, że mnie noc zaszła pod Zamościem I przyszło mi noclegiem stanąć we wsi pewnej. Karczma pusta. Kto, pytam, panem? Aż mój krewny, Jużeśmy się dwadzieścia nie widzieli roków. Ślę z pieniędzmi do dwora sługę dla obroków, Aleć był tak dyskretny, że mi bez pieniędzy Owsa i czego trzeba przysyłał co prędzej, Z tą jednak kondycyją, żebym się nie kwapił Z jego wsi, ażby on mnie i ja go obłapił. Nazajutrz, w drogę wozy wyprawiwszy wprzódy, Wyboczę na rumaku do dwora z gospody. Ledwie co siędziem, ledwie powitam się mile, Aż grzmot, hałas, jakby mnie uparał po
, że mnie noc zaszła pod Zamościem I przyszło mi noclegiem stanąć we wsi pewnej. Karczma pusta. Kto, pytam, panem? Aż mój krewny, Jużeśmy się dwadzieścia nie widzieli roków. Ślę z pieniądzmi do dwora sługę dla obroków, Aleć był tak dyskretny, że mi bez pieniędzy Owsa i czego trzeba przysyłał co prędzej, Z tą jednak kondycyją, żebym się nie kwapił Z jego wsi, ażby on mnie i ja go obłapił. Nazajutrz, w drogę wozy wyprawiwszy wprzódy, Wyboczę na rumaku do dwora z gospody. Ledwie co siędziem, ledwie powitam się mile, Aż grzmot, hałas, jakby mnie uparał po
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 133
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tu zamilczą, Zboski, karty moje, Gdy Lucyny wetując i na imię swoje, Ległeś niezwyciężony, Przy wieży zapalonej. Gdzie indziej wtem kieruje sfery Ursa swoje, Która krwawe z obu stron uprzykrzywszy boje, Do przymierza i zgody Skłoni oba narody. Wraz z naszym Woroniczem, jako się doniosły Rumory te stolice, przysyła car posły, Gdy już już w uściech blisko, Pokoju prosząc nisko. I nie trudno uproszą na to komisarze: Mars jednak nie ustawa w zawziętym pożarze, I tu tęgiemi działy, Dobywa mocno Biały; Tam po Mozajsk i dalsze stołeczne horody, Szlaki znać ognistemi wielkie wojewody, A owdzie w pół Trionu, Żólkiewski
tu zamilczą, Zboski, karty moje, Gdy Lucyny wetując i na imie swoje, Ległeś niezwyciężony, Przy wieży zapalonej. Gdzie indziej wtem kieruje sfery Ursa swoje, Która krwawe z obu stron uprzykrzywszy boje, Do przymierza i zgody Skłoni oba narody. Wraz z naszym Woroniczem, jako się doniosły Rumory te stolice, przysyła car posły, Gdy już już w uściech blisko, Pokoju prosząc nisko. I nie trudno uproszą na to komisarze: Mars jednak nie ustawa w zawziętym pożarze, I tu tęgiemi działy, Dobywa mocno Biały; Tam po Mozajsk i dalsze stołeczne horody, Szlaki znać ognistemi wielkie wojewody, A owdzie w pół Tryonu, Żólkiewski
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 30
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
I z czym się roziadą?
Od tej będzie godziny, miedzy najjaśniejszym Monarchą Kazimierzem, a najpoteżniejszym Soltan Iśtan Gerejem i Domem onego: Wieczna przyjazn. Potym, co nie uiszczonego Do tąd Żołdu Tatarom przy Skarbie zostawa, Król zapłacić rozkaże. Wszakże go nie dawa Jako przedtym, ale poń Posły swoje będzie Han przysyłać: za co też, na każdą przybedzie Potrzebe i usługe z-Ordami wszytkiemi (Gdy go weźwie) Królowi. aA teraz spół zniemi Zaraz z-ziemie ustąpi, ani jej wojować, Ani z-pogranicznymi Pany praktykować Bez niego już nie będzie. Nasze obleżone Z pod Zbaraża wyzwoli. A Kroi poprawione Przyjmie w-łaske Kozaki
I z czym się roziadą?
Od tey bedźie godźiny, miedzy náyiáśnieyszym Monarchą Kaźimierzem, á naypoteżnieyszym Soltan Iśtan Gereiem i Domem onego: Wieczna przyiazn. Potym, co nie uiszczonego Do tąd Zołdu Tátárom przy Skarbie zostawa, Krol zapłaćić rozkaże. Wszakże go nie dawa Iáko przedtym, ále poń Posły swoie bedźie Han przysyłać: zá co też, na każdą przybedźie Potrzebe i usługe z-Ordami wszytkiemi (Gdy go weźwie) Krolowi. aA teraz społ zniemi Záraz z-ziemie ustąpi, áni iey woiowáć, Ani z-pogranicznymi Pány práktykowáć Bez niego iuż nie bedźie. Násze obleżone Z pod Zbarażá wyzwoli. A Kroi poprawione Przyymie w-łaske Kozaki
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 92
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
dym wskroś przejął, wewnątrz pluskwy zasmrodzili, czerw na wylot strawił, kiczka zaniedbana odkryła, garderoba jarzyna zawaliła, mąki jak pudru dostatek szafarnią naładował, zwierciadło mysz pod ścian? zawlekła, JegoMć na pańskie woła, JejMć z warząchą się uwija, a przecie garnitury, stroje i mody aż przez morza Paryż przysyła pod proporcyją zażywania i sposobności, jakby pod kijankę Doroty delikatnego w gatunku i przywileju korporału. Pytam się jeszcze, skąd przecie koszt i dochody na to? Maciek zrobi, Maciek zje, wół za granicę nie pociągnie, skiba do Gdańska nie wyprawi, gęba i potrzeba potoczna dosyć nie mają, dzieci zadkami połyskują, niedostatek
dym wskroś przejął, wewnątrz pluskwy zasmrodzili, czerw na wylot strawił, kiczka zaniedbana odkryła, garderobą jarzyna zawaliła, mąki jak pudru dostatek szafarnią naładował, zwierciadło mysz pod ścian? zawlekła, JegoMć na pańskie woła, JejMć z warząchą się uwija, a przecie garnitury, stroje i mody aż przez morza Paryż przysyła pod proporcyją zażywania i sposobności, jakby pod kijankę Doroty delikatnego w gatunku i przywileju korporału. Pytam się jeszcze, skąd przecie koszt i dochody na to? Maciek zrobi, Maciek zje, wół za granicę nie pociągnie, skiba do Gdańska nie wyprawi, gęba i potrzeba potoczna dosyć nie mają, dzieci zadkami połyskują, niedostatek
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 288
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
kancelarii zapisanej, a ja miejsce marszałkowskie zasiadłem, obawiał się książę hetman wielki lit. Radziwiłł i Sapieha, kanclerz wielki lit., będący obydwa w Białej, abym nie wydał kredensu deputackiego dla Laskowskiego i Suzina. Laskowskiego bowiem jako activum obawiali się mieć deputatem. O tym kredensie ani myśliłem, a wtem przysyłają do mnie do Brześcia umyślnych książę Radziwiłł, hetman wielki, i Sapieha kanclerz, barzo mię do Białej zapraszając. Dokąd gdy przyjechałem, książę hetman ofiarował mi czopowego brzeskiego kontrahencją, a kanclerz stolnikostwo brzeskie świeżo
po Szujskim wakujące. Czopowe przyjąłem i bratu memu, teraźniejszemu pułkownikowi, ustąpiłem prowent ten, posławszy do
kancelarii zapisanej, a ja miejsce marszałkowskie zasiadłem, obawiał się książę hetman wielki lit. Radziwiłł i Sapieha, kanclerz wielki lit., będący obydwa w Białej, abym nie wydał kredensu deputackiego dla Laskowskiego i Suzina. Laskowskiego bowiem jako activum obawiali się mieć deputatem. O tym kredensie ani myśliłem, a wtem przysyłają do mnie do Brześcia umyślnych książę Radziwiłł, hetman wielki, i Sapieha kanclerz, barzo mię do Białej zapraszając. Dokąd gdy przyjechałem, książę hetman ofiarował mi czopowego brzeskiego kontrahencją, a kanclerz stolnikostwo brzeskie świeżo
po Szujskim wakujące. Czopowe przyjąłem i bratu memu, teraźniejszemu pułkownikowi, ustąpiłem prowent ten, posławszy do
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 255
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
zechcą. Traktem zaś tym chcą iść do Widnia: na Wołoską ziemię na śniątyń, na Podgórze wyrzynając się ku Krakowu, a od Krakowa w Śląsk aż do Widnia. Król tedy IMć zaraz na odwrót wyprawuje do tegoż rezydenta swego, pana Proskiego, aby wyrabiał, żeby tym traktem Turcy nie szli i posła nie przysyłali. Posyła oraz król IMć mapę do remonstrowania Wezyrowi i ministrom tureckim, że tam jest insza droga, pięćdziesiąt mil bliższa niż na Polskie, byle tylko most postawić na odnodze morskiej mógł, który najwięcej może kosztować pięćdziesiąt tysięcy talerów, o które Cesarz IMć turecki mniej będzie dbał dla wygody wojska i bliższego marszu. Do tego
zechcą. Traktem zaś tym chcą iść do Widnia: na Wołoską ziemię na śniątyń, na Podgórze wyrzynając się ku Krakowu, a od Krakowa w Szląsk aż do Widnia. Król tedy JMć zaraz na odwrót wyprawuje do tegoż rezydenta swego, pana Proskiego, aby wyrabiał, żeby tym traktem Turcy nie szli i posła nie przysyłali. Posyła oraz król JMć mapę do remonstrowania Wezyrowi i ministrom tureckim, że tam jest insza droga, pięćdziesiąt mil bliższa niż na Polskie, byle tylko most postawić na odnodze morskiej mógł, który najwięcej może kosztować pięćdziesiąt tysięcy talerów, o które Cesarz JMć turecki mniej będzie dbał dla wygody wojska i bliższego marszu. Do tego
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 41
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
By z odważnem Kawalerem co wskok stanęli pod Barem. Jakoż nieźle tam gościli, bo ci, co tam wtenczas byli, Widząc, żeby nie wskórali, dobrowolnie się poddali. Z p. Kawalerem posli pod Bar; miasto się poddało. Każą się im wracać do wojska.
Gdy o zamku zamyślają, aż ordynans przysyłają, By się nazad reterować, na inszy czas on zachować, - Bo impreza u hetmana, aby bitwa była dana Tym, co w okopach siedzieli, natenczas się nie spodzieli. Wiktoria chocimska.
Poszczęścił mu Bóg imprezę, kiedy owe zjadłe węże Precz wyrzuca z owej jamy, gdzie przedtym Polacy sami TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
W
By z odważnem Kawalerem co wskok stanęli pod Barem. Jakoż nieźle tam gościli, bo ci, co tam wtenczas byli, Widząc, żeby nie wskórali, dobrowolnie się poddali. Z p. Kawalerem posli pod Bar; miasto się poddało. Każą się im wracać do wojska.
Gdy o zamku zamyślają, aż ordynans przysyłają, By się nazad reterować, na inszy czas on zachować, - Bo impreza u hetmana, aby bitwa była dana Tym, co w okopach siedzieli, natenczas się nie spodzieli. Wiktoryja chocimska.
Poszczęścił mu Bóg imprezę, kiedy owe zjadłe węże Precz wyrzuca z owej jamy, gdzie przedtym Polacy sami TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
W
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 109
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
ten węzeł coraz mocniejszą usiłuję adstringere życzliwością. Jeżeli czyja, to naszych conjjunctio animorum, maxima cognatio et affinitas est, ta bowiem koligacja i bliskość afektów chyba ultima linea rerum, jakko dożywotnich przyjaciół rozdzielona być nie może. Tej tedy ręce W. M. Pana i kochanego Brata, którąm w liście odebrał, zobopolnie moję przysyłam stipulátám na to dając manum, że raz zaczętej zawsze zechcę dotrzymać przyjaźni afektu. na co piszę się
etc. W. M. Pana List oznajmujący publiczną nowinę.
CO mi publiczna doniosła fámá, a powinna dytkuje życzliwość, to veloci penna komunikuję W. M. Panu, wiedząc że amicorum debent esse omnia communia.
ten węzeł coraz mocnieyszą uśiłuję adstringere życzliwośćią. Jeżeli czyjá, to nászych conjjunctio animorum, maxima cognatio et affinitas est, tá bowiem kolligácya y bliskość áffektow chybá ultima linea rerum, jákko dożywotnich przyjaćioł rozdźielona być nie może. Tey tedy ręce W. M. Páná y kochánego Brata, ktorąm w liśćie odebráł, zobopolnie moję przysyłám stipulátám ná to dájąc manum, że raz záczętey záwsze zechcę dotrzymáć przyjáźni áffektu. ná co piszę śię
etc. W. M. Páná List oznáymujący publiczną nowinę.
CO mi publiczna doniosłá fámá, á powinná dytkuje życzliwość, to veloci penna kommunikuję W. M. Pánu, wiedząc że amicorum debent esse omnia communia.
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: A4v
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
Grzeczny jeden ziemianin publiką się bawił. Że kilkadziesiąt złotych co raz w drodze strawił, Niemiło było żenie, a miał też zrzędziochę: „Stracisz Waszeć dzieciom tej substancyjej trochę. Sejmiki nic nie dadzą i tak częste między Ludźmi bywania”; za czym nie chce dać pieniędzy. Tymczasem, taki stary zwyczaj był ojczysty, Przysyłają królewskie na sejmik mu listy. Czyta jej mąż, a widząc, że nie słucha z chęcią, Przyda, co pod królewską sam pisał pieczęcią, Skoro kancelaryjskie skończyły się style: Panią małżonkę waszą pozdrawiamy mile. A potem: „Usłucham twej, miła żono, wolej; Do przysługi królewskiej puszczam inszym kolej, Wolę
Grzeczny jeden ziemianin publiką się bawił. Że kilkadziesiąt złotych co raz w drodze strawił, Niemiło było żenie, a miał też zrzędziochę: „Stracisz Waszeć dzieciom tej substancyjej trochę. Sejmiki nic nie dadzą i tak częste między Ludźmi bywania”; za czym nie chce dać pieniędzy. Tymczasem, taki stary zwyczaj był ojczysty, Przysyłają królewskie na sejmik mu listy. Czyta jej mąż, a widząc, że nie słucha z chęcią, Przyda, co pod królewską sam pisał pieczęcią, Skoro kancelaryjskie skończyły się style: Panią małżonkę waszą pozdrawiamy mile. A potem: „Usłucham twej, miła żono, wolej; Do przysługi królewskiej puszczam inszym kolej, Wolę
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 619
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z gabinetu, I dziecko wzięte bestiom dla wetu, Dopierom darła twarz, i piersi tłukła, I od płaczum się ledwie nie rozpukła. Aż z Ojcowskiego zdania, i wyroku, W żałosnym sługa przychodzi widoku, I przy mym łożu stanąwszy, zarazem Takim mię nędzną potyka rozkazem: Eolus Ociec, ten ci miecz przysyła, Tusz oddał sztylet; którymgdy z oczyła: I rozkazuje, rzecze: byś wiedziała, Żebyś go zażyć według zasług chciała. Wiem; i pewnie go zażyję na sobie, Gdy rodzicielskiej tak się zda podobie, Odpowiedziałam; bo musi mieć wdzięki, Dat, by najgorszy, gdy z Ojcowskiej ręki:
z gábinetu, Y dźiecko wźięte bestyom dla wetu, Dopierom dárłá twarz, y pierśi tłukłá, Y od płáczum się ledwie nie rospukłá. Aż z Oycowskiego zdánia, y wyroku, W żałosnym sługá przychodźi widoku, Y przy mym łożu stánąwszy, zárázem Tákim mię nędzną potyka roskazem: Æolus Oćiec, ten ći miecz przysyłá, Tusz oddał sztylet; ktorymgdy z oczyłá: Y roskázuie, rzecze: byś wiedźiałá, Zebyś go záżyć według zasług chćiáłá. Wiem; y pewnie go záżyię ná sobie, Gdy rodźićielskiey ták się zda podobie, Odpowiedźiáłám; bo muśi mieć wdźięki, Dat, by naygorszy, gdy z Oycowskiey ręki:
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 149
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695