pod niemi spoczywających, i w tych dwóch okolicznościach zawierały całą historią a raczej krytykę życia nieboszczyków, dając do poznania czytającemu, iż ten którego obwieszczały, żadnej po sobie pamiątki nie zostawił, jakby na to tylko wszedł na świat aby potym w czasie przeznaczonym z niego wychodził. Pismo święte sposób życia takowych ludzi wybornie określa, przyrównywając je do lotu strzały która w powietrzu żadnego nie zostawuje po sobie śladu. Nim wszedłem do samej świątynicy, zastanawiałem się nieco na cmentarzu gdzie dół kopano. Za każdym ziemi wzruszeniem, widziałem reszty kości ludzkich zbutwiałe i starte. Przyszła mi zatym na myśl nie przeliczona moc ludzi, którzy od tylu wieków,
pod niemi spoczywaiących, y w tych dwóch okolicznościach zawierały całą historyą á raczey krytykę życia nieboszczykow, daiąc do poznania czytaiącemu, iż ten ktorego obwieszczały, żadney po sobie pamiątki nie zostawił, iakby na to tylko wszedł na świat aby potym w czasie przeznaczonym z niego wychodził. Pismo swięte sposob życia takowych ludzi wybornie określa, przyrownywaiąc ie do lotu strzały ktora w powietrzu żadnego nie zostawuie po sobie śladu. Nim wszedłem do samey świątynicy, zastanawiałem się nieco na cmentarzu gdzie doł kopano. Za każdym ziemi wzruszeniem, widziałem reszty kości ludzkich zbutwiałe y starte. Przyszła mi zatym na myśl nie przeliczona moc ludzi, ktorzy od tylu wiekow,
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 38
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
Takich dwóch nosów w żadnym nie pokażesz kraju. Jeden jest właśnie kształtny, bo sama natura Odlała go; drugi zaś barziej do pazura Niż do nosa podobny, mały, zakrzywiony; Inszy trochę przysporszy wisi pochylony I zagląda do gęby, gdzie jak indeks jaki Ukazuje godziny. Drugi zasię taki Jako największy kilof; ten więc przyrównują To do kotwic, którymi okręty hamują, To do haków, którymi nawy też spajają, To do osęk, którymi ognie rozrywają. Najdziesz drugi z dziurami tak rozdwojonymi, Żeby w kościele świece mógł zagaszać nimi. Inszy, jako u sojki czubek, zakończony; Inszy zasię na bakier jakoś zakrzywiony; Inszy tak cienki,
Takich dwoch nosow w żadnym nie pokażesz kraju. Jeden jest właśnie kształtny, bo sama natura Odlała go; drugi zaś barziej do pazura Niż do nosa podobny, mały, zakrzywiony; Inszy trochę przysporszy wisi pochylony I zagląda do gęby, gdzie jak indeks jaki Ukazuje godziny. Drugi zasię taki Jako największy kilof; ten więc przyrownują To do kotwic, ktorymi okręty hamują, To do hakow, ktorymi nawy też spajają, To do osęk, ktorymi ognie rozrywają. Najdziesz drugi z dziurami tak rozdwojonymi, Żeby w kościele świece mogł zagaszać nimi. Inszy, jako u sojki czubek, zakończony; Inszy zasię na bakier jakoś zakrzywiony; Inszy tak cienki,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 386
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, Lecz we łzach tają. Teraz się jednak wszytkie wraz zmowiły Biedy i na mą głowę obaliły, Tak żem do ziemi Przybita nimi, Gdy nasz poddany zdradziecką prawicę Na pana swego podniósłszy stolicę Wczora był manem A dzisia panem. Luboć niedługo taka jego dola: Do przepiorczego hospodarstwo pola, Którzy je znają, Przyrównywają. Myśmy to sami byli tak szczęśliwi, Myśmy najpierwej prawie tak myśliwi Anim się znali, Co panowali
Przez tak długi czas nad tymi zbojcami, Którzy się za nas stali ziemianami, Gdy było na nie Ostre karanie. Lecz ten dostawszy zdradą państwa tego, Jakim dozorcą będzie rządu jego, Jakim złym płajcą
, Lecz we łzach tają. Teraz się jednak wszytkie wraz zmowiły Biedy i na mą głowę obaliły, Tak żem do ziemi Przybita nimi, Gdy nasz poddany zdradziecką prawicę Na pana swego podniozszy stolicę Wczora był manem A dzisia panem. Luboć niedługo taka jego dola: Do przepiorczego hospodarstwo pola, Ktorzy je znają, Przyrownywają. Myśmy to sami byli tak szczęśliwi, Myśmy najpierwej prawie tak myśliwi Anim się znali, Co panowali
Przez tak długi czas nad tymi zbojcami, Ktorzy się za nas stali ziemianami, Gdy było na nie Ostre karanie. Lecz ten dostawszy zdradą państwa tego, Jakim dozorcą będzie rządu jego, Jakim złym płajcą
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 436
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
zarażone pragnącego wody, Jako syreny, co słodko śpiewają, Potym uśpionych w morzu zatapiają. Tak więc i pczołki słodyczą zwiedzione Złego języka do garła wepchnione Szkodnego ptaka, wnet drogo przypłacą Zdradnej ponęty, kiedy żywot stracą. Nie darmo pismo święte i prorocy, Pisząc o dziwnej tego członka mocy, Aż go do styrów wielkich przyrównują, Którymi całe okręty hamują. Tym Gyrce dobrych kawalerów siła Ulissessowych w rożne obróciła Podstaci żywe, martwe, aż w kamienie, Samo w swej mocy mając przyrodzenie,
Że ci co przedtym ku niebu patrzali, W błocie z sprosnymi świniami pyskłali; Drudzy warczeli, szczekali i wyli, Gdy we psy od niej obróceni byli
zarażone pragnącego wody, Jako syreny, co słodko śpiewają, Potym uśpionych w morzu zatapiają. Tak więc i pczołki słodyczą zwiedzione Złego języka do garła wepchnione Szkodnego ptaka, wnet drogo przypłacą Zdradnej ponęty, kiedy żywot stracą. Nie darmo pismo święte i prorocy, Pisząc o dziwnej tego członka mocy, Aż go do styrow wielkich przyrownują, Ktorymi całe okręty hamują. Tym Gyrce dobrych kawalerow siła Ulissessowych w rożne obrociła Podstaci żywe, martwe, aż w kamienie, Samo w swej mocy mając przyrodzenie,
Że ci co przedtym ku niebu patrzali, W błocie z sprosnymi świniami pyskłali; Drudzy warczeli, szczekali i wyli, Gdy we psy od niej obroceni byli
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 444
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, i sama P. Matka myśli, skądże będzie te posagi brać, i co miała być radość, smutek będzie: ale kiedy Syn pierworódny, to mu Pan rad, Matka radniejsza, mówi Augustyn Z. Partus autem gaudio comparatur, quod tunc manus esse consuevit, quando non puella sed puer nascitur. Porodzenie przyrównywa się do radości, która większa pospolicie bywa, gdy się Syn raczej urodzi niż Córka. Quando non puella sed nascitur. Ale i to bywa; kiedy to, co raz Syn, co raz Syn, nie mogą się Coreczki doczekać, to choć się i Syn urodzi frasunek będzie. Rodzice i rodzicielki nie psujcie
, i samá P. Mátká myśli, zkądże będźie te posagi bráć, i co miáłá bydź rádość, smutek będźie: ále kiedy Syn pierworodny, to mu Pan rad, Mátká rádnieysza, mowi Augustyn S. Partus autem gaudio comparatur, quod tunc manus esse consuevit, quando non puella sed puer nascitur. Porodzenie przyrownywa się do rádośći, ktora większa pospolićie bywa, gdy się Syn ráczey urodźi niż Corká. Quando non puella sed nascitur. Ale i to bywa; kiedy to, co raz Syn, co raz Syn, nie mogą się Coreczki doczekać, to choć się i Syn urodźi frásunek będźie. Rodźice i rodźicielki nie psuyćie
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 92
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
z Maroku; Więc król z Koski i z Setty wraz następowali, Wszyscy, aby się z męstwem swojem popisali.
CXIV.
Król z Sarce swą chorągiew wszytkę ma czerwoną, Na której beł srogi lew z gębą rozdziewioną, W którą mu jego panna wędzidło wtykała I nie broniącego się powoli kiełznała, Siebie do straszliwego lwa przyrównywając, A przez pannę, która go uzda, wyrażając Nadobną Doralikę, cną córę możnego Stordylana jedyną, króla granackiego;
CXV.
Tę, co beł król tatarski, Mandrykard, wziął gwałtem, Jużem wyższej powiedział, komu, jakim kształtem; Dla której niesłychaną dzielność pokazował I którą dobrze więcej Rodomont miłował, Niżli swoje
z Maroku; Więc król z Koski i z Setty wraz następowali, Wszyscy, aby się z męstwem swojem popisali.
CXIV.
Król z Sarce swą chorągiew wszytkę ma czerwoną, Na której beł srogi lew z gębą rozdziewioną, W którą mu jego panna wędzidło wtykała I nie broniącego się powoli kiełznała, Siebie do straszliwego lwa przyrównywając, A przez pannę, która go uzda, wyrażając Nadobną Doralikę, cną córę możnego Stordylana jedyną, króla granackiego;
CXV.
Tę, co beł król tatarski, Mandrykard, wziął gwałtem, Jużem wyszszej powiedział, komu, jakiem kształtem; Dla której niesłychaną dzielność pokazował I którą dobrze więcej Rodomont miłował, Niżli swoje
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 324
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
: XI. c . 29) iż w Indiach Szarańcza długa jest na trzy stopy, a ususzona miasto sznorów i powrozów służy. Węża za gardło ująwszy zabija. Wszystko zjada, i drzwi nawet domów jak szcury przegryza. W Persij znajdują się na trzy cale długie a na pół cala grube.
Prorok Joel Prorok Joel przyrównywa je do wojska jezdnego na spustoszenie, i podbicie kraju wybiegającego, któremu nic się oprzeć , i nic wytrzymać nie może. Jakoż w lataniu żolnierską karność zachowywać zdają się. Wszystkie razem za wodzem idą: gdy stawa, stawają, gdy się rusza, obozem ruszają się. Wodzowie dniem pierwej wylatują na oglądanie roli, którą
: XI. c . 29) iż w Indyach Szarańcza długa iest na trzy stopy, á ususzona miasto sznorow y powrozow sluży. Węża za gardło uiąwszy zabiia. Wszystko ziada, y drzwi nawet domow iak szcury przegryza. W Persiy znayduią się na trzy cale długie á na puł cala grube.
Prorok Joel Prorok Joel przyrownywa ie do woyska iezdnego na spustoszenie, y podbicie kraju wybiegaiącego, ktoremu nic się oprzeć , y nic wytrzymać nie może. Jakoż w lataniu żolnierską karność zachowywać zdaią się. Wszystkie razem za wodzem idą: gdy stawa, stawaią, gdy się rusza, obozem ruszaią się. Wodzowie dniem pierwey wylatuią na oglądanie roli, ktorą
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 178
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
zadadzą mu tego/ jako Krasomowcy Ateńskiemu/ Argentanginam patitur. Będzie we wszytkim Constantia, której świat wszytek i wnamniejszej rzeczy potrzebuje. Bo jako ten Constans być niema/ który nic inszego jedno jako jest w rzeczy/ powiada: Zaczym też nie przytnie nam z Chrześcijańskich Cesarzów jeden/ który swoich przeganiając/ do jaszczórek ich przyrównywał/ powiadając. Jako one matki swe zabijają tak wy pirwsze rady swoje morzycie. Niech będzie Silentium, a to Optimum atque tutissimum rerum administrandarum vinculum . Ponieważ język prawda opanowała/ a ta w głowie nieprzyjacielem Garrulitait Bo derogatur et quando verum dicunt loquacibus fides; a prawdzie zawsze wierzą/ bo jej simplex et breuis oratio.
zádádzą mu tego/ iáko Krásomowcy Ateńskiemu/ Argentanginam patitur. Będzie we wszytkim Constantia, ktorey świát wszytek y wnamnieyszey rzeczy potrzebuie. Bo iáko ten Constans bydź niema/ ktory nic inszego iedno iáko iest w rzeczy/ powiáda: Záczym też nie przytnie nam z Chrześćiáńskich Cesárzow ieden/ ktory swoich przegániáiąc/ do iásczorek ich przyrownywał/ powiádáiąc. Iáko one mátki swe zábiiáią ták wy pirwsze rády swoie morzyćie. Niech będzie Silentium, á to Optimum atque tutissimum rerum administrandarum vinculum . Ponieważ ięzyk prawdá opánowáłá/ á tá w głowie nieprzyiaćielem Garrulitait Bo derogatur et quando verum dicunt loquacibus fides; á prawdzie záwsze wierzą/ bo iey simplex et breuis oratio.
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: E
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
/ jedna ofiara całopalna/ oboje ofiarowali Bogu; ta we krwi serca/ ten we krwi ciała. Są wdzięczne słowa Gulielma/ na ono miejsce Pieśni 7. Wzrost twój przypodobany jest palmie. Przez palmę (mowi) że się ręka starym zwyczajem zwyciężce zdobi/ znaczy się znakomite ono i zwyciężające drzewo Krzyża ś. Temu przyrównywa Ewangelista wzrost pobożnej matki/ gdy mówi: Stała według krzyża Jezusowego Maria matka jego. Zgoła on po wierzchu/ a ta wewnątrz krzyż cierpiała; ona sama sobie na krzyż była przybita/ stojąc wedle krzyża/ sama sobie przez afekt macierzyński była niejako krzyżem. Dla tejż przyczyny ś. Epifaniusz/ Bogarodzicę zowie Cruciformem;
/ iedná ofiárá cáłopálna/ oboie ofiárowáli Bogu; tá we krwi sercá/ ten we krwi ćiáłá. Są wdźięczne słowá Gulielma/ ná ono mieysce Pieśni 7. Wzrost twoy przypodobány iest pálmie. Przez pálmę (mowi) że się ręká stárym zwyczáiem zwyćiężce zdobi/ znáczy się znákomite ono y zwyćiężáiące drzewo Krzyżá ś. Temu przyrownywa Ewángelistá wzrost pobożney mátki/ gdy mowi: Stałá według krzyżá Iezusowego Márya mátká iego. Zgołá on po wierzchu/ á tá wewnątrz krzyż ćierpiáłá; oná sámá sobie ná krzyż byłá przybita/ stoiąc wedle krzyżá/ sámá sobie przez áffekt máćierzyński byłá nieiáko krzyżem. Dla teyż przyczyny ś. Epiphániusz/ Bogárodźicę zowie Cruciformem;
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 29
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
niefarbowana, nie dla zwyczaju tylko, iż nie była żadnym pseudopolitycznym francmasoństwem lub romansami francuskimi i paszkwilami zarażona, wszystkie uczynki i cnoty jego dowiodą, „ostendam fidem ex operibus”
(Jacobi, 1) pokażę ci wiarę ze swoich uczynków (List św. Jakuba Apostoła, 2, 18). Wiarę św. Bernard przyrównywa do stery owej niebieskiej, która się po łacinie zowie primum mobile, a jest to najwyższa najpierwsza sfera, która wszystkie inne sfery niebieskie obraca, i gdyby ta stanęła, stanęłyby wszystkie, co i w zegarkach widziemy, w których jedna waga wszystkie kółka obraca. Przeto poznawszy, jaka była miłość boska i inne cnoty
niefarbowana, nie dla zwyczaju tylko, iż nie była żadnym pseudopolitycznym francmasoństwem lub romansami francuskimi i paszkwilami zarażona, wszystkie uczynki i cnoty jego dowiodą, „ostendam fidem ex operibus”
(Jacobi, 1) pokażę ci wiarę ze swoich uczynków (List św. Jakuba Apostoła, 2, 18). Wiarę św. Bernard przyrównywa do stery owej niebieskiej, która się po łacinie zowie primum mobile, a jest to najwyższa najpierwsza sfera, która wszystkie inne sfery niebieskie obraca, i gdyby ta stanęła, stanęłyby wszystkie, co i w zegarkach widziemy, w których jedna waga wszystkie kółka obraca. Przeto poznawszy, jaka była miłość boska i inne cnoty
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 488
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986