krupkę rogową/ wtłoczyła? Rzekłbym/ że to tu jatki/ gdzie mięso przedają; Widząc/ że tam dwie żywe pieczenie/ dychają/ Lecz wątpię by na przedaj: Bo raz wyglądają: Niby kupca patrzając; drugi raz się tają Czyli/ ostrząc Dianna/ na zwierzynę zęby Do ręki/ na pieczenie/ przywabia Jastrzęby? Choćbym też rzekł/ że to tu/ kowal złożył miechy; Lecz ta powieść/ byłaby śmiechem/ do uciechy: Gdyż miechy/ alternatę wdymaniu/ trżymają; Te/ jak się razem wznoszą/ tak razem spuszczają. Chybaby to/ misterne wachlarze być miały/ Któreby/ w sercach ludzkich
krupkę rogową/ wtłoczyłá? Rzekłbym/ że to tu iátki/ gdźie mięso przedáią; Widząc/ że tám dwie żywe pieczęnie/ dychaią/ Lecz wątpię by ná przeday: Bo ráz wyglądáią: Niby kupcá pátrzáiąc; drugi raz się táią Czyli/ ostrząc Diánná/ ná źwierzynę zęby Do ręki/ ná pieczęnie/ przywabia Iastrzęby? Choćbym też rzekł/ że to tu/ kowál złożył miechy; Lecz tá powieść/ byłáby śmiechem/ do vćiechy: Gdyż miechy/ álternatę wdymániu/ trżymáią; Te/ iák się rázem wznoszą/ ták rázem spuszczáią. Chybáby to/ misterne wachlárze bydź miáły/ Ktoreby/ w sercách ludzkich
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: D3
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
Indyjej, Żebym tak twoją upewniony próbą, Mędrszy z przestrogi, już nie trwożył sobą I nie zabłądził w tym indyjskim gaju, Bo mi pić doktor kazał chinę w maju. RAKI
Cnota cię rządzi nie pragniesz pieniędzy; Złota dosyć masz nie boisz się nędzy; Czystości służysz nie swojej chciwości; W skrytości mieszkasz nie przywabiasz gości; Szyciem zarabiasz nie wygra wasz w karty; Piciem się brzydzisz nie bawisz się żarty; Matki się boisz nie chybiasz kościoła; Gładki to anioł nie zła dziewka zgoła; Szumnie ważysz mnie nie srebro w kieszeni; U mnie wprzód rozum niż miłość się zmieni. DO JEDNEJ
Nie dziwna to u mnie, pani,
Indyjej, Żebym tak twoją upewniony próbą, Mędrszy z przestrogi, już nie trwożył sobą I nie zabłądził w tym indyjskim gaju, Bo mi pić doktor kazał chinę w maju. RAKI
Cnota cię rządzi nie pragniesz pieniędzy; Złota dosyć masz nie boisz się nędzy; Czystości służysz nie swojej chciwości; W skrytości mieszkasz nie przywabiasz gości; Szyciem zarabiasz nie wygra wasz w karty; Piciem się brzydzisz nie bawisz się żarty; Matki się boisz nie chybiasz kościoła; Gładki to anioł nie zła dziewka zgoła; Szumnie ważysz mnie nie srebro w kieszeni; U mnie wprzód rozum niż miłość się zmieni. DO JEDNEJ
Nie dziwna to u mnie, pani,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 57
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, jako wczasy twoje lekarstwem, spaniem, delicyjkami (ato ich widzę teraz skutek), żeś coś wyspał i śpiąc wygmerał, do pana i ludzi udawali: i prawda to, żeś spał na to, nie śpiąc i nie widziałeś tego, widząc. Wiem, jako cię odemnie do siebie przywabiano, przez świeckie, duchowne osoby łaskę, godności, hetmaństwa posyłano, nie tylko obiecowano. Nie uwiodło łakomstwo cnoty twej i wiary ku mnie nie zwątliło to nic animuszu twego stałego, nie nachyliło to nic, przysięgi twojej. Na ostatek odważyłeś na ratunek mój zdrowie, majętności, zbiór swój, potomstwo swoje. Wiem
, jako wczasy twoje lekarstwem, spaniem, delicyjkami (ato ich widzę teraz skutek), żeś coś wyspał i śpiąc wygmerał, do pana i ludzi udawali: i prawda to, żeś spał na to, nie śpiąc i nie widziałeś tego, widząc. Wiem, jako cię odemnie do siebie przywabiano, przez świeckie, duchowne osoby łaskę, godności, hetmaństwa posyłano, nie tylko obiecowano. Nie uwiodło łakomstwo cnoty twej i wiary ku mnie nie zwątliło to nic animuszu twego stałego, nie nachyliło to nic, przysięgi twojej. Na ostatek odważyłeś na ratunek mój zdrowie, majętności, zbiór swój, potomstwo swoje. Wiem
Skrót tekstu: MowaKoprzCz_II
Strona: 101
Tytuł:
Żałosna mowa Rzpltej polskiej pod Koprzywnicą do zgromadzonego rycerstwa roku 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
daleko nie respondował nakładom/ które się tam czyniły/ i pracom które się podejmowały w sprawowaniu i posiewaniu jej/ postanowili Ojcowie odmienić swój postępek: Przywiedli prośbami i obietnicami ojce i matki czeladne/ aby im dawali na wychowanie i na ćwiczenie dziatki: starali się potym z wielką łaskawością i układnością/ aby byli one dzieci ich przywabiali/ głaskali/ i smakowali im piękność cnoty i uczciwego znienagła. Nie daremno się takie rzucało nasienie/ bo dzieci one snadnie się nauczały tego/ czego ich uczono/ i użyczały zaś tego swym domowym i inszym/ i przykładem swym pomaluczku pociągali towarzysze swe od obyczajów bestialskich. Rodzicy cieszyli się z modescji i z posłuszeństwa
dáleko nie respondował nakłádom/ ktore się tám czyniły/ y pracom ktore się podeymowáły w spráwowániu y pośiewániu iey/ postánowili Oycowie odmienić swoy postępek: Przywiedli proźbámi y obietnicámi oyce y mátki czeládne/ áby im dawáli ná wychowánie y ná ćwiczenie dźiatki: stáráli się potym z wielką łáskáwośćią y vkłádnośćią/ áby byli one dźieći ich przywabiáli/ głaskáli/ y smákowáli im piękność cnoty y vczćiwego znienagłá. Nie dáremno się tákie rzucáło naśienie/ bo dźieći one snádnie się náuczáły tego/ czego ich vczono/ y vżyczáły záś tego swym domowym y inszym/ y przykłádem swym pomáluczku poćiągáli towárzysze swe od obyczáiow bestiálskich. Rodźicy ćieszyli się z modestiey y z posłuszeństwá
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 89
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
, Jako wdzięcznym zapachem Nardu przyjemnego, Albo Sabejską wonią wzbudzone do niego Pospólstwa ze wszytkich stron garneło się mnóstwo, Aby swe i cielesne, i duszne ubóstwo Zleciło. On u wszystkich w uściech między Państwa Swego, i Ojca ludźmi był; gdyż nie tyraństwa Mocą wszytek lud ciągnął, ale życzliwością, I powolną do siebie przywabiał miłością, Która od górnych Niebios wszytkim w serca wlana, A z pobożnego życia jego wypisana Była na sercach. Tedy i ci, co podlegli Władzy Rodzica jego, z wielką chęcią biegli Do niego, a wzgardziwszy błędem, przyjmowali Wiarę Chrystusa, którą drugim ogłaszali. Tedy się Jozafata szerzył dom ozdobnie, A Abennera zasie
, Iáko wdźięcznym zápáchem Nárdu przyiemnego, Albo Sábeyską wonią wzbudzone do niego Pospolstwá ze wszytkich stron gárneło się mnostwo, Aby swe y ćielesne, y duszne vbostwo Zlećiło. On v wszystkich w vśćiech między Páństwá Swego, y Oycá ludźmi był; gdyż nie tyráństwa Mocą wszytek lud ćiągnął, ále życzliwośćią, Y powolną do śiebie przywabiał miłośćią, Ktora od gornych Niebios wszytkim w sercá wlana, A z pobożnego życia iego wypisána Byłá na sercách. Tedy y ći, co podlegli Władzy Rodźicá iego, z wielką chęćią biegli Do niego, á wzgárdźiwszy błędem, przyymowáli Wiárę Chrystusá, ktorą drugim ogłaszáli. Tedy się Iozáphátá szerzył dom ozdobnie, A Abennerá záśie
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 256
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
porządnie powiemy: żeby potym jaśniej się pokazało/ któremi lekarstwy uczarowani mogą być ratowani. Rozdzielim tedy tę część pierwszą na szesnaście Rozdziałów/ dlla snadniejszego tych sposobów zrozumienia: z których w pierwszym rozdziale będzie o rozmaitych sposobach/ których czarownice zażywają przy początku/ abo wstępie czarowania niewinne/ i proste białegłowy/ ku rozszerzeniu bluźnierstwa tego przywabiając. W drugim/ o sposobie przeklętej ich prefesji abo wyznania/ gdzie niejakie objaśnienie czynienia przysięgi szatanowi przydaje się. W trzecim/ o sposobie/ którym z miejsca na miejsce bywają przenoszone/ bądź rzeczą samą/ bądź duchem. W czwartym/ jako z latawcami obcują. W piątym/ osposobie/ którym wobecz przez Sakramenty
porządnie powiemy: żeby potym iásniey sie pokazáło/ ktoremi lekárstwy vczárowáni mogą być rátowáni. Rozdźielim tedy tę część pierwszą ná szesnaśćie Rozdźiałow/ dlla snádnieyszego tych sposobow zrozumienia: z ktorych w pierwszym rozdźiale będźie o rozmáitych sposobách/ ktorych czárownice záżywáią przy początku/ ábo wstępie czárowánia niewinne/ y proste białegłowy/ ku rozszerzeniu bluźnierstwá tego przywabiáiąc. W drugim/ o sposobie przeklętey ich profesiey ábo wyznánia/ gdźie nieiákie obiáśnienie czynienia przyśięgi szátánowi przydáie sie. W trzećim/ o sposobie/ ktorỹ z mieyscá ná mieysce bywáią przenoszone/ bádź rzeczą sámą/ bądź duchem. W czwartym/ iako z latáwcámi obcuią. W piątym/ osposobie/ ktorym wobecz przez Sákrámenty
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 18
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
łacniuchno dzienią więtszą wyrzniesz rzezakiem, pociągnąwszy onej krótkej dzianki, co na jeden zatworek była urobiona, aż do onego narznionego karbu; i tak drugi zatwer wprawisz, i dopiero go postawiwszy poderzniesz. Nauka KOLO PASIEK.
Wnętne do pasieki rozmaite pasiecznicy miewają, a te wnętne są i állektoria, to jest, co pczoły przywabiają, że je pczoły rady widzą: i medicinália, że do zdrowia pczelnego należą; jako są zioła niektóre, borsukowe mięsa, i insze: które iż są rzeczy pospolite, szkoda się nad tym pisaniem bawić.
To z ksiąg cudzoziemskich trzeba napisać, iż stare mrówki mają miód w ziemi barzo biały, którego miodu wiesieni
łácniuchno dźienią więtszą wyrzniesz rzezakiem, poćiągnąwszy oney krotkey dźianki, co ná ieden zatworek byłá vrobiona, áż do onego nárźnionego kárbu; y ták drugi zatwer wpráwisz, y dopiero go postáwiwszy poderzniesz. NAVKA KOLO PASIEK.
Wnętne do páśieki rozmáyte páśiecznicy miewáią, á te wnętne są y állektoria, to iest, co pczoły przywabiáią, że ie pczoły rády widzą: y medicinália, że do zdrowia pczelnego należą; iáko są źiołá niektore, borsukowe mięsá, y insze: ktore iż są rzeczy pospolite, szkodá się nád tym pisániem báwić.
To z kśiąg cudzoźiemskich trzebá nápisáć, iż stáre mrowki máią miod w źięmi bárzo biały, ktorego miodu wieśieni
Skrót tekstu: OstrorNauka
Strona: Biiijv
Tytuł:
Nauka koło pasiek
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Marcin Łęcki
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Madera: cukrów także wydaje wielki dostatek wyspa Z. Tome. Te państwa Angielczykowie tylo a Francuzowie trapią/ którzy jednak nie przejeżdżają Caput Viride. V insuł Arguin/ i ś. Jerzego della Mina, mają Portugalczykowie dwie Colonie na kształt fortec: zaczym handlują z ludźmi bliższymi z Ghineej/ i z Libiej/ i przywabiają k sobie złoto z Mandyngi/ i z pobliskich miesyc. Miedzy Pany stojącymi przy królu/ na bogatszy i napoważniejszy jest król z Kongo/ gdyż ten ma królestwo grzeczniejsze i nabogatsze w Etiopiej. Portugalczykowie mają też tam dwie Colonie/ jednę w mieście Z. Saluatorys, a drugą na wyspie Loanda. Dostają z
Máderá: cukrow tákże wydáie wielki dostátek wyspá S. Thomae. Te páństwá Angielczykowie tylo á Fráncuzowie trapią/ ktorzy iednák nie przeieżdżaią Caput Viride. V insuł Arguin/ y ś. Ierzego della Mina, máią Portogálczykowie dwie Coloniae ná kształt fortec: záczym hándluią z ludźmi bliższymi z Ghineey/ y z Libiey/ y przywabiáią k sobie złoto z Mándingi/ y z pobliskich miesyc. Miedzy Pány stoiącymi przy krolu/ na bogátszy y napoważnieyszy iest krol z Congo/ gdyż ten ma krolestwo grzecznieysze y nabogátsze w AEthyopiey. Portogálczykowie máią też tám dwie Coloniae/ iednę w mieśćie S. Saluatoris, á drugą ná wyspie Loándá. Dostáią z
Skrót tekstu: BotŁęczRel_III
Strona: 197
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. III
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
nie znosi statecznym być wszytkim/ Każdy sobie upatruje co z lepszym pożytkiem. Będzieli który z was umiał co foremniejszego/ Żywcie się jako możecie nei zazdroszczę tego/ Wiecha na szynk.
KToby się chciał szynkiem bawić taką wiechę ma wystawić Wterepelach ugłaskaną/ W letniczek/ wianek ubraną. Coby wzrokiem zabijała/ Gości sobie przywabiała. Będą ustawicznie Goście/ Tak w Zapusty jako poście. Bo jako po niej chęć pobaczą/ I okny więc radzi skaczą. Goście piekni ba i płacą/ Każdy dzień tam co utracą. I będzie ich bardzo wiele/ Więcej niżeli w Kościele. Choćbyś ją potym w Komorze/ Zamykał nic nie pomoże. Lepsza
nie znośi státecznym być wszytkim/ Káżdy sobie vpátruie co z lepszym pożytkiem. Będźieli ktory z was vmiał co foremnieyszego/ Zywćie się iáko możećie nei zazdroszczę tego/ Wiechá ná szynk.
KToby się chćiał szynkiem báwić táką wiechę ma wystáwić Wterepelách vgłaskáną/ W letniczek/ wiánek vbráną. Coby wzrokiem zábijałá/ Gośći sobie przywabiáłá. Będą vstáwicznie Goście/ Ták w Zapusty iáko pośćie. Bo iáko po niey chęć pobaczą/ Y okny więc rádźi skaczą. Gośćie piekni bá y płácą/ Káżdy dźień tám co vtrácą. Y będzie ich bárdzo wiele/ Więcey niżeli w Kośćiele. Choćbyś ią potym w Komorze/ Zámykał nic nie pomoże. Lepsza
Skrót tekstu: NowSow
Strona: C4
Tytuł:
Nowy Sowiźrzał abo raczej Nowyźrzał
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684