żeby niewinni weksowani byli, a trzeba się spodziewać, że winni byliby zawsze w wielkim niebezpieczeństwie odkrycia ich przedaży tudzież i kary za nią prawem naznaczonej.
Druga jeszcze obserwacja potrzebna, że nigdy dosyć nie można opatrzeć, dopieroż nigdy nadto skutecznych sposobów do ekspedyjowania jak najprędszego sprawiedliwości o grzech venalitatis. Trzeba
tedy ułatwić i przyspieszyć prawem wszystkie procedery prawne przeciw winnym tej plugawej podłości, trzeba multyplikować fora bez apelacji na podobne przypadki, nie zostawując ich ordynaryjnemu sądów i sprawiedliwości kursowi. A jako to są rzeczy uczynkowe, których prawda lub fałsz, mając pewne dowody, łatwo się odkrywa, trzeba więc znieść w takowych sprawach apelacyje wszelkie, które by nieskończenie
żeby niewinni weksowani byli, a trzeba się spodziewać, że winni byliby zawsze w wielkim niebezpieczeństwie odkrycia ich przedaży tudzież i kary za nię prawem naznaczonej.
Druga jeszcze obserwacyja potrzebna, że nigdy dosyć nie można opatrzeć, dopieroż nigdy nadto skutecznych sposobów do ekspedyjowania jak najprędszego sprawiedliwości o grzech venalitatis. Trzeba
tedy ułatwić i przyspieszyć prawem wszystkie procedery prawne przeciw winnym tej plugawej podłości, trzeba multyplikować fora bez appellacyi na podobne przypadki, nie zostawując ich ordynaryjnemu sądów i sprawiedliwości kursowi. A jako to są rzeczy uczynkowe, których prawda lub fałsz, mając pewne dowody, łatwo się odkrywa, trzeba więc znieść w takowych sprawach appellacyje wszelkie, które by nieskończenie
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 277
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
długo się bronili, póki dawszy rece Trwogi w-tym posłyszeli i Trąby Książece; Z-czego serca podniósłszy i wysokie duchy, Dobyli się nakoniec z-takiej zawieruchy, I przy zdrowiu zostali. Kiedy za owymi Książę goniąc, trupami przepada krwawymi Do samego Taboru; który z-tamte stronę Stał za Miastem, i niż mu przyspieszy obronę, Strwożony tym Krzywonos swoich uciekaniem, Tylkoż go nie przełomi. luż upadał na niem Uniesiony ochotnik; już brał za Armate, Gdy samże Wojewoda mając snadź prywate O Gumna zachowanie, i całoiść swych Włości, Żeby mu ich z-tej jednej Nieprzyjaciel złości Uchodząc nie popalił, do końca nie znosi, Ani go
długo sie bronili, poki dawszy rece Trwogi w-tym posłyszeli i Trąby Xiążece; Z-czego serca podnioższy i wysokie duchy, Dobyli sie nakoniec z-takiey zawieruchy, I przy zdrowiu zostali. Kiedy zá owymi Xiąże goniąc, trupami przepada krwáwymi Do sámego Táboru; ktory z-tamte strone Stał zá Miastem, i niż mu przyspieszy obrone, Strwożony tym Krzywonos swoich ućiekaniem, Tylkoż go nie przełomi. luż upadał na niem Uniesiony ochotnik; iuż brał za Armate, Gdy samże Woiewodá maiąc snadź prywate O Gumna záchowanie, i całoiść swych Włośći, Zeby mu ich z-tey iedney Nieprzyiaćiel złośći Uchodząc nie popalił, do końca nie znosi, Ani go
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 19
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Rady pobłohosławił, a wprzód obierzemy Wielkiej tej Prowincji, czyja była kolej Wodzem Obuchowicza. W-czym nad drogi olej Leszczyński kredensował Mową swą płynącą Laske przeszłą oddając. A Prymas gorącą Podał propozycją? żeby niż co zaczną Przystąpili do Pana. Ale widząc znaczną Małość Koła Wielkiego, kiedy pod te wrzawy, Ledwie mógł kto przyspieszyć, i prócz same ławy Niemal całych Województw zostawały próżne, Przyszło w tym respektować na drugie podróżne. A tym czasem jeźliże nie tak prędko Pana, Przynajmniej wżdy jednego obrać im Hetmana Któryby już tonącą Ojczystą te Nawe, Przez różnych dyrekcją i wielką niesprawe, Mógł sam rządzić do czasu, i w-tak
Rady pobłohosłáwił, á wprzod obierzemy Wielkiey tey Prowincyey, czyiá byłá koley Wodzem Obuchowiczá. W-czym nád drogi oley Leszczynski kredensował Mową swą płynącą Laske przeszłą oddaiąc. A Prymas gorącą Podał propozycyą? żeby niż co záczną Przystąpili do Páná. Ale widząc znaczną Małość Koła Wielkiego, kiedy pod te wrzáwy, Ledwie mogł kto przyspieszyć, i procz same ławy Niemal całych Woiewodztw zostawały prożne, Przyszło w tym respektowáć na drugie podrożne. A tym czásem ieźliże nie tak pretko Pana, Przynaymniey wżdy iednego obrać im Hetmana Ktoryby iuż tonącą Oyczystą te Nawe, Przez rożnych dyrekcyą i wielką niesprawe, Mogł sam rządzić do czásu, i w-ták
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 38
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, Trwać kilku dni nie mogąc, w-tej ciężkości więcej Przyszło zaczym pomykać ku nim się co precej Noclegami sporszymi. Nie czekając dali luż na owych, co tedy z-domów się ruszali Ah! nie w swój czas, dopiero! oprócz którzy bliscy Tego byJi pożaru: jako Ruscy wszyscy, Wołyńcy, i Belzanie, przyspieszyli za nim, Drudzy albo Sejmiki albo wybieraniem Drugim swym zatrudnieni, prócz nieznośnym ziemie Zawaliwszy ciązarem, wylali to brzemie Próżno na wiatr. Wiec żeby przecie ich co więcej Przybyć mogło, na Kamień umyślnie Książecy, Ale kwoli i drugim, wyboczy ku Lwowu, Obozowym wygodom. Aż go i tu znowu Ciężkie wstrącą remory.
, Trwáć kilku dni nie mogąc, w-tey ćieżkości wiecey Przyszło zaczym pomykać ku nim sie co precey Noclegami sporszymi. Nie czekaiąc dali luż na owych, co tedy z-domow sie ruszali Ah! nie w swoy czas, dopiero! oprocz ktorzy bliscy Tego byIi pożaru: iako Ruscy wszyscy, Wołyńcy, i Belzanie, przyspieśzyli za nim, Drudzy albo Seymiki albo wybieraniem Drugim swym zátrudnieni, procz nieznośnym źiemie Zawaliwszy ćiązárem, wylali to brzemie Prożno na wiatr. Wiec żeby przećie ich co wiecy Przybyć mogło, na Kamień umyślnie Xiążecy, Ale kwoli i drugim, wyboczy ku Lwowu, Obozowym wygodom. Aż go i tu znowu Cieszkie wstrącą remory.
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 79
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, szlachcica z powiatu kowieńskiego, który podczas początku tejże rewolucji, gdy Moskwa niedaleko Stokliszek z kasą maszerowała i podjazd stanisławowski około niej krążył, zebrał strzelców stokliskich i nad mostem w lesie zasadził się pod Podrzeszyszkami, wsią stokliską, na który most gdy Moskwa przyszła, on z strzelcami majora moskiewskiego komendę mającego zabił. Podjazd przyspieszył, ale się Moskale obronili, a dowiedziawszy się, że strzelcy stokliscy majora ubili, szli do Stokliszek. Dołnar, zabrawszy pieniężną importancją tego starostwa, sam najprzód Stokliszki zrabował i zaciągnął się za towarzysz po petyhorsku, w porucznikostwo ip. Krzywkowskiego, porucznika znaku Pocieja, strażnika lit., regimentarza stanisławowskiego. Resztę zaś,
, szlachcica z powiatu kowieńskiego, który podczas początku tejże rewolucji, gdy Moskwa niedaleko Stokliszek z kasą maszerowała i podjazd stanisławowski około niej krążył, zebrał strzelców stokliskich i nad mostem w lesie zasadził się pod Podrzeszyszkami, wsią stokliską, na który most gdy Moskwa przyszła, on z strzelcami majora moskiewskiego komendę mającego zabił. Podjazd przyspieszył, ale się Moskale obronili, a dowiedziawszy się, że strzelcy stokliscy majora ubili, szli do Stokliszek. Dołnar, zabrawszy pieniężną importancją tego starostwa, sam najprzód Stokliszki zrabował i zaciągnął się za towarzysz po petyhorsku, w porucznikostwo jp. Krzywkowskiego, porucznika znaku Pocieja, strażnika lit., regimentarza stanisławowskiego. Resztę zaś,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 109
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
z Sosnowskim przyjechałem. Gdy doniosłem ojcu memu o intencjach Sosnowskiego, był kontent ociec mój. Podobał mu się Sosnowski i siostra moja wolałaby była iść za niego, ale matka moja wszystko to przerobiła, tak dalece, że Sosnowski bez żadnej nadziei wyjechał z Rasny, a matka moja przy następujących już ostatkach zapust przyspieszyła wesele Lechnickiego.
Było to wesele cale nie weselem. Ociec mój przeciwko sercu swemu czynił. Siostra nie z chęcią szła za mąż. My wszyscy barzośmy przy szlubie płakali, po którym weselu zaraz, w post wstąpiwszy, pojechałem w Kowieńskie, a stamtąd miałem jechać do Lunevillu. Po moim odjeździe z Rasny
z Sosnowskim przyjechałem. Gdy doniosłem ojcu memu o intencjach Sosnowskiego, był kontent ociec mój. Podobał mu się Sosnowski i siostra moja wolałaby była iść za niego, ale matka moja wszystko to przerobiła, tak dalece, że Sosnowski bez żadnej nadziei wyjechał z Rasny, a matka moja przy następujących już ostatkach zapust przyspieszyła wesele Lechnickiego.
Było to wesele cale nie weselem. Ociec mój przeciwko sercu swemu czynił. Siostra nie z chęcią szła za mąż. My wszyscy barzośmy przy szlubie płakali, po którym weselu zaraz, w post wstąpiwszy, pojechałem w Kowieńskie, a stamtąd miałem jechać do Lunevillu. Po moim odjeździe z Rasny
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 124
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
przyjechawszy, znaleźliśmy chorążego liwskiego barzo zamyślonego i szukającego pretekstu do odwleczenia, a na resztę i do zerwania tego aktu. Użyłem wielkiej dysymulacji, barzo się niby o to frasując, bo widziałem, że gdy ja także wzajemnie będę rezolwowanym zrywać się z tegoż aktu, tedy on odmieni swoją intencją i szlub przyspieszy. Udało mi się to. Im ja barzej prosiłem, tym on był trudniejszy. Na resztę, pożegnawszy go w nocy, tak rano wstaliśmy, bo prawie nie śpiąc, odjechaliśmy barzo się cicho wybierając, że niżeli on się ocknął, już my ze dwie mile ujechaliśmy. Miał za nami posyłać
przyjechawszy, znaleźliśmy chorążego liwskiego barzo zamyślonego i szukającego pretekstu do odwleczenia, a na resztę i do zerwania tego aktu. Użyłem wielkiej dysymulacji, barzo się niby o to frasując, bo widziałem, że gdy ja także wzajemnie będę rezolwowanym zrywać się z tegoż aktu, tedy on odmieni swoją intencją i szlub przyspieszy. Udało mi się to. Im ja barzej prosiłem, tym on był trudniejszy. Na resztę, pożegnawszy go w nocy, tak rano wstaliśmy, bo prawie nie śpiąc, odjechaliśmy barzo się cicho wybierając, że niżeli on się ocknął, już my ze dwie mile ujechaliśmy. Miał za nami posyłać
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 362
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
., był marszałkiem trybunalskim, tedy książę miecznik lit., syn hetmana, marszałek prze-
szłego trybunału, rzekł do ojca: „Czemu wasza książęca mość tchórzysz?”, o co książę hetman tak się na syna rozgniewał, że się aż do szabli na niego porwał, i tym prędzej swoją rezolucją pozwolenia na Fleminga przyspieszył.
Przecież przyjaciele księcia hetmana strzymali go, aby przynajmniej Fleming, przykładem wyżej wspomnionym księcia Wiśniowieckiego, kanclerza wielkiego i regimentarza lit. generalnego, dla Ogińskiego, naówczas oboźnego lit., uczynionym, dał asekuracją Pacowi, pisarzowi lit., iż posądziwszy kilka tygodni trybunał, zda laskę trybunalską temuż Pacowi. Ale tę asekuracją
., był marszałkiem trybunalskim, tedy książę miecznik lit., syn hetmana, marszałek prze-
szłego trybunału, rzekł do ojca: „Czemu wasza książęca mość tchórzysz?”, o co książę hetman tak się na syna rozgniewał, że się aż do szabli na niego porwał, i tym prędzej swoją rezolucją pozwolenia na Fleminga przyspieszył.
Przecież przyjaciele księcia hetmana strzymali go, aby przynajmniej Fleming, przykładem wyżej wspomnionym księcia Wiśniowieckiego, kanclerza wielkiego i regimentarza lit. generalnego, dla Ogińskiego, naówczas oboźnego lit., uczynionym, dał asekuracją Pacowi, pisarzowi lit., iż posądziwszy kilka tygodni trybunał, zda laskę trybunalską temuż Pacowi. Ale tę asekuracją
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 653
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, pobiegł dniem i nocą do Czerwonego Dworu do Zabiełły, marszałka kowieńskiego, jako porucznika swego petyhorskiego, ubiegając jego pomoc i przyjaźń in ordine restabilicji tych obydwóch odsądzonych, ale znalazł Zabiełłę
dość oziębłego, jakoż był beneficiatus od Fleminga podskarbiego i, jako się wyżej wyraziło, przez wydanie sekretu o negocjacji francuskiej samże Zabiełło przyspieszył te niesprawiedliwe abjudykacje. Z żalem tedy Pociej, strażnik lit., nic nie wskórawszy wyjechał od Zabiełły. O tej bytności strażnika lit. w Czerwonym Dworze nieprędko dowiedzieliśmy się.
Byłem naówczas w Białymstoku, jeszcze się bawiąc po świętym Janie, i na Zabiełłę, marszałka kowieńskiego, oczekując, a wtem przychodzi list
, pobiegł dniem i nocą do Czerwonego Dworu do Zabiełły, marszałka kowieńskiego, jako porucznika swego petyhorskiego, ubiegając jego pomoc i przyjaźń in ordine restabilicji tych obodwoch odsądzonych, ale znalazł Zabiełłę
dość oziębłego, jakoż był beneficiatus od Fleminga podskarbiego i, jako się wyżej wyraziło, przez wydanie sekretu o negocjacji francuskiej samże Zabiełło przyspieszył te niesprawiedliwe abjudykacje. Z żalem tedy Pociej, strażnik lit., nic nie wskórawszy wyjechał od Zabiełły. O tej bytności strażnika lit. w Czerwonym Dworze nieprędko dowiedzieliśmy się.
Byłem naówczas w Białymstoku, jeszcze się bawiąc po świętym Janie, i na Zabiełłę, marszałka kowieńskiego, oczekując, a wtem przychodzi list
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 683
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
gdybym ja na to nie zezwolił. Co oczywisty fałsz był, bo za ten sejmik Zabiełło, marszałek kowieński, wziął od Fleminga dwa tysiące czerw, zł, a oprócz tego wziął Rzeczycy gratis trzymanie; i nasze względem suplementu francuskich pieniędzy, jako się wyżej wyraziło, sekreta Flemingowi odkrywszy, odsądzenie od pisarstwa ziemskiego wileńskiego przyspieszył. Niemniej i to przydawało marszałkowi nadwornemu koronnemu suspicji do mnie, że po owym sejmiku kowieńskim, na którym stanął deputatem Fleming, pisałem do marszałka nadwornego koronnego do Drezna, ekskuzując Zabiełłę, marszałka kowieńskiego, że gdy Pac, pisarz lit., sam się napierał tego, aby mu w funkcji deputackiej był kolegą Fleming
gdybym ja na to nie zezwolił. Co oczywisty fałsz był, bo za ten sejmik Zabiełło, marszałek kowieński, wziął od Fleminga dwa tysiące czerw, zł, a oprócz tego wziął Rzeczycy gratis trzymanie; i nasze względem suplementu francuskich pieniędzy, jako się wyżej wyraziło, sekreta Flemingowi odkrywszy, odsądzenie od pisarstwa ziemskiego wileńskiego przyspieszył. Niemniej i to przydawało marszałkowi nadwornemu koronnemu suspicji do mnie, że po owym sejmiku kowieńskim, na którym stanął deputatem Fleming, pisałem do marszałka nadwornego koronnego do Drezna, ekskuzując Zabiełłę, marszałka kowieńskiego, że gdy Pac, pisarz lit., sam się napierał tego, aby mu w funkcji deputackiej był kolegą Fleming
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 733
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986