my mieszczanie, Żydzi, z całym kluczem ubogim upraszamy. A im. pana Mroczka po wysłuchanej kalkulacji oddalić suplikujemy, bo gdyby nie protekcja im. pana podkomorzego podczas konfederacji nas sumptem onego nie utrzymała, pewnie by nas ani jednego nie zostało, bo ichm. panowie podstarościowie coraz to insze najeżdżają, do ostatniej nas zguby przyprowadzają. W wiosce zaś Klinczanach, gdzie tylko gospodarzów i to kalek, tam wszelkie podatki tak jako z miasteczka płacić każą i nad zaprzysiężenie dymów 3 nałożono. W tym tedy wszystkim żebrząc Najjaśniejszego Majestatu za miłe, szczęśliwe i długoletnie panowanie doznawszy ojcowskiej klemencji z żonami i dziatkami naszymi Majestat Boski błagać powinni jesteśmy. Jako ci,
my mieszczanie, Żydzi, z całym kluczem ubogim upraszamy. A jm. pana Mroczka po wysłuchanej kalkulacyi oddalić suplikujemy, bo gdyby nie protekcyja jm. pana podkomorzego podczas konfederacyi nas sumptem onego nie utrzymała, pewnie by nas ani jednego nie zostało, bo ichm. panowie podstarościowie coraz to insze najeżdżają, do ostatniej nas zguby przyprowadzają. W wiosce zaś Klinczanach, gdzie tylko gospodarzów i to kalek, tam wszelkie podatki tak jako z miasteczka płacić każą i nad zaprzysiężenie dymów 3 nałożono. W tym tedy wszystkim żebrząc Najjaśniejszego Majestatu za miłe, szczęśliwe i długoletnie panowanie doznawszy ojcowskiej klemencyi z żonami i dziatkami naszymi Majestat Boski błagać powinni jesteśmy. Jako ci,
Skrót tekstu: SupKuzRzecz
Strona: 29
Tytuł:
Suplika poddanych kuźnickich do króla
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
listy urzędowe
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
Panny Mariej (której zacna ta Pani tak z młodości usługiwała/ jako Agrykas Świętemu Mikołajowi) żałosni w tak ciężkim razie i smętni przyjaciele z odwagą wielką przebywszy/ onę z ciężkiej biady i niewoli na złotą i pożądaną swobodę wykupują/ wcześnie z rąk cudzych Eudokią odyskują/ i przez też trudności do domu z gościny nie błogiej przyprowadzają: w którym dni kilka sobie wytchnąwszy/ aby potym co gorszego nie naszło/ puszcza się do Świętych miejsc Kijowskich; w tych nabożna Pani /Paniej Dobrodziejce i wyzwolicielsce swej Mariej Pannie Cesarzowej niebieskiej obietnicę swą zyściła/ a co się Chrześcijance pobożnej godziło/ po przystojnej sumnienia swego/ spowiedzi/ żalu za wykroczenie/ uczesnicą stała
Pánny Máryey (ktorey zacna tá Páni ták z młodośći vsługiwáłá/ iáko Agrikás Swiętemu Mikołáiowi) żałosni w ták ćiężkim razie y smętni przyiaćiele z odwagą wielką przebywszy/ onę z ćieżkiey biády y niewoli ná złotą y pożądáną swobodę wykupuią/ wcześnie z rąk cudzych Eudokią odiskuią/ y przez też trudnośći do domu z gościny nie błogiey przyprowádzáią: w ktorym dni kilká sobie wytchnąwszy/ áby potym co gorszego nie nászło/ puszcza się do Swiętych mieysc Kiiowskich; w tych nábożna Páni /Pániey Dobrodzieyce y wyzwolićielsce swey Máryey Pánnie Cesárzowey niebieskiey obietnicę swą zyściłá/ á co się Chrześciánce pobożney godźiło/ po przystoyney sumnienia swego/ spowiedźi/ żalu zá wykroczenie/ vczesnicą sstáłá
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 173.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
niebem, ani też po szałasach i rozpiętych namiotach, życie prowadzić wszelkm niewygodom na cel wydane. Architektura jest bowiem jako puklerzem, przeciwko tym przyczynom która nam życie atakują. Ona siły natury dosyć mocnej, na zniszczenie rzeczy śmietelnych heroiny, skraca. Dwie bowiem są rzeczy na świecie, które alteracje sprawują, do prękiej ruiny przyprowadzają śmiertelne ciała, zimno i ciepło. Przez zimną kościcą ludzie i niejako w żywy posąg obracają się, przez ciepło w mdłości wpadają. Te dwa nieprzyjacioły życia ludzkiego, jak na munsztuk bierze Architektonika, sprawując miłościwe lato, w pośród trzaskających mrozów, przez konserwacją między ścianami zamknionego ciepła, a wlecie osłaniając od strzał
niebem, áni też po szałásach y rozpiętych namiotach, życie prowádzić wszelkm niewygodom ná cel wydáne. Architektura iest bowiem iáko puklerzem, przeciwko tym przyczynom która nám życie atakuią. Ona siły natury dosyć mocney, ná zniszczenie rzeczy śmietelnych heroiny, skráca. Dwie bowiem są rzeczy ná świecie, które alterácye sprawuią, do prękiey ruiny przyprowadzáią śmiertelne ciáłá, zimno y ciepło. Przez zimną kościcą ludzie y nieiáko w żywy posąg obracaią się, przez ciepło w mdłości wpadáią. Te dwa nieprzyiacioły życia ludzkiego, iák ná munsztuk bierze Architektonika, sprawuiąc miłościwe lato, w posrzod trzaskaiących mrozow, przez konserwácyą między ścianámi zamknionego ciepła, á wlecie osłaniáiąc od strzał
Skrót tekstu: ŻdżanElem
Strona: 1
Tytuł:
Elementa architektury domowej
Autor:
Kajetan Żdżanski
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
architektura
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
się jeszcze do tych czas agitują, dnia 26. Maja o godzinie drugiej z południa na Przedmieściu Cerkiew zgorzała i Domów 15. z niemałą szkodą ubogich Gospodarzów, bo ledwie i z duszami pouchodzili. Z Latyczowa die 1ma Iunii.
Podjazdy Polskie na Ukrainie Hajdamaków swawolnych na różnych miejscach łapają i do Obozu pod Barem stojąc go przyprowadzają i egzekwią. Moskwa tu okolicznie, po Dobrach się znajduje, J. O. Kszę Imć Lubomirski Starosta Kazimirski Poseł, z Połonnego jutra ma wyjachać do Miedzyrzecza, skąd do Warszawy w krótce divertet. Z Gdańska 9. Iunii.
W przeszłą Niedzielę odprawiła się tu u nas publiczna Procesja z Kościoła WW. XX.
się ieszcze do tych czas agituią, dnia 26. Maia o godźinie drugiey z południá na Przedmieśćiu Cerkiew zgorzáłá y Domow 15. z niemáłą szkodą ubogich Gospodarzow, bo ledwie y z duszámi pouchodźili. Z Latyczowá die 1ma Iunii.
Podiazdy Polskie ná Ukráinie Haydamakow swawolnych ná rożnych mieyscách łápaią y do Obozu pod Barem stoiąc go przyprowadzáią y exekwią. Moskwá tu okolicznie, po Dobrach się znayduie, J. O. Xżę Imć Lubomirski Stárostá Kázimirski Poseł, z Połonnego iutra ma wyiácháć do Miedzyrzecza, zkąd do Wárszáwy w krotce divertet. Z Gdańska 9. Iunii.
W przeszłą Niedźielę odprawiłá się tu u nas publiczna Processya z Kośćiołá WW. XX.
Skrót tekstu: GazPol_1736_97
Strona: 6
Tytuł:
Gazety Polskie
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Jan Milżewski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1736
Data wydania (nie wcześniej niż):
1736
Data wydania (nie później niż):
1736
tak doskonale. Na to odpowiedział Demokryt że ustawiczne oddalenie mogłoby nie być tak miłe, ale widzieć świat jakoby przemijając aby nim potym gardzić wielki w tym się znajduje, plezyr. Jednym słowem nie masz większego szczęścia jako go nie szukać, i kiedy Filozof jest doskonały może mówić że nigdy nie teskini, najmniejsze rzeczy, przyprowadzają mu wielkie myśli. Pszczoły prezentują mu stany wielkich Monarchyj. Pelikan pokazuje mu miłość rodziców do swoich dzieci. Bocian pokazuje powinną wdzięczność i respekt dzieci ku rodzicom, nigdy tych sposobem Filozof nie może próżnować, bo chce wiedzieć aż do najmnieszych motylków co koło niego latają. Amestrys która była ciekawa we wszystkim, chciała wiedzieć co
ták doskonále. Ná to odpowiedźiał Demokryt że ustáwiczne oddálenie mogłoby nie być tak miłe, ále widźieć świát iákoby przemiiaiąc áby nim potym gárdźić wielki w tym się znayduie, plezyr. Iednym słowem nie masz większego szczęśćia iáko go nie szukáć, y kiedy Filozof iest doskonały może mowić że nigdy nie teskini, náymnieysze rzeczy, przyprowádzáią mu wielkie myśli. Pszczoły prezentuią mu stány wielkich Monárchyi. Pelikan pokázuie mu miłość rodźicow do swoich dźieći. Boćian pokázuie powinną wdźięczność y respekt dźieći ku rodźicom, nigdy tych sposobem Filozof nie może prożnowáć, bo chce wiedźieć aż do naymnieszych motylkow co koło niego latáią. Amestrys ktorá była ćiekáwá we wszystkim, chćiałá wiedźieć co
Skrót tekstu: ScudZawiszHist
Strona: C4
Tytuł:
Historia książęcia Ariamena królewica perskiego
Autor:
Madeleine de Scudéry
Tłumacz:
Maria Beata Zawiszanka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1717
jest ta różność; iż pierwszy chodzą szukając pożywienia/ kędy ich potrzeba i okazja zawiedzie: drudzy prowadzą z sobą wielbłądy/ i insze dobytki/ z których się żywią: i nie odmieniają mieszkania/ ale położenie jego/ wedle sposobności paszej/ której oni szukając włóczą się. Ostatni trwając statecznie na jednym miejscu względem mieszkania/ przyprowadzają tam żywności i insze rzeczy potrzebne ku żywotowi. Arabowie niektórzy żyją po polach w taborach; i ci mają też nazwisko Arabów: drudzy po mieściech/ a tych zowią Maurami. Także i Tartarowie jedni mieszkają po polach/ drudzy w mieściech/ jako Zagatai: a jednak przecię tak Arabowie/ jako i Tartarowie dzicy/ rozumieją
iest tá rożność; iż pierwszy chodzą szukáiąc pożywienia/ kędy ich potrzebá y occásia záwiedźie: drudzy prowádzą z sobą wielbłądy/ y insze dobytki/ z ktorych się żywią: y nie odmieniáią mieszkánia/ ále położenie iego/ wedle sposobnośći paszey/ ktorey oni szukáiąc włoczą się. Ostátni trwáiąc státecznie ná iednym mieyscu względem mieszkánia/ przyprowadzáią tám żywnośći y insze rzeczy potrzebne ku żywotowi. Arábowie niektorzy żyią po polách w taborách; y ći máią też nazwisko Arábow: drudzy po mieśćiech/ á tych zowią Maurámi. Tákże y Tártárowie iedni mieszkáią po polách/ drudzy w mieśćiech/ iáko Zágátái: á iednák przećię ták Arábowie/ iáko y Tártárowie dźicy/ rozumieią
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 55
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
słowa niewymowią ani za nim do Rodziców, nie instancjują. Lubo Sedziowie sądzą na śmierć o jedno zabójstwo Człowieka nieznajomego; a źli Rodzice Chrześcijańskiej Kompasyj i litości niemający, swoję własną krew, swoję dzieci, os de ossibus et carnemde carne nie subministrując im rzeczy do życia potrzebnych, victum et vestitum, o śmierć ich przyprowadzają: Non pavisti, non vestiti, occidisti. Dowie się o nieprzyjacielu Regimentarz, Pułkownik, lub Generał, i choć widzi żeby go śniósł, tylko że nieprzyjaciel ognisty, dla tego choć z większą kwotą, neichce się potykać, bojąc się aby swoich wiele niestracił, i woli na czas in praedam Ojczyznę puścić,
słowa niewymowią áni zá nim do Rodzicow, nie instáncyuią. Lubo Sedziowie sądzą ná śmierć o iedno záboystwo Czlowieka nieznaiomego; á źli Rodzice Chrześciańskiey Kompassyi y litości niemaiący, swoię własną krew, swoię dzieci, os de ossibus et carnemde carne nie subministruiąc im rzeczy do życia potrzebnych, victum et vestitum, o śmierć ich przyprowadzáią: Non pavisti, non vestiti, occidisti. Dowie się o nieprzyiacielu Regimentárz, Pułkownik, lub Generał, y choć widzi żeby go sniosł, tylko że nieprzyiaciel ognisty, dla tego choć z większą kwotą, neichce się potykać, boiąc się áby swoich wiele niestracił, y woli ná czas in praedam Oyczyznę puścić,
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 80
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
dnia pogodnego niewidział na Trone. Ah! Samuelu! Albo Berło i Koronę Weś, albo synów oddaj: niechaj się w równiny Wesołe dziś powrócę, lub w gęste krzewiny. Ale synówie widzę idą. O Synowie! - - O Ojcze! - o! momencie okropny! nieznośny! Nieuchronny! Jonatas Synów przyprowadzają pod wartą; Jonatę w łancuszku żelaznym na ręce. SCENA V.
SAUL, JONATAS, MELCHIS, między Żołnierzami. SA: Przystąpcie synowie do Łona Ojcowskiego bez trwogi. MEL: Do mnie Królu mówisz? W tobie ja dziś nie Ojca widzę, lecz tyrana. IJO: Na Ojca, niezaostrzaj tak języka Bracie
dniá pogodnego niewidział ná Trone. Ah! Sámuelu! Albo Berło i Koronę Weś, álbo synów odday: niechay się w równiny Wesołe dziś powrócę, lub w gęste krzewiny. Ale synówie widzę idą. O Synowie! - - O Oycze! - o! momencie okropny! nieznośny! Nieuchronny! Jonátas Synow przyprowádzáią pod wártą; Jonátę w łancuszku żeláznym na ręce. SCENA V.
SAUL, JONATAS, MELCHIS, między Zołnierzámi. SA: Przystąpcie synowie do Łoná Oycowskiego bez trwogi. MEL: Do mnie Królu mowisz? W tobie ia dziś nie Oycá widzę, lécz tyránná. JJO: Ná Oycá, niezáostrzay ták ięzyká Brácie
Skrót tekstu: JawJon
Strona: 64
Tytuł:
Jonatas
Autor:
Stanisław Jaworski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
tamci Ojcowie Benedyktini opuścili Galatę. Ku czerwonemu morzu od Galaty 18. mil/ jest jeden kościołek Panny Mariej de Castagni/ który acz był zepsowany przez Turki; jest jednak w wielkiej uczciwości u Perotów/ którzy tam przychodzą na 15 dzień Augusta/ i każą tam czytać Mszą jednemu zakonnikowi/ z tych co ich z sobą przyprowadzają. Tam nie daleko jest wieś Bosneńczyków/ którzy nie mają księżej Łacińskiej/ żyją dziś po Grecku. Druga takaż wieś Bosneńczyków też (bo Mahomet wziąwszy Bosnę/ rozesłał tamte ludzie na różne miejsca) znajduje się na pułudnia jazdy do Konstantynopola/ nazwana Bonoscory; a tam żyją po Rzymsku: mają jeden kościół/ do
támći Oycowie Benediktini opuśćili Gálátę. Ku czerwonemu morzu od Gáláty 18. mil/ iest ieden kośćiołek Pánny Máryey de Cástágni/ ktory ácz był zepsowány przez Turki; iest iednák w wielkiey vczćiwośći v Perotow/ ktorzy tám przychodzą ná 15 dźień Augustá/ y każą tám czytáć Mszą iednemu zakonnikowi/ z tych co ich z sobą przyprowadzáią. Tám nie dáleko iest wieś Bosneńczykow/ ktorzy nie máią kśiężey Láćińskiey/ żyią dźiś po Grecku. Druga tákaż wieś Bosneńczykow też (bo Máhomet wźiąwszy Bosnę/ rozesłał támte ludźie ná rozne mieyscá) znáyduie się ná pułudniá iázdy do Constántinopolá/ názwána Bonoscori; á tám żyią po Rzymsku: máią ieden kośćioł/ do
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 123
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
, i widzi lepiej, dla czego co czyni, lubo my jego pojąć nie możemy; ale po ludzku mówiąc z sobą, nie masz i w tym nie dziwnego barzo, albo nowego; Trybunały nasze, wydawszy dekret na wi- nowację, nie same przez się, ale przez sług sądowych, i inne do skutku go przyprowadzają ręce; Ociec nawet swywolnego syna zleca czasem karę dozorcy, albo słudze któremu, a choćby tenże sługa był zagniewany przeciwko synowi, niemoże jednak kary powiększyć, jeno jako przytomny rozkaże Ociec: Jeżeli to nam wolno, a czemuż Bogu zabronić chcemy, który większą nie równie miłością, niżeli Ociec syna, swoje kocha
, i widzi lepiey, dla czego co czyni, lubo my iego poiąć nie możemy; ale po ludzku mówiąc z sobą, nie masz i w tym nie dziwnego barzo, albo nowego; Trybunały nasze, wydawszy dekret na wi- nowacyę, nie same przez się, ale przez sług sądowych, i inne do skutku go przyprowadzaią ręce; Ociec nawet swywolnego syna zleca czasem karę dozorcy, albo słudze któremu, á choćby tenże sługa był zagniewany przeciwko synowi, niemoże iednak kary powiększyć, ieno iako przytomny rozkaże Ociec: Jeżeli to nam wolno, á czemuż Bogu zabronić chcemy, który większą nie równie miłością, niżeli Ociec syna, swoie kocha
Skrót tekstu: KryszStat
Strona: 135
Tytuł:
Stateczność umysłu
Autor:
Andrzej Kazimierz Kryszpin Kirszensztein
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769