, i dla tego w nim i co do zdrowia i co do pożytku korzystać można. Ułożenie ciała ludzkiego koniecznej pracy wyciąga.
Trzeba wielokrotnego poruszenia, aby jedzenie dobrze strawione było, i krew należytą miała cyrkulacją.
Gdyby praca nie była konieczną do zachowania zdrowia i utrzymania sił czerstwych potrzebą, nie byłoby przyrodzenie ciał naszych przysposobiło do znoszenia onej; aby zaś dał uczuć tym mocniej Dawca natury ludziom, jaka jest pracy potrzeba, nie inaczej tylko za jej poprzedzeniem użycza darów swoich. Nie tylko obfitować w dostatki, ale się odziać bez pracy niepodobna. Materiały wszystkiego mamy sobie hojnie zgotowane, użycie onych naszej skrzętności zostawiono. Trzeba w pocie czoła orać
, y dla tego w nim y co do zdrowia y co do pożytku korzystać można. Ułożenie ciała ludzkiego konieczney pracy wyciąga.
Trzeba wielokrotnego poruszenia, aby iedzenie dobrze strawione było, y krew należytą miała cyrkulacyą.
Gdyby praca nie była konieczną do zachowania zdrowia y utrzymania sił czerstwych potrzebą, nie byłoby przyrodzenie ciał naszych przysposobiło do znoszenia oney; aby zaś dał uczuć tym mocniey Dawca natury ludziom, iaka iest pracy potrzeba, nie inaczey tylko za iey poprzedzeniem użycza darow swoich. Nie tylko obfitować w dostatki, ale się odziać bez pracy niepodobna. Materyały wszystkiego mamy sobie hoynie zgotowane, użycie onych naszey skrzętności zostawiono. Trzeba w pocie czoła orać
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 124
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
tego czasu wyszedłszy z domu Ojcowskiego Teodor, więcej się już znaleźć niemógł, co tak tknęło Konstancją, iż odrzuciwszy proponowanego od Ojca Kawalera, umyśliła życie w Klasztorze kończyć. Czas długi w domu Ojcowskim przepędziwszy, wybrała się na koniec do Miasta, w którym był. Klasztor Zakonnic, chcąc się zaś do aktu obłoczyn przysposobić, prosiła Starszej o jakiego pobożnego Kapłana, któremuby skrytości serca swojego powierzyć mogła. Był na ów czas w tymże mieście pobożnością życia znakomity Zakonnik, ten zawołany gdy przyszedł, spowiedając się przed nim, rzekła na koniec: trwożę sobą do tąd, i mam skrupuł wielki przeto, iż podobno byłam przyczyną śmierci
tego czasu wyszedłszy z domu Oycowskiego Teodor, więcey się iuż znaleść niemogł, co tak tknęło Konstancyą, iż odrzuciwszy proponowanego od Oyca Kawalera, umyśliła życie w Klasztorze kończyć. Czas długi w domu Oycowskim przepędziwszy, wybrała się na koniec do Miasta, w ktorym był. Klasztor Zakonnic, chcąc się zaś do aktu obłoczyn przysposobić, prosiła Starszey o iakiego pobożnego Kapłana, ktoremuby skrytości serca swoiego powierzyć mogła. Był na ów czas w tymże mieście pobożnością życia znakomity Zakonnik, ten zawołany gdy przyszedł, spowiedaiąc się przed nim, rzekła na koniec: trwożę sobą do tąd, y mam skrupuł wielki przeto, iż podobno byłam przyczyną śmierci
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 158
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
/ Co białego pozbył tynku. Co tak długiej pracy twej/ masz korzyść słabą/ Jakoś była będziesz Babą. Nie to/ nie to/ Matrony/ glans twarzy daje/ Ze się błyszczy jako jaje. Nie to/ kiedy stajaniem Sabejskiej woni/ Puszcza; lubo piżmem trwoni. Ale która się w cnotę tak przysposobi/ W nie się stroi/ nią się zdobi. Poczciwość ją rumieni/ skromność maluje/ A wstyd cnocie Ochmistrzuje. W Kościele jest nabożną/ w domu dozroną Nie chełpliwą nieuporną Gospodynią Czeladzi/ a dziatkom Matką/ Tę mam grzeczną/ tę mam gładką. Lirycorum Polskich Pieśń XVIII. FLISS Do I. M. P
/ Co białego pozbył tynku. Co ták długiey pracy twey/ masz korzyść słábą/ Iákoś byłá będźiesz Bábą. Nie to/ nie to/ Mátrony/ glans twarzy dáie/ Ze się błyszczy iáko iáie. Nie to/ kiedy stáiánięm Sábeyskiey woni/ Puszcza; lubo piżmem trwoni. Ale ktora się w cnotę tak przysposobi/ W nie się stroi/ nią się zdobi. Poczćiwość ią rumieni/ skromność máluie/ A wstyd cnoćie Ochmistrzuie. W Kośćiele iest nabożną/ w domu dozroną Nie chełpliwą nieuporną Gospodynią Czeládzi/ á dźiatkom Mátką/ Tę mam grzeczną/ tę mam głádką. Lyricorum Polskich PIESN XVIII. FLISS Do I. M. P
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 170
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
przekonali płoszy; Omieszkane na pamięć przywodząc rozkoszy. Przystojność miej na oczu; bo w wysokiej Cenie/ Dobrą sławę należy poćciwej kłaść Zenie. Z Sąmsiadką nietowarzysz nigdy świegotliwą; Przewrotny łeb popsuje często myśl poczciwą. Piękny przykład Rzymianki w Męża niebytności/ I oknem wyirzeć niechce na jadących gości. Niechaj którą klejnotów wielkość przysposobi: Piękna sława/ najpiękniej Matronę ozdobi. Jako szpetną pamiątkę i dotych czas mają/ Zony; które Kroniki Polskie wspominają. Kiedy w Rusi Mężowie zostają na wojnie/ Ony w domu rządzą się/ zle i nieprzystojnie. Fraszka Rzym z Lukrecją i wstyd śmiercią płatny/ Twój nierównie uczynek musi być udatny. Cnotliwa Zęboczyńska
przekonáli płoszy; Omieszkáne na pámięć przywodząc roskoszy. Przystoyność miey ná oczu; bo w wysokiey Cenie/ Dobrą sławę należy poććiwey kłáść Zenie. Z Sąmśiádką nietowárzysz nigdy świegotliwą; Przewrotny łeb popsuie często myśl poczćiwą. Piękny przykład Rzymiánki w Mężá niebytnośći/ Y oknem wyirzeć niechce ná iádących gośći. Niechay ktorą kleynotow wielkość przysposobi: Piękna sława/ naypiękniey Mátronę ozdobi. Iáko szpetną pámiątkę y dotych czas máią/ Zony; ktore Kroniki Polskie wspomináią. Kiedy w Ruśi Mężowie zostáią ná woynie/ Ony w domu rządzą się/ zle y nieprzystoynie. Frászká Rzym z Lukrećyą y wstyd śmierćią płatny/ Twoy nierownie vczynek muśi bydź vdátny. Cnotliwa Zęboczyńska
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 182
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
, nie po ziemi chodzi Błazen — rzecze — niźli ja i cieszę się z tego, Bom rozumiał, że nad mię już nie masz większego.” „On to czynił dla dziwu naszego” — odpowie. A błazen: „Toście wszyscy z nim wespół błaznowie.
Większać rzecz, niż do liny nogi przysposobić, Tysiąc błaznów jednemu błaznowi urobić; A w jednego głupiego, niechaj się założą Ze mną, że tysiąc mędrców rozumu nie włożą.” 271. TACE SWARLIWEJ ŻENIE
Ustawne wiodąc z żoną szlachcic jeden swary, Kupił jej na jarmarku szklanych tac trzy pary. Tyleż kupił na drugim, jechawszy do miasta, Tyleż na trzecim
, nie po ziemi chodzi Błazen — rzecze — niźli ja i cieszę się z tego, Bom rozumiał, że nad mię już nie masz większego.” „On to czynił dla dziwu naszego” — odpowie. A błazen: „Toście wszyscy z nim wespół błaznowie.
Większać rzecz, niż do liny nogi przysposobić, Tysiąc błaznów jednemu błaznowi urobić; A w jednego głupiego, niechaj się założą Ze mną, że tysiąc mędrców rozumu nie włożą.” 271. TACE SWARLIWEJ ŻENIE
Ustawne wiodąc z żoną szlachcic jeden swary, Kupił jej na jarmarku szklanych tac trzy pary. Tyleż kupił na drugim, jechawszy do miasta, Tyleż na trzecim
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 120
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
/ który sam tylko jeden na ten Synod podpisać się niepozwolił/ jawny Florenckiego Synodu nieprzyjaciel/ pisawszy wiele przeciwo niemu: o tym jednak/ co ten Kleryk do nas kłamliwie podał/ w żadnym swym skrypcie/ i jedną literą niezmankuje. Nie mógł się odkryty ten nieprzyjaciel Synodu na taką niewstydliwość zebrać/ na jaką się przysposobił nasz bez imienny Soboropisca/ maszkarą kleryctwa pokryty. Po piąte od Greków dochodzę: iż wiele dostojeństwem poważnych i nauką znamienitych Greków Synod tego Florenckiego bronią/ i za doszły w pokoju i wzgodzie zamnkiony/ oznajmują. Jaki jest Georgius Scholarius Patriarcha Konstant. Bezsarion Metropolita Niceński: Josef Episkop Metoński: Grzegorz Hieronomach wiel: Protosyngiel
/ ktory sam tylko ieden ná ten Synod podpisáć sie niepozwolił/ iáwny Florentskiego Synodu nieprzyiaćiel/ pisawszy wiele przećiwo niemu: o tym iednák/ co ten Klerik do nas kłamliwie podał/ w żadnym swym scripćie/ y iedną literą niezmánkuie. Nie mogł sie odkryty ten nieprzyiaćiel Synodu ná táką niewstydliwość zebráć/ ná iáką sie przysposobił nász bez imienny Soboropiscá/ maszkarą kleryctwá pokryty. Po piąte od Graekow dochodzę: iż wiele dostoieństwem poważnych y náuką známięnitych Graekow Synod tego Florentskiego bronią/ y zá doszły w pokoiu y wzgodźie zámnkiony/ oznáymuią. Iáki iest Georgius Scholárius Pátryárchá Konstánt. Bessárion Metropolitá Niceński: Ioseph Episkop Methoński: Grzegorz Hieronomách wiel: Protosyngiel
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 84
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
zerwały Elekcją, powtórnie zgromadzone za dyspozycją samego Pana Boga obrali. PIASTA: niżeli do Rządu jego przystąpię wspomnę tu dziwne wyroki Boskie nad tą Elekcją, o czym twierdzą wszyscy Historycy. Piast będąc tylko Rolnikiem, i Bartnikiem w zabawie Roli i Pszczół za życia Popiela drugiego spłodził Syna, na którego urodzenie zabił wieprza i Miodu przysposobił z własnej pracy na utraktowanie Sąsiadów, w ten sam czas dwie Osoby nieznajome przyszły do Popiela na Zamek prosząc o audiencją, że zaś nie przypuszczone, odwróciwszy się od Zamku poszły w Dom Piasta, który je mile przyjął, i zaprosił na traktament urodzenia Syna swego, na który Traktament i Popiel Książę Polski z Dworem swoim
zerwały Elekcyą, powtórńie zgromadzone za dyspozycyą samego Pana Boga obrali. PIASTA: niżeli do Rządu jego przystąpię wspomnę tu dźiwne wyroki Boskie nad tą Elekcyą, o czym twierdzą wszyscy Historycy. Piast będąc tylko Rolnikiem, i Bartnikiem w zabawie Roli i Pszczół za żyćia Popiela drugiego spłodźił Syna, na którego urodzenie zabił wieprza i Miodu przysposobił z własney pracy na utraktowanie Sąśiadów, w ten sam czas dwie Osoby nieznajome przyszły do Popiela na Zamek prosząc o audyencyą, że zaś nie przypuszczone, odwróciwszy śię od Zamku poszły w Dom Piasta, który je mile przyjął, i zaprośił na traktament urodzenia Syna swego, na który Traktament i Popiel Xiąże Polski z Dworem swoim
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 8
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
osiędzie. Nie klockami to po stole przebierać, Z ostem pokrzywy z zagonów wybierać
Lubo w żarnach mleć lubo u kądziele Zgrzebne pazdziorki gryźć. O jako wiele Tych speciałów biedne wyplujecie. Dając znać, jako ten stan smakujecie. Oznajmuję wam, że tu dla was obu Nagotowano niesmacznego bobu, Zgniłej kapusty a przytym zawczasu Przysposobiono śmierdzącego kwasu I napieczono dla tak miłych gości Czarnego chleba z plew, otrąb i ości. Sąsiedztwo takie, gdy się wychylicie Za prog z chałupy, zaraz usłyszycie, Czegoście pono nigdy nie słyszały, Lubo i w domu wczas i pokoj mały. Dzieci gwałt nagich, brzuchy jako lutnie, Wszytkoby jadły a
osiędzie. Nie klockami to po stole przebierać, Z ostem pokrzywy z zagonow wybierać
Lubo w żarnach mleć lubo u kądziele Zgrzebne pazdziorki gryźć. O jako wiele Tych speciałow biedne wyplujecie. Dając znać, jako ten stan smakujecie. Oznajmuję wam, że tu dla was obu Nagotowano niesmacznego bobu, Zgniłej kapusty a przytym zawczasu Przysposobiono śmierdzącego kwasu I napieczono dla tak miłych gości Czarnego chleba z plew, otrąb i ości. Sąsiedztwo takie, gdy się wychylicie Za prog z chałupy, zaraz usłyszycie, Czegoście pono nigdy nie słyszały, Lubo i w domu wczas i pokoj mały. Dzieci gwałt nagich, brzuchy jako lutnie, Wszytkoby jadły a
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 457
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
niewatpię żeś W. K. M. staranie czynić kazał, gdyż nam na nich schodzi, i com miał od Gdańszczan pożyczanego Rudla, młodzieńca dobrego i umiejętnego, onegdaj zabito, Herneka zaś postrzelono; zaczem patrząc na tak bliskie niebezpieczeństwa, koło których oni muszą chodzić, trzeba się zawczasu w nich dobrze przysposobić. Oddaję zatem wierność poddaństwa z powolnością uniżonych służb moich pilno W. K. M. Panu memu miłościwemu. W Pucku 3. die Aprilis 1627. W. K. M. Pana mego miłościwego wierny poddany uniżony sługa Stanisław Koniecpolski, Wojewoda Sandom. H. P. K.
Armata którą nieprzyjaciel zostawił na Pucku
niewatpię żeś W. K. M. staranie czynić kazał, gdyż nam na nich schodzi, i com miał od Gdańsczan pożyczanego Rudla, młodzieńca dobrego i umiejętnego, onegdaj zabito, Herneka zaś postrzelono; zaczém patrząc na tak bliskie niebespieczeństwa, koło których oni muszą chodzić, trzeba się zawczasu w nich dobrze przysposobić. Oddaję zatém wierność poddaństwa z powolnością uniżonych służb moich pilno W. K. M. Panu memu miłościwemu. W Pucku 3. die Aprilis 1627. W. K. M. Pana mego miłościwego wierny poddany uniżony sługa Stanisław Koniecpolski, Wojewoda Sandom. H. P. K.
Armata którą nieprzyjaciel zostawił na Pucku
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 47
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
, mękę: GDym się o tej Sparty ozdobę/ która mi od Starszego mego powierzona była/ owszeki ujął/ i o jej nieminiowanej prawdzie i farbianej piękności myślić mi przyszło/ okazji jednej szedłem do wyżej miqnowanego Jerodiakona Liwerusa Piatnickeigo/ abym młodszy od starszego laty i Zakonem Ojca na jaki się mógł pożytek duchowny przysposobić: Wedle zwyczaju tedy zakołatałem we drzwiczki Celle staruszka pobożnego/ i modlitwę Zakonniczą: Panie Jezu Chryste/ Synu Boży/ zmiłuj się nad nami/ odprawiłem: Rzecze potym Labędziową odziany szedziwością Ociec: Amen. Jam wszedł/ i pozdrowiwszy go/ o czym miałem o tym z nim dysceptowało się. Po
, mękę: GDym się o tey Spárty ozdobę/ ktora mi od Stárszego mego powierzona byłá/ owszeki viął/ y o iey nieminiowáney prawdźie y fárbiáney pięknośći myślić mi przyszło/ okáziey iedney szedłem do wyżey miqnowáne^o^ Ierodiakoná Liwerusá Piátnickeigo/ ábym młodszy od stárszego láty y Zákonem Oycá ná iáki się mogł pożytek duchowny przysposobić: Wedle zwyczáiu tedy zákołátałem we drzwiczki Celle stáruszká pobożnego/ y modlitwę Zakonniczą: Pánie Iezu Chryste/ Synu Boży/ zmiłuy się nád námi/ odpráwiłem: Rzecze potym Lábędźiową odźiany szedźiwośćią Oćiec: Amen. Iam wszedł/ y pozdrowiwszy go/ o czym miałem o tym z nim disceptowáło się. Po
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 108.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638