wodą czystą, połóż ten obraz malowaniem do stołu na tymże mokrym stołe, i zaraz go ztyłu pośmaruj klejstrem rzadkim z żytnej mąki pytlowanej, lub z krochmalu, (żółci wlawszy dla uniknienia mulów) lub sztochmalu ze młyna przesianego źrobionym, i ugotowanym, dopiero przyłóż płótno wilgotne dotego Obrazu uklejstrowanego, wszędzie gładko przytłocz, niechaj tak nastole powoli wyschnie, odejmiesz Obraz gładko podklejony Probatum. Co robić gdy się stare Pismo wytrze?
Weź kredy miałko skrobanej, natrzy nią kartę pisaną dobrze, potym zmocz chusteczkę, i wycisni, żeby tylko wilgotna była, nacieraj nią po kredzie, zaraz się litery wydadzą. Jak miedz albo mosiądz
wodą czystą, położ ten obraz malowaniem do stołu na tymże mokrym stołe, y zaraz go ztyłu posmaruy kleystrem rzadkim z żytney mąki pytlowaney, lub z krochmalu, (żołci wlawszy dla uniknienia mulow) lub sztochmalu ze młyna przesianego źrobionym, y ugotowánym, dopiero przyłoż płotno wilgotne dotego Obrazu ukleystrowanego, wszędzie gładko przytłocz, niechay tak nastole powoli wyschnie, odeymiesz Obraz głádko podkleiony Probatum. Co robic gdy się stare Pismo wytrze?
Weź kredy miałko skrobaney, natrzy nią kartę pisaną dobrze, potym zmocz chusteczkę, y wycisni, żeby tylko wilgotna byłá, nacieray nią po kredzie, zaraz się litery wydadzą. Iak miedz albo mosiądz
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 517
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
/ lub głowę/ piersi/ i przodek sam/ lub połowę człowieka wyrażającą? a słuzycci będzie do tego wszystkiego/ do czego i owa z gipsu. Co jeżeli i w tym jeszcze trudność/ sprobuj gliny garnczarskiej prototyp kretą albo wąglem tartym nie skąpo potrząśnij i tak glinę przytęższą (ale nie rzadką) na prototyp przytłocz/ azać się powiedzie/ zdjąć daj żaschnie? jeżeli się rysa jaka pokaże/ gliną rozprawioną łatwo subtelnie zasmarujesz. A kiedybyś też i w garnczarskim piecu tęż samę wypalić dał polewaną. Namieniam ci tu nim zapomnę piękny kunszt/ nie dawno od dobrej głowy wymyślony i z podziwieniem moim widziany. Wiesz iz nie
/ lub głowę/ pierśi/ i przodek sám/ lub połowę człowieká wyrażáiącą? a słuzycći będźie do tego wszystkiego/ do czego i owá z gipsu. Co ieżeli i w tym ieszcze trudność/ sprobuy gliny garnczarskiey prototyp kretą albo wąglem tartym nie skąpo potrząśniy i ták glinę przytęższą (ále nie rzádką) ná prototyp przytłocz/ ázáć się powiedźie/ zdiąć dái żáschnie? ieżeli się rysa iáka pokaze/ gliną rospráwioną łátwo subtelnie zásmáruiesz. A kiedybyś też i w gárnczárskim piecu tęż sámę wypalić dał polewaną. Námieniám ci tu nim zápomnę piękny kunszt/ nie dáwno od dobrey głowy wymyślony i z podziwieniem moim widźiány. Wiesz iz nie
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 145
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
śród mniejszego drzewa, Urodziwe Cypryssy; jakowych nie miewa Sama Ida, i swoją nie oblewa wodą Orontes, tak jednaka wszytek la urodą Przechodzą, że się sobie zdadzą rodzonemi, Te z prędka obierając Ceres przed inszemi: Oba bystrą siekierą u spodu podcina. Wraz upadły, ciężkiego Driadom przyczyna Żalu, i mniejsze drzewka sobą przytłoczyły. W tym je Ceres co mocy miała, i co siły: Porwawszy w górę znosi, i porywczym krokiem Spiesząc: na wierzchu Etny pragnie być wysokiem. Znosi wszytkie upały, i gdzie ludzka noga Nie postała, czyni się dla Bogini droga. Ta jako gdy niezbożna piekielnemi rady Wybiera się Megera, na boje na
środ mnieyszego drzewá, Vrodźiwe Cypryssy; iakowych nie miewa Sáma Idá, y swoią nie oblewa wodą Orontes, tak iednáka wszytek lá urodą Przechodzą, że sie sobie zdádzą rodzonemi, Te z prętká obieráiąc Ceres przed inszemi: Obá bystrą śiekierą u spodu podćina. Wraz upádły, ćięszkiego Dryádom przyczyná Zalu, y mnieysze drzewká sobą przytłoczyły. W tym ie Ceres co mocy miáłá, y co śiły: Porwawszy w gorę znośi, y porywczym krokiem Spiesząc: ná wierzchu Etny prágnie bydź wysokiem. Znośi wszytkie upały, y gdźie ludzka nogá Nie postáłá, czyni się dla Bogini drogá. Tá iáko gdy niezbożna piekielnemi rády Wybiera się Megerá, ná boie ná
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 43
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
pociecho, przyjmę ja rad ciebie. TRZECI: HILARION
W chwilę wesołą pod wieczór zalotny Przyleciał do mnie coś za bożek lotny, W ręku trzymając światło jadowite, Którym on serce moje frasowite, Że miał podpalać, jął się wychwalać.
A gdy już do mnie z pochodnią przyskoczył, Jam mu w niej ogień rękoma przytłoczył, A on tym barziej zajątrzony krzyknie: „Żaden przed moim płomieniem nie zniknie! I ty daremną waśń wiedziesz ze mną”.
Skoro tę skargę Rożynie przełożył, A w jej wstydliwe oczy głównią włożył, Znowu zapały gorące rozżarzył, Aby mię nimi bez przestanku parzył, Jakoż sam czuje, że nie folguje.
pociecho, przyjmę ja rad ciebie. TRZECI: HILARION
W chwilę wesołą pod wieczór zalotny Przyleciał do mnie coś za bożek lotny, W ręku trzymając światło jadowite, Którym on serce moje frasowite, Że miał podpalać, jął się wychwalać.
A gdy już do mnie z pochodnią przyskoczył, Jam mu w niej ogień rękoma przytłoczył, A on tym barziej zajątrzony krzyknie: „Żaden przed moim płomieniem nie zniknie! I ty daremną waśń wiedziesz ze mną”.
Skoro tę skargę Rożynie przełożył, A w jej wstydliwe oczy głownią włożył, Znowu zapały gorące rozżarzył, Aby mię nimi bez przestanku parzył, Jakoż sam czuje, że nie folguje.
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 57
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
pilno bieżeć mają oba jego śladem, Aby go wprzód od dużej spony wybawili, Potem u tegoż źrzódła znowu się oń bili; I na to wiarę ręce społem sobie dają, Sami rączo, gdzie bieży, po niem się udają.
LXXX
I gdzie zdeptana trawa świeżo się wznosiła, Co ją dopiero stopa jego przytłoczyła, Pilnują; ale bystry koń z oczu jem ginie, Wpadszy do bliskich chrustów w najgęstszej krzewinie. Gradas, iż w pobliżu miał kochaną Alfonę, Dopadł jej i puszcza się w tamtę, gdzie biegł, stronę, Zostawiwszy daleko Rynalda pieszego, Który wydołać nie mógł wielkiem krokom jego.
LXXXVII.
Gryzie się dobry Rynald
pilno bieżeć mają oba jego śladem, Aby go wprzód od dużej spony wybawili, Potem u tegoż źrzódła znowu się oń bili; I na to wiarę ręce społem sobie dają, Sami rączo, gdzie bieży, po niem się udają.
LXXX
I gdzie zdeptana trawa świeżo się wznosiła, Co ją dopiero stopa jego przytłoczyła, Pilnują; ale bystry koń z oczu jem ginie, Wpadszy do blizkich chróstów w najgęstszej krzewinie. Gradas, iż w pobliżu miał kochaną Alfonę, Dopadł jej i puszcza się w tamtę, gdzie biegł, stronę, Zostawiwszy daleko Rynalda pieszego, Który wydołać nie mógł wielkiem krokom jego.
LXXXVII.
Gryzie się dobry Rynald
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 51
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
z kążdej winna miary. Jej na cześć by mi rymów dostało daj Boże: Godna rymów bogini/ jeśliż też być może. Wyspa na ścierw olbrzymski okrutna w walona Trynakrijska: ta waga haniebną Tyfona Przyległa/ że do nieba szturmował niesłusznie. Krzepić się wrzkomo/ i wstać usiłuje dusznie; Lecz prawą rękę Pelor Ausoński przytłoczył/ Pachin lewą/ Lilibiej goleni okroczył: Etna głowę naległa: pod nią piaskiem ciska Wznak leżąc/ i płomienie Tyfon gębą pryska. Nie raz się nacisk ziemski zawodzi odwalić/ A miasta/ i wysokie mury/ z siebie zwalić. Przecz ziemia trząść się zwykła/ w trwodze/ i król ciemny/ Bywa; by
z kążdey winná miáry. Iey na cześć by mi rymow dostało day Boże: Godna rymow bogini/ ieśliż też być może. Wyspá ná śćierw olbrzymsky okrutna w wáloná Trynakriyska: ta waga hániebną Typhoná Przyległá/ że do niebá szturmował niesłusznie. Krzepić się wrzkomo/ y wstáć vśiłuie dusznie; Lecz práwą rękę Pelor Ausonski przytłoczył/ Pachin lewą/ Lylibiey goleni okroczył: AEtná głowę náległá: pod nią piaskiem ciská Wznák leżąc/ y płomienie Typhon gębą pryska. Nie raz się náćisk źiemski záwodźi odwálić/ A miástá/ y wysokie mury/ z śiebie zwálić. Przecz źiemiá trząść się zwykłá/ w trwodze/ y krol ćiemny/ Bywa; by
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 115
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
białej płci za Niem żal swój oświadcza bolesnym łkaniem, choć Pan hamuje z swojej płacz strony i ten słyszały smętne głos żony: “Obróćcie raczej lament takowy na swe i synów nieszczęsne głowy, przydą dni, kiedy łoża niepłodne i piersi będą szczęśliwsze głodne, a w ten czas będą wołać na góry: «Niech nas przytłoczy pagórek który», bo jeśli tak szczep więdnie zielony, czego doczeka karcz wysuszony?”. Żałosna matka, jeśli tam była, którymi łzami twarz swoję myła? A snadź jako list powienny drżała, gdy Go pod drzewem ciężkim ujźrzała, Pan niemniej onę, a serca obie krwawe pisały poselstwa sobie. Pochadza zatym,
białej płci za Niem żal swój oświadcza bolesnym łkaniem, choć Pan hamuje z swojej płacz strony i ten słyszały smętne głos żony: “Obróćcie raczej lament takowy na swe i synów nieszczęsne głowy, przydą dni, kiedy łoża niepłodne i piersi będą szczęśliwsze głodne, a w ten czas będą wołać na góry: «Niech nas przytłoczy pagórek który», bo jeśli tak szczep więdnie zielony, czego doczeka karcz wysuszony?”. Żałosna matka, jeśli tam była, którymi łzami twarz swoję myła? A snadź jako list powienny drżała, gdy Go pod drzewem ciężkim ujźrzała, Pan niemniej onę, a serca obie krwawe pisały poselstwa sobie. Pochadza zatym,
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 84
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
jako człowiek bez wszelakiej mocy. 6. Policzony jestem miedzy umarłymi: jestem jako pobici/leżący w grobie/ na które więcej nie pamiętasz/ którzy są od ręki twojej wytraceni. 7. Spuściłeś mię w dół najgłębszy/ do naciemniejszego i najgłębszego miejsca. 8. Doległa mię zapalczywość twoja: a wszystkimi nawałnościami twymi przytłoczyłeś mię: Sela. 9. Dalekoś oddalił znajome moje odemnie/ którymeś mię barzo obrzydził: a takem zawarty/ że mi nie lza wyniść. 10. Oko moje zemdlało od utrapienia mego: wzywam cię PAnie na każdy dzień/ wyciągając do ciebie ręce moje. 11. Izali przed umarłymi cuda
jáko cżłowiek bez wszelákiey mocy. 6. Policzony jestem miedzy umárłymi: jestem jáko pobići/leżący w grobie/ ná ktore więcey nie pámiętasz/ ktorzy są od ręki twojey wytráceni. 7. Spuśćiłeś mię w doł najgłębszy/ do naćiemniejszego y najgłębszego miejscá. 8. Doległá mię zápálczywość twojá: á wszystkimi náwáłnośćiami twymi przytłocżyłeś mię: Selá. 9. Dálekoś oddalił znájome moje odemnie/ ktorymeś mię bárzo obrzydźił: á takem záwárty/ że mi nie lza wyniść. 10. Oko moje zemdláło od utrapienia mego: wzywam ćię PAnie ná káżdy dźień/ wyćiągájąc do ćiebie ręce moje. 11. Izali przed umárłymi cudá
Skrót tekstu: BG_Ps
Strona: 595
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Psalmów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
na pępek a z wierzchu zwinąwszy chustkę jak piłkę połóż, przywiąż dobrze, pod tenże czas warz Żywokost w wodzie i przykładaj na krzyże, jest rzecz doświadczona. Na wyście pępka, przy rodzeniu.
WEźmi skorki Bzowej zielonej włóż do worka, zaszyj, upraż w meku, i lekko wycisnąwszy przyłóż z wierzchu, przytłocz piłką, i przywiąż, czyń tak codzień raz. Jako dzieciom tracić Znamiona.
WEźmi materyj odchodzącej od położnice która pierwszy raz porodziła, maczaj w niej chusteczki i nacieraj póki nie zginą.
I to pewna na tym samym miejscu uczyn pryszcz przez Vesicatorium, przestrzyż nożyczkami, obstrzyż skórkę w koło, potym z
ná pępek á z wierzchu zwinąwszy chustkę iák piłkę położ, przywiąż dobrze, pod tenże czás warz Zywokost w wodźie y przykłáday ná krzyże, iest rzecz doświádczona. Ná wyśćie pępka, przy rodzeniu.
WEźmi skorki Bzowey źieloney włoż do worká, zászyi, upraż w meku, y lekko wyćisnąwszy przyłoż z wierzchu, przytłocz piłką, y przywiąż, czyń ták codżień raz. Iáko dźiećiom tráćić Známioná.
WEźmi materij odchodzącey od położnice która pierwszy raz porodźiłá, maczay w niey chusteczki y náćieray poko nie zginą.
I to pewná ná tym samym mieyscu uczyn pryszcz przez Vesicatorium, przestrzyż nożyczkami, obstrzyż skorkę w koło, potym z
Skrót tekstu: PromMed
Strona: 148
Tytuł:
Promptuarium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1716
Data wydania (nie wcześniej niż):
1716
Data wydania (nie później niż):
1716
odbierają. Zawsześmy-ć, o nasz Boże, żyli w uciśnieniu Kwoli Twej prawdzie, kwoli dobremu sumnieniu, Zawsze ludzie na Twoje wyroki nie dbali, Srodze biedne sieroty Twe prześladowali. Lecz gdy teraz wzruszone prawie nawałności Kłopotów, trosk, ucisków, nieznośnych ciężkości Na niezdolne ramiona nasze się zwaliły I do samej nas prawie ziemie przytłoczyły, Pragnie duch nasz ściśniony skrzydeł gołębice, Żeby gdzie za ostatnie zalecieć granice Okręgu świata abo żeby morskie wały Na odległą od łudzi wyspę nas zagnały. Choćby tam w nędzy, w głodzie, byle żyć w pokoju I odpocząć też sobie po tak srogim boju! Widzieć miłe braterstwo do kupy zebrane, Po rożnych świata tego
odbierają. Zawsześmy-ć, o nasz Boże, żyli w uciśnieniu Kwoli Twej prawdzie, kwoli dobremu sumnieniu, Zawsze ludzie na Twoje wyroki nie dbali, Srodze biedne sieroty Twe prześladowali. Lecz gdy teraz wzruszone prawie nawałności Kłopotów, trosk, ucisków, nieznośnych ciężkości Na niezdolne ramiona nasze się zwaliły I do samej nas prawie ziemie przytłoczyły, Pragnie duch nasz ściśniony skrzydeł gołębice, Żeby gdzie za ostatnie zalecieć granice Okręgu świata abo żeby morskie wały Na odległą od łudzi wyspę nas zagnały. Choćby tam w nędzy, w głodzie, byle żyć w pokoju I odpocząć też sobie po tak srogim boju! Widzieć miłe braterstwo do kupy zebrane, Po rożnych świata tego
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 170
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975