V.
Opilcy piąte przykazanie Boże przestępują. Bo gdzież bywają większe poswarki/ bitwy/ zabijania/ mordowania/ jako przy pijatyce? Komu biada? Komu niestety? Komu zwada? Komu krzyk? Komu rany daremne? Komu zapalenie oczu? Tym/ którzy siadają na winie (przy pijatyce) tym/ którzy chodzą szukając przyprawnego wina. Proverb. 23. v. 29. seqq.
O jak wiele mordów dzieje się przy trunku! Drugi opiwszy się zabije bliźniego swego lekkomyślnie; czego potym/ gdy wytrzeźwieje/ barzo żałuje: dałby wszystko/ cokolwiek ma/ za to/ gdyby się to nie było stało. Zabity/ który przy pijatyce
V.
Opilcy piąte przykazánie Boże przestępują. Bo gdźież bywáją większe poswarki/ bitwy/ zábijánia/ mordowánia/ jáko przy pijátyce? Komu biádá? Komu niestety? Komu zwádá? Komu krzyk? Komu rány dáremne? Komu zápalenie oczu? Tym/ ktorzy śiadáją ná winie (przy pijátyce) tym/ ktorzy chodzą szukájąc przypráwnego winá. Proverb. 23. v. 29. seqq.
O ják wiele mordow dźieje śię przy trunku! Drugi opiwszy śię zábije bliźniego swego lekkomyślnie; czego potym/ gdy wytrzeźwieje/ bárzo żáłuje: dałby wszystko/ cokolwiek ma/ zá to/ gdyby śię to nie było stáło. Zábity/ ktory przy pijátyce
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 18.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
? czyli kobyla? Niech mię uroda ta nie omyla/ Twasz to postawa? twojesz to lice? Czy w dziesiąci lat młody źrebice.
Cwój ze to pyszczek? czyli kiernozi/ Krzywym Załomkiem co ludziom grozi. Twojesz to oczy? czyli od sowy/ w Więzieniu trzymasz/ na wnątrzu głowy. Brwiczki przyprawne/ Przyjemna sztuka/ Ale tak wdzięczne/ jak u Borsuka. Nos jako siekacz/ a płeć tej barwy/ Jako Malarze malują larwy. Księgi Trzecie.
Ząbki z Hebanu/ wiedz który kędy/ Nadpustoszały obadwa rzędy. Ten defekt tając/ wargi zatyka/ I już nie mówi/ leć cale kszyka.
Gdy po Francusku
? czyli kobyla? Niech mię urodá tá nie omyla/ Twász to postáwá? twoiesz to lice? Czy w dźieśiąći lat młody źrebice.
Cwoy ze to pyszczek? czyli kiernoźi/ Krzywym Załomkiem co ludźiom groźi. Twoiesz to oczy? czyli od sowy/ w Więźięńiu trzymasz/ ná wnątrzu głowy. Brwiczki przypráwne/ Przyiemna sztuká/ Ale ták wdźięczne/ iák v Borsuká. Nos iáko śiekacz/ á płeć tey bárwy/ Iáko Málárze máluią lárwy. Kśięgi Trzećie.
Ząbki z Hebanu/ wiedz ktory kędy/ Nádpustoszáły obádwá rzędy. Ten defekt táiąc/ wárgi zátyka/ Y iuż nie mowi/ leć cále kszyka.
Gdy po Fráńcusku
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 163
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
stawię się; gdy przyszło do stołu, Po konfektach wyglądam kapłona z rosołu. Obrus z śniegiem, z zwierciadłem talerz o met chodzi, Pięknie wszytko. Ja spluwam, apetyt się rodzi. Aż z rzodkwią młode masło, przetykane chwastem, Pierwszym przed mię gospodarz stawia antypastem; Aż niosą zuppenwasser, polewkę z pietruszki, Przyprawny móżdżek z główką i cielęce kruszki, Ślicznym kwieciem upstrzone. Z wczorajszego postu Nie wąchać, ale mi się dziś jeść chce po prostu. Kładzie przed mię dobyte z onej główki członki,
A ja wyglądam z czosnkiem wołowej wędzonki, Ledwie drzwi skrzypną, albo sztuki mięsa z grochem; Że główki nierad jadam, przysięgam przed
stawię się; gdy przyszło do stołu, Po konfektach wyglądam kapłona z rosołu. Obrus z śniegiem, z zwierciadłem talerz o met chodzi, Pięknie wszytko. Ja spluwam, apetyt się rodzi. Aż z rzodkwią młode masło, przetykane chwastem, Pierwszym przed mię gospodarz stawia antypastem; Aż niosą zuppenwasser, polewkę z pietruszki, Przyprawny móżdżek z główką i cielęce kruszki, Ślicznym kwieciem upstrzone. Z wczorajszego postu Nie wąchać, ale mi się dziś jeść chce po prostu. Kładzie przed mię dobyte z onej główki członki,
A ja wyglądam z czosnkiem wołowej wędzonki, Ledwie drzwi skrzypną, albo sztuki mięsa z grochem; Że główki nierad jadam, przysięgam przed
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 33
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
najlepszego było, Dobrym, choćby najgorzej, dobrze, zdrowo, miło. Dobry radość, zły ma żal, myśląc o pogrzebie, Bo dobry na ziemi, zły nie ma części w niebie. 245 (D). RÓŻNOŚĆ ŻĄDZY CIELESNEJ OD DUCHOWNEJ
Słodka się widzi żądza świata tego z przodu, Aż skoro człek skosztuje przyprawnego miodu, Zbrzydnie, czego tak barzo w tej pragnął słodyczy: Sęp tylko, który serce do śmierci kaliczy, Miasto uciechy, gorzkość miasto nasycenia, W bezbożnych piersiach złego zostaje sumnienia. Niesmacznać się duchowna zrazu żądza widzi, Bo tego pragnie, czego ciało nienawidzi, Ale kto się w niej smaku w krótkim doje czesie
najlepszego było, Dobrym, choćby najgorzej, dobrze, zdrowo, miło. Dobry radość, zły ma żal, myśląc o pogrzebie, Bo dobry na ziemi, zły nie ma części w niebie. 245 (D). RÓŻNOŚĆ ŻĄDZY CIELESNEJ OD DUCHOWNEJ
Słodka się widzi żądza świata tego z przodu, Aż skoro człek skosztuje przyprawnego miodu, Zbrzydnie, czego tak barzo w tej pragnął słodyczy: Sęp tylko, który serce do śmierci kaliczy, Miasto uciechy, gorzkość miasto nasycenia, W bezbożnych piersiach złego zostaje sumnienia. Niesmacznać się duchowna zrazu żądza widzi, Bo tego pragnie, czego ciało nienawidzi, Ale kto się w niej smaku w krótkim doje czesie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 110
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
F). NA KABATY BIAŁOGŁOWSKIE
Bodajże też zabito tych krawców z ich modą! Czy nie dosyć nas żony, choć bez rogów, bodą, Że im jeszcze wszywają do kabatów rogi? Ale nabodąć biedę; złożyć się niebogi Nie umieją, gdzie trzeba, bo nigdy tak sprawny, Jako róg przyrodzony, nie będzie przyprawny. 390 (F). DO JEDNEGO PLEBANA W PODGÓRZU OD ZBÓJCÓW NASZTEGO
Najprawdziwszy kapłanie boży, bo jakoż cię Tak nie zwać, kiedy cię już pieczono na roszcie. Wierzę, jakoś powiedał, że cię było ckliwo; Aleć też bies wymyślił kapłona piec żywo. Co gorsza, że cię pierwej oskubli żałośnie
F). NA KABATY BIAŁOGŁOWSKIE
Bodajże też zabito tych krawców z ich modą! Czy nie dosyć nas żony, choć bez rogów, bodą, Że im jeszcze wszywają do kabatów rogi? Ale nabodąć biedę; złożyć się niebogi Nie umieją, gdzie trzeba, bo nigdy tak sprawny, Jako róg przyrodzony, nie będzie przyprawny. 390 (F). DO JEDNEGO PLEBANA W PODGÓRZU OD ZBÓJCÓW NASZTEGO
Najprawdziwszy kapłanie boży, bo jakoż cię Tak nie zwać, kiedy cię już pieczono na roszcie. Wierzę, jakoś powiedał, że cię było ckliwo; Aleć też bies wymyślił kapłona piec żywo. Co gorsza, że cię pierwej oskubli żałośnie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 166
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Waszej Królewskiej Mści zatrzymać i jako rozkażesz, proszę racz mi Wasza Królewska Mość, Pan mój miłościwy, kazać oznajmić. Armata nieprzyjacielska, którą zostawił w Osterodzie i słabość tamtego miejsca przywodzi mię do tego, że lubo w upóźnionym czasie, myślę o okupowaniu albo przynajmniej zniesieniu miejsca tamtego. Posłałem tedy po moździerze i ognie przyprawne, które gdy mi przyda za kilka dni, dali Bóg, za szczęściem W. K. Mści, P. M. M. pokuszę szczęścia. OD PANA HETMANA DO KRÓLA JEGO MOŚCI , w obozie pod Skarlinem, dnia 11. Listopada 1623.
Nieprzychodzi mi zażyć imprezy tej, o którejem był przez
Waszéj Królewskiéj Mści zatrzymać i jako rozkażesz, proszę racz mi Wasza Królewska Mość, Pan mój miłościwy, kazać oznajmić. Armata nieprzyjacielska, którą zostawił w Osterodzie i słabość tamtego miejsca przywodzi mię do tego, że lubo w upoźnionym czasie, myślę o occupowaniu albo przynajmniej zniesieniu miejsca tamtego. Posłałem tedy po moździerze i ognie przyprawne, które gdy mi przyda za kilka dni, dali Bóg, za sczęściem W. K. Mści, P. M. M. pokuszę sczęścia. OD PANA HETMANA DO KRÓLA JEGO MOŚCI , w obozie pod Skarlinem, dnia 11. Listopada 1623.
Nieprzychodzi mi zażyć imprezy tej, o którejem był przez
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 145
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
że nowej Alkmenie
Zedrze nowinkę w bliskie nocne cienie. Daje na cukry taler tam i drugi, Śle po muzykę a z jednego sługi Gosposia miła księdza urobiła, Gdy nań i krezy i gludry włożyła I peruczysko nieboszczyka stare Swego Musidła. — Ow też tę maszkarę, Prosopopeją, akcentem i mową, I siwą pontą przyprawną skopową. Tak umiał udać, iż mężczyzna drugi Przysiągłby, że minister był do tej usługi Skąd zaciągniony. Tak i ta mniemając Ślub być prawdziwy i za męża mając Pana szlachcica, poszła do łożnice, I tam małżeńskie zwykłe tajemnice, W spolnych zapałach i lubych ochłodach Odprawowali. A gdy na tych godach Kilka dni
że nowej Alkmenie
Zedrze nowinkę w blizkie nocne cienie. Daje na cukry taler tam i drugi, Śle po muzykę a z jednego sługi Gosposia miła księdza urobiła, Gdy nań i krezy i gludry włożyła I peruczysko nieboszczyka stare Swego Musidła. — Ow też tę maszkarę, Prosopopeią, akcentem i mową, I siwą pontą przyprawną skopową. Tak umiał udać, iż mężczyzna drugi Przysiągłby, że minister był do tej usługi Zkąd zaciągniony. Tak i ta mniemając Ślub być prawdziwy i za męża mając Pana szlachcica, poszła do łożnice, I tam małżeńskie zwykłe tajemnice, W spolnych zapałach i lubych ochłodach Odprawowali. A gdy na tych godach Kilka dni
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 304
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
się cieszy i onę ochotę pochwala, Ale wypaść, jako go proszą, nie pozwala.
CIII.
Tylko ich na potrzebnych miejscach zostawuje I pogańskiem następom drogi zastawuje; Tu widzi, że ich dosyć, tu sądzi, że mało, I chce, aby ich więcej, gdzie trzeba, zostało; Jednem ognie i siarki przyprawne porucza, Drugich wojennych czynów zażywać naucza; Sam na miejscu nie stoi, ale w różne strony Biega i wszędzie nowe przynosi obrony.
CIV.
W pięknej, wielkiej równinie miasto Paryż leży, Prawie w śrzodku Francjej; przez nie rzeka bieży Wewnątrz między murami, która z jednej wchodzi, A z drugiej strony za nie
się cieszy i onę ochotę pochwala, Ale wypaść, jako go proszą, nie pozwala.
CIII.
Tylko ich na potrzebnych miejscach zostawuje I pogańskiem następom drogi zastawuje; Tu widzi, że ich dosyć, tu sądzi, że mało, I chce, aby ich więcej, gdzie trzeba, zostało; Jednem ognie i siarki przyprawne porucza, Drugich wojennych czynów zażywać naucza; Sam na miejscu nie stoi, ale w różne strony Biega i wszędzie nowe przynosi obrony.
CIV.
W pięknej, wielkiej równinie miasto Paryż leży, Prawie w śrzodku Francyej; przez nie rzeka bieży Wewnątrz między murami, która z jednej wchodzi, A z drugiej strony za nie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 321
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
najdzie, maca jej po ziemi I za włosy ją bierze ani się z nią kryje, Ale ją, nie wiem jako, przylepia do szyje. Czasem ją Gryfon porwie i wyciągnie rękę I wrzuci ją daleko i głęboko w rzekę; On, jako ryba, na dno nurza się i z wody Na wierzch z głową przyprawną wypływa bez szkody.
LXXII.
Piękne, stateczne panie dwie na brzegu stały, Jedna w czarny ubrana, druga w ubiór biały, Co przyczyną onego pojedynku były I na bój między niemi straszliwy patrzyły. Chcecie wiedzieć, kto to jest? - Są to nimfy owe, Co wychowały syny dwa Oliwierowe, Dwiema je wielkiem
najdzie, maca jej po ziemi I za włosy ją bierze ani się z nią kryje, Ale ją, nie wiem jako, przylepia do szyje. Czasem ją Gryfon porwie i wyciągnie rękę I wrzuci ją daleko i głęboko w rzekę; On, jako ryba, na dno nurza się i z wody Na wierzch z głową przyprawną wypływa bez szkody.
LXXII.
Piękne, stateczne panie dwie na brzegu stały, Jedna w czarny ubrana, druga w ubiór biały, Co przyczyną onego pojedynku były I na bój między niemi straszliwy patrzyły. Chcecie wiedzieć, kto to jest? - Są to nimfy owe, Co wychowały syny dwa Oliwierowe, Dwiema je wielkiem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 348
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
osobami varie poubieranymi przejeżdżało się, różne iocos et delectationes wymyślając. Damom tu w Rzymie uti hac recreatione mascararum nie godzi się, jeno kawalerów gwałt po białogłowsku poubieranych bywa i to cum licentia. Tam się też na ten czas cursus ad metom equorum odprawował, co same konie do kresu biegały pro palma, mając na sobie przyprawne bodce. Okna zaś i ganki obiciem ozdobione, tej wszytkiej ulicy, z których damy się i różni ludzie na te maszkary przypatrowali.
Dnia 17. Mszy św. słuchałem w kościele św. Jędrzeja Aspostoła, gdzie też jego sanctae leżą depositae manes, tam są ojcowie teatyni. Kościół wielki, kaplice niemal wszytkie z
osobami varie poubieranymi przejeżdżało się, różne iocos et delectationes wymyślając. Damom tu w Rzymie uti hac recreatione mascararum nie godzi się, jeno kawalerów gwałt po białogłowsku poubieranych bywa i to cum licentia. Tam się też na ten czas cursus ad metom equorum odprawował, co same konie do kresu biegały pro palma, mając na sobie przyprawne bodce. Okna zaś i ganki obiciem ozdobione, tej wszytkiej ulicy, z których damy się i różni ludzie na te maszkary przypatrowali.
Dnia 17. Mszy św. słuchałem w kościele św. Jędrzeja Aspostoła, gdzie też jego sanctae leżą depositae manes, tam są ojcowie teatyni. Kościoł wielki, kaplice niemal wszytkie z
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 190
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004