wieży/ gdyś czekanem w łeb od Spahiów wziął/ a potym cięciwą jesteś zadawiony. Piszmy Nagrobek Osmanowi naszemu/ my Olbrzymowie/ którzyśmy się go doczekali w piekle: Okrutnemu Osmanowi/ i na swoich/ i na obcych; CedryLibańskie/ i jodły Pogańskie/ mogiłę sypiemy: siekierę która nas wycinała/ tą ziemią przyrzucamy/ niechaj pod nią rdze nie je. Nie czekaj od nas łez żadnych/ tańcować raczej będziem po grobie twoim. I drugi: Strasznemu Osmanowi/ strachy swe pokazały gmachy piekielne; a to gdy witany był od piekielnych Olbrzymów/ Dziadów/ i Pradziadów jego: niechaj się teraz najada strachów prawdziwych dowolej/ który cieniami
wieży/ gdyś czekanem w łeb od Spáhiow wźiął/ á potym ćięćiwą iesteś zádawiony. Piszmy Nagrobek Osmanowi nászemu/ my Olbrzymowie/ ktorzysmy się go doczekáli w piekle: Okrutnemu Osmanowi/ y ná swoich/ y ná obcych; CedryLibáńskie/ y iodły Pogáńskie/ mogiłę sypiemy: śiekierę która nas wyćináłá/ tą źiemią przyrzucamy/ niechay pod nią rdze nie ie. Nie czekay od nas łez żadnych/ táńcowáć ráczey będźiem po grobie twoim. Y drugi: Strásznemu Osmanowi/ stráchy swe pokazáły gmáchy piekielne; á to gdy witány był od piekielnych Olbrzymow/ Dźiádow/ y Prádźiádow iego: niechay się teraz náiáda stráchow prawdźiwych dowoley/ ktory ćieniámi
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 39
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
synowskim, a was ojcowskim afektem kochał, życzy, aby jakoście dotąd z przykładną sprawiedliwością deputackie w trybunałach koronnych i W. Ks. Lit., poselskie z satysfakcją publiczną odprawując funkcje, cnót ojczystych oczywiste dali dowody, tak w honorze panów chrześcijańskich coraz więcej po odebranym błogosławieństwie, do skarbu drogiej przodkom waszym cnoty osobistych przyrzucali przymiotów, „stet domus aetemum, quae parit una deos” wiecznie będzie trwał dom, który jedyny rodzi bogów.
W szczególności niosę od ojca pozdrowienie, „salutate dilectum mihi, qui est primitivus in Chrysto” (ad Rom., 16) pozdrówcie mojego umiłowanego... który należy do pierwocin, złożonych Chrystusowi
synowskim, a was ojcowskim afektem kochał, życzy, aby jakoście dotąd z przykładną sprawiedliwością deputackie w trybunałach koronnych i W. Ks. Lit., poselskie z satysfakcją publiczną odprawując funkcje, cnót ojczystych oczywiste dali dowody, tak w honorze panów chrześcijańskich coraz więcej po odebranym błogosławieństwie, do skarbu drogiej przodkom waszym cnoty osobistych przyrzucali przymiotów, „stet domus aetemum, quae parit una deos” wiecznie będzie trwał dom, który jedyny rodzi bogów.
W szczególności niosę od ojca pozdrowienie, „salutate dilectum mihi, qui est primitivus in Christo” (ad Rom., 16) pozdrówcie mojego umiłowanego... który należy do pierwocin, złożonych Chrystusowi
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 499
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
w który ospice po wszytkim Peru tak panowały/ że jako ciężkie powietrze wiele tysięcy Indian i innych z tego świata zgładziły: naznaczeni byli Ojcowie Societatis naszej tym chorym na pomoc; a z tego co się w mieście Kuszku gdziem ja był pod ten czas przytafiło/ zrozumieją co i kędy indziej sprawiono. Choroba ta nie przyrzucała się własnym Hiszpanom/ ani inym co nie są z Peru/ tylko samym Peruańczykom/ w Roku czterdziestym będącym/ i Hiszpańskim synom zrodzonym w Kuszku/ którzy tych lat nie przechodzili. A miedzy inszemi dziwy/ które pod ten czas się trafiły/ był ten jeden; że choroba ta Hiszpanów się nie imowała i Murzynów
w ktory ospice po wszytkim Peru ták pánowáły/ że iáko ćięszkie powietrze wiele tyśięcy Indyan y inych z tego świátá zgłádźiły: náznáczeni byli Oycowie Societatis nászey tym chorym ná pomoc; á z tego co się w mieśćie Kuszku gdźiem ia był pod ten czás przytáfiło/ zrozumieią co y kędy indźiey spráwiono. Chorobá tá nie przyrzucáłá się własnym Hiszpanom/ áni inym co nie są z Peru/ tylko sámym Peruáńczykom/ w Roku czterdźiestym będącym/ y Hiszpáńskim synom zrodzonym w Kuszku/ ktorzy tych lat nie przechodźili. A miedzy inszemi dźiwy/ ktore pod ten czás się tráfiły/ był ten ieden; że chorobá tá Hiszpanow się nie imowáłá y Murzynow
Skrót tekstu: TorRoz
Strona: 7.
Tytuł:
O rozszerzeniu wiary świętej chrześcijańskiej katolickiej w Ameryce na Nowym Świecie
Autor:
Diego de Torres
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
postępek przystojny.
Mowa człowieka skromnego, światła przydaje prawdzie, i podług miary słów używając, omyłce swojej wybaczyć każe.
Nie uwodzi się on światłem swojego rozumu, zważa przyjaciela rady, i z nich pożytek wszelki odnosi.
Odwraca swe uszy od pochwał którym nie wierzy: sam na ostatek wyznaje co wart.
Jako zasłona twarzy przyrzuca zawsze coś urodzie, tak cnoty jego bardziej wydatne są przy cieniu skromności.
Przypatrz się Człowiekowi próżnemu, chełpliwemu, a ujrzysz go pysznie odzianego, oczy swe po wszystkich stronach rzucającego, chodem swym teatralne kroki wymierzającego, zgoła
szukającego bez przestanku, aby i oczy i uwagę patrzących na się obrócił.
Głowę zadartą do góry
postępek przystoyny.
Mowa człowieka skromnego, światła przydaie prawdzie, y podług miary słow używaiąc, omyłce swoiey wybaczyć każe.
Nie uwodzi się on światłem swoiego rozumu, zważa przyiaciela rady, y z nich pożytek wszelki odnosi.
Odwraca swe uszy od pochwał ktorym nie wierzy: sam na ostatek wyznaie co wart.
Iako zasłona twarzy przyrzuca zawsze coś urodzie, tak cnoty iego bardziey wydatne są przy cieniu skromności.
Przypatrz się Człowiekowi prożnemu, chełpliwemu, á uyrzysz go pysznie odzianego, oczy swe po wszystkich stronach rzucaiącego, chodem swym theatrálne kroki wymierzaiącego, zgoła
szukaiącego bez przestanku, aby y oczy y uwagę patrzących na się obrocił.
Głowę zadartą do gory
Skrót tekstu: ChesMinFilozof
Strona: 3
Tytuł:
Filozof indyjski
Autor:
Philip Dormer Stanhope Chesterfield
Tłumacz:
Józef Epifani Minasowicz
Drukarnia:
Drukarnia Mitzlerowska
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1767
Data wydania (nie wcześniej niż):
1767
Data wydania (nie później niż):
1767
że bólu w tym nie czuje/ ten tym więtszy i szkodliwszy wrzód i chorobę w sobie ma/ bo te sa choroby najszkodliwsze i nawiętsze/ w których czułość tracimy/ jako Subet i Oszalenie szkodliwe i złe są wrzody i choroby ciała: ale choroby dusze gorsze i niebezpieczniejsze i szkodliwsze są/ chociaż przymiotem na drugie się przyrzucają/ tedy przecie więtsza część ich przy onymże zostaje. Tak jako ktoś napisał pięknie o tym/ że żłość nawięcej jad swój pije. A tak choć złość przyrodzoną czują/ i drugiemu szkodzi/ jednak na więcej temu/ w którym jako w gniazdzie swym własnym mieszka. Socrates umierając tak mówi: Którzy/ powieda/
że bolu w tym nie czuie/ ten tym więtszy y szkodliwszy wrzod y chorobę w sobie ma/ bo te sa choroby nayszkodliwsze y nawiętsze/ w ktorych czułość tráćimy/ iáko Subet y Oszálenie szkodliwe y złe są wrzody y choroby ćiáłá: ále choroby dusze gorsze y niebespiecznieysze y szkodliwsze są/ choćiaż przymiotem ná drugie sie przyrzucáią/ tedy przećie więtsza część ich przy onymże zostáie. Ták iáko ktoś nápisał pięknie o tym/ że żłość náwięcey iad swoy piie. A ták choć złość przyrodzoną czuią/ y drugiemu szkodźi/ iednák na więcey temu/ w ktorym iáko w gniazdźie swym własnym mieszka. Socrates vmieráiąc ták mówi: Ktorzy/ powieda/
Skrót tekstu: StarPopr
Strona: 42
Tytuł:
Poprawa niektórych obyczajów polskich potocznych
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625