, Jakoby mnie najcięższą zmordowano chłostą. Weźm podczastwo, daj, królu, być lada starostą. 151 (F). DYSKURS O WŁOSACH
Z łysym wdowcem w komendy jadę do szlachcianki, Gdzie matka, ch-waląc insze swojej córki członki, Z wielkim upodobaniem i to nam powiada, Że ma włosy tak długie, aże je przysiada. A łysy: „Większa to rzecz, Mościa pani, będzie, Kto gołą głowę mając, włosy swe przysiędzie.” Ledwie tego dyskursu panienka dosłucha, Werwie się w rzecz: „Inszy błam, a insza opucha.
Jeśli Waszmość za włosy chcesz poczytać swoje, To Waszmość jedne tylko, ja przysiadam dwoje.
, Jakoby mnie najcięższą zmordowano chłostą. Weźm podczastwo, daj, królu, być leda starostą. 151 (F). DYSKURS O WŁOSACH
Z łysym wdowcem w komendy jadę do szlachcianki, Gdzie matka, ch-waląc insze swojej córki członki, Z wielkim upodobaniem i to nam powiada, Że ma włosy tak długie, aże je przysiada. A łysy: „Większa to rzecz, Mościa pani, będzie, Kto gołą głowę mając, włosy swe przysiędzie.” Ledwie tego dyskursu panienka dosłucha, Werwie się w rzecz: „Inszy błam, a insza opucha.
Jeśli Waszmość za włosy chcesz poczytać swoje, To Waszmość jedne tylko, ja przysiadam dwoje.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 73
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
aże je przysiada. A łysy: „Większa to rzecz, Mościa pani, będzie, Kto gołą głowę mając, włosy swe przysiędzie.” Ledwie tego dyskursu panienka dosłucha, Werwie się w rzecz: „Inszy błam, a insza opucha.
Jeśli Waszmość za włosy chcesz poczytać swoje, To Waszmość jedne tylko, ja przysiadam dwoje.” Aż mój wdowiec nazajutrz, ledwie wznidzie słońce, Do koni. „Nic mi — rzecze — po tak mądrej żonce. Kiedy się na opuszczę męskiej zna, to pono Zna się dobrze i na tym, co nią opuszono. Przyjdzie gdzie indziej szukać szczęścia swego bierki; Gospodyniej mnie trzeba dobrej, nie
aże je przysiada. A łysy: „Większa to rzecz, Mościa pani, będzie, Kto gołą głowę mając, włosy swe przysiędzie.” Ledwie tego dyskursu panienka dosłucha, Werwie się w rzecz: „Inszy błam, a insza opucha.
Jeśli Waszmość za włosy chcesz poczytać swoje, To Waszmość jedne tylko, ja przysiadam dwoje.” Aż mój wdowiec nazajutrz, ledwie wznidzie słońce, Do koni. „Nic mi — rzecze — po tak mądrej żonce. Kiedy się na opuszczę męskiej zna, to pono Zna się dobrze i na tym, co nią opuszono. Przyjdzie gdzie indziej szukać szczęścia swego bierki; Gospodyniej mnie trzeba dobrej, nie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 74
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
niemało złożyła Surowości i igrać z sobą dozwoliła; Ceres zgubionej córki więcej nie żałuje; Mars się bardziej Wenerze gładkiej przypatruje, Niźli o bitwach myśli; Wenus przy bankiecie, Jakby męża ostrego nie miała na świecie, Oczyma wkoło strzyże, a Wulkan kulawy Wolałby widzieć Marsa gdzie blisko buławy Hetmańskiej, niż gdy mu się przysiada ku żenie; Bakchus rydzy, wsparszy się na gnuśnym Sylenie, Leje po pawimencie swymi podarkami; Apollo, złote gęśle wziąwszy, to pieśniami Bogów swymi zabawia, to zaś Polhymnijej Każe, aby nuciła boskiej kompanijej; Merkury chyżej ręki kunszty wyprawuje, Cztery tuzy pod kartę w pikietę kartuje. I tak przy żartach, kartach
niemało złożyła Surowości i igrać z sobą dozwoliła; Ceres zgubionej córki więcej nie żałuje; Mars się bardziej Wenerze gładkiej przypatruje, Niźli o bitwach myśli; Wenus przy bankiecie, Jakby męża ostrego nie miała na świecie, Oczyma wkoło strzyże, a Wulkan kulawy Wolałby widzieć Marsa gdzie blisko buławy Hetmańskiej, niż gdy mu się przysiada ku żenie; Bakchus rydzy, wsparszy się na gnuśnym Sylenie, Leje po pawimencie swymi podarkami; Apollo, złote gęśle wziąwszy, to pieśniami Bogów swymi zabawia, to zaś Polhymnijej Każe, aby nuciła boskiej kompanijej; Merkury chyżej ręki kunszty wyprawuje, Cztery tuzy pod kartę w pikietę kartuje. I tak przy żartach, kartach
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 128
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
z poety zabawy nie miewał, Anim nigdy przy lutni Febowej nie śpiewał Na dwuwierzchnym Parnasie, ani moje stopy Doszły wyniosłej skały pięknej Kalliopy, Skorom cię jednak poznał, Anno ulubiona, Zaraz mię chęć do twoich usług zniewolona W ten humor wprowadziła, że i rymy składam, I do Febowej lutnie z lekka się przysiadam. Ty tylko bądź łaskawa, wnet mię wyjmiesz z ceny Tych, którzy poniewolne mordują Kameny. Tobie ja hołd serdeczny samej ofiaruję, Tobie, której już równej zgoła nie najduję. Wolną szyję swą niosę pod twe jarzmo złote, A ty łaskawie przyjąć racz szczyrą ochotę.
Jeszcze taka w mych oczu żadna nie postała,
z poety zabawy nie miewał, Anim nigdy przy lutni Febowej nie śpiewał Na dwuwierzchnym Parnasie, ani moje stopy Doszły wyniosłej skały pięknej Kalliopy, Skorom cię jednak poznał, Anno ulubiona, Zaraz mię chęć do twoich usług zniewolona W ten humor wprowadziła, że i rymy składam, I do Febowej lutnie z lekka się przysiadam. Ty tylko bądź łaskawa, wnet mię wyjmiesz z ceny Tych, ktorzy poniewolne mordują Kameny. Tobie ja hołd serdeczny samej ofiaruję, Tobie, ktorej już rownej zgoła nie najduję. Wolną szyję swą niosę pod twe jarzmo złote, A ty łaskawie przyjąć racz szczyrą ochotę.
Jeszcze taka w mych oczu żadna nie postała,
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 235
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
aby się przez zastąpienie ojczystej nieprzyjacielem, uciemiężeniem, ubóstwem i pospolitym niedostatkiem po cudzej nie poniewierały ziemi. Niech ma swych dobytków mięso i pracowitych zabiegów zbiory wszytko w pospolitości poddaństwo i aby je mieć zawsze mogło, królowi z nich na tron swój nic zgoła przez niesłuszność potędze służącą mieć nie należy, ale raczej aż do kości przysiadać i czas cierpliwie znosić potrzeba na deliberacjach i na inszych całości dobra pospolitego i sprawiedliwości służących aktach. Tronu bowiem ozdobie sama dostatecznie wystarczy powaga, kiedy w dostatku i aparencjach powierzonego sobie narodu ustanowionej stać będzie.
Widziałbym był na tych tak dostojnych tronach owe cudownej władzy Mojżesza zwierzchności, którym P. Bóg i dla których
aby się przez zastąpienie ojczystej nieprzyjacielem, uciemiężeniem, ubóstwem i pospolitym niedostatkiem po cudzej nie poniewierały ziemi. Niech ma swych dobytków mięso i pracowitych zabiegów zbiory wszytko w pospolitości poddaństwo i aby je mieć zawsze mogło, królowi z nich na tron swój nic zgoła przez niesłuszność potędze służącą mieć nie należy, ale raczej aż do kości przysiadać i czas cierpliwie znosić potrzeba na deliberacyjach i na inszych całości dobra pospolitego i sprawiedliwości służących aktach. Tronu bowiem ozdobie sama dostatecznie wystarczy powaga, kiedy w dostatku i aparencyjach powierzonego sobie narodu ustanowionej stać będzie.
Widziałbym był na tych tak dostojnych tronach owe cudownej władzy Mojżesza zwierzchności, którym P. Bóg i dla których
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 165
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
coaeva, w tenczas mająca zgasnąc, kiedy i człowiek z niej koniekturujący. pali się albo jasno bardzo, designando że eżłowiek w dobrym i czerstwym zostaje humorów temperamencie, i lat wigorze; albo się tylko błyszczy, sympatycznie korespondując z melancholiczną człeka konsłytucją znaczy chorobie jakiej, albo alteracyj podległego. Czasem ogień wysoko wybucha, czasem przysiada i ciemnieje. Kiedy zaś życie ma się De LAMPIDE VITE HUMANE
ad occasum, i człeka następuje declivtum, Lampy też albo Kagańca splendor coraz ciemniejszy i słabszy. Tandem kiedy ostatnie człeka umierającego ustają siły, a Spiritus Vitales gasną, i Lampa też in punctistitio skonania, pa lenia się swego czyni termin. O tej Lampie
coaeva, w tenczas maiąca zgásnąc, kiedy y człowiek z niey koniekturuiący. pali się albo iasno bardzo, designando że eżłowiek w dobrym y czerstwym zostaie humorow temperamencie, y lat wigorze; albo się tylko błyszczy, sympatycznie korresponduiąc z melancholiczną człeka konsłytucyą znaczy chorobie iakiey, albo alterácyi podległego. Czasem ogień wysoko wybucha, czasem przysiada y ciemnieie. Kiedy zaś życie ma się De LAMPIDE VITAE HUMANAE
ad occasum, y człeka następuie declivtum, Lampy też albo Kagańca splendor coraz ciemnieyszy y słabszy. Tandem kiedy ostatnie człeka umieraiącego ustaią siły, a Spiritus Vitales gasną, y Lampa też in punctistitio skonania, pa lenia się swego czyni termin. O tey Lampie
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 135
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
. W tymże Roku cudowny był Koń, czyli tak wycwiczony, czyli Czarno Księstwa arte imbutus (co jest pewniej) że przez obręcze na powietrzu przeskakiwał, przełaził, na spyłanie i pokazanie sobie Zegarka od Majstra, nogą stuknął tyle razy, ile godziń indeks na Zegarku prezentowanym pokazywał, raz zadem, drugi raz przodem przysiadał: Kłaniał się, kładł, wino z kieliszka wypijał, co za walor karty kopyta uderzeniem oznajmywał, jak pieś siadał. Magister jego był Jerzy Kunsticb, z Miasteczka Jeveven, w Hrabstwie Oldenburskim w Brandenburgii. Była klacz taka u Szlachcica Polskiego która listy różne i drobiazgi na sobie do konfidenta sama nosiła, respons przynosząca,
. W tymże Roku cudowny był Kòń, czyli tak wycwiczony, czyli Czarno Księstwa arte imbutus (co iest pewniey) że przez obręcze na powietrzu przeskakiwał, przełaził, na spyłanie y pokazanie sobie Zegarka od Maystra, nogą stuknął tyle razy, ile godziń index na Zegarku prezentowanym pokazywał, raz zadem, drugi raz przodem przysiadał: Kłaniał się, kładł, wino z kieliszka wypiiał, co za walor karty kopyta uderzeniem oznaymywał, iak pieś siadał. Magister iego był Ierzy Kunsticb, z Miasteczka Ieveven, w Hrabstwie Oldenburskim w Brandeburgii. Była klacz taka u Szlachcica Polskiego ktora listy rożne y drobiazgi na sobie do konfidenta sama nosiła, respons przynosząca,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 579
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
grzywien sesnascie liczby Polskiej, któremu gruntowi dziedzica postanowili lakuba Smyda syna nieboszczyka Hanusza po śmierci ojca jego, który to lakub powinien dać stej rolej siostrze swej Reginie ojczyzny jej własnej z rati, grzywien osm, które gdy weźmie, powinien lakuba kwitować i wyrzecz się a swoją cześć grzywien osm lakub na rolej przysiada, którego zeznania prawnego lakub groszem swoim w pamiętne obłozeł prawu.
438. Stanąwszi oblicznie przed nas sąd vćciwa Dorota, wdowa po mężu swem Wojciechu Czarnem pozostała, dobrowolnie zupełnie i nieprzymuszoną będąc zeznała, ze przedała rolą swoją synowi swemu Michałowi lezącą między Jakubem Smydem a Michałem Miskowem za grzywien dwadzieścia i za styrzy, na
grzywięn sesnascie liczbÿ Polskieÿ, ktoremu gronthowi dziedzica postanowili lakuba Smyda syna niebosczyka Hanusza po smierci oÿca iego, ktorÿ tho lakub powinien dac stey roleÿ siestrze sweÿ Reginie oyczyzny ieÿ własnej z rathi, grziwien osm, ktore gdy wezmie, powinien lakuba kwitowac y wyrzecz sie a swoię cześć grziwięn osm lakub na roleÿ przÿsiada, ktorego zeznania prawnego lakub groszem swoim w pamięthne obłozeł prawu.
438. Stanąwszi oblicznie przet nas sąd vććiwa Dorota, wdowa po męzu swem Woyciechu Czarnem pozostała, dobrowolnie zupełnie ÿ nieprzÿmuszoną będąc zeznała, ze przedała rolą swoię synowi swemu Michałowi lezącą międzÿ Iakubem Smydem a Michałem Miskowem za grzywien dwadziescia y za stÿrzÿ, na
Skrót tekstu: KsKomUl
Strona: 50
Tytuł:
Księga gromadzka wsi Komborska Wola
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Komborska Wola
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1604 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1604
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
. W ten czas z łowów powrotu jego oczekiwał. Ognie palił, potrawy jakie miał: przygrzewał. Gdy od morza Tetydę obaczy ku sieni Zbliżającą: zaraz się w pierwszą młodość mieni. Zaczym chybkim kopytem jak Boginią zoczył. W zaniedbane już pola wybiegł, i wyskoczył. Toż dopiero życzliwą ręką (jak naj niżej Przysiadając ostatkiem) prosi aby bliżej Przyszła chaty ubogiej. Już dawno na strony Różne patrzy Nereis, i że oddalony Syn, wycierpieć nie może. Gdzież się mój Chironie Dziecię moje obraca? Czemu tak na stronie I bez ciebie? Czyli sny i przestrogi różne Od Bogów, za prawdziwe mam mieć, czy za próżne
. W ten czás z łowow powrotu iego oczekiwał. Ognie palił, potráwy iákie miał: przygrzewał. Gdy od morzá Tetydę obaczy ku śieni Zbliżáiącą: záraz się w pierwszą młodość mieni. Záczym chybkim kopytem iák Boginią zoczył. W zániedbáne iuż polá wybiegł, y wyskoczył. Toż dopiero życzliwą ręką (iák nay niżey Przyśiadáiąc ostátkiem) prośi áby bliżey Przyszłá cháty ubogiey. Iuż dawno ná strony Rożne pátrzy Nereis, y że oddalony Syn, wyćierpieć nie może. Gdźież się moy Chironie Dźiećię moie obraca? Czemu ták ná stronie Y bez ćiebie? Czyli sny y przestrogi rożne Od Bogow, zá prawdźiwe mam mieć, czy zá prożne
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 112
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
druga choroba cięższa: affectatio absoluti dominii, eversio libertatum, krwią przodków naszych narodu szlacheckiego drogo nabytych. Już teraz princeps annihilat legem vetantem, ne id faciat rex, quod iubet vel prohibet lex; wnosi swoje »sit mihi pro imperio oboedientia«. Zatem pan możny ukrzywdzonemu ubożuchnemu sąsiadkowi swemu w granicach, w gruncie fałdów przysiada, pod jednem prawem siedzącego, równą się wolnością szczycącego oprymuje. A wolno mu to czynić: »Ja pan ja też prawo«. Chwała Bogu, bodaj długo zdrów był! Awo teraz, kto potężniejszy, ten bezpieczniejszy; awo tak dobrze to Rzpita miła ugruntowała była, że każdy pięknym porządkiem ją mógł się słusznie
druga choroba cięższa: affectatio absoluti dominii, eversio libertatum, krwią przodków naszych narodu szlacheckiego drogo nabytych. Już teraz princeps annihilat legem vetantem, ne id faciat rex, quod iubet vel prohibet lex; wnosi swoje »sit mihi pro imperio oboedientia«. Zatem pan możny ukrzywdzonemu ubożuchnemu sąsiadkowi swemu w granicach, w gruncie fałdów przysiada, pod jednem prawem siedzącego, równą się wolnością szczycącego oprymuje. A wolno mu to czynić: »Ja pan ja też prawo«. Chwała Bogu, bodaj długo zdrów był! Awo teraz, kto potężniejszy, ten bezpieczniejszy; awo tak dobrze to Rzpita miła ugruntowała była, że każdy pięknym porządkiem ją mógł się słusznie
Skrót tekstu: RozSynCz_II
Strona: 139
Tytuł:
Rozmowa synów z matką
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918