają?
Powiedział: — „Azaż nie wiecie, że więcej tych, coby się na co przydali, w zapominanie przychodzi, a głupich do rady biorą?”
Nie uważnym postępkiem monarchy każdego Sądzą, gdy do swej rady używa głupiego.
Takiemu godna jest rzecz, monarchów i królów nauczać z czego karać, który
począł.
Pytano go: — „Czemu na lewéj ręce pierścień nosisz?”
Odpowiedział: — „Dosyć prawa ręka ozdoby ma, że prawą stworzona jest.”
Pytano też jednego uczonego człowieka, co to jest, że prawa ręka do wszytkiego sposobna będąc, od lewéj w téj mierze upośledzona, że przecie lewą pierścieńmi przyozdabiają?
Powiedział: — „Azaż nie wiecie, że więcéj tych, coby się na co przydali, w zapominanie przychodzi, a głupich do rady biorą?”
Nie uważnym postępkiem monarchy kożdego Sądzą, gdy do swéj rady używa głupiego.
Takiemu godna jest rzecz, monarchów i królów nauczać z czego karać, który
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 255
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879
twojej urodzie. Boginie, nimfy nadobne celujesz, Gładkością a płcią z Wenerą wojujesz. Twa wdzięczna ręka gdy cokolwiek robi, Jasnością swoją wszytko oraz zdobi. Stopkę uraża twarda ziemia twoję, Tam gdzie przechadzki odprawujesz swoje. A choć nastąpisz na fiałek mały Lub na lilią, przecię jej kwiat cały. Drugie głowy swe niech przyozdabiają, Niech piękną perłą szyję otaczają: Ty okrom tego masz dość sławy w sobie, Która, Marysiu, właśnie służy tobie. A gdy rozwijasz miodem nakrapiane Usta twe, muzy milczą zadumane Na twoje głosy, którymi w skrytości Serdeczne strzały płomienia miłości
Miecesz, duszy mej rany wielkie dając, I srogimi ją postrzałami krając,
twojej urodzie. Boginie, nimfy nadobne celujesz, Gładkością a płcią z Wenerą wojujesz. Twa wdzięczna ręka gdy cokolwiek robi, Jasnością swoją wszytko oraz zdobi. Stopkę uraża twarda ziemia twoję, Tam gdzie przechadzki odprawujesz swoje. A choć nastąpisz na fiałek mały Lub na lilią, przecię jej kwiat cały. Drugie głowy swe niech przyozdabiają, Niech piękną perłą szyję otaczają: Ty okrom tego masz dość sławy w sobie, Ktora, Marysiu, właśnie służy tobie. A gdy rozwijasz miodem nakrapiane Usta twe, muzy milczą zadumane Na twoje głosy, ktorymi w skrytości Serdeczne strzały płomienia miłości
Miecesz, duszy mej rany wielkie dając, I srogimi ją postrzałami krając,
Skrót tekstu: SzlichWierszeWir_I
Strona: 187
Tytuł:
Wiersze rozmaite JE. Mci Pana Jerzego z Bukowca Szlichtinka
Autor:
Jerzy Szlichtyng
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
nazywa bałwanami obrazy/ czrześcian zaś balwochwalcami/ dla tego Mahometani w meczetach swoich obrazów nie mają/ tylko na ścianach sententie są na chwałę Bożą i Mahometową napisane/ niemasz Boga oprócz Boga i Mahomet jest Apostoł Boży/ posadzka rogożami albo kilimami albo kobiercami przykryta/ i lampami zapalonemi wewnątrz i zwierzchu meczet swój w nocy przyozdabiają/ wedle meczetu zbudowana jest wieża/ na którą Talizman albo Hoggia wstąpiwszy i palcem ucho zatknowszy miasto dzwonu Mahometanów do nabożeństwa pobudza i zwoływa/ bo Mahometani dzwonów nie mają/ i chrześcijanom wchodziź do meczetu swego nie pozwalają/ bo jeden chrześcijanin Hiszpan w Jeruzalem przyszedł do meczetu Mahometańskiego pod czas ich nabożeństwa/ i zaraz Mahometani go
názywá bałwánami obrázy/ czrześćian záś balwochwálcami/ dla tego Máchometani w meczetach swoich obrázow nie maią/ tylko na śćiánach sententie są na chwałę Bożą y Máchometową napisane/ niemasz Boga oprocz Boga y Máchomet iest Apostoł Boży/ posadzka rogożami álbo kilimámi álbo kobiercámi przykryta/ y lámpami zapálonemi wewnątrz y zwierzchu meczet swoy w nocy przyozdabiaią/ wedle meczetu zbudowána iest wieża/ na ktorą Talizman álbo Hoggia wstąpiwszy y pálcem vcho zatknowszy miásto dzwonu Máchometánow do nabożeństwa pobudza y zwoływa/ bo Máchometáni dzwonow nie máią/ y chrześćiánom wchodziź do meczetu swego nie pozwálaią/ bo ieden chrześćiánin Hiszpan w Ieruzálem przyszedł do meczetu Máchometańskiego pod czas ich nabożenstwa/ y záraz Máchometani go
Skrót tekstu: GalAlk
Strona: 34
Tytuł:
Alkoran Machometów
Autor:
Joannicjusz Galatowski
Drukarnia:
Łazarz Baranowicz
Miejsce wydania:
Czernihów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683
to bowiem pociechy jako sobie ziczy, miedzy inszemi błogosławieństwy na ziemi, tak jej przez syny Rycerskie swe nabywając, w dziwną sławę a chłubę z tąd sama siebie niejako przyobłoczi. A słusznie, ponieważ Sława synów Koronnych z sławą Korony złączona jest, gdyż takowych synów mieć może, którzy ją indies prawie w tym więtszą sławę przyozdabiają. Iż tedy Pan Bóg najwyższa pociecha wszytkich utrapionych, w dostaniu a rekuperowaniu zacnego Księstwa Siewierskiego, a mocnego w mury nieprzełomitego zamku Smoleńska Królowi Jego Mści Panu naszemu Miłościwemu pobłogosławić (za co jemu cześć i wiekuista chwała niechaj zostawa:) raczył: Za rzecz prawie słuszną być to bacziłem, Opisanie krótkie dostania tego zamku przez
to bowiem poćiechy iáko sobie źycży, miedzy inszemi błogosławieństwy ná źiemi, ták iey przez syny Rycerskie swe nabywáiąc, w dźiwną sławę a chłubę z tąd sámá śiebie nieiáko przyobłocźy. A słusznie, ponieważ Sławá synow Koronnych z sławą Korony złączona iest, gdyż tákowych synow mieć może, ktorzy ią indies práwie w tym więtszą sławę przyozdabiáią. Iż tedy Pan Bog naywyższa poćiechá wszytkich vtrapionych, w dostaniu á rekuperowániu zacnego Kśięstwá Siewierskiego, á mocnego w mury nieprzełomitego zamku Smoleńská Krolowi Ie^o^ Mśći Pánu nászemu Miłośćiwemu pobłogosłáwić (zá co iemu cźeść y wiekuista chwałá niechay zostawa:) raczył: Zá rzecz práwie słuszną być to bacźyłem, Opisánie krotkie dostánia tego zamku przez
Skrót tekstu: OzimSzturm
Strona: A2
Tytuł:
Szturm pocieszny smoleński
Autor:
Baltazar Ozimiński
Drukarnia:
Jan Karcan
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1611
Data wydania (nie wcześniej niż):
1611
Data wydania (nie później niż):
1611