mojego, i gdym był ciekawy, jakich mieć będę podroży towarzyszów, dowiedziałem iż w tej razem karecie ma jechać wdowa z córką, i Kapitan z werbunku powracający. Po zwyczajnym pakowaniu, gdzie najpierwszy Kapitan sprzęty swoje werbownicze szponton na koźle, a bęben za karetą ulokował, puściliśmy się w drogę.
Pierwsze przywitanie nasze nie było wymowne; każdy się sąsiadowi swojemu w cichości przypatrywał, ja zaś abym wygodniej mógł słuchać co mówić będą, zamknąłem oczy udając spiącego. Najpierwsza odezwała się wdowa, pytając Kapitana, jak mu się na werbunku szczęściło. Bardzo źle Pani moja, odpowiedział z przysięgą Junak, Żołnierze mi pouciekali, rekrutów
moiego, y gdym był ciekawy, iakich mieć będę podroży towarzyszow, dowiedziałem iż w tey razem karecie ma iechać wdowa z corką, y Kapitan z werbunku powracaiący. Po zwyczaynym pakowaniu, gdzie naypierwszy Kapitan sprzęty swoie werbownicze szponton na koźle, a bębęn za karetą ulokował, puściliśmy się w drogę.
Pierwsze przywitanie nasze nie było wymowne; każdy się sąsiadowi swoiemu w cichości przypatrywał, ia zaś abym wygodniey mogł słuchać co mowić będą, zamknąłem oczy udaiąc spiącego. Naypierwsza odezwała się wdowa, pytaiąc Kapitana, iak mu się na werbunku szczęściło. Bardzo źle Pani moia, odpowiedział z przysięgą Iunak, Zołnierze mi pouciekali, rekrutow
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 140
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
gdzieś ty jako Domu zacnego twej sławy przestrzegając/ Rzeczypospolitej się zasługując/ toru zacnych Przodków twoich naśladując/ jako czuły Rycerz w zwykłej tobie zawsze gromadzie stawał: Nie takiego cię po szczęśliwym z drogi powróceniu d oDomu zacni Pokrewni/ nie takiego przyjaciele życzliwi nie takiego krajów tych Obywatele /wyglądali/ nie na takie się przywitanie i przyjęcie twoje gotowali. Zacny Potomku Ojczyzny naszej gdzieś jest? gdzieś się nam podział? Nadto tak żałosne żałowanie/ i pytanie nasze/ zdami się jakobym go słyszał odpowiadajacego w te słowa: Nie pytaicie mnie gdziem jest/ i czemu się tak wielka w tak krótkim czasie na mnie odmiana pokazała. Domyślić
gdźieś ty iáko Domu zacnego twey sławy przestrzegáiąc/ Rzecżypospolitey sie zásługuiąc/ toru zacnych Przodkow twoich nászláduiąc/ iáko cżuły Rycerz w zwykłey tobie záwsze gromádźie stawał: Nie tákiego ćię po szcżęśliwym z drogi powroceniu d oDomu zacni Pokrewni/ nie tákiego przyiaćiele życżliwi nie takiego kráiow tych Obywatele /wyglądali/ nie ná tákie sie przywitánie y przyięćie twoie gotowáli. Zacny Potomku Oycżyzny naszey gdźieś iest? gdźieś sie nam podźiał? Nádto ták żáłosne żáłowánie/ y pytánie nasze/ zdami sie iákobym go słyszał odpowiádáiacego w te słowá: Nie pytáićie mnie gdźiem iest/ y cżemu sie ták wielka w ták krotkim czáśie ná mnie odmiáná pokazáłá. Domyślić
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: F2v
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Stryjecznym swoim/ wysiadszy na Lond/ kwapili z Wiadomością/ o pewnym zbliżaniu się Floty Angelskiej/ do Namięśnika Królewskiego; Od którego też z wielką bardzo ochotą i radością mile prżyjęci/ i udarowani/ każdy znich Szpadą i Laską Diamentami bogacie sadzoną: Nie zadługo potym/ pokazała się i sama Angelska Flota/ której na przywitanie zwyczajny Znak Cesarską Chorągiew wystawiono/ a potym Strzeleniem zdziała dano Znać o tym i drugim poblizszym Fortecom/ a zatym się już każdy kwapieł ku brzegowi/ chcąc się przypatrywać tak porządnemu jako i poządanemu Między Wałami Morskiemi niby sobie igrającemu Wojsku; które dopiero późno w Noc o bok Latarni Morskiej/ Molo nazwanej/ stanąwszy/ swoje
Stryiecżnym swoim/ wyśiadszy ná Lond/ kwápili z Wiádomośćią/ o pewnym zbliżáńiu śię Floty Angelskiey/ do Namięśńiká Krolewskiego; Od ktorego tesz z wielką bárdzo ochotą y radośćią mile prżyięći/ y udárowáni/ kázdy znich Szpadą y Laską Diámentámi bogáćie sádzoną: Nie zádługo potym/ pokázáłá śię y sámá Angelska Flottá/ ktorey ná przywitáńie zwyćzáyny Znák Cesárską Chorągiew wystáwiono/ á potym Strzeleniem zdziałá dano Znác o tym y drugim poblizszym Fortecom/ á zátym śię iusz káżdy kwápieł ku brzegowi/ chcąc śię przypátrywáć ták porządnemu iáko y poządánemu Między Wáłami Morskiemi niby sobie igráiącęmu Woysku; ktore dopiero pozno w Noc o bok Látárni Morskiey/ Molo názwáney/ stánąwszy/ swoie
Skrót tekstu: PoczKról
Strona: 34
Tytuł:
Poczta Królewiecka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Królewiec
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718
. Odstąpiwszy tego pp. senatorowie posłani, do samego rychłego przywitania wiedli; jednak i tego witania tego dnia IMP. Wojewoda nie pozwalał, ale do jutra odkładał. I tak z tym odjachali. Po nich zaraz Chrzysztof, wojewodzie bracławski, i p. Daniełowicz, krajczy, przyjachali, gorącą o to jachanie rychłe i przywitanie KiMci instancją u IMci p. Wojewody czyniąc i ukazując, jako to rzecz niesłusznaby była, gdyby dla tak małej ceremonii do rozlania krwie przyjść miało. Dokładali i tego, że »wszyscy pp. senatorowie tę uczciwość uczynią, że tu przyjadą i WM. poprowadzą i u którego z nich na noc zostać WM
. Odstąpiwszy tego pp. senatorowie posłani, do samego rychłego przywitania wiedli; jednak i tego witania tego dnia JMP. Wojewoda nie pozwalał, ale do jutra odkładał. I tak z tym odjachali. Po nich zaraz Chrzysztof, wojewodzie bracławski, i p. Daniełowicz, krajczy, przyjachali, gorącą o to jachanie rychłe i przywitanie KJMci instancyą u JMci p. Wojewody czyniąc i ukazując, jako to rzecz niesłusznaby była, gdyby dla tak małej ceremonii do rozlania krwie przyjść miało. Dokładali i tego, że »wszyscy pp. senatorowie tę uczciwość uczynią, że tu przyjadą i WM. poprowadzą i u którego z nich na noc zostać WM
Skrót tekstu: OpisPrawCz_III
Strona: 148
Tytuł:
Opisanie prawdziwe i porządne traktatów pod Janowcem
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
wyprowadzony ku śmierci. Ach! zakamieniali ludzie. Protestatio jego przed śmiercią. Dyspozycja jego na śmierć przy doktorze Juksonie. Znak patrona swego synowi oddaje. Głowę pod instrument kładzie. Koniec życia jego. Z trzeciego pokoju żona Prezydentowa z córkami swemi do nas wychodzi Imiona i strój ich. Powaga matki i czułość około córek. Przywitanie ich z nami. Potym wszyscy idziemy do stołu nagotowanego. Córki Prezydentowe wodę nam na ręce podają. Siedziały z nami u jednego stołu. Wstyd ich i ostrożność przy siedzeniu. Jako się ludziom poczciwym piękne obyczaje podobają. Niestatek pochwały nie ma. Ochota gospodarska. Córki gospodarskie na instrumentach grają i śpiewają, z czego się
wyprowadzony ku śmierci. Ach! zakamieniali ludzie. Protestatio jego przed śmiercią. Dyspozycyja jego na śmierć przy doktorze Juksonie. Znak patrona swego synowi oddaje. Głowę pod instrument kładzie. Koniec życia jego. Z trzeciego pokoju żona Prezydentowa z córkami swemi do nas wychodzi Imiona i strój ich. Powaga matki i czułość około córek. Przywitanie ich z nami. Potym wszyscy idziemy do stołu nagotowanego. Córki Prezydentowe wodę nam na ręce podają. Siedziały z nami u jednego stołu. Wstyd ich i ostrożność przy siedzeniu. Jako się ludziom poczciwym piękne obyczaje podobają. Niestatek pochwały nie ma. Ochota gospodarska. Córki gospodarskie na instrumentach grają i śpiewają, z czego się
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 94
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Beł młodzieńczyk w gospodzie, co czasu przeszłego Służył u gospodarza w Walencie onego; Z dzieciństwa w tej panience kochał się i ona Miłością była k niemu z pierwszych lat wzruszona. Postrzegł ją, jako prędko z niemi przyjechała - Czegóż miłość nie widzi, choć ślepą została? - Lecz z podejrzeniem zgiełku bojąc się jakiego, Przywitanie odłożył do czasu pewnego.
LVII.
Aż gdy goście odeszli, wnet się dowiaduje, Co to są za panowie, gdzie z niemi wędruje. Powiada mu Fiametta - gdy ją krzcić kazali, Takowe jej rodzice imię własne dali - Wszytkę sprawę. „Niestetyż, jako me nadzieje - Mówi Grek, tak zaś służkę
Beł młodzieńczyk w gospodzie, co czasu przeszłego Służył u gospodarza w Walencie onego; Z dzieciństwa w tej panience kochał się i ona Miłością była k niemu z pierwszych lat wzruszona. Postrzegł ją, jako prędko z niemi przyjechała - Czegóż miłość nie widzi, choć ślepą została? - Lecz z podejrzeniem zgiełku bojąc się jakiego, Przywitanie odłożył do czasu pewnego.
LVII.
Aż gdy goście odeszli, wnet się dowiaduje, Co to są za panowie, gdzie z niemi wędruje. Powiada mu Fiametta - gdy ją krzcić kazali, Takowe jej rodzice imię własne dali - Wszytkę sprawę. „Niestetyż, jako me nadzieje - Mówi Grek, tak zaś służkę
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 370
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
kto tylko był w owym Ciężkim oblezeniu. Witaj wołając zawitaj niezwycięzony wodzu, niezwycięzony wojenniku zawitaj od Boga nam zesłany obronco. Byli i tacy osobliwie z Białych głów. co wołali zbawicielu nasz. Zatulał uszy czapką niechcąc owego słuchać podchlebstwa. Kiedy zaś po nim wiezdzał. Sapieja połowy tego aplauzu nie było tylko proste przywitanie choć to jego własne Domicilium zsiadał tedy do kościoła Rycerstwa siła i z naszego i z Litewskiego Wojska Dopieroż Te Deum Laudamus dopiero Triumf. Z armat bito aże Ziemia drzała a potym nabozeństwo śliczne kazania Gratulacyje dzięki Bogu za Dobrodziejstwa i wszędy pełno radości pomieszanej z płaczem Bo tam wszyscy Magnatowie z Księstwa Litewskiego do tej Fortece posprowadzali
kto tylko był w owym Cięszkim oblezeniu. Witay wołaiąc zawitay niezwycięzony wodzu, niezwycięzony woięnniku zawitay od Boga nąm zesłany obronco. Byli y tacy osobliwie z Białych głow. co wołali zbawicielu nasz. Zatulał uszy czapką niechcąc owego słuchac podchlebstwa. Kiedy zas po nim wiezdzał. Sapieia połowy tego applauzu nie było tylko proste przywitanie choc to iego własne Domicilium zsiadał tedy do koscioła Rycerstwa siła y z naszego y z Litewskiego Woyska Dopieroz Te Deum Laudamus dopiero Tryumf. Z armat bito aze Zięmia drzała a potym nabozęnstwo sliczne kazania Gratulacyie dzięki Bogu za Dobrodzieystwa y wszędy pełno radosci pomięszaney z płaczęm Bo tam wszyscy Magnatowie z Xięstwa Litewskiego do tey Fortece posprowadzali
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 100
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
m spytał jako mam zwać Wmści, odpowiadając, rzekł, twardym mnie wiekiem nazwano żelażnym: Bohatyr i Totumfacki
T. Zacne Osoby, Cóż tam będzie dalej?
B. Stawiwiszy się złote, srebrne, miedziane, i zelażne Poselstwo oddali reverencją osobie mojej.
T. Chciałeś Wmść reverencją podobno coli tam za przywitanie i jakim zwyczajem stanęło od tych Panów Posłów.
B. Wiesz, że łeb który Łacinnicy nazwali caput, między wszystskiemi członkami ludzkiemi jest Venerabile, jest Sacrum, jako Stolica dusze zawsze żyjącej. Dlategoż starożytność zwykła była witać osoby przychodzące, zdjąwszy czapkę, kapelusz albo styk z głowy, osoby mówię godne czci i poszanowania
m spytał iáko mąm zwáć Wmśći, odpowiádáiąc, rzekł, twárdym mnie wiekiem názwano żeláżnym: Bohátyr y Totumfácki
T. Zacne Osoby, coz tám będźie dáley?
B. Stáwiwiszy się złote, srebrne, miedźiáne, y zeláżne Poselstwo oddáli reverentią osobie moiey.
T. Chćiałeś Wmść reverentią podobno coli tám zá przywitánie y iákim zwyczáiem stánęło od tych Pánow Posłow.
B. Wiesz, że łeb ktory Łáćinnicy názwáli caput, między wszystskiemi członkámi ludzkiemi iest Venerabile, iest Sacrum, iáko Stolicá dusze záwsze żyiącey. Dlategoż stárożytność zwykłá byłá witáć osoby przychodzące, zdiąwszy czapkę, kápelusz álbo styk z głowy, osoby mowię godne czći y poszánowánia
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 72
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
ocierają, Wąsów nie noszą, na wesela i wszelkie wesołe Akty koloru czarnego, i czerwonego zażywają, a na żałobne Akty białego, na konia po prawej stronie wsiadają, zęby czarne za najpiękniejsze mają, kiedy zaś witają się z kim to Miasto czapki boty zdejmują, wizyty siedzący przyjmują, nie ruszając się z miejsca na przywitanie, w lecie ciepłe trunki piją, płaszczów w Domu zażywają, a na mieście bez płaszcza, o czym świadczy Nobłot. WYSPY AZJATYCKIE. CEJLAN WYSPA.
TA Wyspa jest między najznaczniejszemi na Oceanie Wschodnim, dzieli ją od Koromandelu Prowincyj Indyjskiej Golf Morski zwany Chilao albo Manar, położona jest między 121. i 123. gradusem
ocieráią, Wąsow nie noszą, ná wesela y wszelkie wesołe Akty koloru czarnego, y czerwonego záżywáią, á ná żáłobne Akty białego, ná konia po prawey stronie wsiadáią, zęby czárne zá náypięknieysze máią, kiedy záś witaią się z kim to Miásto czápki boty zdeymuią, wizyty siedzący przyimuią, nie ruszáiąc się z mieysca ná przywitánie, w lecie ciepłe trunki piią, płászczow w Domu záżywáią, á ná miescie bez płászczá, o czym swiadczy Noblot. WYSPY AZYATYCKIE. CEYLAN WYSPA.
TA Wyspá iest między náyznácznieyszemi ná Oceánie Wschodnim, dzieli ią od Koromandelu Prowincyi Indyiskiey Golf Morski zwany Chilao álbo Manar, położona iest między 121. y 123. grádusem
Skrót tekstu: ŁubŚwiat
Strona: 607
Tytuł:
Świat we wszystkich swoich częściach
Autor:
Władysław Aleksander Łubieński
Drukarnia:
Wrocławska Akademia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wrocław
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1740
Data wydania (nie później niż):
1740
ani tego nierządu na który ja narzekam wryzę w prawić/ chybaby sam Cesarz. On go tym barziej łagodnemi słowy wybadując/ przywiódł do tego/ że mu począł powiadać/ jako niemasz Mięsa w Jatkach/ i jako on nie może na ten dzień zwyczajnej żywności dla Janczarów dostać/ i że go pewnie kijowe przywitanie potka/ za to że się trochę opóźnił na rynek. Począł przytym prawić jako wielki Wezyr/ i drudzy przedniejszy Urzędnicy/ cale wzaniedbaniu mają dobro pospolite/ nie myślą ni oczym/ tylko jakoby się ubogacić/ i żądze swoje ukontentować: gdybym ja/ mówi: był na ich miejscu/ nie tylko
áni tego nierządu ná ktory ia nárzekam wryzę w práwić/ chybáby sam Cesarz. On go tym bárźiey łagodnemi słowy wybáduiąc/ przywiodł do tego/ że mu począł powiádáć/ iáko niemász Mięsá w Iátkách/ y iáko on nie może ná ten dźień zwyczayney żywnośći dla Iánczárow dostáć/ y że go pewnie kiiowe przywitánie potka/ zá to że się trochę opoźnił ná rynek. Począł przytym práwić iáko wielki Wezyr/ y drudzy przednieyszi Vrzędnicy/ cále wzániedbaniu máią dobro pospolite/ nie myślą ni oczym/ tylko iákoby się vbogáćić/ y żądze swoie vkontentowáć: gdybym ia/ mowi: był ná ich mieyscu/ nie tylko
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 58
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678