cię noc zasłoni/ Ze poznana nie będziesz/ pójdziesz prosto do niej/ Teraz kiedy stworzenie wszytko ma swój pokoj/ I ty w tym utrapieniu nieco się uspokoj. Nadobnej Paskwaliny.
Ale nie tak Steline były w tym rzetelne Słowa zaraz/ żeby czym weny jej subtelne I wnętrzności pałały/ mogły tych płomieni W niej przytaić/ i owszem zawziętych nie mieni Kolorów i postaci. Raz blada/ sina/ A raz jako Tyada/ kiedy ją zacina Pod Zapusty Eumenis/ ciężko zapierzona/ Tedy u Oliwera przeciem ja wzgardzona: (Słowa zpłaczem wyrzuci) Tedy moje wdzięki Go nie pojmą: Przynamniej ślicznej jego ręki Dostałabym/ i
cię noc zásłoni/ Ze poznána nie będziesz/ poydziesz prosto do niey/ Teraz kiedy stworzenie wszytko má swoy pokoy/ Y ty w tym vtrapieniu nieco się vspokoy. Nadobney Pasqualiny.
Ale nie ták Stelline były w tym rzetelne Słowá záraz/ żeby czym weny iey subtelne Y wnętrzności pałáły/ mogły tych płomieni W niey przytáić/ y owszem záwziętych nie mieni Kolorow y postáci. Raz bládá/ śina/ A raz iako Thyádá/ kiedy ią zácina Pod Zápusty Eumenis/ cięszko zápierzona/ Tedy v Oliwerá przeciem ia wzgárdzona: (Słowá zpłáczem wyrzuci) Tedy moie wdzięki Go nie poymą: Przynamniey śliczney iego ręki Dostáłábym/ y
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 34
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701