, Kot nie drgnie, a ów cicho jak w jesieni siedzi. Toż drugi, trzeci, czwarty. Daj go katu, rzecze, Podobno sczarowany, jednak nie uciecze. I obróciwszy łożem, pomalutku dybie; A skoro się ku onej dobrze zbliżył skibie, Co siły ma, uderzy, a sam oraz całem Przywali niewinnego zajączka swym ciałem. Chce ogon uskuść, nie masz, tylko słoma z grochu; A co złomał rucznicę, co napsował prochu, To wniwecz, i solenne zaraz czyni wota, Że grzech wielki w niedzielę strzelać i sromota. Więc nie bez szkaradnego wszytkich ludzi śmiechu Skórkę onę na dowód pokazowa! grzechu. 249
, Kot nie drgnie, a ów cicho jak w jesieni siedzi. Toż drugi, trzeci, czwarty. Daj go katu, rzecze, Podobno sczarowany, jednak nie uciecze. I obróciwszy łożem, pomalutku dybie; A skoro się ku onej dobrze zbliżył skibie, Co siły ma, uderzy, a sam oraz całem Przywali niewinnego zajączka swym ciałem. Chce ogon uskuść, nie masz, tylko słoma z grochu; A co złomał rucznicę, co napsował prochu, To wniwecz, i solenne zaraz czyni wota, Że grzech wielki w niedzielę strzelać i sromota. Więc nie bez szkaradnego wszytkich ludzi śmiechu Skórkę onę na dowód pokazowa! grzechu. 249
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 301
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ust rubin, perłom równe lice, Gwiazdy szczere dwie żrzenice, Na szyjkę białą kędziorki spuszczone, Złotem słońca powleczone. Nad kość słoniową bielsze ściąga ręce, Wydrzeć się każe mateńce. Z płaczem być pragnie gościem twego łona, I więżniem twego ramiona. Kochajmy, albo jeśli serce z stali, Niech nas w grobie głaz przywali. TOŻ NA POLSKIE.
Jeszcze Europa nie przytarła rogów Azji, tam gdzie swych pilnuje progów Neptun w tatarską niewolą zabrany, W Tracji rzeki na swe jęczą pany. Greckie się tego wstydzą monarchije, Że pod tureckie jarzmo dały szyje, Ziemice się już w łyka te dostały, Co wolnem kołem po morzu pływały.
ust rubin, perłom równe lice, Gwiazdy szczere dwie żrzenice, Na szyjkę białą kędziorki spuszczone, Złotem słońca powleczone. Nad kość słoniową bielsze ściąga ręce, Wydrzeć się każe mateńce. Z płaczem być pragnie gościem twego łona, I więżniem twego ramiona. Kochajmy, albo jeśli serce z stali, Niech nas w grobie głaz przywali. TOŻ NA POLSKIE.
Jeszcze Europa nie przytarła rogów Azyi, tam gdzie swych pilnuje progów Neptun w tatarską niewolą zabrany, W Tracyi rzeki na swe jęczą pany. Greckie się tego wstydzą monarchije, Że pod tureckie jarzmo dały szyje, Ziemice się już w łyka te dostały, Co wolnem kołem po morzu pływały.
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 157
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
obstachem zmieszawszy dawają.
A tę która nalepsza wspodku zawalają Prze dniebalstwo: w czym szkodę nie małą działają. Więc tylko zwierzchu grzębą zawalone czachy/ A z onych miejsc urwanych dawają abstachy.
Zaczym mają kuźnicy szkodę: A nie mniejszą Ma Książę taką sprawą/ gdy rudy część więtsza W każdym szybie zostanie którą tam przywali Ziemia: patrzże jak szkodzą górnicy niedbali. O Rudach
Owa niemasz co chwalić/ dozoru żadnego Niemasz teraz w tym/ jak był czasu przeszłego. Jako się urzędnicy i do gór wpuszczali/ A o górny rząd zawżdy pilnie się starali. O ZGINIENIV KRUSZCA BYtomskiego, a o nastani Górskiego.
JEst
obstáchem zmieszawszy dawáią.
A tę ktora nalepsza wspodku záwaláią Prze dniebálstwo: w cżym szkodę nie máłą dźiáłáią. Więc tylko zwierzchu grzębą záwálone czáchy/ A z onych mieysc vrwánych dawáią ábstáchy.
Záczym máią kuźnicy szkodę: A nie mnieyszą Ma Xiążę táką spráwą/ gdy rudy część więtsza W káżdym szybie zostánie ktorą tám przywáli Ziemiá: pátrzże iák szkodzą gornicy niedbáli. O Rudách
Owa niemász co chwalić/ dozoru żadnego Niemász teraz w tym/ iák był czásu przeszłego. Iáko sie vrzędnicy y do gor wpusczáli/ A o gorny rząd záwżdy pilnie sie staráli. O ZGINIENIV KRVSZCA BYtomskiego, á o nástáni Gorskiego.
IEst
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: G4v
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
według swej szarzy, na przestronnej sali. Więc skrzynie otworzywszy, pliki rozwiniono, I porządnie po stołach wszystko rozłożono. I tak podług regestru, każdy sobie bierze Barwę, patrząc by była równa z sobą w mierze. Po drugich, kolej przyszła na granadyery, By munderunek brali do swej maniery: Zaczym się poczet liczny przywali, w szeleście, Ze cała zagrzmi sala, na samo ich weście; Krom tych, którym się jeszcze wcisnąć niedostało I krom tych, którzy wartę trzymali niemało. Tu szczęście, albo raczej Bóg tak zordynował, By w swej dobroci naszę ufność ugruntował. Biały gołąb przyleci, i na oknie spocznie Otwartym, gdzie
według swey szárzy, ná przestronney sáli. Więc skrzynie otworzywszy, pliki rozwiniono, I porządnie po stołách wszystko rozłożono. I ták podług regestru, káżdy sobie bierze Barwę, pátrząc by byłá rowna z sobą w mierze. Po drugich, koley przyszła ná gránádyery, By munderunek bráli do swey mániery: Zaczym się poczet liczny przywali, w szeleście, Ze cáła zágrzmi sala, ná sámo ich weście; Krom tych, ktorym się ieszcze wcisnąć niedostáło I krom tych, ktorzy wártę trzymáli niemało. Tu szczęście, álbo ráczey Bog ták zordynował, By w swey dobroci nászę ufność ugruntował. Biały gołąb przyleci, y ná oknie spocznie Otwartym, gdźie
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 33
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
. Fabius. 40
K. KTo się na mleku sparzy/ ten na wodę dmucha. Kto nie da na piszczałkę/ ten w nią nie gra. Kiedy się łyka drą/ w ten czas je drzy. Dum subera suberant, subera suberare memento. Kiedy Niedziedzia uderzy gałąź/ tedy ryknie/ a kiedy go drzewo przywali/ tedy milczy. Glande percussus vociferantur vrsus, sed cum frons cadit, vrsus cum silentio vadit. Kocieł garcowi przygania/ a oba smolą. Vae tibi, vae nigrae dicebat cacabus ollae. Kto oczyma nie dojźrzy/ ten mieszkiem dopłaci. Komu się zmiele/ a tobie się skrupi. Każdy ma swego mola co go
. Fabius. 40
K. KTo się ná mleku spárzy/ ten ná wodę dmucha. Kto nie da ná piszcżałkę/ ten w nię nie gra. Kiedy się łyká drą/ w ten cżás ie drzy. Dum subera suberant, subera suberare memento. Kiedy Niedźiedźiá vderzy gáłąź/ tedy ryknie/ á kiedy go drzewo przywáli/ tedy milcży. Glande percussus vociferantur vrsus, sed cum frons cadit, vrsus cum silentio vadit. Koćieł gárcowi przygania/ á obá smolą. Vae tibi, vae nigrae dicebat cacabus ollae. Kto ocżymá nie doyźrzy/ ten mieszkiem dopłáći. Komu się zmiele/ á tobie się skrupi. Káżdy ma swego molá co go
Skrót tekstu: RysProv
Strona: C3
Tytuł:
Proverbium polonicorum
Autor:
Salomon Rysiński
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
jaki, Co od źrzódła gościniec udziałał trojaki. Rugier szczęścia będąc już mistrz własny lepszego, Na Rodomonta wpada bez zwłoki srogiego I jedną ręką gardziel żmie, ściska odkryty, Drugą puinał wyrwał żartko jadowity.
CXXIX.
Jako w jamach, gdzie złoto Węgrowie kopają, Lubo ci, co nad rzeką Iberem mieszkają, Jeśli ziemia przywali z górników którego, Ledwie oddech ściśniony ducha subtelnego Wypuści, skarg nie czyni język zasypany, Oczy tylko, nos, uszy krwawe toczą piany: Tak beł ciężko Sarracen niemniej przytłoczony Od zwyciężce, na piasek gdy padł, obalony.
CXXX.
Do twarzy mu przymierza raz puinał srogi, Raz do czoła, gdzie prędsze wyścia
jaki, Co od źrzódła gościniec udziałał trojaki. Rugier szczęścia będąc już mistrz własny lepszego, Na Rodomonta wpada bez zwłoki srogiego I jedną ręką gardziel żmie, ściska odkryty, Drugą puinał wyrwał żartko jadowity.
CXXIX.
Jako w jamach, gdzie złoto Węgrowie kopają, Lubo ci, co nad rzeką Iberem mieszkają, Jeśli ziemia przywali z górników którego, Ledwie oddech ściśniony ducha subtelnego Wypuści, skarg nie czyni język zasypany, Oczy tylko, nos, uszy krwawe toczą piany: Tak beł ciężko Sarracen niemniej przytłoczony Od zwyciężce, na piasek gdy padł, obalony.
CXXX.
Do twarzy mu przymierza raz puinał srogi, Raz do czoła, gdzie prędsze wyścia
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 396
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
tuli.
Tam Bolesławów ruskie przed tym grody szukały, pragnąc, ściśnione, swobody i odtąd mamy obfite ich knieje pełne nadzieje,
że za twym berłem Bóg im odgniewany umknie za Wołgę dzikie bisurmany i z ich pól wprzód twój zżenie miecz szczęśliwy lud ten pierzchliwy.
Tenże pochopem zajuszony daleji zawój hardy trupem ich przywali, mszcząc się pradziada mężnego u Warny w bitwie niedarnej.
Ale to potym. Teraz wiek kwitnący nieś na szańc, Arkto, gdzie Filaks nierączy poszewym dyszlem oś walną obwodzi, a nie zachodzi.
Tam roztocz Orły Białe i z Pogonią, tam wpadni jako lew z dobytą bronią, wiodąc młódź polską ochoczą do boju
tuli.
Tam Bolesławów ruskie przed tym grody szukały, pragnąc, ściśnione, swobody i odtąd mamy obfite ich knieje pełne nadzieje,
że za twym berłem Bóg im odgniewany umknie za Wołgę dzikie bisurmany i z ich pól wprzód twój zżenie miecz szczęśliwy lud ten pierzchliwy.
Tenże pochopem zajuszony daléji zawój hardy trupem ich przywali, mszcząc się pradziada mężnego u Warny w bitwie niedarnéj.
Ale to potym. Teraz wiek kwitnący nieś na szańc, Arkto, gdzie Filaks nierączy poszewym dyszlem oś walną obwodzi, a nie zachodzi.
Tam roztocz Orły Białe i z Pogonią, tam wpadni jako lew z dobytą bronią, wiodąc młódź polską ochoczą do boju
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 229
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
rękę drugą, Chcesz-li zdrową mieć i nią robić długo: Z postronnemi się znoś, dom ubezpieczy, A w czas, na czas twój, ich żądaj odsieczy: Póki kto cały, snadniej go ratować, Broniącego się lepiej posiłkować; Lecz gdy upadnie, a ciężko by dalij Stał kto, ciężarem swym innych przywali. Wołaj sąsiada, kiedy goresz, ten cię Z ognia srogiego ratować zacięncie Winien, bo gdy ty goresz, bez wątpienia I ten stleć musi od twego płomienia. Daleko domu bij się, a w nim wiele Gotuj, oczy miej w tyle i na czele, Ceres obfita niech do Marsa jedzie; Sprawa wojenna,
rękę drugą, Chcesz-li zdrową mieć i nią robić długo: Z postronnemi się znoś, dom ubezpieczy, A w czas, na czas twój, ich żądaj odsieczy: Póki kto cały, snadniej go ratować, Broniącego się lepiej posiłkować; Lecz gdy upadnie, a ciężko by dalij Stał kto, ciężarem swym innych przywali. Wołaj sąsiada, kiedy goresz, ten cię Z ognia srogiego ratować zacięncie Winien, bo gdy ty goresz, bez wątpienia I ten stleć musi od twego płomienia. Daleko domu bij się, a w nim wiele Gotuj, oczy miej w tyle i na czele, Ceres obfita niech do Marsa jedzie; Sprawa wojenna,
Skrót tekstu: GawTarcz
Strona: 60
Tytuł:
Clipaeus Christianitatis to jest Tarcz Chrześcijaństwa
Autor:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1680 a 1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1681
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Dariusz Chemperek, Wacław Walecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Collegium Columbinum
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2003