Ręce pieszczone drogie manele okuły, Z których żywe ciskały ognie karbunkuły. W stanie taśmą subtelną przepasana, która Tam się kończy, gdzie niżej piękna garniturą (Jak niegdy w Kolchach) strzeże runa bogatego, Kradnąc je przed promieniem oka śmiertelnego. Nawet ziemia, na której ozdobne stawiła Stopy, zaraz się w kwiaty rożne przystroiła, Których kolor i zapach przechodził dziardyny Włoskie i wszytkie wonie sabejskiej krainy. Wtąż i nieba jakoby weselsze się zdały, A łagodne zefiry ze wszytkich stron wiały. Na stronie niedaleko stał jej woz złocony, Rożami, tulipany wszytek umajony. Miasto koni łabęcie z wyniosłymi karki Zaprzężone ciągną woz pierzchliwymi barki.
Jedwabne na
Ręce pieszczone drogie manele okuły, Z ktorych żywe ciskały ognie karbunkuły. W stanie taśmą subtelną przepasana, ktora Tam się kończy, gdzie niżej piękna garniturą (Jak niegdy w Kolchach) strzeże runa bogatego, Kradnąc je przed promieniem oka śmiertelnego. Nawet ziemia, na ktorej ozdobne stawiła Stopy, zaraz się w kwiaty rożne przystroiła, Ktorych kolor i zapach przechodził dziardyny Włoskie i wszytkie wonie sabejskiej krainy. Wtąż i nieba jakoby weselsze się zdały, A łagodne zefiry ze wszytkich stron wiały. Na stronie niedaleko stał jej woz złocony, Rożami, tulipany wszytek umajony. Miasto koni łabęcie z wyniosłymi karki Zaprzężone ciągną woz pierzchliwymi barki.
Jedwabne na
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 252
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
Jednoż serce” - przydam śmiele. Ukontentowanie stadła.
Równo sobie pomagają, gdy żal i pociechy mają. Boli Serce - czuje ciało, tak miłością skrępowało. Jedna wola, jedno zdanie, gdzie zobopólne kochanie. Gdzie miłość w obudwu sercach. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Że aniołem w oczach była - tak to miłość przystroiła.
Toż się ze mną wtenczas działo, bo mi się właśnie widziało, Żem żyć dopiero zaczęła i wiek prowadzić poczęła. Któżby, widząc młodość jego, nie przyznał wieku długiego. I za honor, że mu na to idzie, każdy twierdzi za to. Młodość jego.
Nie zależy pewnie w domu
Jednoż serce” - przydam śmiele. Ukontentowanie stadła.
Równo sobie pomagają, gdy żal i pociechy mają. Boli Serce - czuje ciało, tak miłością skrępowało. Jedna wola, jedno zdanie, gdzie zobopólne kochanie. Gdzie miłość w obudwu sercach. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Że aniołem w oczach była - tak to miłość przystroiła.
Toż się ze mną wtenczas działo, bo mi się właśnie widziało, Żem żyć dopiero zaczęła i wiek prowadzić poczęła. Któżby, widząc młodość jego, nie przyznał wieku długiego. I za honor, że mu na to idzie, każdy twierdzi za to. Młodość jego.
Nie zależy pewnie w domu
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 101
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
jest tej monarchini. A w ostatku w musze, w pchle i każdym robaku Ten Wenery specjał przypada do smaku, Kupidynowe gdy mu dogrzeją pożary, Z nich każdy sobie równej szukać musi pary.
A nie tylko pod niebem, ale — cóż to mówię! — I nieśmiertelni są jej podlegli bogowie! Onać to przystroiła Jowisza w satyrze Kosmy do Antiopy i w łabędzie pierze Do Ledy; do Europy zaś z chrzypliwem rykiem Musiał się pierwszy z bogów przeinaczyć bykiem I do ślicznej Semele piorunowem grotem Spuszczać się, a do gładkiej Dane dżdżem złotem.
Zaś o Marsie co rzekę, lub z jego natury Okrutnym krwie rozlewcy, u którego mury Jedną
jest tej monarchini. A w ostatku w musze, w pchle i kożdym robaku Ten Wenery specyał przypada do smaku, Kupidynowe gdy mu dogrzeją pożary, Z nich kożdy sobie rownej szukać musi pary.
A nie tylko pod niebem, ale — coż to mowię! — I nieśmiertelni są jej podlegli bogowie! Onać to przystroiła Jowisza w satyrze Kośmy do Antyopy i w łabędzie pierze Do Ledy; do Europy zaś z chrzypliwem rykiem Musiał sie pierwszy z bogow przeinaczyć bykiem I do ślicznej Semele piorunowem grotem Spuszczać sie, a do gładkiej Danae dżdżem złotem.
Zaś o Marsie co rzekę, lub z jego natury Okrutnym krwie rozlewcy, u ktorego mury Jedną
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 19
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
ć kształtnie gębę wyuzdaną na szemranie, na obmowisko, na słowa lekomyślne swowolnie otwartą, wymaglowano, wyciągniono, przyfarbiono. Twoja rzecz była modlić się w przybytku Pańskim, Aaronowi służby Bożej dopomagać, nie szermować językiem nie zrzędzić, nie wdawać się, nosa tam nie kłaść gdzieć nie należało. A toż masz! przystroiłaś się pięknie, choć bez rogów; aże strach na cię pojrzeć, kiedy się nie zasłonisz, trądem w oczach Boskich i ludzkich obrzydliwym osypana.
8. Gorszy się niesłychanie Malachiasz Prorok z takich ludzi, którzy niestwornością swoją, niepokój jaki, zamięszanie w zgromadzeniu czynią, gdy mówi: numquid non Pater vnus omnium nostrorum
ć kształtnie gębę wyuzdáną ná szemránie, ná obmowisko, ná słowá lekomyślne swowolnie otwártą, wymáglowáno, wyćiągniono, przyfárbiono. Twoiá rzecz byłá modlić się w przybytku Páńskim, Aáronowi służby Bożey dopomagáć, nie szermowáć ięzykiem nie zrzędźić, nie wdawáć się, nosá tám nie kłáść gdźieć nie należáło. A toż masz! przystroiłáś się pięknie, choć bez rogow; áże strách ná ćię poyrzeć, kiedy się nie zásłonisz, trądem w oczách Boskich y ludzkich obrzydliwym osypána.
8. Gorszy się niesłychánie Máláchiasz Prorok z tákich ludźi, ktorzy niestwornością swoią, niepokoy iáki, zámięszánie w zgromádzęniu czynią, gdy mowi: numquid non Pater vnus omnium nostrorum
Skrót tekstu: PiskorKaz
Strona: 836
Tytuł:
Kazania na Dni Pańskie
Autor:
Sebastian Jan Piskorski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1706
Data wydania (nie wcześniej niż):
1706
Data wydania (nie później niż):
1706