po sobie, Poradź się śmierci, jeźli wprzód nie będziesz w grobie, Albo Fortuny, bo ta jedzie na twej poszcie I inszemu je może dać o twoim koszcie. Masz dzieci, wprzód niż się w nich rozkochasz, ma rada, Spytaj się, jeźli wolno! Bierz miarę z sąsiada, Jakim swego kochania przypłaca kłopotem, Gdy rozumiał, że prawda, co było wymiotem. Nie myśl i darmo nie trudź głowy, człecze, radzę! Choć ci tu dobra wszystkie do kupy sprowadzę, Albo ty od wszystkiego, gdy cię śmierć zagrzebie, Albo wszystko z Fortuną odejdzie od ciebie.
Darmo wołać na krewne i na przyjacioły, Nikt
po sobie, Poradź się śmierci, jeźli wprzód nie będziesz w grobie, Albo Fortuny, bo ta jedzie na twej poszcie I inszemu je może dać o twoim koszcie. Masz dzieci, wprzód niż się w nich rozkochasz, ma rada, Spytaj się, jeźli wolno! Bierz miarę z sąsiada, Jakim swego kochania przypłaca kłopotem, Gdy rozumiał, że prawda, co było wymiotem. Nie myśl i darmo nie trudź głowy, człecze, radzę! Choć ci tu dobra wszystkie do kupy sprowadzę, Albo ty od wszystkiego, gdy cię śmierć zagrzebie, Albo wszystko z Fortuną odejdzie od ciebie.
Darmo wołać na krewne i na przyjacioły, Nikt
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 111
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
wiatr burzliwy morski suszył głowę, anim o twej myśliła, Tyfijusie, łodzi, którąś pierwszy dopłynął tam, skąd Tytan wychodzi. Zawszem ja z swym okrętem przy brzegu stawała, anim bóstwa zielonych bogów nie widziała. Nigdym się też żeglarskiej nie trzymała sztuki – niech ten, kto się jej uczył, przypłaca nauki! Comemkolwiek o morskich dziejach zmiankowała, tom wszytko – jak w okręcie – w sobie znajdowała. Gdy się Eolusowi bracia zgromadzili, potężnie wkoło wiejąc, umysł mój gwałcili, bo tąż nawą i wiatry przebywając wody, uznała w życiu ludzkim niezmierne przygody. O, żywocie zdradliwy kłamcy powabnego, który smutne królestwo czynisz
wiatr burzliwy morski suszył głowę, anim o twej myśliła, Tyfijusie, łodzi, którąś pierszy dopłynął tam, skąd Tytan wychodzi. Zawszem ja z swym okrętem przy brzegu stawała, anim bóstwa zielonych bogów nie widziała. Nigdym się też żeglarskiej nie trzymała sztuki – niech ten, kto się jej uczył, przypłaca nauki! Comemkolwiek o morskich dziejach zmiankowała, tom wszytko – jak w okręcie – w sobie znajdowała. Gdy się Eolusowi bracia zgromadzili, potężnie wkoło wiejąc, umysł mój gwałcili, bo tąż nawą i wiatry przebywając wody, uznała w życiu ludzkim niezmierne przygody. O, żywocie zdradliwy kłamcy powabnego, który smutne królestwo czynisz
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 59
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
z teologami, Albo Wenery broń raczej strony, Który-eś ogniem wszystek spalony. Już ci nos franca widzę stoczyła, Już ci w nim chrząstka wszystka wygniła. Stąd ci się skrzywił, stąd głos gęgliwy, Chocia się tobie widzi krzykliwy. KONKLUZYJA P. HERMANA WORSZTA
Kto pospolicie miesza się z dworem, Ten pospolicie przypłaca worem. Boję się, dworscy gdy pójdą górą, Byś sztraf nie płacił swą własną skórą. Ty cesarzowi chrześcijańskiemu, Ty Zygmuntowi królu polskiemu, Ty Eustachemu Wołowiczowi, A wileńskiemu ty pasterzowi, Śmierdzący koźle, ty oświecenia Życzysz w twym Raju i nawrócenia! Do chlewa, koźle, do synagogi Ja radzę schroń się
z teologami, Albo Wenery broń raczej strony, Który-eś ogniem wszystek spalony. Już ci nos franca widzę stoczyła, Już ci w nim chrząstka wszystka wygniła. Stąd ci się skrzywił, stąd głos gęgliwy, Chocia się tobie widzi krzykliwy. KONKLUZYJA P. HERMANA WORSZTA
Kto pospolicie miesza się z dworem, Ten pospolicie przypłaca worem. Boję się, dworscy gdy pójdą górą, Byś sztraf nie płacił swą własną skórą. Ty cesarzowi chrześcijańskiemu, Ty Zygmuntowi królu polskiemu, Ty Eustachemu Wołowiczowi, A wileńskiemu ty pasterzowi, Śmierdzący koźle, ty oświecenia Życzysz w twym Raju i nawrócenia! Do chlewa, koźle, do synagogi Ja radzę schroń się
Skrót tekstu: TajRadKontr
Strona: 287
Tytuł:
Tajemna rada
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
swego bronić”. Przypadli na to wszyscy, podoba się zdanie, Jeden tylko rzekł: „Pytam, komu z was z to stanie Serca, aby kotowi dzwonek ten uwiązał?” Umilkli wszyscy, jakby gęby im zawiązał.
Tak w radach pospolitych zda się mówić czasem Jeden i coś do rzeczy, czego zaś niewczasem Przypłaca nieostrożny. Nie mądrego słowa: „Nie mnimiałem”, - rozmyślna ma być jego mowa. XXXIII. Rada zdrowa żywota przedłuża. O ŻABACH.
Dwie żabie towarzystwo między sobą miały I nie barzo daleko od siebie mieszkały. Jedna mieszkała w stawku, trochę na ustroniu, A druga zaś przy drodze, na wilgotnym błoniu
swego bronić”. Przypadli na to wszyscy, podoba się zdanie, Jeden tylko rzekł: „Pytam, komu z was z to stanie Serca, aby kotowi dzwonek ten uwiązał?” Umilkli wszyscy, jakby gęby im zawiązał.
Tak w radach pospolitych zda się mówić czasem Jeden i coś do rzeczy, czego zaś niewczasem Przypłaca nieostrożny. Nie mądrego słowa: „Nie mnimiałem”, - rozmyślna ma być jego mowa. XXXIII. Rada zdrowa żywota przedłuża. O ŻABACH.
Dwie żabie towarzystwo między sobą miały I nie barzo daleko od siebie mieszkały. Jedna mieszkała w stawku, trochę na ustroniu, A druga zaś przy drodze, na wilgotnym błoniu
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 34
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
swąwolą lepiej leczyć. Nat to są też białegłowy przyrodzenia flegmistego i wilgotnego/ a wilgotność łatwie się wzrusza/ i na niej/ jako na wodzie co chcesz snadnie wyrazisz/ ale iż też flegma kliowata/ która spolnie w nich panuje/ mocno trzymają w głowie co zamyśla i porwa/ choć tego często niezdrowiem/ i śmiercią przypłaca. A jako takie natury/ nad inne kompleksie słabsze/ tak i chorobom zwłaszcza ony mało zwyczajnym/ za złym poszanowaniem lichego zdrowia podlegle/ i czasem z wielką szkodą drugiego: zwłaszcza gdy na nie zwykłe apetyty przypadają. Jakom słyszał od jednej/ która będąc brzemienna/ lada co żarła/ jako mi sama powiedziała/
swąwolą lepiey leczyć. Nát to są tesz białegłowy przyrodzenia flegmistego y wilgotnego/ á wilgotność łátwie się wzrusza/ y na niey/ iáko ná wodźie co chcesz snadnie wyraźisz/ ále iż też flegma kliowáta/ ktora spolnie w nich panuie/ mocno trzymaią w głowie co zámyśla y porwa/ choć tego często niezdrowiem/ y śmierćią przypłaca. A iáko tákie natury/ nad inne komplexie słabsze/ tak y chorobom zwłaszcza ony mało zwyczáynym/ za złym poszanowaniem lichego zdrowiá podlegle/ y czasem z wielką szkodą drugiego: zwłaszczá gdy ná nie zwykłe ápetyty przypadaią. Iákom słyszał od iedney/ ktora będąc brzemienna/ ladá co żárłá/ iáko mi sama powiedźiałá/
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 48
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
ciężarów cierpiemy, co nie tylko u nas, ale i w sandomierskim, w lubelskim, belskim, podlaskim województwach dzieje się, toż i w W. Ks. Litewskim tęż opresyją cierpią bracia naszy. A gdy który z nas na skargi się uciecze, albo gardłem, gdy jako nieopatrznie z domu się wyruszy, tego przypłaca, albo odprawę taką odnosi: wszak się wam rokoszu chciało. Publicznych na ten czas (jako wm. dobrze wiadomo) spraw nie wspominamy, bo mimo to, że sejmu ku opresji naszy i do końca nas zniszczenia odmykają i odwłaczają, ni w czym żądościom i staraniu wmci dosyć uczyniwszy, z naszych tu krajów ukrainę
ciężarów cierpiemy, co nie tylko u nas, ale i w sendomirskim, w lubelskim, belskim, podlaskim województwach dzieje się, toż i w W. Ks. Litewskim tęż opresyją cierpią bracia naszy. A gdy który z nas na skargi się uciecze, albo gardłem, gdy jako nieopatrznie z domu się wyruszy, tego przypłaca, albo odprawę taką odnosi: wszak się wam rokoszu chciało. Publicznych na ten czas (jako wm. dobrze wiadomo) spraw nie wspominamy, bo mimo to, że sejmu ku opresyi naszy i do końca nas zniszczenia odmykają i odwłaczają, ni w czym żądościom i staraniu wmci dosyć uczyniwszy, z naszych tu krajów ukrainę
Skrót tekstu: AktaPozn_I_1
Strona: 323
Tytuł:
Akta sejmikowe województw poznańskiego i kaliskiego tom I
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
akta sejmikowe
Tematyka:
polityka, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1616
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1616
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Włodzimierz Dworzaczek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Poznań
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1957
Że ich ledwie nastarczyć mogą ze Francyjej. Jeden żołnierz mizerny w Polsce, a kmieć drugi: Tamten, że krwawe jego w to wchodzą zasługi, Ten wzgardzeńszy od Żyda abo od Cygana, Wszyscy go z skóry łupią, począwszy od pana. Któż, oprócz samych kmieci, bo ci ręki z gliny Nie dobędą, przypłaca Adamowej winy? Adam w niej, żeby z dziećmi sam co jeść miał, grzebie; Chłop dla kogo inszego robi, nie dla siebie. Rad by w ziemię, gdy każą do dwora, zagrzebał, Bo się będzie gąsiora, będzie kijów się bał. Niesie duszę, bo kości wyglądają z skory, Żeby księdzu
Że ich ledwie nastarczyć mogą ze Francyjej. Jeden żołnierz mizerny w Polszcze, a kmieć drugi: Tamten, że krwawe jego w to wchodzą zasługi, Ten wzgardzeńszy od Żyda abo od Cygana, Wszyscy go z skóry łupią, począwszy od pana. Któż, oprócz samych kmieci, bo ci ręki z gliny Nie dobędą, przypłaca Adamowej winy? Adam w niej, żeby z dziećmi sam co jeść miał, grzebie; Chłop dla kogo inszego robi, nie dla siebie. Rad by w ziemię, gdy każą do dwora, zagrzebał, Bo się będzie gąsiora, będzie kijów się bał. Niesie duszę, bo kości wyglądają z skory, Żeby księdzu
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 135
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
czernią wdziać, na wesele stroić; Młody z młodym, dziad z dziadem, z politykiem w żarty, Bodaj z mądrym na ryby, a z głupim iść w karty; Baby pietą, kawaler w komplementy z damą, Byle nie z cudzą żoną ani w kącie z samą; Zdrajca przeciętą gębą, zalotny przyjaźni Białogłowskiej przypłaca u balwierza w łaźni; Pieszo chodzi, kto nie ma wozu ani koni; Po cudzych żebrze, kto wieś ojcowską roztrwoni; Lecie opończa, zimie na wygodzie futro; Kto się dziś winem opił, boli głowa jutro; Kto się z młodu za szkołą uczy, błaznem bywa Na starość aż do śmierci. Tak
czernią wdziać, na wesele stroić; Młody z młodym, dziad z dziadem, z politykiem w żarty, Bodaj z mądrym na ryby, a z głupim iść w karty; Baby pietą, kawaler w komplementy z damą, Byle nie z cudzą żoną ani w kącie z samą; Zdrajca przeciętą gębą, zalotny przyjaźni Białogłowskiej przypłaca u balwierza w łaźni; Pieszo chodzi, kto nie ma wozu ani koni; Po cudzych żebrze, kto wieś ojcowską roztrwoni; Lecie opończa, zimie na wygodzie futro; Kto się dziś winem opił, boli głowa jutro; Kto się z młodu za szkołą uczy, błaznem bywa Na starość aż do śmierci. Tak
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 170
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
do zbawienia Samego nań w kościele oczyma patrzenia. Nowiny zawsze woli człowiecza natura, Powszednie rzeczy gardzi, stare już potura. Taki jest smak na wiosnę; by najwięcej waży, Jeśli się czego gębie swowolnej zabaży, I dla onej pokrzywki, co się zazieleni, Albo marnego raczka, odstąpi pieczeni, Chociaż drugi przypłaca apetytu zdrowiem. Taki jest zapach wonny, za fijołek bowiem Dałby drugi wielką rzecz; kędyż się nie włóczy Człowiek po świecie, żeby tylko napasł oczy. Niedawnoś płacił sukno po złotych dwudziestu; Spytajże dziś: mało co droższe od breklestu. Cóż o łakomych uszach rozumieć? Ja kładę, Że tu mają
do zbawienia Samego nań w kościele oczyma patrzenia. Nowiny zawsze woli człowiecza natura, Powszednie rzeczy gardzi, stare już potura. Taki jest smak na wiosnę; by najwięcej waży, Jeśli się czego gębie swowolnej zabaży, I dla onej pokrzywki, co się zazieleni, Albo marnego raczka, odstąpi pieczeni, Chociaż drugi przypłaca apetytu zdrowiem. Taki jest zapach wonny, za fijołek bowiem Dałby drugi wielką rzecz; kędyż się nie włóczy Człowiek po świecie, żeby tylko napasł oczy. Niedawnoś płacił sukno po złotych dwudziestu; Spytajże dziś: mało co droższe od breklestu. Cóż o łakomych uszach rozumieć? Ja kładę, Że tu mają
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 553
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
oglądał/ niegodzien na tym miejscu stanąć/ gdzie przykazanie dano/ którego nie pełni Jest w liście wtórym Peregrynacjej Jerozolimskiej Książęcia Radziwiła/ coś też podobnego/ a mianowicie/ że obrzezaniec żaden/ przez to pole/ na którym Anioł Pański wojsko Senacheryba Asyryiskiego króla pobił/ iść nie może/ a jeśli się kusi/ zdrowiem tego przypłaca. Także od Damaszku trzy mile wlewo na wysokiej gorze jest klasztor Mniszek Maronitek/ do którego/ gdyby się jaki Saracen wniść ważył/ trzeciego by dnia zdechł. Przydawa Ociec Gabriel Bernardyn/ który w Jeruzalem długo w klasztorze mieszkał/ iż od jednego Bogobojnego Ormianina Mnicha słyszał/ że na górę/ kędy Noego korab usiadł
oglądał/ niegodźien ná tym mieyscu stánąć/ gdźie przykazánie dano/ ktorego nie pełni Iest w liśćie wtorym Peregrynácyey Ierozolimskiey Xiążęćiá Rádźiwiłá/ coś też podobnego/ á miánowicie/ że obrzezániec żaden/ przez to pole/ ná ktorym Anioł Páński woysko Senácherybá Assyryiskiego krolá pobił/ iśdź nie może/ á iesli sie kuśi/ zdrowiem tego przypłaca. Tákże od Dámászku trzy mile wlewo ná wysokiey gorze iest klasztor Mniszek Máronitek/ do ktorego/ gdyby sie iáki Sárácen wniść ważył/ trzećiego by dnia zdechł. Przydawa Oćiec Gábryel Bernárdyn/ ktory w Ieruzálem długo w klasztorze mieszkał/ iż od iednego Bogoboynego Ormiániná Mnichá słyszał/ że ná gorę/ kędy Noego korab uśiadł
Skrót tekstu: BreyWargPereg
Strona: 18
Tytuł:
Peregrynacja arabska albo do grobu św. Katarzyny
Autor:
Bernhard Breydenbach
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610