tym wszytkim, cokolwiek jest powinności mojej, nic nie zejdzie, WKMci wątpić nie potrzeba, jedno na te rzeczy, których IMP. wojnicki oznajmuje i z innych miejsc ponawiają się, trzeba nie jedno ostrożności, ale i potężności, której ja od WKMci oczekawać mam, gdyż i ta szczupłość skarbu, którą WKM. przypominać raczysz, jako może w tym wymówić, kiedy nie tyle, ileby potrzeba, uczynić WKM. będziesz raczył, tak zaś w tym, gdzie nic nie baczę, z którejby miary wymówić mogła. List WKMci do pp. burgrabiów niewiele tu sprawił, gdyż ich tam przy dworze WKMci więcej mieszka, a
tym wszytkim, cokolwiek jest powinności mojej, nic nie zejdzie, WKMci wątpić nie potrzeba, jedno na te rzeczy, których JMP. wojnicki oznajmuje i z innych miejsc ponawiają się, trzeba nie jedno ostrożności, ale i potężności, której ja od WKMci oczekawać mam, gdyż i ta szczupłość skarbu, którą WKM. przypominać raczysz, jako może w tym wymówić, kiedy nie tyle, ileby potrzeba, uczynić WKM. będziesz raczył, tak zaś w tym, gdzie nic nie baczę, z którejby miary wymówić mogła. List WKMci do pp. burgrabiów niewiele tu sprawił, gdyż ich tam przy dworze WKMci więcej mieszka, a
Skrót tekstu: SkryptWojCz_II
Strona: 286
Tytuł:
Mikołaj Zebrzydowski, Skrypt p. Wojewody krakowskiego, na zjeździe stężyckim niektórym pp. senatorom dany, 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
dowie, Że zawsze w tym obojgu lepsza alternata, Kiedy szkoda pożytek, ból zdrowie przeplata. 70 (F). BHODA
Jeśli co kiedy żenie w moich żartach wadzi, Na zapuszczoną brodę pamiętać mi radzi. „Żle tu — rzekę — natura swoje członki kładła, Że nikt brody nie może widzieć bez zwierciadła. Przypominać za każdym trzeba ją niestatkiem.” Aż drugi: „Bo się sama nie ozowie z zadkiem, Który gdy we zwierciedle obaczyć się nie da, Nie masz dziwu, że co raz o sobie powieda.” 71 (F). POWRÓZ A KIEŁBASA NIEDALEKO SIEBIE
Przywiedziono złodzieja do mnie z wielkim brzuchem. Każę go
dowie, Że zawsze w tym obojgu lepsza alternata, Kiedy szkoda pożytek, ból zdrowie przeplata. 70 (F). BHODA
Jeśli co kiedy żenie w moich żartach wadzi, Na zapuszczoną brodę pamiętać mi radzi. „Żle tu — rzekę — natura swoje członki kładła, Że nikt brody nie może widzieć bez zwierciadła. Przypominać za każdym trzeba ją niestatkiem.” Aż drugi: „Bo się sama nie ozowie z zadkiem, Który gdy we zwierciedle obaczyć się nie da, Nie masz dziwu, że co raz o sobie powieda.” 71 (F). POWRÓZ A KIEŁBASA NIEDALEKO SIEBIE
Przywiedziono złodzieja do mnie z wielkim brzuchem. Każę go
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 40
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, niechaj obciążony Laty w nim umrę starzec nieznajomy, Choć mię mój kmiotek rękoma własnymi Zagrzebie w ziemi.
A jako żeglarz gdy już w porcie stanie, Miłe mu przeszłych bied przypominanie, Miło mu pojrzeć na wichry, na skały, Gdy uszedł cały,
Tak ja, gdy da Bóg w pokoju usiądę, Przeszłe niewczasy przypominać będę, Wszytkie me biedy, trudy, troski, szkody, Wszytkie przygody.
Jakom skrzydłami niebieskiej obrony Z ostatnich toni bywał wydźwigniony, Jakom w najcięższe swe doznawał razy Anielskiej straży,
Lubo nie poraz śmierć już srogą swoję Kosę na szyję zakładała moję, Nieraz już moje wstępowały nogi W podziemne progi.
Co
, niechaj obciążony Laty w nim umrę starzec nieznajomy, Choć mię moj kmiotek rękoma własnymi Zagrzebie w ziemi.
A jako żeglarz gdy już w porcie stanie, Miłe mu przeszłych bied przypominanie, Miło mu pojrzeć na wichry, na skały, Gdy uszedł cały,
Tak ja, gdy da Bog w pokoju usiędę, Przeszłe niewczasy przypominać będę, Wszytkie me biedy, trudy, troski, szkody, Wszytkie przygody.
Jakom skrzydłami niebieskiej obrony Z ostatnich toni bywał wydźwigniony, Jakom w najcięższe swe doznawał razy Anielskiej straży,
Lubo nie poraz śmierć już srogą swoję Kosę na szyję zakładała moję, Nieraz już moje wstępowały nogi W podziemne progi.
Co
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 353
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
SMUTNE ŻALE PO UTRACONYCH DZIECIACH JEJ MOŚCI PANI KONSTANCJI Z OBÓR MORSZTYNOWEJ, WOJEWODZINEJ MAZOWIECKIEJ, PO ZMARŁYCH: CÓRCE 15 AUGUSTI, SYNU 2 SEPTEMBR. W ROKU 1698, WIERNEJ NIEŚMIERTELNEGO ŻALU TOWARZYSZCE
O, nader słabe w żalu okrutnym ulżenie, Gdzie jednaki ból rodzą sława i milczenie!
O, mizerna w ostatniej tęsknicy zabawo, Przypominać, jak groźno, jako niełaskawo Śmierć się obeszła z nami, kiedy z woli Bożej Oraz córkę i syna na marach położy. Przecięż jest w płaczu ulga, jest gdy co nas tłoczy, Ciężkiego znoju serce uleje przez oczy, Gdy co ściskając oddech w piersiach nam osiędą, Płacz i rzewliwe łkania na wierzch się
SMUTNE ŻALE PO UTRACONYCH DZIECIACH JEJ MOŚCI PANI KONSTANCJI Z OBÓR MORSZTYNOWEJ, WOJEWODZINEJ MAZOWIECKIEJ, PO ZMARŁYCH: CÓRCE 15 AUGUSTI, SYNU 2 SEPTEMBR. W ROKU 1698, WIERNEJ NIEŚMIERTELNEGO ŻALU TOWARZYSZCE
O, nader słabe w żalu okrutnym ulżenie, Gdzie jednaki ból rodzą sława i milczenie!
O, mizerna w ostatniej tęsknicy zabawo, Przypominać, jak groźno, jako niełaskawo Śmierć się obeszła z nami, kiedy z woli Bożéj Oraz córkę i syna na marach położy. Przecięż jest w płaczu ulga, jest gdy co nas tłoczy, Ciężkiego znoju serce uleje przez oczy, Gdy co ściskając oddech w piersiach nam osiędą, Płacz i rzewliwe łkania na wierzch się
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 109
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
; Tak dwojakim rzemiesłem jeden cmentarz zdobi. NA LUDZKIEGO
Wczora przy pełnej, gdy niejedna w głowie Hojnych czyniła i w rzeczy, i w mowie, Na obiad-em cię prosił na dziś, a ty Bez żartuś przyszedł, wyprzedziwszy swaty. Wierę, żeś ludzki bardziej niźli k’rzeczy: Szkoda pijanych przypominać rzeczy. DO JEDNEJ
Chcesz iść za bogatego? Mądraś! Lecz nie głupi I bogaty, bo cię on nie pojmie, a kupi. NA SKĄPEGO STRIA
Zdrowy nic mi nie dajesz, po tobie dziedziczę; Jeśliś nie głupi, możesz wiedzieć, czego-ć życzę. PSZCZOŁY W SAJDAKU
Rój matek miodonoszych ruszony
; Tak dwojakim rzemiesłem jeden cmentarz zdobi. NA LUDZKIEGO
Wczora przy pełnej, gdy niejedna w głowie Hojnych czyniła i w rzeczy, i w mowie, Na obiad-em cię prosił na dziś, a ty Bez żartuś przyszedł, wyprzedziwszy swaty. Wierę, żeś ludzki bardziej niźli k’rzeczy: Szkoda pijanych przypominać rzeczy. DO JEDNEJ
Chcesz iść za bogatego? Mądraś! Lecz nie głupi I bogaty, bo cię on nie pojmie, a kupi. NA SKĄPEGO STRYJA
Zdrowy nic mi nie dajesz, po tobie dziedziczę; Jeśliś nie głupi, możesz wiedzieć, czego-ć życzę. PSZCZOŁY W SAJDAKU
Rój matek miodonoszych ruszony
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 68
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
czoło wypogodzi;
Wspomnij mi jej usta, oko, szyję, ale Jej surowości, co nam szkodzi, Nie wspominaj cale.
Masz dosyć, gdy zechcesz, przyjemnej zabawy, Kiedy z jej postawy Wybierzesz, co mi miło; Tym się baw i nie chciej przez opaczne błędy Jej zwykłej, co by mię zabiło, Przypominać zrzędy. PIEŚŃ
Gdy się twarz twa w złej burzy Zachmurzy, Wszytkie me smaki zburzy; A zasię wypogodzenie Twej twarzy Rozżarzy Moje płomienie.
Skąd gdy-ć serce, bogini, Zawini, Wzrok twój dość ci uczyni, Bo gdy wzrok twój na godzinę Utraci, Zapłaci Śmiertelną winę.
Jednak próbuj mej wiary Przez szpary
czoło wypogodzi;
Wspomnij mi jej usta, oko, szyję, ale Jej surowości, co nam szkodzi, Nie wspominaj cale.
Masz dosyć, gdy zechcesz, przyjemnej zabawy, Kiedy z jej postawy Wybierzesz, co mi miło; Tym się baw i nie chciej przez opaczne błędy Jej zwykłej, co by mię zabiło, Przypominać zrzędy. PIEŚŃ
Gdy się twarz twa w złej burzy Zachmurzy, Wszytkie me smaki zburzy; A zasię wypogodzenie Twej twarzy Rozżarzy Moje płomienie.
Skąd gdy-ć serce, bogini, Zawini, Wzrok twój dość ci uczyni, Bo gdy wzrok twój na godzinę Utraci, Zapłaci Śmiertelną winę.
Jednak próbuj mej wiary Przez szpary
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 293
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
był w-niewoli wychowany. Henryk, prawda żeć i przychęcony Sukcesyją Korony Francuskij, ale i niestworą naszą przerażony, Królować niechciał. Zigmunt trzeci, z-Rokoszem cichym i jawnym długo się biedził. Władysław czwarty, dla zabronienia wojny, długo żyć nie mógł. Tego co się działo za Jana Kazimirza i przypominać nie potrzeba, bo w-świeżej to pamięci. a o tym, co się teraz dzieje, myślić się godzi, mówić niebezpieczna. Dajęż to na każdego rozsądek, jako w-Polszcze ma być pokoj, gdy stany świeckie, nie są z-sobą złączone. 2. Wtóra okazja niepokojów w-Polszcze jest,
był w-niewoli wychowány. Henryk, prawdá żeć i przychęcony sukcessyią Korony Fráncuskiy, ále i niestworą nászą przeráżony, Krolowáć niechćiał. Zigmunt trzeći, z-Rokoszem ćichym i iawnym długo się biedźił. Włádysław czwarty, dla zábronienia woyny, długo żyć nie mogł. Tego co się dźiało zá Ianá Kázimirzá i przypomináć nie potrzebá, bo w-świeżey to pámięći. á o tym, co się teraz dźieie, myślić się godźi, mowić niebeśpieczna. Dáięż to ná kozdego rozsądek, iáko w-Polszcze ma bydź pokoy, gdy stany świeckie, nie są z-sobą złączone. 2. Wtora okázyia niepokoiow w-Polszcze iest,
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 37
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Pawa one wprowadziła, i ogon jego oczyma świetnych farb ozdobiła. Krowa zaś Jo długo i barzo z gniewu Junony szaleństwem utrapiona, nierychło potym , za ubłaganiem Junony, do pierwszego kształtu przywrócona jest, i Boginiej Isidy nazwisko otrzymała. Powieść Dziewiętnasta.
A Gdy jeszcze Cillenius (mając swe na pieczy) Chciał tym podobnych więcej przypominać rzeczy/ Aż obaczywszy / ano ciężkim zwyciężone Snem oczy/ stanęły już wszystkie zamrużone: Zamilkł zaraz/ i chcąc snu przydać jeszcze/ oną Gnuśne oczy pomuskał B laską przyprawioną. Potym dobywszy miecza wnet zakrzywionego/ Ze wszystkiej mocy onym ciął w kark drzymiącego. I zrzuciwszy z kamienia głowę gęstooką/ Wysoką skałę świeżą popluskał posoką
Pawá one wprowádźiła, y ogon iego oczymá świetnych farb ozdobiłá. Krowá záś Io długo y bárzo z gniewu Iunony szaleństwem vtrapiona, nierychło potym , zá vbłagániem Iunony, do pierwszego kształtu przywrocona iest, y Boginiey Isidy nazwisko otrzymałá. Powieść Dźiewiętnasta.
A Gdy ieszcze Cillenius (máiąc swe ná pieczy) Chćiał tym podobnych więcey przypominać rzeczy/ Aż obaczywszy / áno ćięszkim zwyćiężone Snem oczy/ stáneły iuz wszystkie zámrużone: Zámilkł záraz/ y chcąc snu przydác ieszcze/ oną Gnuśne oczy pomuskał B laską przypráwioną. Potym dobywszy mieczá wnet zákrzywionego/ Ze wszystkiey mocy onym ćiął w kárk drzymiącego. Y zrzućiwszy z kámieniá głowę gęstooką/ Wysoką skáłę świeżą popluskał posoką
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 42
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
I w ojczyźnie naszej mieliśmy takich/ których sprawiedliwy gniew na wielkie i niepodobne rzeczy nawodził; wspominając wierne i życzliwe zasługi swoje/ gdyż pałasza nigdy ze krwie nieprzyjacielskiej nie ocierali/ ani z prochu szyszaka swego dla ojczyzny otrząsali. Czemu Hyeronim Laski do Króla Jana żałosny wyjachał z Polski/ i inszych niemało/ których ja przypominać niechcę: którzy z Ścipionem onym sławnym zwycięszczą/ nad grobami swemi. ingrata Patria nec ossa mea habes, żałość serdeczną wiesszali: Dla szafunku godności i czci niesprawiedliwego. A dajmy teraz cześć i chwałę Bogu; albowiem wielką łaskę Pańską nad sobą znamy. Poznalismy się/ i pięknej matki synami jesteśmy. Doświadczyły Inflanty/
Y w oyczyznie nászey mielismy tákich/ ktorych spráwiedliwy gniew ná wielkie y niepodobne rzeczy náwodźił; wspomináiąc wierne y życzliwe zasługi swoie/ gdyż páłászá nigdy ze krwie nieprzyiaćielskiey nie oćieráli/ áni z prochu szyszaká swego dla oyczyzny otrząsáli. Czemu Hyeronim Laski do Krolá Ianá żáłosny wyiáchał z Polski/ y inszych niemáło/ ktorych ia przypomináć niechcę: ktorzy z Scipionem onym sławnym zwyćięsczą/ nád grobámi swemi. ingrata Patria nec ossa mea habes, żáłość serdeczną wiesszáli: Dla száfunku godnośći y czći niespráwiedliwego. A daymy teraz cześć y chwałę Bogu; álbowiem wielką łáskę Páńską nád sobą znamy. Poználismy się/ y piękney mátki synámi iestesmy. Doświadczyły Inflanty/
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: F
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
już i przy tobie stać rzeczy będą, któreś zebrał sobie, a tobie tylko gzło białe zostawią, tak cię wyprawią. Żona cię z dziećmi płacze, lamentuje, ale cię wynieść, jak umrzesz, gotuje, bo brzydkiem trupem będziesz u każdego, chociaż twojego. § II Myśli bliskiego śmierci światownika
Potym ci pogrzeb będą przypominać, do testamentu często napominać, a ty, słysząc to, jak się będziesz lękał, rzewno narzekał: “Moje dzierżawy komu się dostaną? W czyich li ręku dostatki zostaną? Kto w moich włościach będzie odpoczywał, onych zażywał? Żywe krynice i wdzięczne ogrody, którem wystawił dla mojej ochłody,
sady rozkoszne muszę dać
już i przy tobie stać rzeczy będą, któreś zebrał sobie, a tobie tylko gzło białe zostawią, tak cię wyprawią. Żona cię z dziećmi płacze, lamentuje, ale cię wynieść, jak umrzesz, gotuje, bo brzydkiem trupem będziesz u każdego, chociaż twojego. § II Myśli bliskiego śmierci światownika
Potym ci pogrzeb będą przypominać, do testamentu często napominać, a ty, słysząc to, jak się będziesz lękał, rzewno narzekał: “Moje dzierżawy komu się dostaną? W czyich li ręku dostatki zostaną? Kto w moich włościach będzie odpoczywał, onych zażywał? Żywe krynice i wdzięczne ogrody, którem wystawił dla mojej ochłody,
sady rozkoszne muszę dać
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 10
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004