obłoczyny Profesyje Corek których było pięć pracowałem. Rachowałem jednak owe wydatki których narachowało się przez te Lata 40 Tysięcy To wszystko na jedno Pasierba unizenie a przyjaciół Instancyją darowałem nawet i dozywocia ustąpiłem nic zanie niewziąwszy Nawet pierzcien który mi była dała Zona na zmowę oddałem żeby przy mnie nic nie przysychało Cudzego. Przyznawali to sami jego krewni że bym go był mógł wykwitowac z Smogorzowa gdy bym był chciał. Rok Pański 1688
Mieszkałem w Madziarowie ale mógł bym rzec więcej w Lublinie pozywając się z Margrabią. Zona moja jednak siedziała w Olszowskim Dworze quidem to Incarcerata A oni by jej byli radzi i płot
obłoczyny Professyie Corek ktorych było pięc pracowałęm. Rachowałęm iednak owe wydatki ktorych narachowało się przez te Lata 40 Tysięcy To wszystko na iedno Pasierba unizenie a przyiacioł Instancyią darowałem nawet y dozywocia ustąpiłem nic zanie niewziąwszy Nawet pierzcien ktory mi była dała Zona na zmowę oddałem żeby przy mnie nic nie przysychało Cudzego. Przyznawali to sami iego krewni że bym go był mogł wykwitowac z Smogorzowa gdy bym był chciał. Rok Panski 1688
Mieszkałem w Madziarowie ale mogł bym rzec więcey w Lublinie pozywaiąc się z Margrabią. Zona moia iednak siedziała w Olszowskim Dworze quidem to Incarcerata A oni by iey byli radzi y płot
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 283
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
czcią mojego słuchali rozsądku. W takim respekcie mieli mię i względzie, Najdoskonalsi między ludźmi Sędzie, Ze mię nie tylko słowem niezagadli, Ale na usta swoje palce kładli. Gdy mi się mówić publicznie zdarżyło, Moje gadanie tak prawdziwe było, Ze nie bez skruchy i łotr na nie wzdychał, A pysznym językiem do wargi przysychał. Ucho słyszące błogosławiło mię, Tak je wywodem cnot prawdziwych zgromię, I oko ludzkie co na mnie patrzało, Zawsze mi prawdy świadec[...] two dawało. Zem nie raz od rąk wyrywał potężnych Ludzi w obronie swojej niedołężnych, I mizeraka, co nie miał ratunku, Od opresycy zbawiał i frasunku. Na śmierć skaząnych dźwigał
czćią moiego słucháli rozsądku. W tákim respekćie mieli mię i względźie, Naydoskonalśi między ludźmi Sędźie, Ze mię nie tylko słowem niezagádli, Ale ná usta swoie palce kładli. Gdy mi się mowić publicznie zdarżyło, Moie gadánie ták práwdźiwe było, Ze nie bez skruchy i łotr ná nie wzdychał, A pysznym ięzykiem do wargi przysychał. Vcho słyszące błogosłáwiło mię, Ták ie wywodem cnot práwdźiwych zgromię, I oko ludzkie co ná mnie patrzáło, Záwsze mi práwdy świádec[...] two dawáło. Zem nie raz od rąk wyrywał potężnych Ludźi w obronie swoiey niedołężnych, I mizeraka, co nie miał rátunku, Od oppressycy zbáwiał i frásunku. Ná śmierć skaząnych dźwigał
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 106
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
nie godziło Co był ucieczką innym i zaszczytem Samemu zniknąć ran się nie zdarzyło Lubo łaskawym, lubo był użytem Nie pragnął tych czci, których nad to było Ani ich od Was wymógł z apetytem A my je, o grzech ciężki do przeprozby Niegodnym dajem, co większa bez prośby. CLXIII. Ale ta na Was nie przysycha wada Którzy zmarłemu afekt swój świadczycie; Toż na przysięgę w Dekrecie napada Gdzie go strzec będą wszyscy pospolicie I każdy siły swoje na to składa A jeśliby kto chciał go podejść skrycie? Przeklętym nazwą, ktoby go nie bronił Z tych słów, ręką swą na Kapitol skłonił. CLXIV. Wielki Jowiszu tego strozu Maista
nie godźiło Co był ućieczką innym y zaszczytem Samemu zniknąć ran śię nie zdarzyło Lubo łaskawym, lubo był użytem Nie pragnął tych czći, ktorych nad to było Ani ich od Was wymogł z appetytem A my ie, ó grzech ćięszki do przeprozby Niegodnym daiem, co większa bez prozby. CLXIII. Ale ta na Was nie przysycha wada Ktorzy zmarłemu affekt swoy świadczyćie; Tosz na przyśięgę w Dekrećie napada Gdzie go strzedz będą wszyscy pospolićie I kazdy śiły swoie na to składa A ieśliby kto chćiał go podeyść skryćie? Przeklętym nazwą, ktoby go nie bronił Z tych słow, ręką swą na Kapitol skłonił. CLXIV. Wielki Iowiszu tego strozu Maista
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 44
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
NA ZMYŚLONE ŻARTY JEDNEJ PANIEJ
Nasza pani przy panu drwi z swego galanta: Nie ma go za grzecznego, nie ma go za franta, Ale i za prostaka, i chłopa głupiego. Pan jej żartów pomaga i śmieje się z niego. On tylko milczy, choć wie — wie i pani — na kijem Te żarty przysychają i kto tym prostakiem. NA MARIANNĘ
Wczoraś chwalił, i słusznie, piękną Maryjannę, Że gładkością i sarnę przechodzi Diannę. Ja przyznam, że ją każdy dobrze przyrównywa Do Dianny, bo także jak ona myśliwa. Obie jednej natury: i tak ta, jak i ta Mają młodego, co go lubią
NA ZMYŚLONE ŻARTY JEDNEJ PANIEJ
Nasza pani przy panu drwi z swego galanta: Nie ma go za grzecznego, nie ma go za franta, Ale i za prostaka, i chłopa głupiego. Pan jej żartów pomaga i śmieje się z niego. On tylko milczy, choć wie — wie i pani — na kiem Te żarty przysychają i kto tym prostakiem. NA MARYJANNĘ
Wczoraś chwalił, i słusznie, piękną Maryjannę, Że gładkością i sarnę przechodzi Dyjannę. Ja przyznam, że ją każdy dobrze przyrównywa Do Dyjanny, bo także jak ona myśliwa. Obie jednej natury: i tak ta, jak i ta Mają młodego, co go lubią
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 34
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975