Samegoć w czarze damy, jak więźnia jakiego. Już się każdy przed tobą, na twe rozkazanie Stawić musi, bądź w kuflu, bądź też i we dzbanie. Gdyż ten twój więzień miły nic nie jest inszego, Jedno on zdrowy napój wina zielonego, Którego kto zniewoli, on mu wszytko daje, Co szerokiego świata przywożą nam kraje. Dałby drugim w ich stanie wielkie dostojności, Jedno że chudziec nie ma bogactw ni godności. Kto jej chce, poradzę, niech się ujmie dzbana, Pewnie, że swoją dumą przejdzie kasztelana. Drugi zaś dla nauki do Rzymu sławnego Bieży więc i do Padwie, Paryża wielkiego. Lecz się i ten
Samegoć w czarze damy, jak więźnia jakiego. Już się każdy przed tobą, na twe rozkazanie Stawić musi, bądź w kuflu, bądź też i we dzbanie. Gdyż ten twój więzień miły nic nie jest inszego, Jedno on zdrowy napój wina zielonego, Którego kto zniewoli, on mu wszytko daje, Co szerokiego świata przywożą nam kraje. Dałby drugim w ich stanie wielkie dostojności, Jedno że chudziec nie ma bogactw ni godności. Kto jej chce, poradzę, niech się ujmie dzbana, Pewnie, że swoją dumą przejdzie kasztelana. Drugi zaś dla nauki do Rzymu sławnego Bieży więc i do Padwie, Paryża wielkiego. Lecz się i ten
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 260
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
do tego jest destynowany, a żeby się w nim wzniecił ogień.
PODWODA. Tak się nazywa wóz skrzyniasty, jaki jest na figurze, wymierżony, a żeby można widzieć wiele w sobie zawiera węglów.
W Paryżu nazywają węglami podwodowemi te węgle, które przychodzą na wozach, dla czynienia różnicy między temi węglami, które się przywożą w worach, na mułach, lub w statkach.
PALIĆ WĘGIEL. Jest wzniecić ogień w piecu, i powodować go w nim tak, a żeby się drzewo przemieniło w węgiel. Gdy ta operacja powiedzie się dobrze. Węglarze mówią że się im dobrze powiodło palenie.
PIEC. Nazywają tak Piramidę drzewową gdy jest oblepiona,
do tego iest destynowany, á żeby się w nim wzniecił ogień.
PODWODA. Tak się nazywa woz skrzyniasty, iaki iest na figurze, wymierżony, á żeby można widzieć wiele w sobie zawiera węglow.
W Paryżu nazywaią węglami podwodowemi te węgle, ktore przychodzą na wozach, dla czynienia rożnicy między temi węglami, ktore się przywożą w worach, na mułach, lub w statkach.
PALIĆ WĘGIEL. Iest wzniecić ogień w piecu, i powodować go w nim tak, á żeby się drzewo przemieniło w węgiel. Gdy ta operacya powiedzie się dobrze. Węglarze mowią że się im dobrze powiodło palenie.
PIEC. Nazywaią tak Piramidę drzewową gdy iest oblepiona,
Skrót tekstu: DuhMałSpos
Strona: 42
Tytuł:
Sposób robienia węglów czyli sztuka węglarska
Autor:
Henri-Louis Duhamel Du Monceau
Tłumacz:
Jacek Małachowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
, sobie każdy z osobna po sto koni dobrych z przedniej straży, bo pójdziecie na podjazd”, a potym, obróciwszy się Król do hetmana wielkiego, mówi: „Każ im WMć Pan dać ordynans i surowo przykazać, ażeby się języka starali, albo, jeżeli nie dostaną języka, niechże raz w ciele swoim przywożą, a niech się wracają we dwudziestu czterech godzinach. Wszak tu tylko dziesięć mil do Widnia, to na dobrych koniach mogą się obrócić, bo ta rzecz odwłoki nie cierpi”. Znowu Król do tychże rotmistrzów rzecze: „Przyjeżdżajcie tu wprzód z temi ludźmi przed namiot, żebym ich widział”. Jak tedy
, sobie każdy z osobna po sto koni dobrych z przedniej straży, bo pójdziecie na podjazd”, a potym, obróciwszy się Król do hetmana wielkiego, mówi: „Każ im WMć Pan dać ordynans i surowo przykazać, ażeby się języka starali, albo, jeżeli nie dostaną języka, niechże raz w ciele swoim przywożą, a niech się wracają we dwudziestu czterech godzinach. Wszak tu tylko dziesięć mil do Widnia, to na dobrych koniach mogą się obrócić, bo ta rzecz odwłoki nie cierpi”. Znowu Król do tychże rotmistrzów rzecze: „Przyjeżdżajcie tu wprzód z temi ludźmi przed namiot, żebym ich widział”. Jak tedy
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 48
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
siarkę zawsze robiwano. Ale ten sposób rzadki jest robienia siarki/ gdyż kędykolwiek z najduje się woda siarczysta/ tamże zaraz może znaleźć i ziemię w głębi siarczystą/ jako się to pokazuje w Swoszowicach przy Krakowie. Drugi sposób jest robienia siarki/ kiedy weźmie kto ziemię siarczystą/ a nakładzie jej we dzbany takowe/ jako więc przywożą oliwę/ jedno że mają noski/ i zalepiwszy dobrze zwierzchu/ potym do onego noska przyprawi rurkę/ którą zaś do drugiego garka takowegoż jedno że próżnego przyprawi. i obłożywszy ogniem/ dystyluje się ona materia/ tak że co jest grubego drożdżom/ abo śmieciom podobnego/ zostaje naspodzie onego dzbana: a co
śiárkę záwsze robiwano. Ale ten sposob rzadki iest robienia śiárki/ gdyż kędykolwiek z náyduie się wodá śiárcżysta/ támże záraz może ználeść y źiemię w głębi śiárcżystą/ iáko się to pokázuie w Swoszowicách przy Krákowie. Drugi sposob iest robienia śiárki/ kiedy weźmie kto źiemię śiárcżystą/ á nákłádźie iey we dzbany tákowe/ iáko więc przywożą oliwę/ iedno że máią noski/ y zálepiwszy dobrze źwierzchu/ potym do onego noská przypráwi rurkę/ ktorą záś do drugiego garká tákowegoż iedno że prożnego przypráwi. y obłożywszy ogniem/ distylluie się oná máteria/ ták że co iest grubego drożdżom/ ábo śmiećiom podobnego/ zostáie náspodźie onego dzbaná: á co
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 116.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
na miejsce jego po nim: A miedzy jego słuchaczmi byli dwa przedniejszy: Teofrastus z Lezbu/ a Menedemus rodem z Rodu wyspy. Arystoteles obiecałto uczynić o co żądali/ czas upatrzywszy: Potym po małej chwili/ gdy się zaś w tejże sprawie do niego zeszli: rzekł aby mu się postarano o wino/ co przywożą z Lezbu i Rodu. Skoro mu przyniesiono: skosztowawszy tego co z Rodu/ rzekł: Mocne iście wino i smaczne. Potym zaraz skosztował i tego co z Lezbu/ i rzekł: oboje dobre/ ale przecię smaczniejsze z Lezbu.
Z tych słów jego każdy zrozumiał/ że obrał sobie za Sukcesora Teofrasta: A zażył
ná mieysce iego po nim: A miedzy iego słuchácżmi byli dwá przednieyszy: Theophrástus z Lezbu/ á Menedemus rodem z Rhodu wyspy. Aristoteles obiecałto vcżynić o co żądáli/ cżás vpátrzywszy: Potym po máłey chwili/ gdy się záś w teyże spráwie do niego zeszli: rzekł áby mu się postárano o wino/ co przywożą z Lezbu y Rhodu. Skoro mu przynieśiono: skosztowawszy tego co z Rhodu/ rzekł: Mocne iśćie wino y smácżne. Potym záraz skosztował y tego co z Lezbu/ y rzekł: oboie dobre/ ále przećię smácżnieysze z Lezbu.
Z tych słow iego káżdy zrozumiał/ że obrał sobie zá Successorá Theophrástá: A záżył
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 25
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
. Rachując w każdym półsetku płótna łokci naszych 50, uczyni wszytko in summa łokci 5000 bez czegoś; bo półczwierci sobie kradnie i ma z tego koszul skrzynię wielką, okowaną zardzewiałym żelazem. Do tego wychodzi skór czabańskich dwie kopie, z czego też no on sobie na knaflaki pod podeszwy ukradnie. Oleju 27 beczek z Królewca przywożą, którego też tak wiele ukradnie, co by mogło być do kapusty na jeden obiad. Pieńków wychodzi 400 kamieni, sznurów tak wiele, jako do okrętu, co Dunkierkowie na nim jeżdżą, zawrze się w nim pod ośmset człowieka; z tych sznurów tak wiele ukradnie, co sobie jedne gacie nawlecze.
Od P.
. Rachując w każdym półsetku płótna łokci naszych 50, uczyni wszytko in summa łokci 5000 bez czegoś; bo półczwierci sobie kradnie i ma z tego koszul skrzynię wielką, okowaną zardzewiałym żelazem. Do tego wychodzi skór czabańskich dwie kopie, z czego też no on sobie na knaflaki pod podeszwy ukradnie. Oleju 27 beczek z Królewca przywożą, którego też tak wiele ukradnie, co by mogło być do kapusty na jeden obiad. Pieńków wychodzi 400 kamieni, sznurów tak wiele, jako do okrętu, co Dunkierkowie na nim jeżdżą, zawrze się w nim pod ośmset człowieka; z tych sznurów tak wiele ukradnie, co sobie jedne gacie nawlecze.
Od P.
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 328
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
polach daje; Bułka za szeląg , jak jaje, Ni upieką, nie nagniotą, Ani jasna, coś rozgniotą. Wstyd piekarzom, Boże odpuść,
Choć na starszych, Panie! dopuść, Żeby ich tam odesłano, W naukę do Gdańska dano. Żyto od nas do nich wożą, A zaś od nich chleb przywożą, Taki śliczny, nagnieciony, Rżany , z czarnuszką, spleciony, Który się naszemu równa, Białemu ledwie nie zrówna; A zaś biały jest podobny, Jako śnieg, i tak ozdobny, Smaczny: gdy go w usta włożysz, Ledwie językiem przełożysz, Rozpłynieć się, jako woda; Takiegoby jeść nie szkoda! Odpowiedź
polach daje; Bułka za szeląg , jak jaje, Ni upieką, nie nagniotą, Ani jasna, coś rozgniotą. Wstyd piekarzom, Boże odpuść,
Choć na starszych, Panie! dopuść, Żeby ich tam odesłano, W naukę do Gdańska dano. Żyto od nas do nich wożą, A zaś od nich chleb przywożą, Taki śliczny, nagnieciony, Rżany , z czarnuszką, spleciony, Który się naszemu równa, Białemu ledwie nie zrówna; A zaś biały jest podobny, Jako śnieg, i tak ozdobny, Smaczny: gdy go w usta włożysz, Ledwie językiem przełożysz, Rozpłynieć się, jako woda; Takiegoby jeść nie szkoda! Odpowiedź
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 24
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
ArcySZEWSKICH PRAWDZICÓW
Raz ja tylko pamiętam (nie wiem, jeśliże są. Którzy widzieli), że lwa do Polskiej przyniesą. Cud w Polsce, ale większy ten, bo się przeciwi Naturze, gdy się polskim lwom cały świat dziwi. Że z Indyjej, kędy się ci zwierzowie mnożą, Ich do nas cudzoziemcy obrazy przywożą. Dwu braci Arcyszewskich, Krzysztof z Eliaszem, Którzy się pod herbownym w horyzoncie naszem Lwem rodzili, tam cnotą polskie imię wsławią, Gdzie nigdy nie słychano o nim, tam zostawią Swoję i swego domu pamiątkę po sobie Męstwem, sercem, gdzie jej wiek późny nie wyskrobie. ŁABĘDŹ 31. EPITALAMIUM ŁABĘDZIOWI Z DAMĄ DRUŻYNĄ
ARCISZEWSKICH PRAWDZICÓW
Raz ja tylko pamiętam (nie wiem, jeśliże są. Którzy widzieli), że lwa do Polskiej przyniesą. Cud w Polszczę, ale większy ten, bo się przeciwi Naturze, gdy się polskim lwom cały świat dziwi. Że z Indyjej, kędy się ci zwierzowie mnożą, Ich do nas cudzoziemcy obrazy przywożą. Dwu braci Arciszewskich, Krzysztof z Elijaszem, Którzy się pod herbownym w horyzoncie naszem Lwem rodzili, tam cnotą polskie imię wsławią, Gdzie nigdy nie słychano o nim, tam zostawią Swoję i swego domu pamiątkę po sobie Męstwem, sercem, gdzie jej wiek późny nie wyskrobie. ŁABĘDŹ 31. EPITALAMIUM ŁABĘDZIOWI Z DAMĄ DRUŻYNĄ
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 407
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jest w skutkach. Czas zbierania.
PÓd Jesień ma być kopany/ a jako niektórzy chcą/ każdego czasu. Ale nalepiej przy końcu wiosny/ albo na początku lata/ a ochędożony ma być przez trzy dni na słońcu suszony/ Potym w cieniu na miejscu suchym chowany. Ktemu który z Syrycy/ albo z Cylicjej świeżo przywożą/ może być do dwu lat zachowany w swej mocy i w porze. Ale nasz/ albo i Włoski/ że jest w skutkach swych mdlejszy/ tylko do roku. Wybór.
NAlepszy gładki nie sękowaty ani biały/ albo szary/ albo blady/ nie kruchy. Bo jako piszą/ że takowy do lekarstw nie może
iest w skutkách. Czás zbieránia.
POd Ieśień ma być kopány/ á iáko niektorzy chcą/ káżdego czásu. Ale nalepiey przy końcu wiosny/ álbo ná pocżątku látá/ á ochędożony ma być przez trzy dni ná słońcu suszony/ Potym w ćieniu ná mieyscu suchym chowány. Ktemu ktory z Syrycy/ álbo z Cylicyey świeżo przywożą/ może być do dwu lat záchowány w swey mocy y w porze. Ale nász/ álbo y Włoski/ że iest w skutkách swych mdleyszy/ tylko do roku. Wybor.
NAlepszy głádki nie sękowáty áni biały/ álbo száry/ álbo blády/ nie kruchy. Bo iáko piszą/ że tákowy do lekarstw nie może
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 26
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
że ksiąg swoich/ o siłach niejakokolwiek sentencją swą odmienił: Gdzie wrzeczy z starcem rozmawiając tak mówi: Nie szukaj tu na tych górach Nardusu/ ale w Wenecji Kłos Zielinę/ i korzenie jego kupuj. A mało potym zapomniawszy się tak mówi: Insza jest rzecz Nardusów Kwiat i Kłos/ którego tu do nas nie przywożą. Z których słów jego znaczy się/ że nietylko tę o Nardusie Historyją pomierzwił i popsował/ ale i tego Starca/ z sobą rozmawiającego/ albo radniej samego siebie oszukał. Bo naprzód pisze/ że w Wenecji najdzie Nardusów Kłos zielinę i Korzeń kupić. A zaś mało potym pisze: że Kłos jego nie bywa
że kśiąg swoich/ o śiłách nieiákokolwiek sentencyą swą odmienił: Gdźie wrzeczy z stárcem rozmawiáiąc ták mowi: Nie szukay tu ná tych gorách Nárdusu/ ále w Wenecyey Kłos Zielinę/ y korzenie iego kupuy. A máło potym zápomniawszy sie ták mowi: Insza iest rzecz Nárdusow Kwiát y Kłos/ ktorego tu do nas nie przywożą. Z ktorych słow iego znáczy sie/ że nietylko tę o Nárduśie Historyią pomierzwił y popsował/ ále y tego Stárcá/ z sobą rozmawiáiącego/ álbo rádniey sámego śiebie oszukał. Bo naprzod pisze/ że w Wenecyey naydźie Nárdusow Kłos źielinę y Korzeń kupić. A zás máło potym pisze: że Kłos iego nie bywa
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 34
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613