był w te słowa: Najaśniejszy Miłościwy Królu, Panie, Panie nasz Miłościwy!
Z serdecznym żalem usłyszawszy teraz w Lublinie, że WKM. przecię to małżeństwo w najbliższym powinowactwie kończyć raczysz chcieć, a nie widząc znikąd ratunku, udałem się tu na to miejsce nabożne a cudami sławne, gdzie po jakimkolwiek nabożeństwie swym przypadłem na tę rezolucją, abym końscjencją swą do końca eksonerował, a cokolwiek w tej sprawie WKMci i Rzpltej baczę być szkodliwego, candide et libere to WrKM. oznajmił, skąd i to WKM. obaczyć będziesz raczył, iż non temere temu przedsięwzięciu WKMci oponuję się i nie z inszego jakiego respektu, ale
był w te słowa: Najaśniejszy Miłościwy Królu, Panie, Panie nasz Miłościwy!
Z serdecznym żalem usłyszawszy teraz w Lublinie, że WKM. przecię to małżeństwo w najbliższym powinowactwie kończyć raczysz chcieć, a nie widząc znikąd ratunku, udałem się tu na to miejsce nabożne a cudami sławne, gdzie po jakimkolwiek nabożeństwie swym przypadłem na tę rezolucyą, abym końscyencyą swą do końca eksonerował, a cokolwiek w tej sprawie WKMci i Rzpltej baczę być szkodliwego, candide et libere to WrKM. oznajmił, skąd i to WKM. obaczyć będziesz raczył, iż non temere temu przedsięwzięciu WKMci oponuję się i nie z inszego jakiego respektu, ale
Skrót tekstu: SkryptWojCz_II
Strona: 276
Tytuł:
Mikołaj Zebrzydowski, Skrypt p. Wojewody krakowskiego, na zjeździe stężyckim niektórym pp. senatorom dany, 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
postrzelonych.
Anno 1705. Wyszedłem wespół z pułkownikiem Clodtem na Żmudź, podjazdami częstośmy Moskwę bili. Die 21 Januarii pod Kławanami atakowało nas 5000 Moskwy, będących in numero 1500, to jest: szwedów było 1000, naszych 500; przednia ich straż, w której był cały pułk, to jest ludzi 1000, przypadł na nasz odwód, na którym był oberstlejtnant Szuman szwed, we stu dwudziestu koni i polskich dwie chorągwi; tedy wybili Moskwę i aż pod szyki formalnego wojska na karkach jechali.
Bawiłem się z Clotem cztery niedziele w Szadowie, w Kławanach i t. d. Wróciliśmy się nazad do Janiszek; interea z formalnem
postrzelonych.
Anno 1705. Wyszedłem wespół z pułkownikiem Clodtem na Żmudź, podjazdami częstośmy Moskwę bili. Die 21 Januarii pod Kławanami atakowało nas 5000 Moskwy, będących in numero 1500, to jest: szwedów było 1000, naszych 500; przednia ich straż, w któréj był cały pułk, to jest ludzi 1000, przypadł na nasz odwód, na którym był oberstlejtnant Szuman szwed, we stu dwudziestu koni i polskich dwie chorągwi; tedy wybili Moskwę i aż pod szyki formalnego wojska na karkach jechali.
Bawiłem się z Clotem cztery niedziele w Szadowie, w Kławanach i t. d. Wróciliśmy się nazad do Janiszek; interea z formalném
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 122
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
dokażę swego I widzę że ten wszytek Stąd odniosę pożytek, Co się zgryzę, zfrasuję, A wszytko daremnie, Bo czy tegoż nie czuję, Że polują ze mnie? Czasem mię nie znają A już kochać mają. Sam sobie dać nie umiem Rady, lecz inaczej Już teraz nie rozumiem, Że ktoś drugi raczej Przypadł z drugiego boku I tak na pilnym oku Me chęci, me usługi, Me szczyre starania,
Którem przez czas długi Czynił bez przestania, I wszytkie moje rzeczy Miał na swej pilnej pieczy. Ale ja Ktosia tego Choćby mi umierać Zsadzę z nadziei jego, Bo ja chcę zawierać, I krwią moje kochanie, Choćby i
dokażę swego I widzę że ten wszytek Ztąd odniosę pożytek, Co się zgryzę, zfrasuję, A wszytko daremnie, Bo czy tegoż nie czuję, Że polują ze mnie? Czasem mię nie znają A już kochać mają. Sam sobie dać nie umiem Rady, lecz inaczej Już teraz nie rozumiem, Że ktoś drugi raczej Przypadł z drugiego boku I tak na pilnym oku Me chęci, me usługi, Me szczyre starania,
Ktorem przez czas długi Czynił bez przestania, I wszytkie moje rzeczy Miał na swej pilnej pieczy. Ale ja Ktosia tego Choćby mi umierać Zsadzę z nadziei jego, Bo ja chcę zawierać, I krwią moje kochanie, Choćby i
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 390
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
że mnie harcami chciał zabawiać, a plon uwodzić, umyślniem ustąpił przygasiwszy ogniów, cała noc idąc o świciem stanął na polu Popławnickiem między Haliczem i Bołszowcem; zastawszy nazajutrz hardy Kantemir-Basza próżne taboru umyślnie ścisnionego miejsce, rozumiejąc, że to z bojaźni było ustąpienie, frasował się, że nas upuścił, i z wielką furią przypadł do nas ze wszytkim komunnikiem ledwieśmy byli stanęli, natarł kilkakroć, trzymałem wojsko w kupie, na harc niewypuszczając, a w szerokie pole szykiem i taborem dobrze sprawionym powoli postępując. Utwierdzony w opiniej o bojaźni naszej nieprzyjaciel, wszystką potęgą uderzył na nas rezolucie. Zamieszało się z nim mężnie kilka chorągwi, które
że mnie harcami chciał zabawiać, a plon uwodzić, umyślniem ustąpił przygasiwszy ogniów, cała noc idąc o świciem stanął na polu Popławnickiem między Haliczem i Bołszowcem; zastawszy nazaiutrz hardy Kantemir-Basza próżne taboru umyślnie ścisnionego miejsce, rozumiejąc, że to z bojaźni było ustąpienie, frasował się, że nas upuścił, y z wielką furią przypadł do nas ze wszytkim komunnikiem ledwieśmy byli stanęli, natarł kilkakroć, trzymałem woysko w kupie, na harc niewypuszczając, a w szerokie pole szykiem i taborem dobrze sprawionym powoli postępując. Utwierdzony w opiniej o boiaźni naszej nieprzyjaciel, wszystką potęgą uderzył na nas rezolucie. Zamieszało się z nim mężnie kilka chorągwi, które
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 258
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
łaskawie w potrzebie, Rzekę, że wiedzą, co miłość, i w niebie. NA ZDROWIE
Wiedzą, co miłość, w niebie i bogowie, Przychylni modłom i proszącej mowie: Ledwiem o zdrowie Jagi przerzekł słowo,
Wszyscy z ratunkiem przybyli gotowo. Rzuciła Wenus na stronę zaloty, A do lekarskiej spieszyła roboty; Przypadł z słojkami Febus swą osobą I z władzą silną nad każdą chorobą; Diana, pannie dziewica, przybyła I swego cechu od szkody broniła; Był Eskulapi, gotów swymi zioła Ustawające pokrzepić żywioły; I sam Alcydes opanował weście, Chcąc śmierć odgromić jako przy Alceście, Która nie mogąc wytrzymać tej zgodzie Bogów, wróciła do
łaskawie w potrzebie, Rzekę, że wiedzą, co miłość, i w niebie. NA ZDROWIE
Wiedzą, co miłość, w niebie i bogowie, Przychylni modłom i proszącej mowie: Ledwiem o zdrowie Jagi przerzekł słowo,
Wszyscy z ratunkiem przybyli gotowo. Rzuciła Wenus na stronę zaloty, A do lekarskiej spieszyła roboty; Przypadł z słojkami Febus swą osobą I z władzą silną nad każdą chorobą; Dyjana, pannie dziewica, przybyła I swego cechu od szkody broniła; Był Eskulapi, gotów swymi zioły Ustawające pokrzepić żywioły; I sam Alcydes opanował weście, Chcąc śmierć odgromić jako przy Alceście, Która nie mogąc wytrzymać tej zgodzie Bogów, wróciła do
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 264
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
I miłość przyjemna tak mi przysięgła szczerze, Że się jej nie zbronię ni Kazimierze.
Na cóż bym też mienił i w zdrożne błędy Chciał odwodzić myśl od tej gładkości, Której równej nie obaczy nikędy Słońce, chociaż w różnych krajach gości. Nie wyrazi tego malarz ani snycerze, Jak ślicznie Bóg przybrał twarz Kazimierze.
Przypadłbym jednak na taką odmianę, Gdyby, jako za wolność kajdany,
Tak swe serce za me dała w zamianę; Ale cyt, me pióro, i taj rany, I raczej to w sercu zapisz, nie na papierze, Że chcę żyć i umrzeć przy Kazimierze. PIEŚŃ
Zerwałem był pęta i przez wyrok
I miłość przyjemna tak mi przysięgła szczerze, Że się jej nie zbronię ni Kazimierze.
Na cóż bym też mienił i w zdrożne błędy Chciał odwodzić myśl od tej gładkości, Której równej nie obaczy nikędy Słońce, chociaż w różnych krajach gości. Nie wyrazi tego malarz ani snycerze, Jak ślicznie Bóg przybrał twarz Kazimierze.
Przypadłbym jednak na taką odmianę, Gdyby, jako za wolność kajdany,
Tak swe serce za me dała w zamianę; Ale cyt, me pióro, i taj rany, I raczej to w sercu zapisz, nie na papierze, Że chcę żyć i umrzeć przy Kazimierze. PIEŚŃ
Zerwałem był pęta i przez wyrok
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 302
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
poziomej. Figura na karcie 15. Zabawa VII. Rozdżyał II.
PRZESTROGA. ILekroć nie masz miejsca słusznego na ustęp od M, ku Z, Krzyżowym duktem: naprzykład: gdybyś nie mógł ustąpić dalej od M, tylko na łokci 10, a byłoby odległości MN, w rzeczy samej łokci 100; przypadłby trianguł DCS, bardzo ostry na Instrumencie, podległy znacznej omyłce w przecięciu linii SC, linią bt, w punkcie t. Zaczym trzeba koniecznie zażyć w takim przypadku Skali, równej ścianie DC kwadratu DHBC, i ze trzech liczb wiadomych SD, DC, ZM, wynaleźć czwartą MN, abo użyć 1. Sposobu tej
poźiomney. Figurá ná kárćie 15. Zábáwá VII. Rozdżiał II.
PRZESTROGA. ILekroć nie mász mieyscá słusznego ná vstęp od M, ku Z, Krzyżowym duktem: náprzykład: gdybyś nie mogł vstąpić dáley od M, tylko ná łokći 10, á byłoby odległośći MN, w rzeczy sámey łokći 100; przypadłby tryánguł DCS, bárdzo ostry ná Instrumenćie, podległy znáczney omyłce w przećięćiu linii SC, liniią bt, ẃ punktcie t. Záczym trzebá koniecznie záżyć w tákim przypadku Skáli, rowney śćiánie DC kwádratu DHBC, y ze trzech liczb wiadomych SD, DC, ZM, wynáleść czwartą MN, ábo vżyć 1. Sposobu tey
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 18
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
moskiewski Annibal, Moczarski w posiłku Rot kamienieckich kilku Uderza w nieprzyjaciela. Jaki szelest niesie Lew po nemejskim lesie. Nie strzyma, pierzchnie w ostrogi. Wtem o czem wątpiono, Z Smoleńska uderzono. Chorągiew synów bojarskich pod nogi rzucona, Łowczyckiego stracona. Gdy ochotą uniósłszy się od swych, zamięszany, Gawroński pojmany. Mrok przypadł, przyjaciel bojom z pochmurnego wozu, A nasi od obozu.
Który stał już na Głuszycy panem brzegom dwiema Smoleńsku przed oczema. Ta przyjmie Radziwiłł pana, tu w jego osobie Złączą się wojska obie. Ale która państwa gubi i rozrywa rada, Zawzięła się Hiada, Gdy sporo najwyższą klawę między wielkich siła Bohatyrów wrzuciła.
moskiewski Annibal, Moczarski w posiłku Rot kamienieckich kilku Uderza w nieprzyjaciela. Jaki szelest niesie Lew po nemejskim lesie. Nie strzyma, pierzchnie w ostrogi. Wtem o czem wątpiono, Z Smoleńska uderzono. Chorągiew synów bojarskich pod nogi rzucona, Łowczyckiego stracona. Gdy ochotą uniósłszy się od swych, zamięszany, Gawroński pojmany. Mrok przypadł, przyjaciel bojom z pochmurnego wozu, A nasi od obozu.
Który stał już na Głuszycy panem brzegom dwiema Smoleńsku przed oczema. Ta przyjmie Radziwiłł pana, tu w jego osobie Złączą się wojska obie. Ale która państwa gubi i rozrywa rada, Zawzięła się Hyada, Gdy sporo najwyższą klawę między wielkich siła Bohatyrów wrzuciła.
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 9
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
Raz grzmi kartany ogromnemi. Że dźwięk w ostatniej słyszeć ziemi. Czem nieprzyjaciel się nie kusi, O górę znowu? Ale musi Co raz umykać. Co raz one Razy na wiatry wytoczone. Wyście pioruny, wy mu biczem, Cny Kamieniecki z Daniłowiczem, Nie mógł tak prędko podnieść głowy, Jako nań przypadł raz gotowy. Czyli tak szczuple moje Muze, Nie piwszy nigdy Aretuze, Wspomną tu wszystkich? ... Sam tej mocy Karbunkuł, że się wyda w mocy. WIERSZ JEDENASTY.
Oto rączemi pióry, Merkury leci wesoły, Który kąt i świat który, Z Faetontowemi koły, Tobie monarcho wielki zagrodzony, Który
Raz grzmi kartany ogromnemi. Że dźwięk w ostatniej słyszeć ziemi. Czem nieprzyjaciel się nie kusi, O górę znowu? Ale musi Co raz umykać. Co raz one Razy na wiatry wytoczone. Wyście pioruny, wy mu biczem, Cny Kamieniecki z Daniłowiczem, Nie mógł tak prędko podnieść głowy, Jako nań przypadł raz gotowy. Czyli tak szczuple moje Muze, Nie piwszy nigdy Aretuze, Wspomną tu wszystkich? ... Sam tej mocy Karbunkuł, że się wyda w mocy. WIERSZ JEDENASTY.
Oto rączemi pióry, Merkury leci wesoły, Który kąt i świat który, Z Faetontowemi koły, Tobie monarcho wielki zagrodzony, Który
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 22
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
nastał dzień wesoły. Kto znakomitszym pocztem i osobą, W one mu festy większą był ozdobą? Nie strojnej Palant po szrankach ćwiczonych, Nie rzeżwiej koni Faeton szalonych, Ani przed laty Tezeusz dosiadał, Gdy Minotaury tesalskie popadał. Zatem w północne jako pan Triony, Jemu jutrzenka i wschód poruczony, Żeby na pilnej (który przypadł w rzeczy) Miał po Zadniestrzu poganina pieczy. Ani to wiatrom. Bo jako się siły Koronne wszystkie indziej wytoczyły, A tu przy nagiem ukrainnem czele, Coś kwarcjanych, coś pieszych niewiele. Aż trwoga i strach przypada: pobladły Palanki, które po polach osiadły. Od Porty znosić ogniem i żelazem Wojskom cesarskim kazano
nastał dzień wesoły. Kto znakomitszym pocztem i osobą, W one mu festy większą był ozdobą? Nie strojnej Palant po szrankach ćwiczonych, Nie rzeżwiej koni Faeton szalonych, Ani przed laty Tezeusz dosiadał, Gdy Minotaury tesalskie popadał. Zatem w północne jako pan Tryony, Jemu jutrzenka i wschód poruczony, Żeby na pilnej (który przypadł w rzeczy) Miał po Zadniestrzu poganina pieczy. Ani to wiatrom. Bo jako się siły Koronne wszystkie indziej wytoczyły, A tu przy nagiem ukrainnem czele, Coś kwarcyanych, coś pieszych niewiele. Aż trwoga i strach przypada: pobladły Palanki, które po polach osiadły. Od Porty znosić ogniem i żelazem Wojskom cesarskim kazano
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 55
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861