gdy jednym do gospodarstwa sposobnym zaarenduje folwarki, drugim wedle zdatności każdego zyski czyli handlu czyli kunsztu opatruje. Trzecim przez zbytnią starość lub kalictwo niezdatnym, prowent gotowy do wyżywienia i zbioru jakiegożkolwiek wyznaczam. Nie wytrzymuję długo zasłużonej nad- grody. Niech będzie albowiem najlepszy Pan, przecież słuzyć nie jest los pożądany, trzeba więc przysparzać wolności dobrze się sprawującym sługom, żeby wcześnie uczuli pożytki swobodnego życia.
Widziałem wszystkich tych wyzwoleńców mających się dobrze z łaski jego. Skoro się tylko wieść przyjazdu Barona w okolicy różniesła, przybywali jeden po drugim, i jakby w aktualnej byli służbie, bez dystynkcyj od domowych dobijali się o to, żeby mu jakową przysługę
gdy iednym do gospodarstwa sposobnym zaarenduie folwarki, drugim wedle zdatności każdego zyski czyli handlu czyli kunsztu opatruie. Trzecim przez zbytnią starość lub kalictwo niezdatnym, prowent gotowy do wyżywienia y zbioru iakiegożkolwiek wyznaczam. Nie wytrzymuię długo zasłużoney nad- grody. Niech będzie albowiem naylepszy Pan, przecież słuzyć nie iest los pożądany, trzeba więc przysparzać wolności dobrze się sprawuiącym sługom, żeby wcześnie uczuli pożytki swobodnego życia.
Widziałem wszystkich tych wyzwoleńcow maiących się dobrze z łaski iego. Skoro się tylko wieść przyiazdu Barona w okolicy rozniesła, przybywali ieden po drugim, y iakby w aktualney byli służbie, bez dystynkcyi od domowych dobiiali się o to, żeby mu iakową przysługę
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 88
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
ręce, a tyś sam niedbały, Aleby i te bez ciebie zemdlały.
Tyć nas sam żywisz przy trosze boraku. Boże, bądź z nami, byśmy się w tej chwili Tak opłakanej nędzne wyżywili.
Nie frasujmy się, stanie nam bukłaku Jako oliwy w bańce, bo szafarza Dobrego mamy, który nam przysparza.
Męskie się głowy kochają w kołpaku, Panieńskie w wieńcu; lecz na naszym czele Już dawno jako niepostało ziele.
Długoż okrutny w żelaznym serdaku Mars chodzić będzie? rychłoli pogodne Słoneczko wróci nam czasy swobodne?
Szabla przystoi dobremu junaku A pannom igła, nam szczęście szalone Wtrąciło w ręce tłuczki ustalone.
Tak wielkiej
ręce, a tyś sam niedbały, Aleby i te bez ciebie zemdlały.
Tyć nas sam żywisz przy trosze boraku. Boże, bądź z nami, byśmy się w tej chwili Tak opłakanej nędzne wyżywili.
Nie frasujmy się, stanie nam bukłaku Jako oliwy w bańce, bo szafarza Dobrego mamy, ktory nam przysparza.
Męskie się głowy kochają w kołpaku, Panieńskie w wieńcu; lecz na naszym czele Już dawno jako niepostało ziele.
Długoż okrutny w żelaznym serdaku Mars chodzić będzie? rychłoli pogodne Słoneczko wroci nam czasy swobodne?
Szabla przystoi dobremu junaku A pannom igła, nam szczęście szalone Wtrąciło w ręce tłuczki ustalone.
Tak wielkiej
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 365
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Rzeką: Nie przednia-ć, ale nie zamudzi; I gość twe karty czytając przewieje Wprzód, niż mu wino w kieliszku sciepleje. Rozumiesz, żeś tym ucinkiem wygrała? I tak się będziesz wielom długą zdała! KSIĘGA WTÓRA DO LUTNIE
Lutni wszechmocna, lutni słodkostronna, Której smacznego dźwięku nieuchronna Wdzięczność złe myśli rozpędza i człeku Przysparza wieku,
Wspomnij (bo lepiej pomnisz) swoje siły, Jako za tobą kamienie chodziły, Gdy nowy mularz bez żelaz potrzeby Stanowił Teby.
Trojańskie mury i dardańskie grody Twymi strunami Apollo bezbrody Wiązał i lepił z budowniczej rady Gruzu gromady.
Tyś w Orfeowych rozigrana palcach, Gniew we lwach, wściekłość w tygrach, jad
Rzeką: Nie przednia-ć, ale nie zamudzi; I gość twe karty czytając przewieje Wprzód, niż mu wino w kieliszku sciepleje. Rozumiesz, żeś tym ucinkiem wygrała? I tak się będziesz wielom długą zdała! KSIĘGA WTÓRA DO LUTNIE
Lutni wszechmocna, lutni słodkostronna, Której smacznego dźwięku nieuchronna Wdzięczność złe myśli rozpędza i człeku Przysparza wieku,
Wspomnij (bo lepiej pomnisz) swoje siły, Jako za tobą kamienie chodziły, Gdy nowy mularz bez żelaz potrzeby Stanowił Teby.
Trojańskie mury i dardańskie grody Twymi strunami Apollo bezbrody Wiązał i lepił z budowniczej rady Gruzu gromady.
Tyś w Orfeowych rozigrana palcach, Gniew we lwach, wściekłość w tygrach, jad
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 72
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, A sam, do piersi nagich w pół otwarty, Siedzi u pieca pomiędzy bękarty. Te w garczkach dłubią i oliwę świżą W ciągłej od nosa galarecie liżą Albo łyżkami brzuch polawszy nagi Po głowach sobie smarują szparagi. Żona się kręci około nalepy Co raz mieszając garnek suchej rzepy, A z takowegoż jak mąż garnituru Przysparza sobie otrębów do żuru. Tenże sam pozór i kształt u czeladzi Fetorem sprośnym powiewa i kadzi. A on sam liściem w kształt tutuniu suchem I półpalcowym miesza go cybuchem. Ani się ruszy z miejsca drop pohany, Chociaż od gościa będzie zawołany, Tylko na wszytkie wysługi obroty Poczwary jakiś zażywa Doroty. Ta, popluwając
, A sam, do piersi nagich w pół otwarty, Siedzi u pieca pomiędzy bękarty. Te w garczkach dłubią i oliwę świżą W ciągłej od nosa galarecie liżą Albo łyżkami brzuch polawszy nagi Po głowach sobie smarują szparagi. Żona się kręci około nalepy Co raz mieszając garnek suchej rzepy, A z takowegoż jak mąż garnituru Przysparza sobie otrębów do żuru. Tenże sam pozór i kształt u czeladzi Fetorem sprośnym powiewa i kadzi. A on sam liściem w kształt tutuniu suchem I półpalcowym miesza go cybuchem. Ani się ruszy z miejsca drop pohany, Chociaż od gościa będzie zawołany, Tylko na wszytkie wysługi obroty Poczwary jakiś zażywa Doroty. Ta, popluwając
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 204
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
ani będę się uczył, z kałamarzem Nie pójdę, ale Ojcze, chcę być Gospodarzem. Demokryt; Bądźże błaznem, ani cię zwać Galezjuszem, Tylko Cimonem będziem podłym animuszem. Sprawuj niecnoto rolę, z potem swego czoła; Ty do Ksiąg, ty zaś pilnuj Rycerskiego koła. Są Metrowie najęci, niech BÓG cnot przysparza, Ty idź głupcze do roli, i służ u włodarza. SCENA III
Galezjusz. CHwała BOGU, żem doszedł przez fortelne sztuki, Zem się od biegłej pracy uwolnił nauki, Naprawić Rękę Boską rozum formowany, Odmieniać kunszt Postaci, tryb naturze dany. Nie było tego w Raju, gdzie żył Adam Ewa,
áni będę się uczył, z kałamarzem Nie poydę, ále Oycze, chcę bydź Gospodarzem. Demokryt; Bądźże błaznem, áni cię zwać Galezyuszem, Tylko Cimonem będźiem podłym ánimuszem. Sprawuy niecnoto rolę, z potem swego czoła; Ty do Xiąg, ty zaś pilnuy Rycerskiego koła. Są Metrowie naięci, niech BOG cnot przysparza, Ty idź głupcze do roli, y służ u włodarza. SCENA III
Galezyusz. CHwała BOGU, żem doszedł przez fortelne sztuki, Zem się od biegłey pracy uwolnił nauki, Naprawić Rękę Boską rozum formowany, Odmieniać kunszt Postaci, tryb naturze dany. Nie było tego w Raiu, gdźie żył Adam Ewa,
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFMiłość
Strona: A2
Tytuł:
Miłość mistrzyni doskonała
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
i bydło — twoje to są sprawy; Przetoż Cię wdzięcznym sercem za twe hojne dary Sławimy, inszej przed Cię nie mając ofiary. Niebo twój czyn, na którym mierzą wszytkie czasy Od Ciebie nakręcone ogniste kompasy; I ziemia rąk twych dzieło, i wody zamknione, Rozlicznymi tworami wszędy napełnione. Któż rzekom i krynicom przysparza ciekącej Wody? któż spuszcza rosy w letny znój gorący? Któż chłodzi deszczem ziemię, a zemdlone zioła Obczerstwia, zali nie Ty sam, o Panie, zgoła? Tobie kwoli barwiste sieje wiosna kwiecie I sowity urodzaj ziemia daje lecie, Tobie jesień owoce przynosi doźrałe, A zima ziemię kryje w swoje płaszcze białe. Niezliczone
i bydło — twoje to są sprawy; Przetoż Cię wdzięcznym sercem za twe hojne dary Sławimy, inszej przed Cię nie mając ofiary. Niebo twój czyn, na którym mierzą wszytkie czasy Od Ciebie nakręcone ogniste kompasy; I ziemia rąk twych dzieło, i wody zamknione, Rozlicznymi tworami wszędy napełnione. Któż rzekom i krynicom przysparza ciekącej Wody? któż spuszcza rosy w letny znój gorący? Któż chłodzi deszczem ziemię, a zemdlone zioła Obczerstwia, zali nie Ty sam, o Panie, zgoła? Tobie kwoli barwiste sieje wiosna kwiecie I sowity urodzaj ziemia daje lecie, Tobie jesień owoce przynosi doźrałe, A zima ziemię kryje w swoje płaszcze białe. Niezliczone
Skrót tekstu: PotPieśRKuk_I
Strona: 466
Tytuł:
Pieśni różne
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1669 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
toż mię przykro parzysz!
Oto z serca twego, chociaż zakrytego, Piersiami przez szyję ostry promień bije.
Twe bystre źrzenice, jak dwie łyskawice Iskry na mię miecą, które miłość niecą.
Nuż usta wstydliwe, jak dwa węgle żywe, Tęskliwą nadzieją chęci we mnie grzeją.
Nie tak Procyjona, gwiazda rozpalona, Gorąca przysparza, gdy kłosy dowarza.
Kupidowi, wierzę, lubo też Wenerze, Abo więc Helenie pokradłaś płomienie.
Przedtem z obyczajem nazwałem cię rajem, Teraz śmielej rzekę: jak w piekle się piekę.
Bo gdy na mię okiem, rzucisz, pałam skokiem, A kiedy pochwalisz, w popiół szczyry palisz.
Toć
toż mię przykro parzysz!
Oto z serca twego, chociaż zakrytego, Piersiami przez szyję ostry promień bije.
Twe bystre źrzenice, jak dwie łyskawice Iskry na mię miecą, które miłość niecą.
Nuż usta wstydliwe, jak dwa węgle żywe, Teskliwą nadzieją chęci we mnie grzeją.
Nie tak Procyjona, gwiazda rozpalona, Gorąca przysparza, gdy kłosy dowarza.
Kupidowi, wierzę, lubo też Wenerze, Abo więc Helenie pokradłaś płomienie.
Przedtem z obyczajem nazwałem cię rajem, Teraz śmielej rzekę: jak w piekle się piekę.
Bo gdy na mię okiem, rzucisz, pałam skokiem, A kiedy pochwalisz, w popiół szczyry palisz.
Toć
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 85
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
i na potem zachowali. Nędze także wszelakie podejmowali, jako Julius Cezar, maximus triumphator rerum gestarum, przez pięć lat pro domandis hostibus nie wracał się do domu. Nie wspomnę i inszych, którzy obrony Rzpltej z wielkim potem starania swego także nabywali, ale i eam felicitatem reipublicae nabytej nie abutebantur i wszelakich dostatków, złota przysparzać sobie nie chcieli ani nabytego ani dawanego, jako de M.’ Curio Valerius świadczy, który był maximum Romanae frugalitatis spectaculum et fortitudinis exemplum, któremu gdy w podłej szacie siedzącemu u komina i na prostych półmiskach wieczerzającemu legati a Samnitibus kosztowną wielkość złota w dary oddawali, benignis verbis onych przywitawszy, uśmiechnął się i rzekł:
i na potem zachowali. Nędze także wszelakie podejmowali, jako Iulius Caesar, maximus triumphator rerum gestarum, przez pięć lat pro domandis hostibus nie wracał się do domu. Nie wspomnę i inszych, którzy obrony Rzpltej z wielkim potem starania swego także nabywali, ale i eam felicitatem reipublicae nabytej nie abutebantur i wszelakich dostatków, złota przysparzać sobie nie chcieli ani nabytego ani dawanego, jako de M.’ Curio Valerius świadczy, który był maximum Romanae frugalitatis spectaculum et fortitudinis exemplum, któremu gdy w podłej szacie siedzącemu u komina i na prostych półmiskach wieczerzającemu legati a Samnitibus kosztowną wielkość złota w dary oddawali, benignis verbis onych przywitawszy, uśmiechnął się i rzekł:
Skrót tekstu: DecPerorCz_III
Strona: 64
Tytuł:
Votum albo ostatnia decyzya rokoszowych peroracyj pod Sędomirzem szlachcica polskiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
zrazu dawał wymówki królowi, Wiedząc, iż Rzym opuścić trudno Jokondowi.
IX.
Jako żywo na jednę piądź z miasta wielkiego Nie mógł nikt nigdy wywieść brata Faustowego; Z tych dóbr kontent, Fortuna co mu użyczyła, Żył spokojnie, żadna go troska nie dręczyła. Sprzętu, który po ojcu został dość obfity, Ani przysparzał ani tracił, nieużyty. Tyczyn tak on rozumiał od Rzymu daleki, Jak te, co dzielą Indów z Ameryką, rzeki. PIEŚŃ XXVIII.
X.
Ale nawiętsza trudność w tem mu się być zdała: Wątpi, by przypaść na to żona jego miała; Tak niewymowną wzajem miłością gorzeli, Aż jedno we dwu cielech
zrazu dawał wymówki królowi, Wiedząc, iż Rzym opuścić trudno Jokondowi.
IX.
Jako żywo na jednę piądź z miasta wielkiego Nie mógł nikt nigdy wywieść brata Faustowego; Z tych dóbr kontent, Fortuna co mu użyczyła, Żył spokojnie, żadna go troska nie dręczyła. Sprzętu, który po ojcu został dość obfity, Ani przysparzał ani tracił, nieużyty. Tyczyn tak on rozumiał od Rzymu daleki, Jak te, co dzielą Indów z Ameryką, rzeki. PIEŚŃ XXVIII.
X.
Ale nawiętsza trudność w tem mu się być zdała: Wątpi, by przypaść na to żona jego miała; Tak niewymowną wzajem miłością gorzeli, Aż jedno we dwu cielech
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 358
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wojna i trudna, i długa nastąpi, Wtenczas król dla poddanych swych skarbów nie skąpi. Przeto błądzą, bo zguby ojczyźnie swej życzą, Którzy dla obierania króle wydziedziczą: Apetytem wolności zbytniej oślepieni, Lezą w ubóstwo, lezą w niewolą szaleni. Gorszy tam od owego już król arendarza, Który skąd tylko może, pieniędzy przysparza; Wspomniawszy rumacyją król, śmierć, żeby synów Jego nie rozdawano na stochmal do młynów, Jako ktoś Zygmuntowi, kiedy dzieci kupie Na sejmiku o pobór prosił, powie głupie. Starodawna przypowieść, pamiętać by na nią: Nie folguje poddanym krótkie panowanie. 265. NA TOŻ DRUGI RAZ
Gorszy wilcy się z nami w jednym
wojna i trudna, i długa nastąpi, Wtenczas król dla poddanych swych skarbów nie skąpi. Przeto błądzą, bo zguby ojczyźnie swej życzą, Którzy dla obierania króle wydziedziczą: Apetytem wolności zbytniej oślepieni, Lezą w ubóstwo, lezą w niewolą szaleni. Gorszy tam od owego już król arendarza, Który skąd tylko może, pieniędzy przysparza; Wspomniawszy rumacyją król, śmierć, żeby synów Jego nie rozdawano na stochmal do młynów, Jako ktoś Zygmuntowi, kiedy dzieci kupie Na sejmiku o pobór prosił, powie głupie. Starodawna przypowieść, pamiętać by na nię: Nie folguje poddanym krótkie panowanie. 265. NA TOŻ DRUGI RAZ
Gorszy wilcy się z nami w jednym
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 153
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987