Miłościwy Królu, Panie, Panie nasz Miłościwy!
Pisanie takie WKMci, jako mi nad wszytkę nadzieję przypadło, tak też wielki smętek, z strachem zmieszany, we mnie pobudziło, bo one głosy o tym, żeś WKM. w tymże domu małżeństwo powtórzyć miał, raczej złości ludzkiej sławie i pobożności WKMci nieżyczliwych przypisowałem, aniżbym był miał temu wiarę dać, a dopiroż za deklaracją WKMci, po kilkakroć uczynioną, żeś o rodzonej siostrze myślić nie chciał. Acz tedy nie jedno życzę, abyś WKM. znowu w tym stanie będąc, długo w nim fortunnie a z pociechą swą i naszą żył, ale i
Miłościwy Królu, Panie, Panie nasz Miłościwy!
Pisanie takie WKMci, jako mi nad wszytkę nadzieję przypadło, tak też wielki smętek, z strachem zmieszany, we mnie pobudziło, bo one głosy o tym, żeś WKM. w tymże domu małżeństwo powtórzyć miał, raczej złości ludzkiej sławie i pobożności WKMci nieżyczliwych przypisowałem, aniżbym był miał temu wiarę dać, a dopiroż za deklaracyą WKMci, po kilkakroć uczynioną, żeś o rodzonej siestrze myślić nie chciał. Acz tedy nie jedno życzę, abyś WKM. znowu w tym stanie będąc, długo w nim fortunnie a z pociechą swą i naszą żył, ale i
Skrót tekstu: SkryptWojCz_II
Strona: 265
Tytuł:
Mikołaj Zebrzydowski, Skrypt p. Wojewody krakowskiego, na zjeździe stężyckim niektórym pp. senatorom dany, 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
beło upadło od szable pogańskiej I Francjej i Rzeszy imię chrześcijańskiej.
LXX.
Na pobożne modlitwy cesarza starego Od Twórce dżdże obfite nagle najwyższego Spuszczone gasić ogniów zajętych pomogły, Których siły człowiecze ugasić nie mogły. Mądry, kto się w przygodzie do nieba ucieka: Od niego najpewniejszej pomocy niech czeka. Jakoż cesarz Bogu to tylko przypisował, Że go tak w wielkiej trwodze on sam poratował.
LXXI.
Tem czasem grabia Orland na przykrej pościeli Myśl swą na różne części rozrywa i dzieli; Tam i sam ją obraca i zaś ją w zad bierze, W jednem miejscu, nie w jednej trzymając ją mierze, Jako gdy wodny drżący blask jest uderzony Od
beło upadło od szable pogańskiej I Francyej i Rzeszy imię chrześcijańskiej.
LXX.
Na pobożne modlitwy cesarza starego Od Twórce dżdże obfite nagle najwyższego Spuszczone gasić ogniów zajętych pomogły, Których siły człowiecze ugasić nie mogły. Mądry, kto się w przygodzie do nieba ucieka: Od niego najpewniejszej pomocy niech czeka. Jakoż cesarz Bogu to tylko przypisował, Że go tak w wielkiej trwodze on sam poratował.
LXXI.
Tem czasem grabia Orland na przykrej pościeli Myśl swą na różne części rozrywa i dzieli; Tam i sam ją obraca i zaś ją w zad bierze, W jednem miejscu, nie w jednej trzymając ją mierze, Jako gdy wodny drżący blask jest uderzony Od
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 165
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
jako ich mianuje Mandat, Ministros pseudo; nie będzie odium, niebędzie się mieszała Rzeczposp: wrócą się czasy dobre. Mansuescit Princeps ab innocentià populi, ect. populares motus reprimit innocentia Principis.
LEcz i tu, jad oczywisty wyraziła złośliwość. Rempublicam nisi tuâ operâ pacificandam permisceres ect. perturbares. A kiedyż to przypisowałem sobie Pocosz tak wielą Listów I. K. Mości, Jego Mości Księdza Primasa, Jego Mości Pana Sandomierskiego, i Uego mości P. Wojnickiego Kasztelanów, nuż Komisiej, i Dyrectora jej, Jego Mości Pana Wojewody Krakowskiego Vocowany byłem, ect. requisitus w tej samej materii Związkowej Znać że jaką taką wagę
iáko ich miánuie Mándat, Ministros pseudo; nie będźie odium, niebędźie się mieszáłá Rzeczposp: wrocą się czásy dobre. Mansuescit Princeps ab innocentià populi, ect. populares motus reprimit innocentia Principis.
LEcz y tu, iad oczywisty wyráźiłá złośliwość. Rempublicam nisi tuâ operâ pacificandam permisceres ect. perturbares. A kiedyż to przypisowałem sobie Pocosz ták wielą Listow I. K. Mośći, Iego Mosći Kśiędzá Primasá, Ie^o^ Mośći Paná Sendomirskiego, y Uego mośći P. Woynickiego Kásztellanow, nuż Commissiey, y Directora iey, Iego Mośći Páná Woiewody Krákowskiego Vocowány byłem, ect. requisitus w tey sámey materiey Zwiąskowey Znáć że iáką táką wagę
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 111
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
Primasa, Jego Mości Pana Sandomierskiego, i Uego mości P. Wojnickiego Kasztelanów, nuż Komisiej, i Dyrectora jej, Jego Mości Pana Wojewody Krakowskiego Vocowany byłem, ect. requisitus w tej samej materii Związkowej Znać że jaką taką wagę i sposobność do tego wemnie wszyscy widzieli, alem jej sobie nigdy nieprzypisował zarówniem zawsze chciał, aby jako z prace i uczynków, tak też z zasług i wdzięczności wszyscy zemną uczestnikami byli. Jestże to mieszać Rzeczposp: mieć powagę, ufność, umiejętność i fortuny do tego cokolwiek (bez inuidiej to piszę) czym się w trudnym czasie Ojczyźnie prodesse może co i skutek pokazał: Scriptami
Primasá, Ie^o^ Mośći Paná Sendomirskiego, y Uego mośći P. Woynickiego Kásztellanow, nuż Commissiey, y Directora iey, Iego Mośći Páná Woiewody Krákowskiego Vocowány byłem, ect. requisitus w tey sámey materiey Zwiąskowey Znáć że iáką táką wagę y sposobność do tego wemnie wszyscy widźieli, álem iey sobie nigdy nieprzypisował zárowniem záwsze chćiał, áby iáko z prace y vczynkow, ták też z zasług y wdźięcznośći wszyscy zemną vczestnikámi byli. Iestże to mieszáć Rzeczposp: mieć powagę, vfność, vmieiętność y fortuny do tego cokolwiek (bez inuidiey to piszę) czym się w trudnym czáśie Oyczyznie prodesse może co y skutek pokazał: Scriptámi
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 111
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
, bał się przecię przy sprawie Sędziego urazy. Tegoż był i Salomon mądry rozumienia, że nie może mieć człowiek bez grzechu sumnienia. Toż i Pański Psalmista, strachem zdjęty, prawi, że się żaden bezpiecznie przed sądem nie stawi; i Job, który się mężnym w przypadkach znajdował, samemu tylko niebu czystość przypisował. Gdy tedy drżą przed takim Uznawcą filary, cóż się ostać na nogach ma budynek stary? I kiedy gór strząśnieniem cedry upadają, czegóż się już spodziewać młode drzewka mają? Ach, zimna krew wszytkiego odbiegała ciała, kiedy trąba sądnego strachu głos wydała, Nie inaczej, jako gdy na plac wywiedziony, ucieka, cięciem
, bał się przecię przy sprawie Sędziego urazy. Tegoż był i Salomon mądry rozumienia, że nie może mieć człowiek bez grzechu sumnienia. Toż i Pański Psalmista, strachem zdjęty, prawi, że się żaden bezpiecznie przed sądem nie stawi; i Job, który się mężnym w przypadkach znajdował, samemu tylko niebu czystość przypisował. Gdy tedy drżą przed takim Uznawcą filary, cóż się ostać na nogach ma budynek stary? I kiedy gór strząśnieniem cedry upadają, czegóż się już spodziewać młode drzewka mają? Ach, zimna krew wszytkiego odbiegała ciała, kiedy trąba sądnego strachu głos wydała, Nie inaczej, jako gdy na plac wywiedziony, ucieka, cięciem
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 56
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
kapłanmi nie są/ że coś był rzekł gorącej nad modestyą zakonną studentowi Akademickiemu/ wiem za pewne że za to miał dobrą pokutę i starsi chcieli aby to młodź Akademicka wiedziała Fratres ista non sunt opera P. Dominici, sed patris Diaboli, mówił niegdy nie doskonałym niektórym zakonnikom/ Antonin święty/ lecz zakonowi świętemu nie przypisował niedoskonałości/ boby to była bardzo niesłuszna; tak też miał P. ten miły Pleban uczynić/ nie ma Jezuity ogółem krzyknąc/ jakoby źle Pany Akademiki/ abo kogo innego wspominali/ ale jeśli których słyszał w tym wykraczających/ zaraz błądzącym powiedzieć/ Fratres ista non sunt pera P. Ignatii, sed patris Diaboli,
kápłanmi nie są/ że coś był rzekł gorącey nád modestyą zákonną studentowi Akádemickiemu/ wiem zá pewne że zá to miał dobrą pokutę y stárśi chćieli áby to młodź Akádemická wiedziała Fratres ista non sunt opera P. Dominici, sed patris Diaboli, mowił niegdy nie doskonáłym niektorym zakonnikom/ Antonin święty/ lecz zakonowi świętemu nie przypisował niedoskonáłosći/ boby to byłá bárdzo niesłuszna; ták tesz miał P. ten miły Plebán vczynić/ nie má Iezuity ogołem krzyknąc/ iákoby źle Pány Akádemiki/ ábo kogo innego wspomináli/ ále ieśli ktorych słyszał w tym wykracżáiących/ zaraz błądzącym powiedźieć/ Fratres ista non sunt pera P. Ignatii, sed patris Diaboli,
Skrót tekstu: SzemGrat
Strona: 23
Tytuł:
Gratis plebański
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1627
Data wydania (nie wcześniej niż):
1627
Data wydania (nie później niż):
1627
Nie śmiał go i sam mianować/ tylko tak mówi: Jednak tego ducha/ którego zaleca Ewangelia/ usiłuję abym miał. czemuz tego ducha swego nie mianował? bał się podobno by co przeciw wierze swojej nie zgrzeszył/ kiedyby go był nazwał świętym: abo też tak Pan Bóg chciał/ żeby sobie tego nie przypisował/ czego nie ma: tylko po prostu a szczerym sercem tak wyznał: Ducha/ powiada/ którego zaleca Ewangelia. któżby to zgadł który to duch/ gdyż Ewangelia różne duchy zaleca? ale że się już sam wyrzekł Ducha ś. łatwie zgadnąć nie wiele gadając/ jakiego ma ducha; bo zaleca też Ewangelia onego
Nie śmiał go y sam miánowáć/ tylko ták mowi: Iednák teg^o^ duchá/ ktorego záleca Ewángelia/ vśiłuię ábym miał. czemuz tego duchá swego nie miánował? bał się podobno by co przećiw wierze swoiey nie zgrzeszył/ kiedyby go był názwał świętym: ábo też tak Pan Bog chćiał/ żeby sobie tego nie przypisował/ czego nie ma: tylko po prostu á szczerym sercem ták wyznał: Duchá/ powiáda/ ktoreg^o^ záleca Ewángelia. ktożby to zgadł ktory to duch/ gdyż Ewángelia rozne duchy záleca? ále że się iuż sam wyrzekł Duchá ś. łatwie zgádnąć nie wiele gadáiąc/ iákiego ma duchá; bo záleca też Ewangelia onego
Skrót tekstu: SkarMes
Strona: 27
Tytuł:
Mesjasz nowych Arianów wedle Alkoranu Tureckiego
Autor:
Piotr Skarga
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
rózg świeżych/ ułomki odnosząc/ Tuż tuż nieprzyjaciele przynaglają: prosząc/ Nagrodę obiecują/ żeby darsko bito: Już linieje skora/ już krwie płynie obfito. Gen: 3. Męki Pańskiej.
Już niedostaje mioteł. To, Jezusie za to Rozgami/ żeś Prorokiem nazywał się. A to Ześ tytuły królewskie przypisował sobie: Zakasawszy hyclowie duże ręce obie. Biczami na przemianę z obudwu stron sieką: Z biczów krwawe strumienie po łokciach im cieką. Kraje się ciało święte: ramiona rozwodzą/ O sztukę jeden z drugim w czerstwości swej chodzą. O mizerna postaci! żałosne trzaskanie Słychać po wszytkich gmachach. Podnieś oczy Panie/ Na którego
rozg świeżych/ vłomki odnosząc/ Tuż tuż nieprzyiáciele przynagláią: prosząc/ Nagrodę obiecuią/ żeby dársko bito: Iuż linieie skora/ iuż krwie płynie obfito. Gen: 3. Męki Páńskiey.
Iuż niedostáie mioteł. To, Iezuśie zá to Rozgámi/ żeś Prorokiem názywał się. A to Ześ tytuły krolewskie przypisował sobie: Zákasawszy hyclowie duże ręce obie. Biczámi ná przemiánę z obudwu stron śieką: Z biczow krwáwe strumienie po łokćiách im ćieką. Kráie się ćiało święte: rámioná rozwodzą/ O sztukę ieden z drugim w czerstwośći swey chodzą. O mizerna postáći! żałosne trzáskánie Słycháć po wszytkich gmáchách. Podnieś oczy Pánie/ Ná ktorego
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 53.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
: zasię pokorę i cichość Libertinowę/ z łóżka się porwał/ Libertina za nogi ujął/ że zgrzeszył i winnym był/ wyznawał/ który takiemu i tak zacnemu człowiekowi tak okrutno zelżywość uczynił. Lecz Libertinus porzuciwszy się na ziemi/ i nogom jego poNOn uczyniwszy/ sobie nie jego srogości/ to co odniósł/ winę przypisował. I tak się stało że do wielkiej cichości sposobił się on Ociec/ gdyż pokora uczniowa stała się mistrzyni mistrzowa. Gdy tedy dla pożytku Klasztornego na umówioną sprawę z Klasztora wyszedł/ wiele lludzi zacnych którzy go zawsze w wielkiej uczciwości mieli/ barzo się dziwowali/ i pilnie od niego się wywiadowali coby to było że
: záśię pokorę y cichość Libertinowę/ z łożka sie porwał/ Libertiná zá nogi viął/ że zgrzeszył y winnym był/ wyznawał/ ktory tákiemu y tak zacnemu człowiekowi ták okrutno zelżywość vczynił. Lecz Libertinus porzućiwszy sie ná źiemi/ y nogom iego poNOn vcżyniwszy/ sobie nie iego srogośći/ to co odniosł/ winę przypisował. Y ták sie sstáło że do wielkiey cichości sposobił sie on Oćiec/ gdyz pokorá vczniowa sstáłá sie mistrzyni mistrzowá. Gdy tedy dla pożytku Klasztornego ná vmowioną spráwę z Klasztorá wyszedł/ wiele lludzi zacnych ktorzy go záwsze w wielkiey vczćiwosći mieli/ bárzo sie dźiwowáli/ y pilnie od niego sie wywiádowali coby to było że
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 169
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
stateczniejszym tuszę, a niżeli o jej, a lubo Wmość mnie nie tak służył, jako onej; jej interesy jednak mnie są tak miłe, żebym nie cierpiała, słyszeć Kawalera narzekającego na niesłowną Siostrę moją. Wojewodzic, nie dawszy baczenia na ten dyskurs, tak bardzo rzetelny, wszelkie pożałowanie, oferty, grzeczności Salminy przypisował, a podziękowawszy za jej życzliwość, deklarował, że wszelką nieprzyjaźń w sercu swym ku Beraldzie chować będzie, i zaraz dnia drugiego, chciał odjechać do Ojczyzny swojej, aby już w zmianki o niej więcej niesłyszał. Kawaler
Salmina, niespodziawszy się tej odpowiedzi, pocznie mu tłumaczyć swoje zamysły, deklarując mu, że
státecznieyszym tuszę, á niżeli o iey, á lubo Wmość mnie nie ták służył, iáko oney; iey interessy iednák mnie są tak miłe, żebym nie ćierpiáłá, słyszeć Káwálerá nárzekáiącego ná niesłowną Siostrę moią. Woiewodźic, nie dawszy baczenia ná tęn dyskurs, ták bárdzo rzetelny, wszelkie pożáłowánie, offerty, grzecznośći Sálminy przypisował, á podźiękowawszy zá iey życzliwość, deklárował, że wszelką nieprzyiaźń w sercu swym ku Beráldźie chowáć będźie, y záraz dniá drugiego, chćiał odiecháć do Oyczyzny swoiey, aby iusz w zmianki o niey więcey niesłyszał. Kawaler
Sálminá, niespodźiawszy się tey odpowiedźi, pocznie mu tłumáczyć swoie zamysły, dekláruiąc mu, że
Skrót tekstu: PrechDziałKaw
Strona: 60
Tytuł:
Kawaler polski z francuskiego przetłumaczony
Autor:
Jean de Prechac
Tłumacz:
Jan Działyński
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1722
Data wydania (nie wcześniej niż):
1722
Data wydania (nie później niż):
1722