owszem raczej starać się usiełuje/ swoje Imprezy/ własną podeprzec mocą i potęgą/ zosobna mając wtym Komunicacją zniektórymi Potentatami/ którzy się ztym wynurzać nie chcą/ pókiby nie obaczyli jako się to Hiszpaniej nada. Tu zaś mocno wszyscy o tym mówią/ ze Książę I. M. Aniouwilski/ wprędce swojego przyśle Posła i pogodzi się znowu z Cesarem I. M. Kontinuatia Diariusza/ z Reggio w Kalabriej/ od 17. Sierpnia aż do 6. Septembra.
Nieprzyjaciel Kontinuuje/ Mesińskiej Citadelli gestymi i częstemi Swoimi dokuczać bombami/ a oraz i ustawicznym biciem Zdział/ na Fortecę St Salvator nazwaną; dnia 17/ 18/ i
owszem rácżey stáráć się usiełuie/ swoie Imprezy/ własną podeprzec mocą y potégą/ zosobná máiąc wtym Communicatią zniektorymi Potentatámi/ ktorzy śię ztym wynurzáć nie chcą/ pokiby nie obacżyli iáko śię to Hiszpániey náda. Tu záś mocno wszyscy o tym mowią/ ze Książé I. M. Aniouwilski/ wprędce swoiego przysle Posłá y pogodźi śię znowu z Cesárem I. M. Continuátia Diáriuszá/ z Reggio w Kalabriey/ od 17. Sierpńiá asz do 6. Septembrá.
Nieprzyiaćiel Continuuie/ Messinskiey Citádelli gestymi y częstemi Swoimi dokucżáć bombámi/ á oraz y ustáwicżnym biciem Zdźiał/ ná Fortecę St Salvator názwáną; dniá 17/ 18/ y
Skrót tekstu: PoczKról
Strona: 82
Tytuł:
Poczta Królewiecka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Królewiec
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718
te nadół woda spada, Aż do samej Wisły wpada. Nad niemi są okiennice Żelazne do sklepownice. Wzwód Rowy
Dalej okna malowane, Podobieństwem stalowane; Zdaleka się być szkłem zdadzą, Ale się potłuc nie dadzą. Bramę zmurowano walnie, W niej piechota i kowalnie. Z wozowniej patrzają dyszle, Rychło pan koniuszy przyśle, Żeby zakładano konie. Skoczyli woźnice po nie: Prowadzą bystre dzianety Na poboczech , do karety. Kawalkator z brodą grecki Jedzie, pod nim koń turecki; Za nim szumne bucefały, Dzielne konie do pochwały, Pod prześcieradłami, w derach Perskich, bogatych kołderach, Wiodą masztelarze grzeczy One kształtne piękne rzeczy; Dla
te nadół woda spada, Aż do samej Wisły wpada. Nad niemi są okiennice Żelazne do sklepownice. Wzwód Rowy
Dalej okna malowane, Podobieństwem stalowane; Zdaleka się być szkłem zdadzą, Ale się potłuc nie dadzą. Bramę zmurowano walnie, W niej piechota i kowalnie. Z wozowniej patrzają dyszle, Rychło pan koniuszy przyśle, Żeby zakładano konie. Skoczyli woźnice po nie: Prowadzą bystre dzianety Na poboczech , do karety. Kawalkator z brodą grecki Jedzie, pod nim koń turecki; Za nim szumne bucefały, Dzielne konie do pochwały, Pod prześcieradłami, w derach Perskich, bogatych kołderach, Wiodą masztelarze grzeczy One kształtne piękne rzeczy; Dla
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 45
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
, Jak porządkiem stoją konie, Czarny Murzyn chodzi po nie. Jam coś inszego rozumiał, Dopierom się dorozumiał, Że tu szachów nie uczą grać; Trzeba się tu do konia brać. Dwór J.M. Radziejowskiego, Starosty Łomżyńskiego.
Ustąpiłem wbok ku Wiśle, Aż tu jeden do mnie przyśle, Żebym wstąpił, dwór obaczył, Opisać go nie przebaczył. Widzę pokoje dostatnie, Każda rzecz pięknie, udatnie,
[...] Tak monarchów, jak hetmanów. Malowane wilaneczki, Niemki, Włoszki, Hiszpaneczki. Prospekt na Wisłę, patrz wszędzie, Gdzie chcesz, ujźrzysz w każdym rzędzie Budynki, tak łąki, lasy. Uciesznym
, Jak porządkiem stoją konie, Czarny Murzyn chodzi po nie. Jam coś inszego rozumiał, Dopierom się dorozumiał, Że tu szachów nie uczą grać; Trzeba się tu do konia brać. Dwór J.M. Radziejowskiego, Starosty Łomżyńskiego.
Ustąpiłem wbok ku Wiśle, Aż tu jeden do mnie przyśle, Żebym wstąpił, dwór obaczył, Opisać go nie przebaczył. Widzę pokoje dostatnie, Każda rzecz pięknie, udatnie,
[...] Tak monarchów, jak hetmanów. Malowane wilaneczki, Niemki, Włoszki, Hiszpaneczki. Prospekt na Wisłę, patrz wszędzie, Gdzie chcesz, ujźrzysz w każdym rzędzie Budynki, tak łąki, lasy. Uciesznym
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 62
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
oddam, co on czynił po kryjomu; Inaczej krewnym wypchnę, osiekszy tą cięgą.” Ślubuje ta uczynić wszytko pod przysięgą. Więc skoro czas upatrzy zrobić to najsnadniej, Jedzie, nie obiecując wrócić, aż za dwa dni. Widzi to ów i ma swe sąsiad na umyśle, Ale pani uprzedzi i babę poń przyśle. Idzie z wielką ochotą, wie, co za przyczyna; Stoi kapłon na stole, stoi flasza wina, Do takich bowiem swasze komplementów z gachem Wenus każe Cererze przytomną być z Bachem. Aż baba we drzwi, ledwie poczną komplementy: „Pan — rzecze — po coś wrócił.” Gamrat jako ścięty, Żeby
oddam, co on czynił po kryjomu; Inaczej krewnym wypchnę, osiekszy tą cięgą.” Ślubuje ta uczynić wszytko pod przysięgą. Więc skoro czas upatrzy zrobić to najsnadniej, Jedzie, nie obiecując wrócić, aż za dwa dni. Widzi to ów i ma swe sąsiad na umyśle, Ale pani uprzedzi i babę poń przyśle. Idzie z wielką ochotą, wie, co za przyczyna; Stoi kapłon na stole, stoi flasza wina, Do takich bowiem swasze komplementów z gachem Wenus każe Cererze przytomną być z Bachem. Aż baba we drzwi, ledwie poczną komplementy: „Pan — rzecze — po coś wrócił.” Gamrat jako ścięty, Żeby
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 655
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Przeto im proponuje: w zwyczaju to mamy/ Ze wam na każdą Paschę więznia wypuszczamy. Jest Barrabasz niecnota/ mężobójca jawny: Lotr wierutny/ wszetecznik/ i buntownik dawny. Wybierajciesz tu sobie/ a którego chcecie Jezusali/ co go to Chrystusem zowiecie; Czy tego mężobójcę: Poradźcie się siebie. W tym starościna przyśle. Z tym/ prawi/ do ciebie Małżonku mój posyłam: i tobie i temu/ Niech/ proszę/ pokoj będzie/ jak sprawiedliwemu. Ciężko mię dziś utrapił dla niego sen nocny/ Pokazując/ że nas oń pokarze Bóg mocny. Tym czasem duchowieństwo podwodziło tłuszczą: Zgodźmy się jednostajnie/ niechaj nam wypuszczą
. Przeto im proponuie: w zwyczáiu to mamy/ Ze wam ná káżdą Páschę więzniá wypuszczamy. Iest Bárrábasz niecnotá/ mężoboycá iáwny: Lotr wierutny/ wszetecznik/ y buntownik dawny. Wybierayćiesz tu sobie/ á ktorego chcećie Iezusáli/ co go to Chrystusem zowiećie; Czy tego mężoboycę: Poradźćie się śiebie. W tym stárośćina przyśle. Z tym/ práwi/ do ćiebie Małżonku moy posyłam: y tobie y temu/ Niech/ proszę/ pokoy będźie/ iák spráwiedliwemu. Cięszko mię dźiś vtrapił dla niego sen nocny/ Pokázuiąc/ że nas oń pokarze Bóg mocny. Tym czásem duchowieństwo podwodźiło tłuszczą: Zgodźmy się iednostáynie/ niechay nam wypuszczą
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 49.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
i żołądź cierpliwy, A napojem sok leśny, i zdrój z krynic żywy, Dla których potraw swej Mars niedobywa broni Na nas, ani kto chciwy, na więtszą część goni, Ani idzie na przeko; bo każdemu zgoła Dostateczny przychodzi wikt bez potu czoła. Jeśli zaś który zakon podle posadzony Wsąsiedztwie z nami przyśle chleb błogosławiony, Ten, jak błogosławieństwo od nich przyjmujemy, A Bogu za opatrzność dziwną dziękujemy. Co się zaś tknie szat, żadne na nas niewolnice Nierobią, ni na miękkie przędą jedwabnice Pająki morwiorode; ani my bawełny Pieszczonej zażywamy, ale ostre z wełny Włosiennice nosimy, także urobiony Z grubego habhabit sukna na
y żołądź ćierpliwy, A nápoiem sok leśny, y zdroy z krynic żywy, Dla ktorych potraw swey Márs niedobywa broni Ná nas, áni kto chćiwy, ná więtszą część goni, Ani idzie ná przeko; bo kázdemu zgoła Dostáteczny przychodzi wikt bez potu czołá. Iesli záś ktory zakon podle posádzony Wsąśiedztwie z námi przysle chleb błogosłáwiony, Ten, iák błogosłáwieństwo od nich przyymuiemy, A Bogu zá opátrzność dźiwną dźiękuiemy. Co się záś tknie szat, zadne ná nas niewolnice Nierobią, ni ná miękkie przędą iedwabnice Páiąki morwiorode; áni my báwełny Pieszczoney záżywamy, ále ostre z wełny Włośiennice nośimy, tákże vrobiony Z grubego habhabit sukná ná
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 129
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
jak Bazyliszek zniósłszy wzrokiem swym Wojsko miałęś dobrą wolą udać się miasto triumfu do jarek Rzeniczyk dla płokania flaków, zgoła nie ladajaki widzę proceder Wmści Rzezniczy chiałem rzecz Rycerski. B. Słysz, pytaj się o Minerwie, Inwentorce oliwy po lewej ręce w Pałacu powietrznym, a tam dopytawszy się mów, niech mi onej zaraz przyśle pięćdziesiąt barełdo zaprawienia sałaty. T. A to ki Diabeł ma za Sałatę, w którą wniść ma pięśdziesiąt barełOliwy B. Sałata będzie z Wirydarzów wszystkiego świata różnemi sektami zawiedzionego, miasto misy niebo na którym się wozi Miesiac przynieść, revolutie jego miasto soli wsuć, a miasto octu wlać morze czerwone rozkażę srodze zmocniałe ode krwie
iák Bázyliszek zniozszy wzrokiem swym Woysko miałęś dobrą wolą vdać się miásto tryumfu do iárek Rzeniczyk dla płokánia flákow, zgołá nie ledáiáki widzę proceder Wmśći Rzezniczy chiałem rzecz Rycerski. B. Słysz, pytay się o Minerwie, Inventorce oliwy po lewey ręce w Páłácu powietrznym, á tám dopytawszy się mow, niech mi oney záraz przyśle pięćdźieśiąt bárełdo zápráwieniá sáłaty. T. A to ki Diabeł má zá Sáłatę, w ktorą wniść ma pięśdźiesiąt bárełOliwy B. Sáłatá będźie z Wirydarzow wszystkiego światá rożnemi sektámi záwiedźionego, miásto misy niebo ná ktorym się woźi Mieśiac przynieść, revolutie iego miásto soli wsuć, á miásto octu wlać morze czerwone roskażę srodze zmocniáłe ode krwie
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 140
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
DAWID uspokoił zamysły chwalebne, Zdaje Kościół na Syna, sam jednak potrzebne Materiały zacżął sprowadzać powoli: Choć dopiero Syn z Bożej obiecany woli. Wiara go mocna wspiera, ufność bez omyłki, Ze kiedy młodość minie, przyidą życia schyłki. W ten czas mu BÓG, Jedyna starości podpora, Na pociechę lat zeszłych, przyśle Sukcesora. Wysyła w obce kraje po różne Metale, Spiże, mosiądze, miedzie, i których omale W Państwach Dawida, lubo bogatych i ludnych, Do znalezienia przecie na potrzebę trudnych.
Co zaś w Dziedzictwie Jego ziemia wydać mogła, Tym kruszcem z swych wnętrzności Fabrykę wspomogła. Złota, srebra, ołowiu, Brązu,
DAWID uspokoił zámysły chwálebne, Zdaie Kościoł ná Syná, sam iednak potrzebne Máteryały zácźął sprowádzać powoli: Choć dopiero Syn z Bożey obiecany woli. Wiára go mocna wspiera, ufność bez omyłki, Ze kiedy młodość minie, przyidą życia schyłki. W ten czás mu BOG, Jedyna stárośći podpora, Ná pociechę lát zeszłych, przyśle Sukcessora. Wysyła w obce kraje po rożne Metale, Spiże, mosiądze, miedzie, y ktorych omale W Państwach Dáwida, lubo bogatych y ludnych, Do ználezienia przecie ná potrzebę trudnych.
Co zaś w Dziedzictwie Jego zięmia wydać mogła, Tym kruszcem z swych wnętrzności Fabrykę wspomogła. Złota, srebra, ołowiu, Bronzu,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 89
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
namyśliwszy się i sekretarzowi Dawszy kontentacją w takie słowa mówi: »A cóż tak my to nasze porzucim imprezę, Jak niegdy babilońską nie skończywszy wieżę? To jest rzecz niepodobna! Idź znowu na owo Miejsce, kędyś był wczora: Pani moja słowo (Mow) świadczy-ć swej przyjaźni, a zechcesz-li, przyśle Listem (korespondować gdyby chciał, co myślę). Azali będzie taka godzina szczęśliwa, Co ją owo nociła lutnia wykrzykliwa, Że się Febus rozśmieje i wylane wody Pożądanej się kiedy doczkają pogody? Cóż wiedzieć, nie ta-li to już godzina prawie, Że się na mnie fortuna obejrzy łaskawie? Nie ta-li to już pora
namyśliwszy sie i sekretarzowi Dawszy kontentacyą w takie słowa mowi: »A coż tak my to nasze porzucim imprezę, Jak niegdy babilońską nie skończywszy wieżę? To jest rzecz niepodobna! Idź znowu na owo Miejsce, kędyś był wczora: Pani moja słowo (Mow) świadczy-ć swej przyjaźni, a zechcesz-li, przyśle Listem (korrespondować gdyby chciał, co myślę). Azali będzie taka godzina szczęśliwa, Co ją owo nociła lutnia wykrzykliwa, Że sie Febus rozśmieje i wylane wody Pożądanej sie kiedy doczkają pogody? Coż wiedzieć, nie ta-li to już godzina prawie, Że sie na mnie fortuna obejrzy łaskawie? Nie ta-li to już pora
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 35
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
— nie właśnie fraszkami Są u mnie, bo małżeńską miłość miedzy nami Gruntują. Jakoż przyznasz, że to oczywisty Dokument jest kochania, kiedy przyda listy Od mej żony. Zawsze mi przyszłe co nowego: Jak owo przedtym obraz, teraz pieska tego. Ale aboś dalibog w nienadłuższem czasie Bez listów i tych fraszek przyśle mi sama się!« Takiemi dyskursami skrupuły Włochowi Solwował, ale na toż miejsce klin w łeb nowy Wbił mu — chwilę wytrwawszy — skoro się włoszyna Rozruchał, znowu Polak w te słowa zaczyna:
»Jeszczeć to — jako świadczą na podskrypcie słowa — Miała na tego pieska w złoty kwiat różowa Przysłana być sukienka,
— nie właśnie fraszkami Są u mnie, bo małżeńską miłość miedzy nami Gruntują. Jakoż przyznasz, że to oczywisty Dokument jest kochania, kiedy przyda listy Od mej żony. Zawsze mi przyszłe co nowego: Jak owo przedtym obraz, teraz pieska tego. Ale aboś dalibog w nienadłuższem czasie Bez listow i tych fraszek przyśle mi sama się!« Takiemi dyskursami skrupuły Włochowi Solwował, ale na toż miejsce klin w łeb nowy Wbił mu — chwilę wytrwawszy — skoro sie włoszyna Rozruchał, znowu Polak w te słowa zaczyna:
»Jeszczeć to — jako świadczą na podskrypcie słowa — Miała na tego pieska w złoty kwiat rożowa Przysłana być sukienka,
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 78
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949