drogę, gdzie go starzec prowadził szedziwy.
XXI.
Skoro poszedł do miasta grabia pomieniony, Beł od starca onego w pałac wprowadzony, Gdzie go panna żałosna u wschodu czekała, Jako jej smętna postać i twarz znać dawała I ściany, bo pokoje z wielkiemi salami Wszytkie były obite czarnemi suknami; Która skoro z Anglantu pana przywitała, Posadziwszy go w krześle, tak mu powiadała:
XXII.
„Wiedz, że był Olandii grabia ojcem mojem, Który się we mnie kochał barzo miedzy swojem Inszem potomstwem, wielkąm łaskę po niem znała. Siostry żadnej, dwu braciej rodzonychem miała; O com go jedno śmiała dnia którego prosić, Zwykłam beła
drogę, gdzie go starzec prowadził szedziwy.
XXI.
Skoro poszedł do miasta grabia pomieniony, Beł od starca onego w pałac wprowadzony, Gdzie go panna żałosna u wschodu czekała, Jako jej smętna postać i twarz znać dawała I ściany, bo pokoje z wielkiemi salami Wszytkie były obite czarnemi suknami; Która skoro z Anglantu pana przywitała, Posadziwszy go w krześle, tak mu powiadała:
XXII.
„Wiedz, że był Olandyi grabia ojcem mojem, Który się we mnie kochał barzo miedzy swojem Inszem potomstwem, wielkąm łaskę po niem znała. Siostry żadnej, dwu braciej rodzonychem miała; O com go jedno śmiała dnia którego prosić, Zwykłam beła
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 176
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
jeździli, a wszyscy za nim prosili; Zwłaszcza niektórzy posłowie, także i senatorowie. Leć i panie się zjeżdżały, a instancyją wnaszały. Przez różne osoby traktują.
Zaledwom ich tym zbywała, deklarować obiecała - Królestwo tym uczcić muszę, bo ich zdanie słyszeć tuszę. Łubom się z nimi widziała, leć tylko ich przywitała. Zwłaszcza, iżem uchodziła, bym nic o tym nie mówiła. Do królestwa odkładam. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Leć się wskok biskup zachodził, koło państwa pilno chodził, Ażeby po mnie posłali, a już ze mną traktowali. Mile to akceptowali, bo mu łaskę oświadczali. W czym, kiedy się namówili,
jeździli, a wszyscy za nim prosili; Zwłaszcza niektórzy posłowie, także i senatorowie. Leć i panie się zjeżdżały, a instancyją wnaszały. Przez różne osoby traktują.
Zaledwom ich tym zbywała, deklarować obiecała - Królestwo tym uczcić muszę, bo ich zdanie słyszeć tuszę. Łubom się z nimi widziała, leć tylko ich przywitała. Zwłaszcza, iżem uchodziła, bym nic o tym nie mówiła. Do królestwa odkładam. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Leć się wskok biskup zachodził, koło państwa pilno chodził, Ażeby po mnie posłali, a już ze mną traktowali. Mile to akceptowali, bo mu łaskę oświadczali. W czym, kiedy się namówili,
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 150
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
Poseł pożegnawszy I. P. Wojewodziną i inszych Ich Mściów granicę przejachał. Pułkownik Wołoski w swej granicy wita Immci. Hetman Wołoski zajeżdza Imci. Część Druga Pięć Chorągwi Wołochów przodem poszło z Hetmanem swoim. Przeciwnej strony Polaków kilkadziesiąt mijamy. Przeprawa na Prucie.
Tu Wołosza ochoty, dowód pierwszy dała, Kiedy nas gotowością wszelką przywitała. Dosyć było wszystkiego, dla Pana i Dworu, Jeść pić, kto chciał, dostatkiem, mógł i do umoru. A jak tu, tak i dalej, kuchnia nas gotowa Czekała, w tym nie wcześnie, że wszędzie surowa. Wino, miody, mięsiwa, drobiazgi, obroki, I czego było trzeba,
Poseł pożegnawszy I. P. Woiewodziną y inszych Ich Mściow granicę przeiachał. Pułkownik Wołoski w swey gránicy wita Im̃ci. Hetman Wołoski zaieżdza Imci. Część Druga Pięć Chorągwi Wołochow przodem poszło z Hetmanem swoim. Przeciwney strony Polakow kilkadziesiąt miiamy. Przeprawa ná Prucie.
Tu Wołosza ochoty, dowod pierwszy dáłá, Kiedy nas gotowością wszelką przywitáłá. Dosyc było wszystkiego, dla Pána y Dworu, Jeść pić, kto chciał, dostátkiem, mogł y do umoru. A iák tu, ták y dáley, kuchnia nas gotowa Czekałá, w tym nie wcześnie, że wszędźie surowa. Wino, miody, mięsiwa, drobiazgi, obroki, I czego było trzeba,
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 47
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
potrzeby Przy owych deskach chcieli się ratować I jakokolwiek swe zdrowie zachować. Któż i w ostatku wyliczy ich dzieje! Teraz się drugi z strachu swego śmieje. Co godniejszego jeżeli nie wiecie, Powiem wam, bracia, że się ucieszycie, Powiem szczęśliwość i tryjumf zrządzony I pokój w Polsce nowo uczyniony, Z którym Fortuna Króla przywitała, Gdy mu wygraną w polu bitwę dała Pod Beresteczkiem nad swawolnikami, Iż uciekając topili się sami Na złych przeprawach złośliwi Kozacy, W błotach leżeli gęsto jak robacy. Ale żebyście kształt wiedzieli wojny, Powiem wam wszystko, gdy mam czas spokojny: Gdy już przychodził dzień świętego Jana Do Sarmacyjej kędyś od Jordana, Dzień
potrzeby Przy owych deskach chcieli się ratować I jakokolwiek swe zdrowie zachować. Któż i w ostatku wyliczy ich dzieje! Teraz się drugi z strachu swego śmieje. Co godniejszego jeżeli nie wiecie, Powiem wam, bracia, że się ucieszycie, Powiem szczęśliwość i tryjumf zrządzony I pokój w Polszcze nowo uczyniony, Z którym Fortuna Króla przywitała, Gdy mu wygraną w polu bitwę dała Pod Beresteczkiem nad swawolnikami, Iż uciekając topili się sami Na złych przeprawach złośliwi Kozacy, W błotach leżeli gęsto jak robacy. Ale żebyście kształt wiedzieli wojny, Powiem wam wszystko, gdy mam czas spokojny: Gdy już przychodził dzień świętego Jana Do Sarmacyjej kędyś od Jordana, Dzień
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 105
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
myśliła odprawić zawody swoje; ale chytry Hyppomenes jako postrzegł/ że dobiega zamierzonego miejsca/ co raz to jabłko złote ciskał/ aby się około niego bawieła/ a on tym czasem swego dowodzieł. Wiemci ja żeby osierociała Korona nasza/ rada jako druga Atalanta co naprędzej do kresu sieroctwa swego przybiegła i tam Interegnum swoje skończywszy Pana przywitała; ale kto wie jeśli się nie znajdą jaczy Hippomenesowie/ którzy co raz to cokolwiek zarzucą/ aby się ta rącza Atalanta zabawiała/ a oni tym czasem swego dokazowali. Wróżyć niechcę: ale i mnie i każdemu obawiać się wolno takich ćwieków; na jakich kiedyś przodkowie naszy kończąc nieszczęśliwe Interregnum swoje mało nie pokaliczeli.
myśliłá odpráwić zawody swoie; ále chytry Hyppomenes iáko postrzegł/ że dobiega zámierzonego mieyscá/ co raz to iábłko złote ćiskał/ áby sie około niego báwiełá/ á on tym czásem swego dowodźieł. Wiemći ia żeby ośieroćiáła Koroná nászá/ rádá iáko druga Atálántá co naprędzey do kresu śieroctwá swego przybiegłá y tám Interegnum swoie skończywszy Páná przywitáła; ále kto wie ieśli się nie znaydą iáczy Hippomenesowie/ ktorzy co raz to cokolwiek zárzucą/ áby się tá rącza Atálántá zábawiáłá/ á oni tym czásem swego dokázowáli. Wrożyć niechcę: ále y mnie y káżdemu obáwiáć się wolno tákich ćwiekow; ná iákich kiedyś przodkowie nászi kończąc nieszczęśliwe Interregnum swoie máło nie pokáliczeli.
Skrót tekstu: MijInter
Strona: 30
Tytuł:
Interregnum albo sieroctwo apostolskie
Autor:
Jacynt Mijakowski
Drukarnia:
Paweł Konrad
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
ten krzyk z drugiemi, Gdy na Brunella Cyrkas skarżył przed wszytkiemi. Słucha, na pięknej twarzy wnet się zasępiła, Wspomniawszy, iż też swą broń dnia tego straciła. Patrzy na koń, co ledwie nogami rączemi Nie porówna w zawodzie z ptaki lekcejszemi. Sakrypanta, którego przedtem nie widziała, Poznawszy, zaraz ludzka chętnie przywitała. PIEŚŃ XXVII.
LXXXVI.
Drudzy zaś, wkoło wielki co plac otoczyli I chytrości świadomi Brunellowych byli, Obróciwszy wzrok prosty i twarzy do niego, Mruganiem dawali znać, iż to sprawka jego. Marfiza podejrzenie nań ma, wszytkich pyta I chciwemi uszyma nowe skargi chwyta Tak długo, aż się pewnej rzeczy dowiedziała,
ten krzyk z drugiemi, Gdy na Brunella Cyrkas skarżył przed wszytkiemi. Słucha, na pięknej twarzy wnet się zasępiła, Wspomniawszy, iż też swą broń dnia tego straciła. Patrzy na koń, co ledwie nogami rączemi Nie porówna w zawodzie z ptaki lekcejszemi. Sakrypanta, którego przedtem nie widziała, Poznawszy, zaraz ludzka chętnie przywitała. PIEŚŃ XXVII.
LXXXVI.
Drudzy zaś, wkoło wielki co plac otoczyli I chytrości świadomi Brunellowych byli, Obróciwszy wzrok prosty i twarzy do niego, Mruganiem dawali znać, iż to sprawka jego. Marfiza podejrzenie nań ma, wszytkich pyta I chciwemi uszyma nowe skargi chwyta Tak długo, aż się pewnej rzeczy dowiedziała,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 341
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
zamorską stronę Cudzoziemiec Włochowi poślubioną żonę Uwiozł? W ostatku i Włoch znowu owdowiały Misternych kunsztów prawi diariusz cały: Jak Polak, przyjachawszy do Włoch na ćwiczenie W naukach, dość subtelnie oszukał go w żenię, Jak go obrazem, pieskiem i rożnemi fanty Momił tak wiele razy, co od adamanty Wydawane bywały, jak polskim językiem Przywitała go żona i jak z miłośnikiem Swym nowopolubionym — małżeńskim zwyczajem Przy nim sobie miłości wyświadczali wzajem.
Doniosło się i radnych panów, jak kolega Żonę swą odprowadzał do morskiego brzega, Jak ją mile pożegnał i z nią wraz Polaka. Jedni żałują, drudzy szydzą z nieboraka Tym konkludując: Kiedy-ć te w Polakach sztuki
zamorską stronę Cudzoziemiec Włochowi poślubioną żonę Uwiozł? W ostatku i Włoch znowu owdowiały Misternych kunsztow prawi diaryusz cały: Jak Polak, przyjachawszy do Włoch na ćwiczenie W naukach, dość subtelnie oszukał go w żenię, Jak go obrazem, pieskiem i rożnemi fanty Momił tak wiele razy, co od adamanty Wydawane bywały, jak polskim językiem Przywitała go żona i jak z miłośnikiem Swym nowopolubionym — małżeńskim zwyczajem Przy nim sobie miłości wyświadczali wzajem.
Doniosło się i radnych panow, jak kollega Żonę swą odprowadzał do morskiego brzega, Jak ją mile pożegnał i z nią wraz Polaka. Jedni żałują, drudzy szydzą z nieboraka Tym konkludując: Kiedy-ć te w Polakach sztuki
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 108
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
Jeżeli komu żal wielki na ten tytuł ogołocony poglądać; tobie Jaśnie Oświecona Księżno/ MIłościwa Pani Wojewo: Nie tylko nawiętszy żal/ ale i nawiętsza szkoda; Na niezamierzoneś lata przyjaźń onemu przysięgła/ alić ci tak prędkóz nim o rozwodzie Parki zaśpiewały/ kiedyć Tyarę Książęcą/ z Książęcej głowy zdjąwszy w popiele zagrzebły. Przywitała go w tym siennym Tytułe in atrio Tituli Fortuna/ dzielność/ nadzieja/ i tak rotę swą szczęśliwie prowadziły/ że cokolwiek po nim Rzeczpospolita/ Ojczyzna/ Jaśnie Oświeceni Rodzice obiecowali/ to wszytko rzeczywiście otrzymali. Widziały Parlamenta Francuskie/ Senaty Włoskie. Hiszpańskie/ jak swym witaniom non ore sed more korespondował. Widział hardy/
Ieżeli komu żal wielki ná ten tytuł ogołocony poglądác; tobie Iásnie Oświecona Xiężno/ MIłośćiwa Páni Woiewo: Nie tylko nawiętszy żal/ ále y nawiętszá szkodá; Ná niezámierzoneś látá przyiaźń onemu przyśięgłá/ álić ći ták prędkoz nim o rozwodźie Párki záśpiewáły/ kiedyć Tyárę Xiążęcą/ z Xiążęcey glowy zdiąwszy w popiele zágrzebły. Przywitáłá go w tỹ śiennỹ Tytule in atrio Tituli Fortuná/ dźielność/ nádźieiá/ y ták rotę swą szczęśliwie prowádźiły/ że cokolwiek po nim Rzeczpospolita/ Oyczyzná/ Iásnie Oświeceni Rodźice obiecowáli/ to wszytko rzeczywiśćie otrzymáli. Widźiáły Párlámentá Fráncuskie/ Senaty Włoskie. Hiszpáńskie/ iák swym witaniom non ore sed more korrespondował. Widźiał hárdy/
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 96
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644
em się, ojczyzna moja wszytek świat jest. Tam tedy nauka dowcipne lata przepolerowawszy/ z wielkim podziwieniem cudzoziemskim tak daleko postąpił/ jaki mu kres Herbowe klejnoty ukazowały. Nie czytał Sokratesa/ który spytany/ coby też było na świecie ozdobniejszego rzekł. Homo doctrina ornatus Człowiek mądry. Albowiem to sobie częstokroć na pamięć przywodził Przywitała zwroconego Ojczyzna/ i jako znamienitego swego Syna/ zaraz przy boku Najaśniejszych Majestatów Pańskich postawiła/ starostwem obdarzyła. On jednak nie tu jeszcze swoich dzieł termin zastanowił. Aby tylko przy boku Majestatów Pańskich przebywając/ Ojczyźnie w domu usługując/ mógł się w tym fortunatem nazywać. ORATOR Jakie zdanie Sokratesa? ktoby też był na
em się, oyczyzna moiá wszytek świat iest. Tam tedy nauka dowćipne latá przepolerowawszy/ z wielkim podźiwieniem cudzoźiemskim ták dáleko postąpił/ iáki mu kres Herbowe kleynoty vkázowáły. Nie czytał Sokratesá/ ktory spytány/ coby też było ná świećie ozdobnieyszego rzekł. Homo doctrina ornatus Człowiek mądry. Albowiem to sobie częstokroć ná pámięć przywodźił Przywitáłá zwroconego Oyczyzná/ y iáko znamienitego swego Syná/ zaraz przy boku Naiaśnieyszych Máiestatow Pańskich postáwiłá/ stárostwem obdarzyła. On iednak nie tu ieszcze swoich dzieł termin zástánowił. Aby tylko przy boku Maiestatow Pańskich przebywáiąc/ Oyczyznie w domu vsługuiąc/ mogł się w tym fortunatem nazywáć. ORATOR Iákie zdánie Sokratesa? ktoby też był na
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 177
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644
nie tu jeszcze swoich dzieł termin zastanowił. Aby tylko przy boku Majestatów Pańskich przebywając/ Ojczyźnie w domu usługując/ mógł się w tym fortunatem nazywać. ORATOR Jakie zdanie Sokratesa? ktoby też był na ozdobniejszy, czytaj Sen Epi. 73. Skoro się ten Senator do Ojczyzny powrócił zaraz go Ojczyzna Starostwem abo NN. przywitała. Niechciał domatura jednego Sententii słuchać, ale kiedy w kotły uderzono, i w trąbę zatrąbiono tej rad Muzyki słuchiwał
Ale skoro ona Mahometańska nieprawość/ w kotły uderzyć/ i w trąby zatrąbić nakazała/ zdolną rękę do kopii i koncerza uczuwszy/ nieustraszonym żołnierzem za zdrowie Majestatów Pańskich/ i za Rzeczpospolitą nieprzewyciężonym Rycerzem ważył
nie tu ieszcze swoich dzieł termin zástánowił. Aby tylko przy boku Maiestatow Pańskich przebywáiąc/ Oyczyznie w domu vsługuiąc/ mogł się w tym fortunatem nazywáć. ORATOR Iákie zdánie Sokratesa? ktoby też był na ozdobnieyszy, czytay Sen Epi. 73. Skoro się ten Senator do Oyczyzny powroćił zaraz go Oyczyzna Stárostwem ábo NN. przywitáła. Niechciał domatura iednego Sententii słuchać, ále kiedy w kotły vderzono, y w trąbę zátrąbiono tey rad Muzyky słuchiwał
Ale skoro ona Machometáńska nieprawość/ w kotły vderzyć/ y w trąby zatrąbić nakázáła/ zdolną rękę do kopii y koncerza vczuwszy/ nieustrászonym żołnierzem zá zdrowie Máiestatow Panskich/ y zá Rzeczpospolitą nieprzewyćiężonym Rycerzem ważył
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 177
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644