strymoine/ Które witając śmierć/ snadź wdzięcznie nocą/ Czując żywota ze się im dni krocą. Ach? złe Syreny co szalbiersko biją/ Zbandur swych dając głośną melodią/ Ale niecnoty Melodią zdradną Bo młodź kwitnącą tym powabem kradną. Szczęśliwy Uliss/ który tego bydła/ Ustrzegł się ani w padł w pochlebne sidła/ Przywarszy uszu. Bóg by to dał aby I jam się zdradnej tej chronił powaby. Lirycorum Polskich Księgi Trzecie. Pieśń XXXIII. Skarga jednego grzecznego Kawalera.
NIe fortunna ma doli/ Razie niesłychany/ Stękąm choć nic nieboli Ból mam choć bez rany. Krzywdę jawną ponoszę/ Pomsta bez sposobu/ Przepłacąm/ łaję proszę
strymoine/ Ktore witáiąc śmierć/ snádź wdźięcznie nocą/ Czuiąc żywotá ze się im dni krocą. Ach? złe Syręny co szalbiersko biią/ Zbándur swych dáiąc głośną melodyą/ Ale niecnoty Melodyą zdrádną Bo młodź kwitnącą tym powabem krádną. Szczęśliwy Vliss/ ktory tego bydłá/ Vstrzegł się áni w padł w pochlebne śidłá/ Przywárszy vszu. Bog by to dał áby Y iam się zdrádney tey chronił powaby. Lyricorum Polskich Kśięgi Trzećie. PIESN XXXIII. Skárgá iednego grzecznego Káwálerá.
NIe fortunná ma doli/ Ráźie niesłychány/ Stękąm choć nic nieboli Bol mąm choć bez rány. Krzywdę iáwną ponoszę/ Pomstá bez sposobu/ Przepłacąm/ łáię proszę
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 212.
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
pierwszy raz; nie trzeba zazdrości Malować, a dopieroż, jeśli się przepości. Ledwie że kucharz po coś wynidzie do sieni, A wilk, na co dawno strzegł, z koła do pieczeni, I żeby się bestyja pokazał ostrożnem, Znowu na koło, znowu próżnym kręci rożnem.
Więc gdy go kucharz kijem, przywarszy z nim kuchnie: Wilka, rzecze, że głupiej natury usłuchnie, Kijem bijesz; trzeba by na człowieka drąga, Co do mięsa cudzego, rozum mając, siąga. 8. GRATIOR EST PULCHRO VENIENS E CORPORE VIRTUS
Tak ja i ze mną rozumie ich wiele, Że w pięknym cnota wdzięczniejsza jest ciele. Pytam stoika
pierwszy raz; nie trzeba zazdrości Malować, a dopieroż, jeśli się przepości. Ledwie że kucharz po coś wynidzie do sieni, A wilk, na co dawno strzegł, z koła do pieczeni, I żeby się bestyja pokazał ostrożnem, Znowu na koło, znowu próżnym kręci rożnem.
Więc gdy go kucharz kijem, przywarszy z nim kuchnie: Wilka, rzecze, że głupiej natury usłuchnie, Kijem bijesz; trzeba by na człowieka drąga, Co do mięsa cudzego, rozum mając, siąga. 8. GRATIOR EST PULCHRO VENIENS E CORPORE VIRTUS
Tak ja i ze mną rozumie ich wiele, Że w pięknym cnota wdzięczniejsza jest ciele. Pytam stoika
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 16
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
byli bezręczni, bo tego ręka została, w-owej oborze, z-której wołu, albo Barana wywiódł, a wywiódł, (jaśnie mówię) bez potrzeby, i nie przyciśniony nędza, to jego ręka w-oborze została: odbił cudzą komorę, odbił skrzynię, a w-swoim kraju, to mu się też tam ręka przywarła. Non invenerunt manus, nie znaleźli rąk. 1. Ale chcę i za żołnierzem mówić. w-Iężyku Ducha Z. Nihil invenerunt in manibus suis. Nic nie znaleźli w-Rękach swoich, jednoż to z-tym słowem. Non invenerunt manus suas nie znaleźli rąk swoich, a to w-ten sposób.
byli bezręczni, bo tego ręká zostałá, w-owey oborze, z-ktorey wołu, álbo Barána wywiodł, á wywiodł, (iáśnie mowię) bez potrzeby, i nie przyćiśniony nędza, to iego ręká w-oborze zostałá: odbił cudzą komorę, odbił skrzynię, á w-swoim kráiu, to mu się też tám ręká przywarłá. Non invenerunt manus, nie ználeźli rąk. 1. Ale chcę i zá żołnierzem mowić. w-Iężyku Duchá S. Nihil invenerunt in manibus suis. Nic nie ználeźli w-Rękách swoich, iednoż to z-tym słowem. Non invenerunt manus suas nie ználeźli rąk swoich, á to w-ten sposob.
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 79
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
/ weźmij Śmietany gęstej/ ubij to wszytko społem dobrze/ daj na Stół. LXXIII. Mleko z zoltkami Jajecznymi.
Uwarz Jajec twardo/ wybierz żółtki/ przeciśniej na misę przez Sito/ albo Serwetę; weźmij żółtków parę/ rozbij zmasłem/ i Cukru włóż/ a wlej do mleka/ i mieszaj/ a gdy przywre/ wlej na te przegnięcione żółtki/ Cynamonem potrząśniej/ a daj na Stół. LXXIV. Melchmus.
Weźmij słodkiego mleka/ przystaw do ognia/ w kielemce albo rynce/ włóż masła trochę i Cukru/ rozbij żółtków parę z trochą mąki/ a gdy mleko zwiera/ lej te żółtki rozbite na mleko cienko puszczając/ i
/ weźmiy Smietány gęstey/ vbiy to wszytko społem dobrze/ day ná Stoł. LXXIII. Mleko z zoltkámi Iáiecznymi.
Vwarz Iaiec twárdo/ wybierz zołtki/ przećiśniey ná misę przez Sito/ álbo Serwetę; weźmiy zołtkow parę/ rozbiy zmásłem/ y Cukru włoż/ á wley do mleká/ y mieszay/ á gdy przywre/ wley ná te przegnięćione zołtki/ Cynámonem potrząśniey/ á day ná Stoł. LXXIV. Melchmus.
Weźmiy słodkiego mleka/ przystaw do ogniá/ w kielemce álbo rynce/ włoż másłá trochę y Cukru/ rozbiy żołtkow parę z trochą mąki/ á gdy mleko zwierá/ ley te żołtki rozbite ná mleko ćienko puszczaiąc/ y
Skrót tekstu: CzerComp
Strona: 85
Tytuł:
Compendium ferculorum albo zebranie potraw
Autor:
Stanisław Czerniecki
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
kulinaria
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1682
Data wydania (nie wcześniej niż):
1682
Data wydania (nie później niż):
1682
dusi, Aż kiedy jawnie chodzą żołnierze do pani, Hałasuje, a potem i kańczukiem zgani. Cóż ta czyni niecnota? z owymi na zmowie, Każe im przyść z furyją, w rzeczy mu na zdrowie. Wyjźrawszy potem oknem, krzyknie co ma garła: „Kryj się, mużu”; tymczasem drzwi w izbie przywarła. Zdechł nieborak, nie widzi do schowania dziury. Stała tam wywrócona dnem beczka do góry. Ledwie że go przykryła, przecie była duża. A żołnierze do izby: „Gdzieś schowała muża? Zabić nam go dziś trzeba koniecznie tą razą!” A to mówiąc, po wierzchu tłuką beczkę płazą. „Boh me
dusi, Aż kiedy jawnie chodzą żołnierze do pani, Hałasuje, a potem i kańczukiem zgani. Cóż ta czyni niecnota? z owymi na zmowie, Każe im przyść z furyją, w rzeczy mu na zdrowie. Wyjźrawszy potem oknem, krzyknie co ma garła: „Kryj się, mużu”; tymczasem drzwi w izbie przywarła. Zdechł nieborak, nie widzi do schowania dziury. Stała tam wywrócona dnem beczka do góry. Ledwie że go przykryła, przecie była duża. A żołnierze do izby: „Gdzieś schowała muża? Zabić nam go dziś trzeba koniecznie tą razą!” A to mówiąc, po wierzchu tłuką beczkę płazą. „Boh me
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 529
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jak ich wziął impet to tak lecieli do góry przewalając się tylko między dymem ze ich okiem pod obłokami nie mógł dojrzeć dopiero zaś impet straciwszy, widać ich było lepiej kiedy nazad powracali a w Morze jako zaby wpadali. Chcieli niebozęta przed Polakami ucieć do Nieba alec ich tam nie puszczono zaraz Z. Piotr przywarł fortki mówiąć a zdrajcy wszak wy powiedacie że Świętych łaska na nic się nie przygodzi Instancja ich do Pana Boga niewazna i niepotrzebna w kociołach w krakowie chcieliście stawiać konie strasząc Jezuitów azwąm musieli niebozęta Złożyć się na okupną jako Poganom Teraz częstował was Czarnecki pokojem i zdrowiem chciał darować pogardziliście, Pamiętacie coś cię w sandomierskim
iak ich wziął impet to tak lecieli do gory przewalaiąc się tylko między dymem ze ich okięm pod obłokami nie mogł doyrzeć dopiero zas impet straciwszy, widać ich było lepiey kiedy nazad powracali a w Morze iako zaby wpadali. Chcieli niebozęta przed Polakami ucieć do Nieba alec ich tam nie puszczono zaraz S. Piotr przywarł fortki mowiąć a zdraycy wszak wy powiedacie że Swiętych łaska na nic się nie przygodzi Instancyia ich do Pana Boga niewazna y niepotrzebna w kociołach w krakowie chcieliscie stawiać konie strasząc Iezuitow azwąm musieli niebozęta Złozyc się na okupną iako Poganom Teraz częstował was Czarnecki pokoiem y zdrowiem chciał darować pogardziliscie, Pamietacie cos cie w sandomierskim
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 60v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
znowu wracając. Jak to zwyczajnie w dobrej przyjaźni bywa. Przyjechałem do Ośmiany jeszczem nie zastał swoich Ludzi i wiadomości o nich. Domyśliłem się jednak że na żółwiu jadą będąc Ordynansowi i nazbyt posłuszni Az trzeciego dnia po mnie przyjechał Wachmistrz samo trzeć Quidem to pisać Gospód postrzegszy ich zdaleka kazałem wrot przywrzeć że by omnie niewiedzieli Zajechali do Burmistrza fukają powiedając że 100 koni pod Chorągwią Pokazują królewski List mnie dany gdzie piszą że dajemy pod komendę jego Ludzi a Nie specyfikują jak wiele Mieszczanie w zgodę bo tez onich już od Tygodnia słyszeli że się włóczyli po wioskach pozwolili im złotych 70. piwa beczkę chleba, mięsa
znowu wracaiąc. Iak to zwyczaynie w dobrey przyiazni bywa. Przyiechałęm do Osmiany ieszczem nie zastał swoich Ludzi y wiadomosci o nich. Domysliłęm się iednak że na zołwiu iadą będąc Ordynansowi y nazbyt posłuszni Az trzeciego dnia po mnie przyiechał Wachmistrz samo trzeć Quidem to pisac Gospod postrzegszy ich zdaleka kazałęm wrot przywrzeć że by omnie niewiedzieli Zaiechali do Burmistrza fukaią powiedaiąc że 100 koni pod Chorągwią Pokazuią krolewski List mnie dany gdzie piszą że daiemy pod kommendę iego Ludzi a Nie specyfikuią iak wiele Mieszczanie w zgodę bo tez onich iuz od Tygodnia słyszeli że się włoczyli po wioskach pozwolili im złotych 70. piwa beczkę chleba, mięsa
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 153v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
tak wiele stracić (kto na kondycją i na potomstwo moje pojrzy, któremu życzę, aby w tych wolnościach zostało, w których mię przodkowie moi odumarli), że bez wielkiej zmazy swej i domu swego nie mogłem tego zamilczeć, aby to, co na piśmie podano, na osobie mojej i na imieniu domu mego przywrzeć miało. Ozwałem się, nic sobie nie przywłaszczając, dosyć mym zdaniem skromnie. Jaki na to respons odniosłem, wszytkim wiadomo. Com ja ku ochronie sławy swej odpisać musiał, inszych rozsądkowi niech podlega.
Gdy potem WM., moi M. Panowie, którym ja dla lat, dla miejsca, dla
tak wiele stracić (kto na kondycyą i na potomstwo moje pojrzy, któremu życzę, aby w tych wolnościach zostało, w których mię przodkowie moi odumarli), że bez wielkiej zmazy swej i domu swego nie mogłem tego zamilczeć, aby to, co na piśmie podano, na osobie mojej i na imieniu domu mego przywrzeć miało. Ozwałem się, nic sobie nie przywłaszczając, dosyć mym zdaniem skromnie. Jaki na to respons odniosłem, wszytkim wiadomo. Com ja ku ochronie sławy swej odpisać musiał, inszych rozsądkowi niech podlega.
Gdy potem WM., moi MM. Panowie, którym ja dla lat, dla miejsca, dla
Skrót tekstu: ZebrzMyszkZatargCz_II
Strona: 216
Tytuł:
Zatarg Zebrzydowskiego z Myszkowskim
Autor:
Mikołaj Zebrzydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1606 a 1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
. 154. Czemu mulice dłużej żyją niż klacze albo oślice? Bo nigdy nie rodzą. 155. Czemu pierwszych trzech miesięcy łacniej niż innych uroniają białegłowy? Bo na ten czas na słabym przywiązaniu płód wisi. 156. Czemu w morzu barziej gorzka woda lecie niż zimie? W morzu jest woda słona, a słoność gdy przywre gorzknieje. 157. Czemu białegłowy częściej na głowę boleją niż mężczyzna? Bo więcej mają w sobie wilgoci z których dymy do głowy idą. 158. Czemu więcej zębów u mężczyzny niż u białejgłowy? Bo więcej ma ciepła mężczyzna. 159. Czemu ludzie dorastając głos mienia? Bo się roższerza gardziołka głosowa. 160. Czemu
. 154. Czemu mulice dłużey żyią niż klácze álbo oślice? Bo nigdy nie rodzą. 155. Czemu pierwszych trzech miesięcy łácniey niż innych uroniáią białegłowy? Bo ná ten czás ná słábym przywiązaniu płod wiśi. 156. Czemu w morzu bárziey gorzka wodá lećie niż źimie? W morzu iest wodá słona, á słoność gdy przywre gorzknieie. 157. Czemu białegłowy cżęściey ná głowę boleią niż mężczyzná? Bo więcey máią w sobie wilgoći z ktorych dymy do głowy idą. 158. Czemu więcey zębow u mężczyzny niż u białeygłowy? Bo więcey ma ćiepłá mężczyzná. 159. Czemu ludzie dorastáiąc głos mięnia? Bo się roższerza gardziołká głosowa. 160. Czemu
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 362
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
bez chyby: Któremu nie bój płaci/ nie zbroja/ nie konie: Leczz włos perfumowany/ przywienczone skronie/ Szkarłaty/ złotogłowy wymyślnego kroju. Którego wnetże przyskwrę/ wy siedźcie w pokoju/ Ze/ i ojca zmyślnego/ i wiarę wyklekce. Czy śmiał Akryzy marne Bóstwo zwazyć lekce? A przed nim Argolskiemi przywrzeć się bronami? Pentea/ z wszemi zwalczy/ włóczęga Taebami? Bieżcie/ czeladzi mówi/ bieżcie/ a tu stawcie Hersta skrępowanego: nic a nic się bawcie. Tu dziad/ ty go Atamas/ tu drudzy strofują/ Lub pracą przyjaciele próżną podejmują. Upomioniony gorszy/ burzy się/ i sadzi Wściągany jad: samo
bez chyby: Ktoremu nie boy płáci/ nie zbroiá/ nie konie: Leczz włos perfumowány/ przywienczone skronie/ Szkárłaty/ złotogłowy wymyślnego kroiu. Ktorego wnetże przyskwrę/ wy śiedźćie w pokoiu/ Ze/ y oycá zmyślnego/ y wiárę wyklekce. Czy śmiał Akryzy márne bostwo zwazyć lekce? A przed nim Argolskiemi przywrzeć się bronámi? Pentea/ z wszemi zwalczy/ włoczęgá Thaebámi? Bieżćie/ czeládźi mowi/ bieżćie/ á tu stawćie Herstá skrępowánego: nic á nic się bawćie. Tu dźiad/ ty go Atámás/ tu drudzy strofuią/ Lub pracą przyiaćiele prożną podeymuią. Vpomioniony gorszy/ burzy się/ y sadźi Wśćiągány iad: sámo
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 72
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636