się, chciała, Aby za nią nadążył, przez sto ubogiemu Sztychów dał osiełkowi ostrogą swojemu. Ale on ledwie stępią wlecze się leniwo, Na cwał pewnie nie pójdzie nigdy, jako żywo.
XXXII.
A iż śpiesznie pojeżdżać Angelika jęła, Widząc, żeby mu zbyła i z oczu zginęła, Wrócił się w zad i przyzwał do swego mieszkania Czartów, zawsze posłusznych jego rozkazania. Jednego sobie obrał, którego nauczył, Na co go potrzebował; temu to poruczył, Aby wszedł zaraz w konia, co niósł w czasy one Gładką dziewkę i jego serce zapalone.
XXXIII.
Jako więc pospolicie pies zwyczajny, który Goni małe zwierzęta, przez pola,
się, chciała, Aby za nią nadążył, przez sto ubogiemu Sztychów dał osiełkowi ostrogą swojemu. Ale on ledwie stępią wlecze się leniwo, Na cwał pewnie nie pójdzie nigdy, jako żywo.
XXXII.
A iż śpiesznie pojeżdżać Angelika jęła, Widząc, żeby mu zbyła i z oczu zginęła, Wrócił się w zad i przyzwał do swego mieszkania Czartów, zawsze posłusznych jego rozkazania. Jednego sobie obrał, którego nauczył, Na co go potrzebował; temu to poruczył, Aby wszedł zaraz w konia, co niósł w czasy one Gładką dziewkę i jego serce zapalone.
XXXIII.
Jako więc pospolicie pies zwyczajny, który Goni małe zwierzęta, przez pola,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 155
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
skutku przywieść nieuhamowane; Ale pierwej jednego wysłać w onej chwili Chciał od siebie z tych, którzy w bacie z nami byli.
XXII.
Jeden beł Szot, Almoni, który Zerbinowi Zawżdy się zdał być wiernem i Odorykowi; Od niego beł na on czas pilnie zalecony, Kiedy go wyprawował do mnie do Bajony. Tego przyzwał do siebie i począł z niem radzić, Mówiąc, że nie przystało pieszo mię prowadzić I żeby szedł i dostał konia albo wozu Dla mnie lubo do jazdy, lubo do powozu.
XXIII.
Almoni, co się tego nic nie bał, poważał Odorykowę radę i jako rozkazał, Do miasta szedł bliskiego zaraz onem czasem,
skutku przywieść nieuhamowane; Ale pierwej jednego wysłać w onej chwili Chciał od siebie z tych, którzy w bacie z nami byli.
XXII.
Jeden beł Szot, Almoni, który Zerbinowi Zawżdy się zdał być wiernem i Odorykowi; Od niego beł na on czas pilnie zalecony, Kiedy go wyprawował do mnie do Bajony. Tego przyzwał do siebie i począł z niem radzić, Mówiąc, że nie przystało pieszo mię prowadzić I żeby szedł i dostał konia albo wozu Dla mnie lubo do jazdy, lubo do powozu.
XXIII.
Almoni, co się tego nic nie bał, poważał Odorykowę radę i jako rozkazał, Do miasta szedł blizkiego zaraz onem czasem,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 279
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
obojej ręce węzły wielkie pozwów miała, W zanadrze sobie długich procesów natkała, W torbie u pasa miała plenipotencje, Skrutynia i rady i informacje, Przez które sprawiedliwość opak wywracają I przez które ubogie łupią i zdzierają. Za nią, przed nią i z obu boków szli praktycy I z prokuratorami pisarze, prawnicy.
LXXXV.
Przyzwał jej i rozkazał anioł, aby poszła I do pogańskiego się obozu przeniosła, Żeby go swojem ogniem zaraz zapaliła I przedniejsze z pamiętnem upadkiem zwadziła. Potem się o Milczeniu chce od niej dowiedzieć I pyta jej, bo ona mogła o niem wiedzieć, Jako ta, co tam i sam po świecie chodziła I ognie swe po
obojej ręce węzły wielkie pozwów miała, W zanadrze sobie długich procesów natkała, W torbie u pasa miała plenipotencye, Skrutynia i rady i informacye, Przez które sprawiedliwość opak wywracają I przez które ubogie łupią i zdzierają. Za nią, przed nią i z obu boków szli praktycy I z prokuratorami pisarze, prawnicy.
LXXXV.
Przyzwał jej i rozkazał anioł, aby poszła I do pogańskiego się obozu przeniosła, Żeby go swojem ogniem zaraz zapaliła I przedniejsze z pamiętnem upadkiem zwadziła. Potem się o Milczeniu chce od niej dowiedzieć I pyta jej, bo ona mogła o niem wiedzieć, Jako ta, co tam i sam po świecie chodziła I ognie swe po
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 316
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, i wyswobodzenia krowy, był posłany: którego on rozkazaniu posłuszny będąc, do Argusa przystąpił, i wdzięcznością grania na multankach, onego zabawiał, aby oczy jego wszystkie mógł uspić, i okazji do zamordowania jego dostać. Powieść Siedmnasta.
A ALe Niebieski sprawca/ nie mogąc takowej Ciężkości dłużej B wnuczki znieść Foroneowej: C Przyzwał do siebie syna wnet/ D którego beła Jasnoświetna onemu Plejas urodzieła: I kazał mu by Arga żywota pozbawieł. Jakoż on nie mieszkanie na to się wyprawieł/ E Przypiąwszy do nóg skrzydła/ F i Sen przynodzącą Laskę zarazem wziąwszy/ w rękę swą mogącą/ G I nakrycie na głowę: i tak przystrojony/ H
, y wyswobodzenia krowy, był posłány: ktorego on roskazániu posłuszny będąc, do Argusá przystąpił, y wdźięcznośćią gránia ná multánkách, onego zábawiał, áby oczy iego wszystkie mogł vspić, y okázyey do zámordowánia iego dostać. Powieść Siedmnasta.
A ALe Niebieski sprawcá/ nie mogąc tákowey Cięszkośći dłużey B wnuczki znieść Phoroneowey: C Przyzwał do śiebie syná wnet/ D ktorego bełá Iásnoświetna onemu Pleias vrodźiełá: Y kazał mu by Argá żywotá pozbáwieł. Iákoż on nie mieszkánie na to sie wypráwieł/ E Przypiąwszy do nog skrzydłá/ F y Sen przynodzącą Laskę zárázem wźiąwszy/ w rękę swą mogącą/ G Y nákryćie ná głowę: y ták przystroiony/ H
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 39
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
usiełuje/ Ów jednak wdziecznemu się snowi odejmuje. I chociaż jedna oczu część pousypiała/ Druga przecię na strażej czujna zostawała. N Pyta potym stąd się ta muzyka Zjawieła/ Bowiem mało co przedtym wymyślona beła. A Ale niebieskie sprawca. Jupiter. B Wnuczki Foroneowej. Jo dziewki. Bo Foroneus był Ociec Inacha. C Przyzwał do siebie syna. Merkuriusza. D Którego była jasnoświetną Plejas urodziła. Maja, którą tu zowie Plejas od matki jej Plejone. Tę zowie jasnoświetną, bo jest gwiazdą z Plejadek naznaczniejszą. E Przypiąwszy do nóg skrzydła. Przypisują Poetowie Merkuriuszowi nakostki skrzydlate, to jest skrzydła, które on do kostek przywiezował, kiedy miał
vśiełuie/ Ow iednák wdźiecznemu się snowi odeymuie. Y choćiaż iedná oczu część pousypiáła/ Druga przećię ná strażey czuyna zostawáłá. N Pyta potym stąd się tá muzyká ziáwieła/ Bowiem mało co przedtym wymyślona bełá. A Ale niebieskie sprawcá. Iupiter. B Wnuczki Phoroneowey. Io dźiewki. Bo Phoroneus był Oćiec Ináchá. C Przyzwał do śiebie syná. Merkuryuszá. D Ktorego byłá iásnoświetną Pleias vrodziłá. Máiá, ktorą tu zowie Pleias od matki iey Pleione. Tę zowie iasnoświetną, bo iest gwiazdą z Pleiadek naznacznieyszą. E Przypiąwszy do nog skrzydłá. Przypisuią Poetowie Merkuryuszowi nakostki skrzydlate, to iest skrzydła, ktore on do kostek przywiezował, kiedy miał
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 39
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
w całym życiu go prześladował, Żydów nań fomentował.
Ado i Metaphrastes świadczą, iż koło Roku 240, Aglaides student syn bogatych Rodziców w Antiochii polubił sobie Justynę urodziwą z Poganki świątobliwą Chrześcijankę, o jej afekt, dary i poselstwem konkurował nie skutecznie. Więc udał się do wielkiego Czarnoksiężnika Cypriana. Ten księgami swemi czarta przyzwał dla skłonienia serca panienki ku owemu kawalerowi. Czart przywołany dał słoik z jakąś esencją, aby nią dom skropić Justyny ; która w nocy wstawszy na modlitwę, żądzę wielką i inklinacją do owego Aglaidesa konkurenta swego uczuła, krzyżem Z. i modlitwą zbywała, aż zwyciężyła; czart on bez skutku powrócił do Cypriana, od niego
w cáłym życiu go prześladował, Zydow náń fomentował.
Ado y Metaphrastes swiadcżą, iż koło Roku 240, Aglaides student syn bogatych Rodzicow w Antiochii polubił sobie Iustynę urodziwą z Poganki świątobliwą Chrześciankę, o iey affekt, dary y poselstwem konkurował nie skutecznie. Więc udáł się do wielkiego Czárnoksiężnika Cyprianá. Ten księgámi swemi czarta przyzwał dlá skłonienia serca pánienki ku owemu kawalerowi. Czárt przywołany dáł słoik z iakąś essencyą, áby nią dom skropić Iustyny ; ktora w nocy wstáwszy ná modlitwę, żądzę wielką y inklinacyą do owego Aglaidesa konkurrentá swego uczułá, krzyżem S. y modlitwą zbywałá, aż zwyciężyłá; czart on bez skutku powrocił do Cypriana, od niego
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 211
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
obiecuję: jeno tak tajemnie/ aby o tym nikt nie wiedział. Oni kupcy z Genewy wnet wyprawili z listy do Wincentego/ które gdy Wincenty przeczytał/ łacno się dawszy namówić/ jachał nic nie mieszkając do Aleksandrii. A w tym Istwan miał wielką pilność około Ambrożego/ i wzywał go do siebie często na wieczerzę. Przyzwał go też i przed Żołdana/ aby powiedział historią onę jako tych klejnotów dostał. On nie spodziewając się nic takiego/ powiedział wszytkę prawdę/ i niejako w tym sobie chłubę czyniąc/ że tak był przeważny. Istwan/ acz z wielkim żalem/ wszakże statecznie czekał/ ażby Wincenty przyjachał. Gdy się dowiedział że przyjachał
obiecuię: ieno ták táiemnie/ áby o tym nikt nie wiedźiał. Oni kupcy z Genewy wnet wypráwili z listy do Wincentego/ ktore gdy Wincenty przecżytał/ łácno się dawszy námowić/ iáchał nic nie mieszkáiąc do Alexándriey. A w tym Istwan miał wielką pilność około Ambrożego/ y wzywał go do śiebie cżęsto ná wiecżerzę. Przyzwał go też y przed Zołdaná/ áby powiedźiał historią onę iáko tych kleynotow dostał. On nie spodźiewáiąc się nic tákiego/ powiedźiał wszytkę prawdę/ y nieiáko w tym sobie chłubę cżyniąc/ że ták był przeważny. Istwan/ ácż z wielkim żalem/ wszákże státecznie cżekał/ áżby Wincenty przyiáchał. Gdy się dowiedźiał że przyiáchał
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 163
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
się bał mówić / żona to moja/ by go snadź nie zabili mężowie miejsca tego/ dla Rebeki/ iż była piękna na weirzeniu. 8.
I stało się/ gdy tam mieszkał przez nie mało dni/ że wyglądał Abimelech Król Filistyński oknem/ i uirzał że Izaak żartował z Rebeką żoną swą. 9. Tedy przyzwał Abimelech do siebie Izaaka i rzekł/ prawdzieć to żona twoja/ czemużeś powiadał/ siostra to moja? I odpowiedział mu Izaak: Izem u siebie mówił/ bym snadź nie umarł dla niej. 10. I rzekł Abimelech/ Cóżeś nam to uczynił? bez mała ktokolwiek z ludu nie spał z żoną twoją
śię bał mowić / żoná to mojá/ by go snadź nie zábili mężowie miejscá tego/ dla Rebeki/ yż byłá piękna ná weirzeniu. 8.
Y stáło śię/ gdy tám mieszkał przez nie máło dni/ że wyglądał Abimelech Krol Filistyński oknem/ y uirzał że Izáák żártował z Rebeką żoną swą. 9. Tedy przyzwał Abimelech do śiebie Izááká y rzekł/ prawdźieć to żoná twojá/ czemużeś powiádał/ śiostrá to mojá? Y odpowiedźiał mu Izáák: Izem u śiebie mowił/ bym snadź nie umárł dla niey. 10. Y rzekł Abimelech/ Cożeś nam to uczynił? bez máłá ktokolwiek z ludu nie spał z żoną twoją
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 25
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
Chrystusa Pana nigdzie ani w Persij, ani w Chaldej, ani Mezopotamij albo Arabi Królów nie nazywano mędrcami albo Magami: ani z pomiędzy Magów albo Mędrców Królów wybierano. (k) Balak Król Moabitów widząc Izraelitów po zwyciężonych Chananejczykach, i Am[...] hejczykach stojących obozem na polach Królestwa swego, i nie ufając siłom własnym, przyzwał Balaama wróżka aby im złorzeczył, on zaś miasto przeklęctwa błogosławil Izraelowi. Potrzykroć rozgniewany Balak wróżkowi zaczynać kazał, potrzykroć wróżek pomyślnych rzeczy winszował ludowi lzraelskiemu; nakoniec zaś rzekł Balaam: „Rzekł Balaam Syn Beor: rzekł człowiek, którego oko jest zatkane: rzekł słuchacz powieści Bożych, który zna naukę Najwyższego,
Chrystusa Pana nigdzie ani w Persiy, ani w Chaldey, ani Mezopotamiy albo Arabi Królow nie nazywano mędrcami albo Magami: ani z pomiędzy Magow albo Mędrcow Krolow wybierano. (k) Balak Król Moabitow widząc Izraelitow po zwyciężonych Chananeyczykach, y Am[...] heyczykach stoiących obozem na polach Królestwa swego, y nie ufaiąc siłom własnym, przyzwał Balaama wróżka aby im złorzeczył, on zaś miasto przeklęctwa błogosławil Izraelowi. Potrzykroć rozgniewany Balak wróżkowi zaczynać kazał, potrzykroć wróżek pomyślnych rzeczy winszował ludowi lzraelskiemu; nakoniec zaś rzekł Balaam: „Rzekł Balaam Syn Beor: rzekł człowiek, którego oko iest zatkane: rzekł słuchacz powieści Bożych, który zna naukę Naywyższego,
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 176
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
kilka dni potym/ niektórzy kapłani/ potkali jednego z tych czarowników/ o których mowiemy/ i gdy go upomnieli/ aby opuścił tamtę sromotną profesją i żywot który prowadził/ a żeby przyznał jednego/ Pana i twórcę wszytkiego świata: Odpowiedział/ Znam ja Boga i Syna Bożego; abowiem gdy mię pies mój srodze ukąsił/ przyzwałem syna Bożego/ żeby mię przyszedł uleczyć/ i zaraz przyszedł: a żeby się pomścił nad onym psem/ co mię ukąsił/ przyprowadził z sobą ów wiatr/ który dni przeszłych tak wiele poobalał drzew i domów. Ale barziej do niniejszej Relacji służyć będzie to/ co się trafiło w roku 1584. abowiem ci to
kilká dni potym/ niektorzy kápłani/ potkáli iednego z tych czárownikow/ o ktorych mowiemy/ y gdy go vpomnieli/ áby opuśćił támtę sromotną professią y żywot ktory prowádźił/ á żeby przyznał iednego/ Páná y tworcę wszytkiego świátá: Odpowiedźiał/ Znam ia Bogá y Syná Bożego; ábowiem gdy mię pies moy srodze vkąśił/ przyzwałem syna Bożego/ żeby mię przyszedł vleczyć/ y záraz przyszedł: á żeby się pomśćił nád onym psem/ co mię vkąśił/ przyprowádźił z sobą ow wiátr/ ktory dni przeszłych ták wiele poobalał drzew y domow. Ale bárźiey do ninieyszey Relátiey służyć będźie to/ co się tráfiło w roku 1584. ábowiem ći to
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 94
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609