złączone z grzmotami podziemnemi: wróble, gołębie, i inne ptastwo dały znaki przelęknienia się.
1254
240 Widziana przez kilka miesięcy.
Wiatry gwałtowne.
1255
241 Nader wielka.
Morze wezbrało: nad zwyczaj pioruny często padały na miejsca wyniosłe.
Przed ukazaniem się komety trzęsienie wielkie w Arzengan albo Arzenian. Wiele tysięcy ludzi upadające domy przywaliły. Ziemia się na wielu miejscach wzburzyła, przepaści otworzyły się, jezioro uczyniło się na dolinie, na której Sułtan Rum, albo Natolii, według innych Pisarzów Zachodnich, Ikonii zbity był od Tatarów.
1256
142.
1258 powódź prawie powszechna w Hiszpanii zniosła wiele mostów a osobliwie w Toledzie.
1260 powodzi Renu wielkie nader.
złączone z grzmotami podziemnemi: wroble, gołębie, y inne ptastwo dały znaki przelęknienia się.
1254
240 Widziana przez kilka miesięcy.
Wiatry gwałtowne.
1255
241 Nader wielka.
Morze wezbrało: nad zwyczay pioruny często padały na mieysca wyniosłe.
Przed ukazaniem się komety trzęsienie wielkie w Arzengan albo Arzenjan. Wiele tysięcy ludzi upadaiące domy przywaliły. Ziemia się na wielu mieyscach wzburzyła, przepaści otworzyły się, iezioro uczyniło się na dolinie, na którey Sułtan Rum, albo Natolii, według innych Pisarzow Zachodnich, Ikonii zbity był od Tatarow.
1256
142.
1258 powódź prawie powszechna w Hiszpanii zniosła wiele mostow a osobliwie w Toledzie.
1260 powodzi Rhenu wielkie nader.
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 56
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
Czerwca o 3 z rana trzęsienie w Singan-Son Stołecznym Prowincyj Chińskiej Ksen-Si, w Nong-Hai, straszne tegoż momentu w Lan-chec-Ton, brama ku połudnowi, mury wielu mniejszych miast okolicznych obalone. Około Young-ning tehin niewypowiedziane było wzruszenie gór, miasteczko zaś same w ziemi pogrążone, na pułnoc Tong Cuei ziemia otworzyła się, a góry upadające przywaliły to miasto: ziemia podniósłszy się na 6 sążni i więcej, nakształt bałwanów morskich bujała. Siedymnasta część obywatelów zginęła. W Ting-min-Chin od trzeciej z rana aż do 11 trzęsienie ziemi obaliło wszystkie domy na południe leżące. Połowa góry Mont Outai ku południowi obrócona upadła.
9 Lipca gwałtowne trzęsienie w Rojening: mało miejsc w
Czerwca o 3 z rana trzęsienie w Singan-Son Stołecznym Prowincyi Chińskiey Xen-Si, w Nong-Hai, straszne tegoż momentu w Lan-chec-Ton, brama ku połudnowi, mury wielu mnieyszych miast okolicznych obalone. Około Young-ning tehin niewypowiedziane było wzruszenie gór, miasteczko zaś same w ziemi pogrążone, na pułnoc Tong Cuei ziemia otworzyła się, á góry upadaiące przywaliły to miasto: ziemia podniosłszy się na 6 sążni y więcey, nakształt bałwanow morskich buiała. Siedymnasta część obywatelow zginęła. W Ting-min-Chin od trzeciey z rana aż do 11 trzęsienie ziemi obaliło wszystkie domy na południe leżące. Połowa gory Mont Outai ku południowi obrocona upadła.
9 Lipca gwałtowne trzęsienie w Roiening: mało mieysc w
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 169
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
Pana – który dać idziesz zapłatę każdemu: złemu, dobremu!”. Źli zaś obaczą Sędziego srogiego, twarz zagniewaną dziwnie mającego, pełną piorunów, pełną surowości, zapalczywości. Nie tak się zlękną piekła gorącego jako Sędziego srogo patrzącego. O, jako wszyscy drżeć będą strwożeni i przestraszeni! Krzykną na góry, by ich przywaliły, a od Baranka twarzy zasłoniły, co się im we lwa obrócił srogiego i ryczącego. Tedy tu jęczeć, płakać, lamentować, będą narzekać, ręce załemować, śpiewając: “Biada!”, że się porodzili i źle czynili. Mat. 24,(30) Isai. 30,(27) Luc
Pana – który dać idziesz zapłatę każdemu: złemu, dobremu!”. Źli zaś obaczą Sędziego srogiego, twarz zagniewaną dziwnie mającego, pełną piorunów, pełną surowości, zapalczywości. Nie tak się zlękną piekła gorącego jako Sędziego srogo patrzącego. O, jako wszyscy drżeć będą strwożeni i przestraszeni! Krzykną na góry, by ich przywaliły, a od Baranka twarzy zasłoniły, co się im we lwa obrócił srogiego i ryczącego. Tedy tu jęczeć, płakać, lamentować, będą narzekać, ręce załemować, śpiewając: “Biada!”, że się porodzili i źle czynili. Matth. 24,(30) Isai. 30,(27) Luc
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 53
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
niemiętności i niezgody stanęliśmy na samym schyłku bezdennej przepaści, od tak strasznego przepadnienia, można bardzo prawdziwie mówić, sama całość i życie Króla nas utrzymuje. Ah! jaki okropny widok tu się stawia w oczach każdego obywatela niewymównych nieszczęśliwości, któreby się zwaliły na to Państwo, i podobnoby go tą ostatnią zgubą przywaliły, gdyby Opatrzność nie zniszczyła była krwawych ojcobójskich zamysłów! Dosyć jest pomyślić, nasze bezkrólewia jakich zamieszań i szkód z sobą osnowę ciągną. Dzięki Opatrzności Boskiej, która tego Pana do Tronu tak przysposobiając, że zacność i zasługi Jego w ojczyźnie pozyskały jednomyślną zgodę, zachowała nad od zwyczajnych skutków stanu Królestwa bez głowy zostającego. Ale
niemiętności i niezgody stanęliśmy na samym schyłku bezdenney przepaści, od tak strasznego przepadnienia, można bardzo prawdziwie mówić, sama całość i życie Króla nas utrzymuie. Ah! iaki okropny widok tu się stawia w oczach każdego obywatela niewymównych nieszczęśliwości, któreby się zwaliły na to Państwo, i podobnoby go tą ostatnią zgubą przywaliły, gdyby Opatrzność nie zniszczyła była krwawych oycobóyskich zamysłów! Dosyć iest pomyślić, nasze bezkrólewia iakich zamieszań i szkód z sobą osnowę ciągną. Dzięki Opatrzności Boskiey, która tego Pana do Tronu tak przysposobiaiąc, że zacność i zasługi Jego w oyczyznie pozyskały iednomyślną zgodę, zachowała nad od zwyczaynych skutków stanu Królestwa bez głowy zostaiącego. Ale
Skrót tekstu: PiramKaz
Strona: 17
Tytuł:
Kazanie na wotywie dziękczynienia Panu Bogu za zachowanie Króla Jegomości z przypadku niesłychanego
Autor:
Grzegorz Piramowicz
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
bardziej narażał, do Karola Chodkiewicza hetmana w. ks. litewskiego udali się. Ten ich jako miłych szwagrów swych (bo miał za sobą Mieleckę z domu, co była za książęciem Słuckim, z domu Ligęzów, krewną) przyjął mile i do usługi rzeczypospolitej narażał opportune. Gdy Smoleńska dobywano pan starosta żarnowiecki postrzelony i mury przywaliły go były; z tego postrzału w Jacynie umarł, do Koniecpola przywiezion, tam honorifice pochowan. Chodkiewicz hetman w. ks. litewskiego, gdy król imść z Moskwy odjachał i on też musiał
odjachać, ale na miejscu swojem dziada wmci pod stolicą zostawił. Jam prosto z pod Guzowa zaciągnął się, z Potockiemi chodzili
bardziej narażał, do Karola Chodkiewicza hetmana w. ks. litewskiego udali się. Ten ich jako miłych szwagrów swych (bo miał za sobą Mieleckę z domu, co była za książęciem Słuckim, z domu Ligęzów, krewną) przyjął mile i do usługi rzeczypospolitej narażał opportune. Gdy Smoleńska dobywano pan starosta żarnowiecki postrzelony i mury przywaliły go były; z tego postrzału w Jacynie umarł, do Koniecpola przywiezion, tam honorifice pochowan. Chodkiewicz hetman w. ks. litewskiego, gdy król jmść z Moskwy odjachał i on też musiał
odjachać, ale na miejscu swojém dziada wmci pod stolicą zostawił. Jam prosto z pod Guzowa zaciągnął się, z Potockiemi chodzili
Skrót tekstu: KoniecZRod
Strona: 167
Tytuł:
Rodowód
Autor:
Zygmunt Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
dziewczyny. Lekcje Kupidynowe. 372. Lekcja pierwsza.
Będąc nad młode lata swoje śmiały Piąłem się w gorę helikońskiej skały, A niedoszedszy jeszcze i w pół drogi Jąłem opiewać nieśmiertelne bogi. Już Encelada, już dziewięćsiłego Pironeusa i wartogłowego Śmierć wspominałem syna, a gdy one Okrutne góry na kupę zniesione Wszech przywaliły, a gęste pioruny Biły do domu czarnej Persefony. Potymem pióro nagotował moje, Bitne hetmany i surowe boje Podać rytmami wiekopamiętnymi Przyszłemu czasu a między mądrymi Słynąć poetą, odkąd bystre konie Zapala Tytan, aż gdzie w morzu tonie. A podobnobym przedsięwzięciu memu Tym był dogodził sławy pragnącemu, Ale mi drogę Wenus
dziewczyny. Lekcye Kupidynowe. 372. Lekcya pierwsza.
Będąc nad młode lata swoje śmiały Piąłem się w gorę helikońskiej skały, A niedoszedszy jeszcze i w poł drogi Jąłem opiewać nieśmiertelne bogi. Już Encelada, już dziewięćsiłego Pironeusa i wartogłowego Śmierć wspominałem syna, a gdy one Okrutne gory na kupę zniesione Wszech przywaliły, a gęste pioruny Biły do domu czarnej Persefony. Potymem pioro nagotował moje, Bitne hetmany i surowe boje Podać rytmami wiekopamiętnymi Przyszłemu czasu a między mądrymi Słynąć poetą, odkąd bystre konie Zapala Tytan, aż gdzie w morzu tonie. A podobnobym przedsięwzięciu memu Tym był dogodził sławy pragnącemu, Ale mi drogę Wenus
Skrót tekstu: SzlichWierszeWir_I
Strona: 179
Tytuł:
Wiersze rozmaite JE. Mci Pana Jerzego z Bukowca Szlichtinka
Autor:
Jerzy Szlichtyng
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910