rogi, Przez kozik Faunów, Atropy nożyce, Przez młot Wulkanów, warkocz Berenice, Żem tego nie rzekł; tom rzekł, com ci w uszy Gotów powiedzieć, co cię nie obruszy, Co sobie baby śpiewają na trecie, Co każdy człowiek wie w naszym powiecie, Co sam nie z wielkim przyznasz mi kłopotem: Żeś do swej własnej żony jest koczotem. PRZYJACIELSTWO
Nie schodzi-ć, Janie, już na przyjacielu, Bo-ć młoda żona przyczyniła wielu; Snadno o druha i o kuma bywa, Gdzie mąż niezrzędny, żona przyjaźliwa. DOBRA ROLA
Gospodarz precz odjechał i stąd role tłuste Nie przynoszą pożytku i
rogi, Przez kozik Faunów, Atropy nożyce, Przez młot Wulkanów, warkocz Berenice, Żem tego nie rzekł; tom rzekł, com ci w uszy Gotów powiedzieć, co cię nie obruszy, Co sobie baby śpiewają na trecie, Co każdy człowiek wie w naszym powiecie, Co sam nie z wielkim przyznasz mi kłopotem: Żeś do swej własnej żony jest koczotem. PRZYJACIELSTWO
Nie schodzi-ć, Janie, już na przyjacielu, Bo-ć młoda żona przyczyniła wielu; Snadno o druha i o kuma bywa, Gdzie mąż niezrzędny, żona przyjaźliwa. DOBRA ROLA
Gospodarz precz odjechał i stąd role tłuste Nie przynoszą pożytku i
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 40
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Bo jeśli płacze twój kuś zawiesisty I deszczyk z niego przepryskuje mglisty, Podobno i mnie dopną się doktorzy,
Chociaż na jawi, chociaż też i w śpiączki, Bo mię pociągniesz w kompaniją miją. Lub troczkiem idzie, lub się cedzi w sączki,
Oberwałeś co, taj to wszytką siłą, I jak się prędko przyznasz do rzeżączki, I ja się przyznam, żem już w targu z kiłą. NA TRAF DWORSKI WOŁOWICZ POSŁAŁ ŚWINKĘ PO PODSTOLSTWO
Wół, i niechudy, wzgardziwszy swą strawę Z siana, na pańską kasał się potrawę; Nie dosyć na tym (ba, wej tego wołu!): Chciał mieć i urząd u pańskiego
Bo jeśli płacze twój kuś zawiesisty I deszczyk z niego przepryskuje mglisty, Podobno i mnie dopną się doktorzy,
Chociaż na jawi, chociaż też i w śpiączki, Bo mię pociągniesz w kompaniją miią. Lub troczkiem idzie, lub się cedzi w sączki,
Oberwałeś co, taj to wszytką siłą, I jak się prędko przyznasz do rzeżączki, I ja się przyznam, żem już w targu z kiłą. NA TRAF DWORSKI WOŁOWICZ POSŁAŁ ŚWINKĘ PO PODSTOLSTWO
Wół, i niechudy, wzgardziwszy swą strawę Z siana, na pańską kasał się potrawę; Nie dosyć na tym (ba, wej tego wołu!): Chciał mieć i urząd u pańskiego
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 334
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
naszej weksie, Pięć zegarki na żelaznym i długim indeksie. Patrz, kuchenna jak matematyka Na obrotnej stali z kurcząt czyni Kopernika. Koło ognia niby koło słońca, Pójdziem kręto, jako z świata ktoś uczyni gońca. Jak z obrotnym kręcąc się żelazem, Idącego w koło świata będziemy obrazem. Jeśli wejrzysz do publicznych kronik, Przyznasz, że nie chybił prawdy warmiński kanonik. Kołem chodzi świat i próżność jego, Państwa z państwy, miasta z miasty w zawód rączo biega. Pełno takich alternat na Wschodzie, W samym panów co niemiara liczym w Carogrodzie. Wprzód pod Rzymem, wtem był pod Grekami, Dziś w swej mocy tureckimi rządzi księżycami. W
naszej weksie, Pięć zegarki na żelaznym i długim indeksie. Patrz, kuchenna jak matematyka Na obrotnej stali z kurcząt czyni Kopernika. Koło ognia niby koło słońca, Pójdziem kręto, jako z świata ktoś uczyni gońca. Jak z obrotnym kręcąc się żelazem, Idącego w koło świata będziemy obrazem. Jeśli wejrzysz do publicznych kronik, Przyznasz, że nie chybił prawdy warmiński kanonik. Kołem chodzi świat i próżność jego, Państwa z państwy, miasta z miasty w zawód rączo biega. Pełno takich alternat na Wschodzie, W samym panów co niemiara liczym w Carogrodzie. Wprzód pod Rzymem, wtem był pod Grekami, Dziś w swej mocy tureckimi rządzi księżycami. W
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 612
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
drzwi. Nie jest drzwiami, bo go stolarz nie wyciosał. Nie jest kamieniem węgielnym, bo go Budowniczy nie złożył. To przynamniej Doktorze Augustynie, będzie Chrystus prawdziwie pasterzem? nie będzie! Pasterzem nie jest, bo nie strzeże bydła czworonożnego. Przestraszysz się Augustynie, i kiedy obaczysz Lwa zwyciężającego z-pokolenia Juda, przyznasz, że on jest Lwem, nec Leo est quia fera non est, nie jest Lwem, bo nie jest zwierzem. Złudzi cię Augustynie dobroć Baranka, użyteczność i mięsa i wełny jego, powabi przytulność miła, to przestaniesz na tym, że Chrystus baranek? Nie jest Barankiem, bo nie jest bydlęciem, i wszytko
drzwi. Nie iest drzwiámi, bo go stolarz nie wyćiosał. Nie iest kámięniem węgielnym, bo go Budowniczy nie złożył. To przynamniey Doktorze Augustynie, będźie Christus prawdźiwie pásterzem? nie będźie! Pásterzem nie iest, bo nie strzeże bydłá czworonożnego. Przestrászysz się Augustynie, i kiedy obaczysz Lwá zwyćiężáiącego z-pokolenia Iudá, przyznasz, że on iest Lwem, nec Leo est quia fera non est, nie iest Lwem, bo nie iest zwierzem. Złudźi ćię Augustynie dobroć Báránká, vżyteczność i mięsa i wełny iego, powabi przytulność miła, to przestániesz ná tym, że Christus báránek? Nie iest Báránkiem, bo nie iest bydlęćiem, i wszytko
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 68
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Za którym pierzystymi swoimi ramiony Szczebietliwa się Wrona narychmiast udała: Aby się o przyczynie drogi dowiedziała: Aby się o przyczynie drogi dowiedziała. Którą przejąwszy/ rzekła: korzyści z tej drogi Nie weźmiesz Kruku: radzę/ słuchaj mej przestrogi: Patrz com ja teraz: pytaj czymem pierwej beła: I skąd to: przyznasz/ że mnie wiara zaszkodzieła. Czasu bowiem jednego/ bez matki spłodzone D Dziecię Erychtonium/ w skrzyneczkę zamknione/ Z świeżego uplecioną chrostu Akcejskiego: E Trzem pannom córkom/ ze dwu natur złożonego Cekropa/ do chowania/ Pallas była dała. A iż tajeła co jest/ srodze zakazała/ Aby na tajemnice jej nie zaglądały
Zá ktorym pierzystymi swoimi rámiony Szczebietliwa się Wroná nárychmiast vdáłá: Aby się o przyczynie drogi dowiedźiáłá: Aby się o przyczynie drogi dowiedźiáłá. Ktorą przeiąwszy/ rzekłá: korzyśći z tey drogi Nie weźmiesz Kruku: rádzę/ słuchay mey przestrogi: Pátrz com ia teraz: pytay czymem pierwey bełá: Y skąd to: przyznasz/ że mie wiárá zászkodziełá. Czásu bowiem iednego/ bez mátki zpłodzone D Dźiećię Erychtonium/ w skrzyneczkę zámknione/ Z świeżego vplećioną chrostu Akceyskiego: E Trzem pánnom corkom/ ze dwu nátur złożonego Cekropá/ do chowánia/ Pállás byłá dáłá. A iż táiełá co iest/ srodze zákazáłá/ Aby ná táiemnice iey nie záglądáły
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 83
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
wzięła/ tym się ratuje i podpiera: tak i Ojczyzna nasza/ ponieważ miecz dał jej żywot/ miecz aby urosła/ strzegł; miecz/ potrzeba aby zawsze u boku był: to jest/ Contemptus mortis w sercu twoim. Imperia enim eisdem artibus retinentur, quibus parantur. Weź Lecha przed oczy Pierwszego Książęcia swego/ przyznasz mi to/ iż z tym Rzeczypospolitej Statutem/ do nas przyszedł. Obaczysz abowiem miecz u boku jego. Wez od początku aż do dnia dzisiejszego Polaków wszystkich/ u każdego z nich Konstytucją tę/ Contemptum mortis na sercu przeczytasz. Nie insza zaprawdę pierwszego prawodawce naszego/ gdy miecz Polakowi przypinał do boku/ wola była/
wzięłá/ tym się rátuie y podpiera: ták y Oyczyzná nászá/ ponieważ miecz dał iey żywot/ miecz áby vrosłá/ strzegł; miecz/ potrzebá áby záwsze v boku był: to iest/ Contemptus mortis w sercu twoim. Imperia enim eisdem artibus retinentur, quibus parantur. Weź Lechá przed oczy Pierwszego Kśiążęćiá swego/ przyznasz mi to/ iż z tym Rzeczypospolitey Státutem/ do nas przyszedł. Obaczysz ábowiem miecz v boku iego. Wez od początku áż do dniá dzisieyszego Polakow wszystkich/ v káżdego z nich Konstitucyą tę/ Contemptum mortis ná sercu przeczytasz. Nie insza záprawdę pierwszego práwodawce nászego/ gdy miecz Polakowi przypinał do boku/ wola byłá/
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: H4v
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
więc ja echo przypomnę trąb tych ostatecznych, do życia pobożnego przedziwnie skutecznych. Krótko piszę, lecz mniemam, Tobie dosyć będzie uważać i pamiętać na te rzeczy wszędzie. Niewytwornym-em wierszem, wiedz o tym, rytmował, bym rytmu nad rzecz samą nie barzij smakował. Gdyć pamiątka tych rzeczy w myśli będzie tkwiała, przyznasz, jak Cię w zbawieniu wiele ratowała.
In omnibus operibus tuis memorare novissima tua et in aeternum non peccabis. Eccl. 7,
We wszytkich sprawach twoich pamiętaj na ostateczne rzeczy twoje, a na wieki nie zgrzeszysz. z Ksiąg Eccles. 7
O homo, dum iuvenescis, dispone domum tuam, age poenitentiam. Memorare
więc ja echo przypomnę trąb tych ostatecznych, do życia pobożnego przedziwnie skutecznych. Krótko piszę, lecz mniemam, Tobie dosyć będzie uważać i pamiętać na te rzeczy wszędzie. Niewytwornym-em wierszem, wiedz o tym, rytmował, bym rytmu nad rzecz samą nie barzij smakował. Gdyć pamiątka tych rzeczy w myśli będzie tkwiała, przyznasz, jak Cię w zbawieniu wiele ratowała.
In omnibus operibus tuis memorare novissima tua et in aeternum non peccabis. Eccl. 7,
We wszytkich sprawach twoich pamiętaj na ostateczne rzeczy twoje, a na wieki nie zgrzeszysz. z Ksiąg Eccles. 7
O homo, dum iuvenescis, dispone domum tuam, age poenitentiam. Memorare
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 5
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
lecz z Nim na wieki będziemy królować i rozkoszować. Hej, święci bracia, wszyscy się radujmy, Twórcy naszemu i Zbawcy dziękujmy! Hej, hej, wesele na wszytkie wieczności, hej, o radości!” Ps. 149
Leczem ja o tym ledwo co namienił, gdym chwałę onę lichym piórem cenił, ty przyznasz potym, iż niewyczerpana, nieopisana. Cokolwiek może znaleźć się pięknego, drogiego w oczach i pożądanego, chwały, uciechy, rozkoszy pełnego i uczciwego, w onym się Mieście to wszytko znajduje – ten, co tam wnidzie, wszytkiego kosztuje. O, Miasto drogie, Miasto zalecone, niewychwalone! Ciebie bogactwa wszytkie napełniły,
lecz z Nim na wieki będziemy królować i rozkoszować. Hej, święci bracia, wszyscy się radujmy, Twórcy naszemu i Zbawcy dziękujmy! Hej, hej, wesele na wszytkie wieczności, hej, o radości!” Ps. 149
Leczem ja o tym ledwo co namienił, gdym chwałę onę lichym piórem cenił, ty przyznasz potym, iż niewyczerpana, nieopisana. Cokolwiek może znaleźć się pięknego, drogiego w oczach i pożądanego, chwały, uciechy, rozkoszy pełnego i uczciwego, w onym się Mieście to wszytko znajduje – ten, co tam wnidzie, wszytkiego kosztuje. O, Miasto drogie, Miasto zalecone, niewychwalone! Ciebie bogactwa wszytkie napełniły,
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 120
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
urodziwszy się, cum sufficienti z fortun swoich pignorez wystarczającym... poręczeniem zawsze będą musieli to uczynić, co Rzplta każe, a kawalerowie maltańscy aniby chcieli czynić, ani się poddać rządom Rzpltej, supremam potestatem alibi colentesuznając gdzie indziej najwyższą władzę.
Tę tedy podawszy refleksją IWMP. Dobrodziejowi, rozumiem, że przyznasz, że ojczyzna nic nie traci, od przyszłych nieszczęśliwości uwalnia się.
Łasce mię zatem IWMP. Dobrodzieja oddaję etc.
Z tego zatem listu patuit, iż ani imienia ordynacji, rozebrawszy dobra, juryskwezytorowie cierpieć nie chcieli, ani decyzji Rzpltej względem kawalerów maltańskich czekać, ani 600 ludzi na służbę Rzpltej przez autentyczną transakcją obwarować,
urodziwszy się, cum sufficienti z fortun swoich pignorez wystarczającym... poręczeniem zawsze będą musieli to uczynić, co Rzplta każe, a kawalerowie maltańscy aniby chcieli czynić, ani się poddać rządom Rzpltej, supremam potestatem alibi colentesuznając gdzie indziej najwyższą władzę.
Tę tedy podawszy refleksją JWMP. Dobrodziejowi, rozumiem, że przyznasz, że ojczyzna nic nie traci, od przyszłych nieszczęśliwości uwalnia się.
Łasce mię zatem JWMP. Dobrodzieja oddaję etc.
Z tego zatem listu patuit, iż ani imienia ordynacji, rozebrawszy dobra, juryskwezytorowie cierpieć nie chcieli, ani decyzji Rzpltej względem kawalerów maltańskich czekać, ani 600 ludzi na służbę Rzpltej przez autentyczną transakcją obwarować,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 436
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
. A do tego jako sam widzisz/ już to temu jako Siedmdziesiąt Tygodniów wyszło/ jest już 1642. jakoż tedy rzecz podobna będzie/ aby według Proroctwa tego miał dopiero Mesjasz wasz przyść/ którego wy oczekiwacie. Przeto albo to Proroctwo fałszywym nazowiesz/ czego nie uczynisz/ albo że Chrystus już przyszedł na świat/ przyznasz rad nie rad/ rozumiem że ta rzecz nie ma odpowiedzi. Rabina z Teologiem. RABIN.
NIe tak rozumieć się ma to Proroctwo Danielowe/ jako wytłumaczycie/ albowiem Anioł mówi w Osobiw Boskiej do Daniela: O Danielu/ wiedz że od tego dnia którego do ciebie mówię: to się stanie ludowi twemu. Naprzód będzieć
. A do tego iáko sam widźisz/ iuż to temu iáko Siedmdźieśiąt Tygodniow wyszło/ iest iusz 1642. iákosz tedy rzecz podobna będźie/ áby według Proroctwá tego miał dopiero Mesyasz wász przyść/ ktorego wy oczekiwaćie. Przeto álbo to Proroctwo fałszywym názowiesz/ czego nie vczynisz/ álbo że Chrystus iuż przyszedł ná świát/ przyznasz rad nie rad/ rozumiem że tá rzecz nie ma odpowiedźi. Rábiná z Theologiem. RABIN.
NIe ták rozumieć się ma to Proroctwo Dánielowe/ iáko wytłumáczyćie/ álbowiem Anyoł mowi w Osobiw Boskiey do Dánielá: O Dánielu/ wiedz że od tego dniá ktorego do ćiebie mowię: to się stánie ludowi twemu. Naprzod będźieć
Skrót tekstu: KorRoz
Strona: 123
Tytuł:
Rozmowa teologa katolickiego z rabinem żydowskim przy arianinie nieprawym chrześcijaninie
Autor:
Marek Korona
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645