nam trzeba! kresu, wołoszynie!” A on, słuchając pana, głową kinie I jak sam skoczy zarównie z wiatrami Nie dotykając ziemie kopytami; Szumi jak wicher, który, gdy się kręci, Tu prochu ruszy, a sam przed niem leci, I wprzód na gmachu kędy zaszumieje, Niżli się piasek za wichrem przywieje. Tak i wołoszyn, jako począł nogi Zbierać i zmietać proch swym wiatrem z drogi, Pierwej przyleciał do kresu swojego, A piasek ścigał za niem kopyt jego Z inszemi końmi, które pozostały W tyle — a tegoż kresu dobiegały. Skąd czyja chwała i kto był nagrody Godzien za owe puszczone zawody, Sami się
nam trzeba! kresu, wołoszynie!” A on, słuchając pana, głową kinie I jak sam skoczy zarównie z wiatrami Nie dotykając ziemie kopytami; Szumi jak wicher, który, gdy się kręci, Tu prochu ruszy, a sam przed niem leci, I wprzód na gmachu kędy zaszumieje, Niżli się piasek za wichrem przywieje. Tak i wołoszyn, jako począł nogi Zbierać i zmietać proch swym wiatrem z drogi, Pierwej przyleciał do kresu swojego, A piasek ścigał za niem kopyt jego Z inszemi końmi, które pozostały W tyle — a tegoż kresu dobiegały. Skąd czyja chwała i kto był nagrody Godzien za owe puszczone zawody, Sami się
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 165
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
sercu i okropność patrząc na owego rozsiekanca ci zaś co się poczuwali być Malkontentami wpuł obumarli od strachu. kiedy Lezał jako bydlę jakie zarznięte wswojej krwi.
Takci posiedziawszy spuł godziny Limitował sesyją Marszałek rozeszlismy się.
Napadły potym Jesienne słoty, Śniegi, mrozy tak że drugi swego konia niepoznał rano wstawszy, kiedy go śnieg przywiał
Juzesmy tedy miewali sesyje w Namiotach dla owej Niepogody. Szlachta się poczęli roziezdzac do Domów. Deputaci tylko z Marszałkiem musieliśmy kawęczyc do końca Przed dokończeniem koła omało niezabito Zamojskiego hetmana takim sposobem jako i Broniowskiego. Jeden szlachcic zadał mu żes ty mówił o królu Tak. Podobniejszy on Mydło z krupką po Zamościu nosić
sercu y okropność patrząc na owego rozsiekanca ci zas co się poczuwali bydz Malkontentami wpuł obumarli od strachu. kiedy Lezał iako bydlę iakie zarznięte wswoiey krwi.
Takci posiedziawszy zpuł godziny Limitował sessyią Marszałek rozeszlismy się.
Napadły potym Iesienne słoty, Sniegi, mrozy tak że drugi swego konia niepoznał rano wstawszy, kiedy go snieg przywiał
Iuzesmy tedy miewali sessyie w Namiotach dla owey Niepogody. Szlachta się poczęli roziezdzac do Domow. Deputaci tylko z Marszałkiem musielismy kawęczyc do konca Przed dokonczeniem koła omało niezabito Zamoyskiego hetmana takim sposobem iako y Broniowskiego. Ieden szlachcic zadał mu żes ty mowił o krolu Tak. Podobnieyszy on Mydło z krupką po Zamosciu nosic
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 244v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
raczył, proszę możnali wiedzieć. B. Ja wtymże wlaśnie momencie zdjęty gładkością Cyprydy, i zniewolony słodkim dyskursem Cyterei pieszconej, stałem, tak łagodnym, tak spokojnym, jako morze po pracy szturmami podjętej. Zaczym pogruchotałem kajdany, i łańcuch twardy zszarpnąłem z szyję Jowiszowej, oddałem Monarchią, wróciłem Przywieje zabrane, pożegnałem Wenerę, szczęśliwie powracając do Prowincyj mnie należących. Przyznajże coc się widzi o tych tak wysokich zamysłach, których masz na widoku efekty. T. Zamysł właśnie stosujący się do humoru Wmci. In summa świat się cieszy barziej z odwag i męstwa Wmci. niżeli się cieszyły Ateny ze swoich Filozofów,
raczył, proszę moznali wiedźieć. B. Ia wtymże wlaśnie momenćie zdięty głádkośćią Cyprydy, y zniewolony słodkim diskursem Cytherei pieszconey, stałem, ták łágodnym, ták spokoynym, iáko morze po pracy szturmámi podiętey. Záczym pogruchotałem káydány, y łáncuch twárdy zszárpnąłem z szyię Iowiszowey, oddałem Monárchią, wroćiłem Przywieie zábráne, pożegnałem Venerę, szczęśliwie powracáiąc do Prowinciy mnie należących. Przyznayże coc się widźi o tych ták wysokich zamysłách, ktorych masz ná widoku effekty. T. Zamysł właśnie stosuiący się do humoru Wmći. In summa świát się ćieszy bárziey z odwag y męstwá Wmći. niżeli się ćieszyły Atheny ze swoich Filozofow,
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 7
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695