znowu wracając. Jak to zwyczajnie w dobrej przyjaźni bywa. Przyjechałem do Ośmiany jeszczem nie zastał swoich Ludzi i wiadomości o nich. Domyśliłem się jednak że na żółwiu jadą będąc Ordynansowi i nazbyt posłuszni Az trzeciego dnia po mnie przyjechał Wachmistrz samo trzeć Quidem to pisać Gospód postrzegszy ich zdaleka kazałem wrot przywrzeć że by omnie niewiedzieli Zajechali do Burmistrza fukają powiedając że 100 koni pod Chorągwią Pokazują królewski List mnie dany gdzie piszą że dajemy pod komendę jego Ludzi a Nie specyfikują jak wiele Mieszczanie w zgodę bo tez onich już od Tygodnia słyszeli że się włóczyli po wioskach pozwolili im złotych 70. piwa beczkę chleba, mięsa
znowu wracaiąc. Iak to zwyczaynie w dobrey przyiazni bywa. Przyiechałęm do Osmiany ieszczem nie zastał swoich Ludzi y wiadomosci o nich. Domysliłęm się iednak że na zołwiu iadą będąc Ordynansowi y nazbyt posłuszni Az trzeciego dnia po mnie przyiechał Wachmistrz samo trzeć Quidem to pisac Gospod postrzegszy ich zdaleka kazałęm wrot przywrzeć że by omnie niewiedzieli Zaiechali do Burmistrza fukaią powiedaiąc że 100 koni pod Chorągwią Pokazuią krolewski List mnie dany gdzie piszą że daiemy pod kommendę iego Ludzi a Nie specyfikuią iak wiele Mieszczanie w zgodę bo tez onich iuz od Tygodnia słyszeli że się włoczyli po wioskach pozwolili im złotych 70. piwa beczkę chleba, mięsa
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 153v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
tak wiele stracić (kto na kondycją i na potomstwo moje pojrzy, któremu życzę, aby w tych wolnościach zostało, w których mię przodkowie moi odumarli), że bez wielkiej zmazy swej i domu swego nie mogłem tego zamilczeć, aby to, co na piśmie podano, na osobie mojej i na imieniu domu mego przywrzeć miało. Ozwałem się, nic sobie nie przywłaszczając, dosyć mym zdaniem skromnie. Jaki na to respons odniosłem, wszytkim wiadomo. Com ja ku ochronie sławy swej odpisać musiał, inszych rozsądkowi niech podlega.
Gdy potem WM., moi M. Panowie, którym ja dla lat, dla miejsca, dla
tak wiele stracić (kto na kondycyą i na potomstwo moje pojrzy, któremu życzę, aby w tych wolnościach zostało, w których mię przodkowie moi odumarli), że bez wielkiej zmazy swej i domu swego nie mogłem tego zamilczeć, aby to, co na piśmie podano, na osobie mojej i na imieniu domu mego przywrzeć miało. Ozwałem się, nic sobie nie przywłaszczając, dosyć mym zdaniem skromnie. Jaki na to respons odniosłem, wszytkim wiadomo. Com ja ku ochronie sławy swej odpisać musiał, inszych rozsądkowi niech podlega.
Gdy potem WM., moi MM. Panowie, którym ja dla lat, dla miejsca, dla
Skrót tekstu: ZebrzMyszkZatargCz_II
Strona: 216
Tytuł:
Zatarg Zebrzydowskiego z Myszkowskim
Autor:
Mikołaj Zebrzydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1606 a 1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
bez chyby: Któremu nie bój płaci/ nie zbroja/ nie konie: Leczz włos perfumowany/ przywienczone skronie/ Szkarłaty/ złotogłowy wymyślnego kroju. Którego wnetże przyskwrę/ wy siedźcie w pokoju/ Ze/ i ojca zmyślnego/ i wiarę wyklekce. Czy śmiał Akryzy marne Bóstwo zwazyć lekce? A przed nim Argolskiemi przywrzeć się bronami? Pentea/ z wszemi zwalczy/ włóczęga Taebami? Bieżcie/ czeladzi mówi/ bieżcie/ a tu stawcie Hersta skrępowanego: nic a nic się bawcie. Tu dziad/ ty go Atamas/ tu drudzy strofują/ Lub pracą przyjaciele próżną podejmują. Upomioniony gorszy/ burzy się/ i sadzi Wściągany jad: samo
bez chyby: Ktoremu nie boy płáci/ nie zbroiá/ nie konie: Leczz włos perfumowány/ przywienczone skronie/ Szkárłaty/ złotogłowy wymyślnego kroiu. Ktorego wnetże przyskwrę/ wy śiedźćie w pokoiu/ Ze/ y oycá zmyślnego/ y wiárę wyklekce. Czy śmiał Akryzy márne bostwo zwazyć lekce? A przed nim Argolskiemi przywrzeć się bronámi? Pentea/ z wszemi zwalczy/ włoczęgá Thaebámi? Bieżćie/ czeládźi mowi/ bieżćie/ á tu stawćie Herstá skrępowánego: nic á nic się bawćie. Tu dźiad/ ty go Atámás/ tu drudzy strofuią/ Lub pracą przyiaćiele prożną podeymuią. Vpomioniony gorszy/ burzy się/ y sadźi Wśćiągány iad: sámo
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 72
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
pierwszego znalazła, otwiera i drugą rękę, którąm mu sam podała, skrywszy tamtę, z której mi pierwej krwu upuszczono. Co i ten sprawiwszy odchodzi. Ja tedy rozumiejąc że już wszytko pogotowi, abym tym prędzej, i tym pewniej dni moje skończyć mogła; Pawilon u Łożka spuścić każę, a potym i okienicę przywrzeć, udając że mi się świeci w oczy. Więc zaraz odwięzuję obie ręce, odrywam chusteczki, którejmi krew tamowano, aby krew bez przeszkody toczyć się mo- gła, bom dla tego obie ręce otworzyc kazała, aby się długo nie męcząc, prędzej umrzeć! a druga, że z jednej ręki mogłaby się była
pierwszego znalazła, otwierá y drugą rękę, ktorąm mu sam podáła, skrywszy tamtę, z ktorey mi pierwey krwu upuszczono. Co y ten sprawiwszy odchodźi. Ia tedy rozumieiąc że iuż wszytko pogotowi, ábym tym prędzey, y tym pewniey dni moie skończyć mogła; Pawilon u Łożka spuśćić káżę, á potym y okienicę przywrzeć, udáiąc że mi się świeći w oczy. Więc záraz odwięzuię obie ręce, odrywam chusteczki, ktoreymi krew tamowáno, áby krew bez przeszkody toczyć się mo- gła, bom dla tego obie ręce otworzyc kázała, áby śię długo nie męcząc, prędzey umrzeć! á druga, żę z iedney ręki mogłaby się była
Skrót tekstu: UrfeRubJanAwan
Strona: 67
Tytuł:
Awantura albo Historia światowe rewolucje i niestatecznego alternatę szczęścia zamykająca
Autor:
Honoré d'Urfé
Tłumacz:
Jan Karol Rubinkowski
Drukarnia:
Jan Ludwik Nicolai
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1741
Data wydania (nie wcześniej niż):
1741
Data wydania (nie później niż):
1741