pospołu, Nie naliczy ich tyła starodawna Babel; By jedno od języków nie przyszło do szabel, Bo jako nie zrozumie Holender Francuza, Ledwie bez zwady, ledwie być może bez guza. 463. DO BEZDZIECKIEGO
Że dzieci nie masz, wszytkoć stąd do żony krzywo; A niesłusznie, bo choćby najlepsze krzesiwo, Jeśli krzemień przytłuczesz, ni nacz się nie przyda.
Wyikrzywszy się pierwej w Krakowie u Śmida, Darmo doma pracuje i żelazkiem dzwoni, Kiedy, co było ognia, pod wiechą roztrwoni. Tylkoć to klacz koń, krów byk kilkadziesiąt chowa; Dość na chrześcijanina jedna białagłowa, Inaczej mało była do małżeństwa sama, A Bóg ich
pospołu, Nie naliczy ich tyła starodawna Babel; By jedno od języków nie przyszło do szabel, Bo jako nie zrozumie Holender Francuza, Ledwie bez zwady, ledwie być może bez guza. 463. DO BEZDZIECKIEGO
Że dzieci nie masz, wszytkoć stąd do żony krzywo; A niesłusznie, bo choćby najlepsze krzesiwo, Jeśli krzemień przytłuczesz, ni nacz się nie przyda.
Wyikrzywszy się pierwej w Krakowie u Śmida, Darmo doma pracuje i żelazkiem dzwoni, Kiedy, co było ognia, pod wiechą roztrwoni. Tylkoć to klacz koń, krów byk kilkadziesiąt chowa; Dość na chrześcijanina jedna białagłowa, Inaczej mało była do małżeństwa sama, A Bóg ich
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 205
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Nie ma wiedzieć, słysząc go, która na zegarze? 194 (D). ZEGAREK
„Co temu zegarkowi? — pytam o przyczynę. — Gdzie przedtem dwie, dziś ledwie uderzy godzinę.” „A czemuż się dziwować — odpowie mi żona — Osłabiała tak długo ciągnący się strona, I dzwonek się już przytłukł; będąc przedtem głośny, Ani tak tęgo bije, ani tak donośny.” „Prawda, prawda — odpowiem — z siebie biorąc miarę, Wszytkie rzeczy mocniejsze nowe niźli stare. Kiedy strunie i dzwonkom sześćdziesiąt lat minie, Trudno mają hartownej dogodzić sprężynie. Głupi każdy, co nową już do wyrobionej Przybiera, i do
Nie ma wiedzieć, słysząc go, która na zegarze? 194 (D). ZEGAREK
„Co temu zegarkowi? — pytam o przyczynę. — Gdzie przedtem dwie, dziś ledwie uderzy godzinę.” „A czemuż się dziwować — odpowie mi żona — Osłabiała tak długo ciągnący się strona, I dzwonek się już przytłukł; będąc przedtem głośny, Ani tak tęgo bije, ani tak donośny.” „Prawda, prawda — odpowiem — z siebie biorąc miarę, Wszytkie rzeczy mocniejsze nowe niźli stare. Kiedy strunie i dzwonkom sześćdziesiąt lat minie, Trudno mają hartownej dogodzić sprężynie. Głupi każdy, co nową już do wyrobionej Przybiera, i do
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 631
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Miejsce nazwane Pietrafita wszytko się zapadło/ a jednak tam nie zginęło tylko 15. dzieci/ 20. białychgłów/ a mężczyzny 6. Miasteczka Z. Szczepana zapadła się połowica/ z zgubą mało co osób. Tegoż czasu zapadł się Zamek Z. Lucita/ której też zawalił i ono Miasteczko/ i niektórych mieszkańców tamże przytłukł/ bo inni którzy byli na Modlitwie w Kościele u Bernardynów za Miastem/ cało są zachowani. Miasteczka Fiumafreda zapadło się połowa/ z wielu osób zgubą: Także też zapadła się Amantea w tej stronie/ która jest ku morzu/ gdzie zginęło 20. osób. Zamek Cafagli wszytek zaginął/ i mało z nich żywo zostało
Mieysce názwáne Pietrafita wszytko się zápádło/ á iednák tam nie zginęło tylko 15. dźieći/ 20. białychgłow/ á mężczyzny 6. Miásteczká S. Sczepaná zápádłá się połowicá/ z zgubą máło co osob. Tegoż czásu západł się Zamek S. Lucitá/ ktorey też záwálił y ono Miásteczko/ y niektorych mieszkáńcow támże przytłukł/ bo inni ktorzy byli ná Modlitwie w Kośćiele v Bernárdynow zá Miástem/ cáło są záchowáni. Miásteczká Fiumafreda zápádło się połowá/ z wielu osob zgubą: Tákże też zápádła się Amantea w tey stronie/ ktora iest ku morzu/ gdźie zginęło 20. osob. Zamek Cafagli wszytek záginął/ y máło z nich żywo zostáło
Skrót tekstu: RelTrzes
Strona: 3
Tytuł:
Prawdziwa relacja i opisanie straszliwego trzęsienia ziemi 27 marca roku 1638 w Kalabrii
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
pychy drabina mizernego świata, Na szczerym wietrze stoi, wiatr jej koniec wspiera; Gdzież człowiek — tylko na wiatr — po niej się napiera. A wieleśmy ich kolwiek potłuczonych grzebli! Żaden, na których stanął, nie był kontent z szczebli. Sześćdziesiąt lat pnąc drugi w ocemgnieniu spadnie; Gorsza, że niejednego przytłucze szkaradnie. Fortel: kto nie chce cudzą ginąć tu ruiną, Z daleka patrzyć, ale nie stać pod drabiną; Pieniędzy nie pożyczać, fakcyj się nie tykać, Owszem, jako najdalej od takich umykać, Co zaprzątnąwszy głowę niepewną imprezą, Po cudzych i składanych stopniach do niej lezą. 127. DO JEDNEGO HERBU KUR
pychy drabina mizernego świata, Na szczerym wietrze stoi, wiatr jej koniec wspiera; Gdzież człowiek — tylko na wiatr — po niej się napiera. A wieleśmy ich kolwiek potłuczonych grzebli! Żaden, na których stanął, nie był kontent z szczebli. Sześćdziesiąt lat pnąc drugi w ocemgnieniu spadnie; Gorsza, że niejednego przytłucze szkaradnie. Fortel: kto nie chce cudzą ginąć tu ruiną, Z daleka patrzyć, ale nie stać pod drabiną; Pieniędzy nie pożyczać, fakcyj się nie tykać, Owszem, jako najdalej od takich umykać, Co zaprzątnąwszy głowę niepewną imprezą, Po cudzych i składanych stopniach do niej lezą. 127. DO JEDNEGO HERBU KUR
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 452
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Polazuje się tedy z pisma świętego testamenty starego/ iż czarownicy za pomocą szatańską wodę odmienili w krew ją obróciwszy/ rolę także i folwarki żabami napełnili. Czytamy także w Księgach Jobowych rozdz: 1. Iż za sprawą szatańską wiatr okrutny napadł na dom jego od pustyniej/ i poruszył wszytkie cztery węgły domu/ który waląc się przytłuk dziatki Jobowe że pomarły. Otoż tu szatan mocą swą wiatr sprawił i dzieci pobił. W tychże Księgach pisze. Iż szatan błyskawice i pioruny ogniste uczynił. Tak abowiem pismo mówi. spadł ogień z Nieba/ i krowy/ owce/ i dzieci popalił. Więc zaś u Jana Z. w objawieniu rozd:
Polázuie sie tedy z pismá świętego testámenty stárego/ iż czárownicy zá pomocą szátáńską wodę odmienili w krew ią obroćiwszy/ rolę tákże y folwárki żábámi nápełnili. Czytamy tákże w Xięgách Iobowych rozdź: 1. Iż zá spráwą szátáńską wiátr okrutny nápadł ná dom iego od pustyniey/ y poruszył wszytkie cztery węgły domu/ ktory wáląc sie przytłuk dźiatki Iobowe że pomárły. Otoż tu szátan mocą swą wiátr spráwił y dźieći pobił. W tychże Xięgách pisze. Iż szátan błyskáwice y pioruny ogniste vczynił. Ták ábowiem pismo mowi. spadł ogień z Niebá/ y krowy/ owce/ y dźieći popalił. Więc záś v Ianá S. w obiáwieniu rozd:
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 395
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
) Roku 1609. Cygan był w Rusi, w mięście Beresteczku, co różnym chorym pomagał; był z niego dobry balwierz i konował. Trafiło się w jednym miasteczku, leczył kantora na gardziel opuchły i puszczając mu krew z lewej pięty, tak barzo on kantor beknął, aż kilka balków z powały spadło i onego cygana przytłukły. Kantor przestraszony wyskoczył jakoś oknem i wpadł w studnią, co tam była pod okny i utonął. Ale ich cyganka obu tabakiem z kukulifantą tak długo kadziła, aż otrzeźwieli i dotychczas oba żyją. Z listu p. Hawlyka Zemnichwosta do jednego władyki starego.
(63) Tegoż roku wynaleziono sekret. Kardamon jest
) Roku 1609. Cygan był w Rusi, w mięście Beresteczku, co różnym chorym pomagał; był z niego dobry balwierz i konował. Trafiło sie w jednym miasteczku, leczył kantora na gardziel opuchły i puszczając mu krew z lewej pięty, tak barzo on kantor beknął, aż kilka balków z powały spadło i onego cygana przytłukły. Kantor przestraszony wyskoczył jakoś oknem i wpadł w studnią, co tam była pod okny i utonął. Ale ich cyganka obu tabakiem z kukulifantą tak długo kadziła, aż otrzeźwieli i dotychczas oba żyją. Z listu p. Hawlyka Zemnichwosta do jednego władyki starego.
(63) Tegoż roku wynaleziono sekret. Kardamon jest
Skrót tekstu: SzemTorBad
Strona: 318
Tytuł:
Z nowinami torba kursorska
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
Sydon, ma i dwa Sandziakaty, Jerozolimski i Nakluski. GAZA Miasto dawne Palestyńskie nazwane od Skarbów Kambizesa, które w nim były ukryte położone nad Medyterranem, wsławione wielkiemi cudami mocy Samsona, który wydobywszy bramę z fundamentów na ramionach swoich zaniósł aż do Hebronu potym Kościół Dagona wywrócił, i 3000. Filistynów wraz z sobą przytłukł i zabił, i wiele innych Pismo Z. wspomina. ALeksander Wielki atakując to Miasto był postrzelony, i dobywszy go zrujnować kazał, ale potym wystawione za Machabejczyków, miało swego Biskupa Sufragana Cezarejskiego, i teraz jeszcze to Miasto znaczne, i Stołeczne Księstwa własnego, Książę nazwany Emir albo Basza Gazy hołduje Turkom. HERBON Miasto
Sydon, ma y dwá Sandziákáty, Jerozolimski y Nakluski. GAZA Miásto dáwne Pálestyńskie názwáne od Skárbow Kambizesá, ktore w nim były ukryte położone nád Medyterránem, wsłáwione wielkiemi cudámi mocy Samsoná, ktory wydobywszy brámę z fundamentow ná rámionách swoich zániosł áż do Hebronu potym Koscioł Dágoná wywrocił, y 3000. Filystynow wraz z sobą przytłukł y zábił, y wiele innych Pismo S. wspomina. ALexánder Wielki attakuiąc to Miásto był postrzelony, y dobywszy go zruynowáć kazał, ále potym wystáwione zá Máchábeyczykow, miáło swego Biskupá Suffragáná Cezareyskiego, y teraz ieszcze to Miásto znáczne, y Stołeczne Xięstwá włásnego, Xiąże názwány Emir álbo Bászá Gazy hołduie Turkom. HERBON Miásto
Skrót tekstu: ŁubŚwiat
Strona: 575
Tytuł:
Świat we wszystkich swoich częściach
Autor:
Władysław Aleksander Łubieński
Drukarnia:
Wrocławska Akademia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wrocław
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1740
Data wydania (nie później niż):
1740
którego PAŃSTWA CHIŃSKIE.
Chimistowie robią i wybierają esencją, i sól, i z tego robią cukier który dają Pacjentom chorującym na kamień lub rzerzączkę, także Pedagrykom i bolejącym na głowę. Roku 1721. 11. Julii w Pekingu dało się słyszeć trzęsienie Ziemie które wiele domów zrujnowało i publicznych budynków, Kościołów, i wiele Chinów przytłukło i nabiło, i tylko tym nie szkodziło co na rynku lub ogrodach byli, trwało toż samo trzęsienie Ziemi w Prowincjach Chińskich przez 16. dni albo 17. 14. Sierpnia było Zaćmienie straszne tak, że zatrwozyło lud ale bez nieszczęścia. II. KsANTUNG.
TA Prowincja jest znazyźniejsza na całe Państwo i rozdzielona na 6
ktorego PANSTWA CHINSKIE.
Chimistowie robią y wybieraią essencyą, y sol, y z tego robią cukier ktory dáią Pácyentom choruiącym ná kámień lub rzerzączkę, tákże Pedagrykom y boleiącym ná głowę. Roku 1721. 11. Julii w Pekingu dało się słyszeć trzęsienie Ziemie ktore wiele domow zruynowáło y publicznych budynkow, Kośćiołow, y wiele Chinow przytłukło y nabiło, y tylko tym nie szkodziło co ná rynku lub ogrodách byli, trwáło toż samo trzęsienie Ziemi w Prowincyách Chińskich przez 16. dni álbo 17. 14. Sierpnia było Zaćmienie strászne ták, że zátrwozyło lud ale bez nieszczęscia. II. XANTUNG.
TA Prowincya iest znazyźnieyszá ná cáłe Páństwo y rozdzieloná ná 6
Skrót tekstu: ŁubŚwiat
Strona: 603
Tytuł:
Świat we wszystkich swoich częściach
Autor:
Władysław Aleksander Łubieński
Drukarnia:
Wrocławska Akademia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wrocław
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1740
Data wydania (nie później niż):
1740
Ordynans przysłano/ i ludzi do zwiezienia tego spodziewanego skarbu. Nagnano chłopów z okolicy do roboty/ i nietrawiąc czasu/ kazali się mocno łopaty i motyki jąć. Ci niebożęta nieświadomi jako pod ziemią trzeba robić/ szli wprost tak daleko/ że ciężar zwierzchni nie mając się naczym otrzymać/ zawalił się oraz/ i przytłukł siedmidziesiąt tych mizernych ludzi/ niby pod ziemną ofiarę jaką głupstwu Greczyna/ a Turczyna łakomstwu. Część jedna tego Miasta osiadła/ wzgórek nie barzo wielki/ mając po bokach dwa drugie/ które się zdadzą jakby umyślnie za Baszty były usypane, Ostatek okolicznego kraju jest cale gładka równina. Niemasz żadnego znaku starożytności na tym miejscu
Ordinans przysłano/ y ludźi do zwieźienia tego spodźiewánego skárbu. Nágnano chłopow z okolicy do roboty/ y nietráwiąc czásu/ kázáli się mocno łopáty y motyki iąć. Ci niebożętá nieświádomi iáko pod źiemią trzeba robić/ szli wprost ták dáleko/ że ćiężar zwierzchni nie máiąc się náczym otrzymáć/ záwálił się oraz/ y przytłukł śiedmidźieśiąt tych mizernych ludźi/ niby pod źiemną ofiárę iáką głupstwu Greczyná/ á Turczyná łákomstwu. Część iedna te^o^ Miástá ośiádłá/ wzgorek nie bárzo wielki/ máiąc po bokách dwá drugie/ ktore się zdádzą iákby vmyślnie zá Baszty były vsypáne, Ostátek okoliczneg^o^ kráiu iest cále gładká rowniná. Niemasz żadne^o^ znáku stárożytnośći ná tym mieyscu
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 245
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
jego na świecie że prawie na napodlejszym miejscu samę siebie położyła. VI. CZy widząc nieba Duchowie/ jak się w ubogiej stajni Dzieciątko położyło/ i że Bóg narodzony niemiał pałacu Królewskiego: chcą prędko pałac budować/ dla czego do budynku/ kolumny już przynieśli? Abo przynamniej widząc tej stajni obaliny; aby Dzieciny nie przytłukły/ chcąc tą kolumną podpierać? VII. CZy że to przedtym spiczaste słupy Słońcu poganie wystawowali/ wiedząc ci Aniołowie/ że tu w tej stajni/ pokazało się Słońce sprawiedliwości/ jaśniejsze daleko nad tysiąc słońców/ i tak temu ten słup ochotnie wystawują? VIII. CZy że to baczą Aniołowie/ że ta Dziecina ma prędko
iego ná świećie że prawie ná napodleyszym mieyscu samę siebie położyłá. VI. CZy widząc niebá Duchowie/ iák się w vbogiey stáyni Dźiećiątko położyło/ y że Bog narodzony niemiał páłacu Krolewskiego: chcą prędko páłac budowáć/ dla czego do budynku/ kolumny iuż przynieśli? Abo przynamniey widząc tey stáyni obáliny; áby Dźiećiny nie przytłukły/ chcąc tą kolumną podpieráć? VII. CZy że to przedtym spiczáste słupy Słońcu pogánie wystáwowali/ wiedząc ći Anyołowie/ że tu w tey stáyni/ pokazało się Słońce spráwiedliwośći/ iaśnieysze daleko nad tyśiąc słońcow/ y ták temu ten słup ochotnie wystáwuią? VIII. CZy że to baczą Anyołowie/ że tá Dźiećiná ma prędko
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 193
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636