Co raz się rwał, lecz darmo, bo do berła pęci Związane kazały mu zostawać przy chęci. Pod samym słońcem bystrzy bujają sokoli,
Nie myślący w swobodzie i krty o niewoli; Dopiero na gołębiu, skoro w nim hak topi, Sieć na sobie z kręconych postrzeże konopi. A cóż, kiedy mu łowiec pazurów przystrzyga? Siedzi w kojcu zawarty, już ptaków nie ściga, Już nie skubie żywego; jako wpadł do matnie, Stanęły na gołąbku uciechy ostatnie. Dotąd bujał bez dzwonków, zaraz mu je przypną; Jako drzwi wydawają złodzieja, gdy skrzypną, I ten, gdzie się obróci, choć siedzi, nie goni, Ledwie że
Co raz się rwał, lecz darmo, bo do berła pęci Związane kazały mu zostawać przy chęci. Pod samym słońcem bystrzy bujają sokoli,
Nie myślący w swobodzie i krty o niewoli; Dopiero na gołębiu, skoro w nim hak topi, Sieć na sobie z kręconych postrzeże konopi. A cóż, kiedy mu łowiec pazurów przystrzyga? Siedzi w kojcu zawarty, już ptaków nie ściga, Już nie skubie żywego; jako wpadł do matnie, Stanęły na gołąbku uciechy ostatnie. Dotąd bujał bez dzwonków, zaraz mu je przypną; Jako drzwi wydawają złodzieja, gdy skrzypną, I ten, gdzie się obróci, choć siedzi, nie goni, Ledwie że
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 331
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Potem, za ukazaniem przez tegoż Żyda, nim go wywieziono, wszystkich depozytów, wziąwszy, jak mówili, dwieście tysięcy zł in paratis, klejnoty i inne rzeczy, wyjechał książę chorąży do Białej i tam w ścisłym księcia krajczego osadził areszcie, nie dając mu ani noża, ani widelec, nie goląc go, ale przystrzygając nożyczkami brodę. Taką tedy miałem od starosty starodubowskiego relacją.
Lubo rzecz partykularną, ale dla przykładu jak czasem niewinnie może być kto posądzony, zdaje mi się wyrazić, iż podczas świąt Bożego Narodzenia na pierwszy dzień, spiesząc rano na jutrznią do Wysockiego parafialnego kościoła z bratem moim, teraźniejszym pułkownikiem, przewłoczyliśmy koszule. Ja
Potem, za ukazaniem przez tegoż Żyda, nim go wywieziono, wszystkich depozytów, wziąwszy, jak mówili, dwieście tysięcy zł in paratis, klejnoty i inne rzeczy, wyjechał książę chorąży do Białej i tam w ścisłym księcia krajczego osadził areszcie, nie dając mu ani noża, ani widelec, nie goląc go, ale przystrzygając nożyczkami brodę. Taką tedy miałem od starosty starodubowskiego relacją.
Lubo rzecz partykularną, ale dla przykładu jak czasem niewinnie może być kto posądzony, zdaje mi się wyrazić, iż podczas świąt Bożego Narodzenia na pierwszy dzień, spiesząc rano na jutrznią do Wysockiego parafialnego kościoła z bratem moim, teraźniejszym pułkownikiem, przewłoczyliśmy koszule. Ja
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 286
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
się zyzów, Nie nowina książętom bywać z kostogryzów, Taż i dzisia fortuna, która wielu wniesła Z owczarskiego koszaru na królewskie krzesła, I mendyka, co stawał z garnuszkiem pod słupem, Prosząc o łyżkę kasze, widziałeś biskupem. W ostatku niech do śmierci wszytkie nędze dźwiga: Wspomniawszy, że śmierć jedną nożycą przystrzyga I gunie, i purpury, wszyscy zgniją w grobie, Ani mnie kto ubogim, ani się zda sobie. ... 3. PIEŚŃ XXI Z PAPIERU
Niepojęta ludzkiego dowcipu w tym władza, Kiedy się zgniła chusta na papier odmładza; Ta, mówię, chusta, która, nim się zdarła, pierwej Odziewała wszeteczne
się zyzów, Nie nowina książętom bywać z kostogryzów, Taż i dzisia fortuna, która wielu wniesła Z owczarskiego koszaru na królewskie krzesła, I mendyka, co stawał z garnuszkiem pod słupem, Prosząc o łyżkę kasze, widziałeś biskupem. W ostatku niech do śmierci wszytkie nędze dźwiga: Wspomniawszy, że śmierć jedną nożycą przystrzyga I gunie, i purpury, wszyscy zgniją w grobie, Ani mnie kto ubogim, ani się zda sobie. ... 3. PIEŚŃ XXI Z PAPIERU
Niepojęta ludzkiego dowcipu w tym władza, Kiedy się zgniła chusta na papier odmładza; Ta, mówię, chusta, która, nim się zdarła, pierwej Odziewała wszeteczne
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 517
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zaś dziesięć do mantyki. Gniewno mi/ ażem potym się rekolligował/ Dziś obmyśla/ żeby się jutro niefrasował. Już ci trudno mieć za złe/ opatrzny Filipie/ Bierz dzisiaj/ jutro u mnie nie bendziesz na stypie. Fraszek Do Ekshirurga pienieznego.
PIerwej Balwierską zyłeś/ Głowy/ brody goliłeś/ Włosów przystrzygał/ myłeś/ Kamień lejąc kurzyłeś/ Franca cię mistrzem znała/ Umiałeś zganiać z Ciała/ Galen ci nieplagował/ Z tamtym długoś pracował. Rannych gojąc potrosze/ Na celbat biorąc grosze. Krew puszczał z medianny Gdy chory wszedł do wanny. I Kupidowe krosty/ Jako Lekarz nieprosty. Merkury potrzebniejszy
záś dźieśięć do mántyki. Gniewno mi/ áżem potym sie rekolligował/ Dźiś obmyśla/ żeby się iutro niefrásował. Iusz ći trudno mieć zá złe/ opátrzny Philipie/ Bierz dźiśiay/ iutro v mnie nie bęndźiesz ná stypie. Frászek Do Exhirurgá pięnieznego.
PIerwey Balwierską zyłeś/ Głowy/ brody goliłeś/ Włosow przystrzygał/ myłeś/ Kámień leiąc kurzyłeś/ Fráncá ćię mistrzem znáłá/ Vmiałeś zgániáć z Ciáłá/ Gálen ći nieplágował/ Z támtym długoś prácował. Ránnych goiąc potrosze/ Ná celbat biorąc grosze. Krew puszczał z medyánny Gdy chory wszedł do wánny. Y Kupidowe krosty/ Iáko Lekarz nieprosty. Merkury potrzebnieyszy
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 64
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
; Jako zaś wielu wodzów i grzecznych rotmistrzów Obraca, szydząc z świata, do pań za ochmistrzów. Wolno, kiedy ją głupi ludzie zwą boginią, Jakowych ja prosię ty, one zowę świnią. Bóg, który hardych tłumi, uniżonych zdobi, Co się ludziom trefunkiem zda, umyślnie robi: Wyniosłych depce, skrzydeł bujawym przystrzyga, Orła z tronu wypycha, a gołębia dźwiga. Igra jego wszechmocność, godzi-li się to rzec, W rzeczach ludzkich: tych na stół, z tamtymi pod korzec 76. BRWI POWIESIĆ
Spytać go nie masz jako, bo nie mówi z nikiem: Brwi zwiesił; pysznym, abo musi być tetrykiem. Zawsze
; Jako zaś wielu wodzów i grzecznych rotmistrzów Obraca, szydząc z świata, do pań za ochmistrzów. Wolno, kiedy ją głupi ludzie zwą boginią, Jakowych ja prosię ty, one zowę świnią. Bóg, który hardych tłumi, uniżonych zdobi, Co się ludziom trefunkiem zda, umyślnie robi: Wyniosłych depce, skrzydeł bujawym przystrzyga, Orła z tronu wypycha, a gołębia dźwiga. Igra jego wszechmocność, godzi-li się to rzec, W rzeczach ludzkich: tych na stół, z tamtymi pod korzec 76. BRWI POWIESIĆ
Spytać go nie masz jako, bo nie mówi z nikiem: Brwi zwiesił; pysznym, abo musi być tetrykiem. Zawsze
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 52
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
: Rozbój, swawola. Nie masz obydwu tych szladu, Bo się ni nacz nie przyda rozwiązana miotła, Tylko na pal, pod wodę, do pieca, do kotła. Jeszczeż by to znośniejsza i biedy połowę, Że kto z korca do góry swoję dźwignie głowę; Jest od tego strychulec, tym może przystrzygać Kołnierzów, jeśli zechcą nad miarę się dźwigać; Ale co ją gorzej niż niewola ciemięży, Z ich mówiąc odpuszczeniem: panowanie księży, Którzy pod presumpcyją kuratele dusznej Do dóbr i do ciał pretekst przywłaszczą niesłuszny, I kiedy co raz w górę swą podnoszą władzą, Głowy podnieść nikędy szlacheckiej nie dadzą. Ksiądz skarży, sądzi
: Rozbój, swawola. Nie masz obydwu tych szladu, Bo się ni nacz nie przyda rozwiązana miotła, Tylko na pal, pod wodę, do pieca, do kotła. Jeszczeż by to znośniejsza i biedy połowę, Że kto z korca do góry swoję dźwignie głowę; Jest od tego strychulec, tym może przystrzygać Kołnierzów, jeśli zechcą nad miarę się dźwigać; Ale co ją gorzej niż niewola ciemięży, Z ich mówiąc odpuszczeniem: panowanie księży, Którzy pod presumpcyją kuratele dusznej Do dóbr i do ciał pretekst przywłaszczą niesłuszny, I kiedy co raz w górę swą podnoszą władzą, Głowy podnieść nikędy szlacheckiej nie dadzą. Ksiądz skarży, sądzi
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 143
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
(47) W Mucharsku, za Lanckoroną, góral jeden tak sobie gomołego kozła wyćwiczył, że co mu jedno rozkaże, uczyni, do lasa po drwa idzie i na sobie gałęzi przyniesie. Listy, kiedy od pana ma do kogo sam nieść, przez kozła odeśle; i dał go teraz okowa, a brodę mu przystrzygał po hiszpańsku. Urobił mu i kopieniak z kapturem, co kiedy deszcz ona poczwara lezie na dwu nogach, by co godnego. Jam go na drodze potkał jadąc do Suchej i niepomałum się zadziwił, jako ta bestia bezpiecznie sobie poczyna.
(48) Pojawił się magister sztuk w Lesznie, rodem ze Śmigla,
(47) W Mucharsku, za Lanckoroną, góral jeden tak sobie gomołego kozła wyćwiczył, że co mu jedno rozkaże, uczyni, do lasa po drwa idzie i na sobie gałęzi przyniesie. Listy, kiedy od pana ma do kogo sam nieść, przez kozła odeśle; i dał go teraz okowa, a brodę mu przystrzygał po hiszpańsku. Urobił mu i kopieniak z kapturem, co kiedy deszcz ona poczwara lezie na dwu nogach, by co godnego. Jam go na drodze potkał jadąc do Suchej i niepomałum się zadziwił, jako ta bestya beśpiecznie sobie poczyna.
(48) Pojawił się magister sztuk w Lesznie, rodem ze Śmigla,
Skrót tekstu: SzemTorBad
Strona: 296
Tytuł:
Z nowinami torba kursorska
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
bąki, Ciesząc się niesłychanie, kiedy mu po rosie Jego dumy w odbitym echo wraca głosie; Młody cielec gomołym łbem i karkiem ciska, Ale wytchnieć mu kiedy pod jarzmem igrzyska; Pasą matki zdojone, w należytej dani Chcąc pełne mlekiem przynieść wymiona swej pani; A zuchwały koziołek biega jako cyga, Co wyborniejsze ziółka ząbkami przystrzyga; Na co wilka z krzewiny patrząc oczy bolą, Gdyby nie psi, już by mu zganił tę swawolą. Słowik we dnie i w nocy przy strumieniu wodnym Po swej duma czystości akcentem łagodnym, Żywot spokojny WOJNA CHOCIMSKA
Trzepie skrzydła zroszone i mech szary puszy, Dokąd go ciepłym słońce promieniem osuszy. Niedojźrany skowronek gdzieś aż
bąki, Ciesząc się niesłychanie, kiedy mu po rosie Jego dumy w odbitym echo wraca głosie; Młody cielec gomołym łbem i karkiem ciska, Ale wytchnieć mu kiedy pod jarzmem igrzyska; Pasą matki zdojone, w należytej dani Chcąc pełne mlekiem przynieść wymiona swej pani; A zuchwały koziołek biega jako cyga, Co wyborniejsze ziółka ząbkami przystrzyga; Na co wilka z krzewiny patrząc oczy bolą, Gdyby nie psi, już by mu zganił tę swawolą. Słowik we dnie i w nocy przy strumieniu wodnym Po swej duma czystości akcentem łagodnym, Żywot spokojny WOJNA CHOCIMSKA
Trzepie skrzydła zroszone i mech szary puszy, Dokąd go ciepłym słońce promieniem osuszy. Niedojźrany skowronek gdzieś aż
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 289
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
Kto by rzekł, że monarcha, który rządzi światem, Już przestał cudów czynić, wszechrzeczy mistrzyni, Naturze, zleciwszy rząd, bowiem i dziś czyni, Co więc ślepej fortunie głupi z mózgu ludzie Niesłusznie przypisują. Cóż po większym cudzie Nad tych, gdy w oczach naszych uniżonych dźwiga, Złym i hardym wyniosłych grzebieni przystrzyga, Szkodliwe rady psuje, złe zawody miesza, Że się na swym powrozie Achitofel wiesza. Często gęsto widzimy jawnie, że kto pod kijem Dół kopie, ten na wierzchu, a ów będzie spodkiem. Zgoła, kto oczu w górę od ziemie podniesie, Przyzna, że cuda były i są w naszym czesie. Czego
Kto by rzekł, że monarcha, który rządzi światem, Już przestał cudów czynić, wszechrzeczy mistrzyni, Naturze, zleciwszy rząd, bowiem i dziś czyni, Co więc ślepej fortunie głupi z mózgu ludzie Niesłusznie przypisują. Cóż po większym cudzie Nad tych, gdy w oczach naszych uniżonych dźwiga, Złym i hardym wyniosłych grzebieni przystrzyga, Szkodliwe rady psuje, złe zawody miesza, Że się na swym powrozie Achitofel wiesza. Często gęsto widzimy jawnie, że kto pod kiem Dół kopie, ten na wierzchu, a ów będzie spodkiem. Zgoła, kto oczu w górę od ziemie podniesie, Przyzna, że cuda były i są w naszym czesie. Czego
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 228
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987