wodzie cieplicznej/ naparzają on członek ciała który jest chory: drudzy zaś zwykli więc potrawy w takowych wodach warzyć: niektórzy przy jedzeniu[...] onę pij. ale te wszytkie sposoby mało co/ i owszem żadnego pożytku do poratowania zdrowia nie przynoszą: a co więtsza/ wielką szkodę i w ten czas zaraz/ i napotym za sobą przywloką. Abowiem gdyby one kto pił przy obiedzie abo przy wieczerzy miasto napoju/ pewna rzecz/ nieznośne i nieugaszone pragnienie uczyniłaby. Do tego/ wielkaby przeszkodą była w żołądku onym potrawom/ żeby nie mogły być dobrze rozszafowane i rozesłane po innych żyłach i członkach ciała wszytkiego: skąd wnet narodziłoby się zatkania (obstructiones
wodźie ćieplicżney/ náparzáią on cżłonek ćiáłá ktory iest chory: drudzy zaś zwykli więc potrawy w takowych wodach wárzyć: niektorzy przy iedzeniu[...] onę pii. ale te wszytkie sposoby máło co/ y owszem żadnego pożytku do porátowánia zdrowia nie przynoszą: a co więtsza/ wielką szkodę y w ten cżas zaraz/ y napotym za sobą przywloką. Abowiem gdyby one kto pił przy obiedźie abo przy wiecżerzy miásto napoiu/ pewna rzecż/ nieznośne y nievgaszone pragnienie vcżyniłaby. Do tego/ wielkaby przeszkodą była w żołądku onym potrawom/ żeby nie mogły bydź dobrze rozszafowane y rozesłane po innych żyłach y cźłonkach ćiała wszytkiego: zkąd wnet narodziłoby się zatkania (obstructiones
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 190.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
Stelejowi przed nogi, szydząc z niego: Oto tyle ci należy! Potrzebali jeszcze większej do rozpaczy przyczyny, tak nieludzkiego człowieka miawszy koło siebie. W rok potym, po niezliczonych urazach, temu Eskinowi, który jednego z swoich dozorcy w szaleństwie znieważył, tak się źle powiodło, że go na pół umarłego do jego więzienia przywleczono. Nie dano mu chleba przez dwa dni, lecz Stelej był tak wspaniały, że mu swego udzielił. Podawał mu, jak często mógł, napój. Wymywał mu nawet rany, i w ten czas mu Moskal rękę ścisnął, mówiąc do niego, wybacz mi, żem tak właśnie z tobą się nie obchodził,
Steleiowi przed nogi, szydząc z niego: Oto tyle ći należy! Potrzebali ieszcze większey do rozpaczy przyczyny, tak nieludzkiego człowieka miawszy koło śiebie. W rok potym, po niezliczonych urazach, temu Eskinowi, ktory iednego z swoich dozorcy w szaleństwie znieważył, tak śię źle powiodło, że go na poł umarłego do iego więzienia przywleczono. Nie dano mu chleba przez dwa dni, lecz Steley był tak wspaniały, że mu swego udzielił. Podawał mu, iak często mogł, napoy. Wymywał mu nawet rany, i w ten czas mu Moskal rękę ścisnął, mowiąc do niego, wybacz mi, żem tak właśnie z tobą śię nie obchodził,
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 117
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
spodku w trzecim domie. Wenus leży/ cześcią jeszcze Marsowina przeciwko stojąc/ na dole w czwartym Domie. Lecz Mercurius adhuc retrogradus, okroczył piąty dom. Ta Wiosna/ jako naturalne/ i wdobre uważenie wzięte znaki oznajmują/ wtym bieżącym Roku niebarzo przyjemna będzie/ ale częstokroć mokrości/ i wiele przykrej niepogody na świat przywlecze. Początek od 20. (10) Marca/ aż do 20. (10) Kwietnia/ nachyla się do wiatrów burzliwych/ gdzie pierwsze dni urodżajne i powolne będą/ naśladujące zaś sprżykremi i zimnemi obłokami się dokończą. Srzodek/ od 20. (10) Kwietnia aż do20. (10.) Maja mógł
spodku w trzećim domie. Wenus leży/ cześćią ieszcze Marsowiná przećiwko stoiąc/ ná dole w czwartym Domie. Lecz Mercurius adhuc retrogradus, okroczył piąty dom. Tá Wiosná/ iáko náturalne/ y wdobre uważenie wźięte znáki oznáymuią/ wtym bieżącym Roku niebárzo przyiemna będźie/ ále częstokroć mokrośći/ y wiele przykrey niepogody ná świát przywlecze. Poćzątek od 20. (10) Márcá/ áż do 20. (10) Kwietniá/ náchyla śię do wiátrow burzliwych/ gdźie pierwsze dni urodźayne y powolne będą/ náśladuiące záś zprżykremi y źimnemi obłokami śię dokończą. Srzodek/ od 20. (10) Kwietniá áż do20. (10.) Maiá mogł
Skrót tekstu: FurUważ
Strona: E4v
Tytuł:
Astrophiczne uważanie o ułożeniu powietrza
Autor:
Stefan Furman
Drukarnia:
Dawid Frydrych Rhetiusz
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
na co złego niezarobił. A on tym bardziej. Potym rzekł co przeciwko królowi do szabel na niego począł uciekać między szałasy województwa Bełskiego i stamtąd go wygnali dopiero wpolu rozsiekalić go okrutnie. My tu wkole niewiemy co się tam stało, a oni go wleką do koła i wołają tam ustępujcie, przywlekli go tedy dwaj pacholcy w Turkusowej Barwie za nogi o jednym bocie Rzucili go w srzodku koła mówiąc atóz macie pierwszego Malkontenta, tak i drugim będzie
Jakos tak stał się zal na sercu i okropność patrząc na owego rozsiekanca ci zaś co się poczuwali być Malkontentami wpuł obumarli od strachu. kiedy Lezał jako bydlę jakie zarznięte wswojej
na co złego niezarobił. A on tym bardziey. Potym rzekł co przeciwko krolowi do szabel na niego począł uciekac między szałasy woiewodztwa Bełskiego y ztamtąd go wygnali dopiero wpolu rozsiekalić go okrutnie. My tu wkole niewiemy co się tam ztało, a oni go wleką do koła i wołaią tam ustępuycie, przywlekli go tedy dway pacholcy w Turkusowey Barwie za nogi o iednym bocie Rzucili go w srzodku koła mowiąc atoz macie pierwszego Malkontenta, tak y drugim będzie
Iakos tak ztał się zal na sercu y okropność patrząc na owego rozsiekanca ci zas co się poczuwali bydz Malkontentami wpuł obumarli od strachu. kiedy Lezał iako bydlę iakie zarznięte wswoiey
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 244v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
bogactwo; i świat, i co na niern. Tuż, tuż stoją siepacze; nie chceszli iść w kłęby, W powrozy, a z nich na śmierć, umykajże gęby. (111)
Cóż Jezus? Judaszowi: „Przyjacielu — rzecze — Cóż cię tu w nocy, co cię z tą kupą przywlecze? Całujesz, żebyś mię tym oprawcom swym wydał.” Jakoż się zdrajca tego słowa nie zawstydał? Wżdy pojednani ludzie całują się wzajem; Ty całujesz wadząc się, różnym obyczajem. Tedyś nie umknął, Panie, swej naświętszej twarzy Przed wargami, które czart dziś smołą obwarzy? Wżdyś krajem szaty leczył
bogactwo; i świat, i co na niern. Tuż, tuż stoją siepacze; nie chceszli iść w kłęby, W powrozy, a z nich na śmierć, umykajże gęby. (111)
Cóż Jezus? Judaszowi: „Przyjacielu — rzecze — Cóż cię tu w nocy, co cię z tą kupą przywlecze? Całujesz, żebyś mię tym oprawcom swym wydał.” Jakoż się zdrajca tego słowa nie zawstydał? Wżdy pojednani ludzie całują się wzajem; Ty całujesz wadząc się, różnym obyczajem. Tedyś nie umknął, Panie, swej naświętszej twarzy Przed wargami, które czart dziś smołą obwarzy? Wżdyś krajem szaty leczył
Skrót tekstu: PotZacKuk_I
Strona: 562
Tytuł:
Nowy zaciąg ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wypędzić dokazać nie mogli/ przecięż trybut na nie włożyli/ sił im barzo nadwątlili/ szczęścia nieladajako naruszyli. Toż od nich Usypeci i Tenchterowie cierpieli/ przez lat wiele z nimi się uganiając/ aż też nakoniec przekonani/ z ojczyzny musieli wychodzić/ i tułając się trzy lata po Niemczech/ do Renu się przywlekli/ kędy Menapi mieszkali przy obojom brzegu: role/ budowania/ mieścinki mieli/ ale przyszciem tak wielkiego ludu strwożeni/ z zarzecza na tę stronę Renu przenieść się musieli/ i żołnierza rozsadziwszy/ Niemcom przeszcia bronili. Szwabowie wszelkiego sposobu zażywszy/ a/ że ani gwałtem co działać (naw nie mając zwłaszcza)
wypędźić dokázáć nie mogli/ przećięż trybut ná nie włożyli/ śił im bárzo nádwątlili/ szczęśćia nieladáiáko náruszyli. Toż od nich Vsypeći y Tenchterowie ćierpieli/ przez lat wiele z nimi sie vganiáiąc/ áż też nákoniec przekonani/ z oyczyzny muśieli wychodźić/ y tułáiąc sie trzy láta po Niemcech/ do Renu sie przywlekli/ kędy Menápi mieszkáli przy oboiom brzegu: role/ budowánia/ mieśćinki mieli/ ále przyszćiem tak wielkiego ludu strwożeni/ z zarzecza ná tę stronę Renu przenieść sie muśieli/ y żołnierzá rozsádźiwszy/ Niemcom przeszćia bronili. Szwabowie wszelkiego sposobu záżywszy/ á/ że áni gwałtem co dźiáłáć (náw nie máiąc zwłaszczá)
Skrót tekstu: CezWargFranc
Strona: 75.
Tytuł:
O wojnie francuskiej ksiąg siedmioro
Autor:
Gajusz Juliusz Cezar
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Drukarnia wdowy Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
głodem chcą umorzyć? Czy to Im się igrać chce? Mnie jeść, bodaj ich zabito! I w złą wyrzekł godzinę. Nastąpili za tem Na kozackie tabory poganie mandatem; Barzo im to markotno i w oczy ich kole, Że im równe Kozacy zastąpili pole, A co rzecz żałośniejsza — na ich własnym gruncie, Przywlókszy rokitowe talażki w chomoncie. Sprawą szli upierzeni janczarowie w przody I Kozakom bez wszelkiej dadzą ognia szkody; Abowiem ci skoro swe wózki kryte lipą Z bliskiego brzegu rumem w półkoszkach nasypą, Ukażą na janczary figę, i nim znowu Nabiją, dadzą im w brzuch gęstego ołowu Pierwszy szturm do Kozaków CZĘŚĆ CZWARTA
Z działek
głodem chcą umorzyć? Czy to Im się igrać chce? Mnie jeść, bodaj ich zabito! I w złą wyrzekł godzinę. Nastąpili za tem Na kozackie tabory poganie mandatem; Barzo im to markotno i w oczy ich kole, Że im równe Kozacy zastąpili pole, A co rzecz żałośniejsza — na ich własnym gruncie, Przywlókszy rokitowe talażki w chomoncie. Sprawą szli upierzeni janczarowie w przody I Kozakom bez wszelkiej dadzą ognia szkody; Abowiem ci skoro swe wózki kryte lipą Z bliskiego brzegu rumem w półkoszkach nasypą, Ukażą na janczary figę, i nim znowu Nabiją, dadzą im w brzuch gęstego ołowu Pierwszy szturm do Kozaków CZĘŚĆ CZWARTA
Z działek
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 136
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
Turcy wczora stanęli, którzy nim w chorobie Zdrowymi bywszy, naszy chorzy będą w grobie; Oni na wszytkie strony świat mają otwarty, Nam się wychylić trudno bez straży, bez warty. Życzyłbym, żebyśmy się, będąc jeszcze tędzy, Spróbowali z tą srogą belluą co prędzej. Widzę: i Kozacy czcze przywlekli talagi, Kto ręczy, że wytrwają? Więc to do uwagi Waszej dawszy, przestrzegam, jeśli w tym opale Dłużej będziem, że prochów mamy już o male. Wszytko z postanowieniem mija się sejmowem, Lecz nas i biedne prochy omylą z ołowem. CZĘŚĆ CZWARTA
Mam i ja swą prywatę: starości mej brzemię, Która
Turcy wczora stanęli, którzy nim w chorobie Zdrowymi bywszy, naszy chorzy będą w grobie; Oni na wszytkie strony świat mają otwarty, Nam się wychylić trudno bez straży, bez warty. Życzyłbym, żebyśmy się, będąc jeszcze tędzy, Spróbowali z tą srogą belluą co prędzéj. Widzę: i Kozacy czcze przywlekli talagi, Kto ręczy, że wytrwają? Więc to do uwagi Waszej dawszy, przestrzegam, jeśli w tym opale Dłużej będziem, że prochów mamy już o male. Wszytko z postanowieniem mija się sejmowem, Lecz nas i biedne prochy omylą z ołowem. CZĘŚĆ CZWARTA
Mam i ja swą prywatę: starości mej brzemię, Która
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 140
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
śpi, co chrapi; toż i naszy wstają Zaporowcy i cicho rzekę przebywają; Cicho w obóz turecki, co na tamtej stronie Dniestru, pomkną, zwykłej swej ufając fortunie. Ani ich omyliła: jeśli kiedy bowiem, Jako dziś w ciemnym mroku wzrokiem patrząc sowiem, Dokazali odwagi i pogan nasiekli I zdobycz niezliczoną z wozami przywlekli. Gdy tam i sam bez wstrętu chodzą po taborze, Jako więc lew w zawartej grasuje oborze Albo wilk, choć napchany, co się tylko ruszy, W tym zaraz kieł zażarty, w tym paszczękę juszy; Trafią, gdzie Omer basza między gęstym gminem Arabów pod jedwabnym chrapi baldekinem. Temu skoro we śpiączki łeb
spi, co chrapi; toż i naszy wstają Zaporowcy i cicho rzekę przebywają; Cicho w obóz turecki, co na tamtej stronie Dniestru, pomkną, zwykłej swej ufając fortunie. Ani ich omyliła: jeśli kiedy bowiem, Jako dziś w ciemnym mroku wzrokiem patrząc sowiem, Dokazali odwagi i pogan nasiekli I zdobycz niezliczoną z wozami przywlekli. Gdy tam i sam bez wstrętu chodzą po taborze, Jako więc lew w zawartej grasuje oborze Albo wilk, choć napchany, co się tylko ruszy, W tym zaraz kieł zażarty, w tym paszczekę juszy; Trafią, gdzie Omer basza między gęstym gminem Arabów pod jedwabnym chrapi baldekinem. Temu skoro we śpiączki łeb
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 251
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
jeszcze być (swój czas upatrzywszy) srogi. Nie myślę jednak głosić, ani Miasta trwożyć Ku nocy, bo wieść zwykła w trojnasób przyłożyć Niech tylko w bramach, w porcie, po murach sowito Straże zawiodą! ALFONS Panie mój, Hrabię zabito? Diego swej zniewagi, zemścił się przez Syna, Król Taką pomstę musiała przywlec ta przyczyna, I nie darmom chciał z razu zabieżeć tej zwadzie. ALFONS Ksymena u Twoich nóg swą żałobę kładzie, Idzie o prawo prosić, we łzach utopiona. Król Chociaż mię musi ruszyć ta dziewka strapiona, Godne snać były w Hrabi takiego karania, Zniewaga urzędnika, wzgarda rozkazania; Ale chociaż to słuszną odniósł
ieszcze bydź (swoy czas upatrzywszy) srogi. Nie myslę iednak głosić, áni Miásta trwożyć Ku nocy, bo wieść zwykła w troynásob przyłożyć Niech tylko w bramach, w porcie, po murach sowito Stráże záwiodą! ALFONS Pánie moy, Chrábię zabito? Diego swey zniewagi, zemścił się przez Syná, KROL Táką pomstę musiała przywlec tá przyczyna, Y nie darmom chciáł z razu zábieżeć tey zwádzie. ALFONS Xymena u Twoich nog swą żałobę kłádzie, Idzie o práwo prosić, we łzach utopiona. KROL Chociasz mię muśi ruszyć tá dziewka strapiona, Godne snać były w Chrabi tákiego karánia, Zniewága urzednika, wzgardá rozkazania; Ale chociasz to słuszną odniosł
Skrót tekstu: CorMorszACyd
Strona: 138
Tytuł:
Cyd
Autor:
Pierre Corneille
Tłumacz:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
Supraśl
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752