minie. Pomsta i nachromym dojedzie.
Pan szczodrobliwy, sługa życzliwy.
Miawszy ser do chleba, nie żądaj inszych przysmaków.
Tak się tego boi, jak mnich (żebrak) szeląga.
Lepsza trocha w pokoju, niż wielka hojność wniepokoju.
Szczęście podwyższa, szczęście poniża. Szczęście jednemu wnet Pancerole, wnet kinala przyrzuci.
Nalazł swój swego.
Równość matka przyjaźni.
Chodzi jako owca, a tryka jak baran.
Kto z kim nakłada, w równą Karę wpada.
Bez prace, nie będą Kołacze.
Trudno ptakowi latać bez skrzydeł.
By nie ale, byłoby wszytko w cale.
Kiedyć dobrze, to siędź.
Zone
minie. Pomsta y nachromym dojedzie.
Pan szczodrobliwy, sługa życzliwy.
Miawszy ser do chleba, nie żąday inszych przysmakow.
Tak śię tego boji, jak mnich (żebrak) szeląga.
Lepsza trocha w pokoju, niż wielka hoyność wniepokoju.
Szczęśćie podwyższa, szczęśćie poniża. Szczęśćie jednemu wnet Pancerole, wnet kinala przyrzuci.
Nalazł swoy swego.
Rowność matka przyjaźni.
Chodzi jako owca, a tryka jak baran.
Kto z kim nakłada, w rowną Karę wpada.
Bez prace, nie będą Kołacze.
Trudno ptakowi latać bez skrzydeł.
By nie ale, byłoby wszytko w cale.
Kiedyć dobrze, to śiędź.
Zone
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 165
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
? I tam dalej. Nuż ubiory, ułożenie i ochędostwo jakie? Albę prawdziwie śmiechu Herodowego godną, roczny brud zasmrodzi i zaklajstruje, w rękawach terpentyną od nosa pomarszczy i pofałduje, lada łyczko pod szyją zawiąże, pasek uciesznie poreliga i opnie, stuła jak do ścięcia szyję odkryje, ornat co wszytko jako burka na bakier przyrzuci. A cóż o samej straszliwej tajemnicy Boskiej powiedzieć się może? Introib jako w cepy z ministrantem się nie zgodzi albo jak przez próg przestąpienie będzie, prędki, bełkotliwy i nieuważny. List Pawła w ucinkach ani do zrozumienia, ani do pojęcia, Ewanielią per tres dziwny akcent zakończy. Obrót śmiszny jak w ciasnym kącie pod
? I tam dalej. Nuż ubiory, ułożenie i ochędostwo jakie? Albę prawdziwie śmiechu Herodowego godną, roczny brud zasmrodzi i zaklajstruje, w rękawach terpentyną od nosa pomarszczy i pofałduje, lada łyczko pod szyją zawiąże, pasek uciesznie poreliga i opnie, stuła jak do ścięcia szyję odkryje, ornat co wszytko jako burka na bakier przyrzuci. A cóż o samej straszliwej tajemnicy Boskiej powiedzieć się może? Introib jako w cepy z ministrantem się nie zgodzi albo jak przez próg przestąpienie będzie, prędki, bełkotliwy i nieuważny. List Pawła w ucinkach ani do zrozumienia, ani do pojęcia, Ewanjeliją per tres dziwny akcent zakończy. Obrót śmiszny jak w ciasnym kącie pod
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 228
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
ś. Per dulces sermones & benedictiones, seducunt corda innocentum. Własne żaby/ które Faraona karały; codzień tu teraz w Warszawie krzekotają przeciwko prawdzie Chrześcijańskiej/ ale pokarmu żadnego rozumowi nie podadzą: podźcie jedno z tymi grzegotkami na światło Kościoła ś. Katolickiego/ podźcie do Rzymu/ do Hiszpaniej/ wnet się wam choroba przyrzuci/ którą cyt zowią: Lumine perculsae cessant maledicere ranae, Et victus veri luce sophista tacet. I śmieciesz dokuczać Stanowi Duchownemu/ prosząc go/ aby te żaby wasze krzekotały tu w Polsce/ tak bezpiecznie/ jak w jeziorach Geneweńskich? I śmieciesz to twierdzić o onych Mazowszanach/ że im będzie miło słuchać tych przeklętych wrzasków
ś. Per dulces sermones & benedictiones, seducunt corda innocentum. Własne żáby/ ktore Pháráoná karáły; codźień tu teraz w Wárszawie krzekotáią przećiwko prawdzie Chrześćiáńskiey/ ále pokármu żadnego rozumowi nie podádzą: podźćie iedno z tymi grzegotkámi ná świátło Kośćiołá ś. Kátholickiego/ podźćie do Rzymu/ do Hiszpaniey/ wnet się wam chorobá przyrzući/ ktorą cyt zowią: Lumine perculsae cessant maledicere ranae, Et victus veri luce sophista tacet. Y śmiećiesz dokuczáć Stanowi Duchownemu/ prosząc go/ áby te żáby wásze krzekotáły tu w Polszcze/ ták bespiecznie/ iák w ieziorách Geneweńskich? Y śmiećiesz to twierdźić o onych Mázowszánách/ że im będźie miło słucháć tych przeklętych wrzaskow
Skrót tekstu: BirkEgz
Strona: 7
Tytuł:
O Egzorbitancjach kazania dwoje
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania, pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
/ trzeszczą ściany/ śnieg zawiał koleje/ A Pan się jeszcze sobie tylko śmieje. Poślą do młyna jak to bywa wszędzie/ Iż zboża łatwie w kamieniu ubędzie/ Jeśli nie stanie/ dosyp swoim szczodrze/ Inaczej grzbiet się od korbacza odrze. I to człowieka nie pomału smuci/ Kupisz nie k myśli co Panu/ przyrzuci: Dasz co po grzywnie/ Pan kazał po kopie/ Zaraz dokładaj swoim panie chłopie. Ba wiereć mi już ta rola obrzydła/ Nie chowaj kmieciu jakiego chcesz bydła/ Nie chowaj kaczek/ bo ryb staw nie mnoży/ Młode zapusty i las psują kozy/ Spasieć Pan żyto nieboraku chłopku/ Z czego masz sam żyć
/ trzeszczą śćiány/ śnieg záwiał koleie/ A Pan się ieszcze sobie tylko śmieie. Poślą do młyná iák to bywa wszędźie/ Iż zboża łatwie w kámieniu vbędzie/ Ieśli nie stánie/ dosyp swoim szczodrze/ Inaczey grzbiet się od korbáczá odrze. Y to człowieká nie pomáłu smući/ Kupisz nie k myśli co Pánu/ przyrzući: Dasz co po grzywnie/ Pan kazał po kopie/ Záraz dokładay swoim pánie chłopie. Bá wiereć mi iuż tá rola obrzydłá/ Nie choway kmiećiu iákiego chcesz bydłá/ Nie choway káczek/ bo ryb staw nie mnoży/ Młode zapusty y lás psuią kozy/ Spáśieć Pan żyto nieboraku chłopku/ Z czego masz sam żyć
Skrót tekstu: LamChłop
Strona: Av
Tytuł:
Lament chłopski na pany
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1618 a 1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1624
ściany, śnieg zawiał koleje, A pan się jeszcze sobie tylko śmieje.
Poślą do młyna, jak to bywa wszędzie. Iż zboża łatwie w kamieniu ubędzie; Jeśli nie stanie, dosyp swoim szczodrze, Inaczej grzbiet się od korbacza odrze. Marchewka
I to człowieku nie pomału smuci, Kupisz nie k myśli co panu — przyrzuci: Dasz co po grzywnie, pan kazał po kopie. Zaraz dokładaj swoirn, panie chłopie! Kurpot
Ba, wieręć mi już ta rola obrzydła, Nie chowaj, kmieciu, jakiego chcesz, bydła,
Nie chowaj kaczek, bo ryb staw nie mnoży, Młode zapusty i las psują kozy.
Spasie-ć pan żyto
ściany, śnieg zawiał koleje, A pan się jeszcze sobie tylko śmieje.
Poślą do młyna, jak to bywa wszędzie. Iż zboża łatwie w kamieniu ubędzie; Jeśli nie stanie, dosyp swoim szczodrze, Inaczej grzbiet się od korbacza odrze. Marchewka
I to człowieku nie pomału smuci, Kupisz nie k myśli co panu — przyrzuci: Dasz co po grzywnie, pan kazał po kopie. Zaraz dokładaj swoirn, panie chłopie! Kurpot
Ba, wieręć mi już ta rola obrzydła, Nie chowaj, kmieciu, jakiego chcesz, bydła,
Nie chowaj kaczek, bo ryb staw nie mnoży, Młode zapusty i las psują kozy.
Spasie-ć pan żyto
Skrót tekstu: PopSowBar_II
Strona: 644
Tytuł:
Poezja popularna i sowizdrzalska
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1647
Data wydania (nie wcześniej niż):
1647
Data wydania (nie później niż):
1647
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
od marca, trwa do maja, w którym jadło: śnitki i chrobustów, po myśliwsku zaś żyr, się zaczyna niedźwiedzi. Przed zaczęciem którego padło i pszczoły mają się w strachu. Do pirwszo zaś spomnianego, gdy raz będzie, na trzeci dzień dopiro powróci, ile gdy go się najadszy za pirwszą razą, kłodami przyrzuci i mchem, by nikt nie znalazł. Osoka letnia.
Zaczyna się druga osoka następująych trzech miesięcy: a iunio ad augustum, letnia, w której rosy, dyszcze i trawa się zmagająca czyni łatwiejszą od przeszłej, jednak równej od szukających wymaga pilności i umiejętności. Na rosie spadłej znak niezawodny, gdy przejdzie po niej,
od marca, trwa do maja, w którym jadło: śnitki i chrobustów, po myśliwsku zaś żyr, się zaczyna niedźwiedzi. Przed zaczęciem którego padło i pszczoły mają się w strachu. Do pirwszo zaś spomnianego, gdy raz będzie, na trzeci dzień dopiro powróci, ile gdy go się najadszy za pirwszą razą, kłodami przyrzuci i mchem, by nikt nie znalazł. Osoka letnia.
Zaczyna się druga osoka następująych trzech miesięcy: a iunio ad augustum, letnia, w której rosy, dyszcze i trawa się zmagająca czyni łatwiejszą od przeszłej, jednak równej od szukających wymaga pilności i umiejętności. Na rosie spadłej znak niezawodny, gdy przejdzie po niej,
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 208
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak