/ masz siarkę/ z tymiś teraz związany/ od tych węzłów nie będziesz oswobodzony na wieki. Wziąłeś teraz zapłatę za niecnoty twoje Mahometańskie: widzisz w piekle Mahometa twego: widzisz jako cierpi za wszeteczną naukę swoję/ w której pozwala wszelakich zbrodni z niewiastami/ bez wstydu/ aż groza wspominać. Słuchałeś łotra/ psiną oczy zakrywszy płodziłeś niewstydy: cierpże/ i kąpaj się w tej sadzawce/ która takim nagotowana/ z ognia i siarki. Prawo/ mówi Paweł ś. (a ja przykładam; Ogień piekielny) nie jest położone na sprawiedliwego, ale na niesprawiedliwe, i na nieposłuszne, niezbozne, zbrodnie i pomazane, ojcobójce
/ masz śiárkę/ z tymiś teraz związány/ od tych węzłow nie będźiesz oswobodzony ná wieki. Wźiąłeś teraz zapłátę zá niecnoty twoie Máhometáńskie: widźisz w piekle Máhometá twego: widźisz iáko ćierpi zá wszeteczną náukę swoię/ w ktorey pozwala wszelákich zbrodni z niewiástámi/ bez wstydu/ aż grozá wspomináć. Słuchałeś łotrá/ pśiną oczy zákrywszy płodźiłeś niewstydy: ćierpże/ y kąpay się w tey sadzáwce/ ktora tákim nágotowána/ z ogniá y śiárki. Práwo/ mowi Páweł ś. (á ia przykładam; Ogień piekielny) nie iest położone ná spráwiedliwego, ále ná niespráwiedliwe, y ná nieposłuszne, niezbozne, zbrodnie y pomázáne, oycoboyce
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 37
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
rezę wprawią, by też z odważeniem wszytkiego namilszego, nie oglądając się na tych, którzy dla lada danineczki, starostwa, wioski i dla wójtostwa nawet lichego, dla łakomstw a niezbednego libertatem nullo venalem auro, to jest, u cnotliwego każdego syna koronnego, samiż opprimere chcieć i pana bogobojnego pobudzać do tego (oczy psiną zasłoniwszy) się nie wstydali, jakoby i oni i synowie ich tejże niewolej, której nas domieścić chcą, uczestnikami być nie musieli. Wejrzyż ty, karczemny filozofie, w artykuły zjazdu lubelskiego, do KiM posłane, czytajże a vertice ad calcem, a jest tam jaka prywata pana Wojewodzina? Acz i toby
rezę wprawią, by też z odważeniem wszytkiego namilszego, nie oglądając się na tych, którzy dla lada danineczki, starostwa, wioski i dla wójtostwa nawet lichego, dla łakomstw a niezbednego libertatem nullo venalem auro, to jest, u cnotliwego każdego syna koronnego, samiż opprimere chcieć i pana bogobojnego pobudzać do tego (oczy psiną zasłoniwszy) się nie wstydali, jakoby i oni i synowie ich tejże niewolej, której nas domieścić chcą, uczestnikami być nie musieli. Wejrzyż ty, karczemny filozofie, w artykuły zjazdu lubelskiego, do KJM posłane, czytajże a vertice ad calcem, a jest tam jaka prywata pana Wojewodzina? Acz i toby
Skrót tekstu: PismoPotwarzCz_II
Strona: 45
Tytuł:
Na pismo potwarzające ludzie cnotliwe pod tytułem »Otóż tobie rokosz«, wydane na ohydę rycerstwa na rokoszu będącego, prawdziwa i krótka odpowiedź.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Jako pczoły pasiecznik; lecz gorszy niedźwiedzie, Bo je, doszedszy w boru barci, gnietą w miedzie. Dość im do ostatniego, choć ledwie dziesiąta Część Polski się już warta, umykać się kąta, Wypychając z niej szlachtę dla swojej wygody, Tę garść z powszechnej studnie wydzierając wody; Gdyż drudzy młodzi, oczy zasłoniwszy psiną, Z straconym się żołnierzem bawią żebraniną. Woli wylać na ziemię lub na stronę woli Niż na ogień, niż więźnia wykupić z niewoli. Bieżą wszyscy, lecz rzadki z konwią abo z dzbanem; Miasto wody chcą ogień gasić słomą, sianem, Czym gorzej podniecają gorające strzechy, Nowe co raz do starych przyczyniając grzechy:
Jako pczoły pasiecznik; lecz gorszy niedźwiedzie, Bo je, doszedszy w boru barci, gnietą w miedzie. Dość im do ostatniego, choć ledwie dziesiąta Część Polski się już warta, umykać się kąta, Wypychając z niej szlachtę dla swojej wygody, Tę garść z powszechnej studnie wydzierając wody; Gdyż drudzy młodzi, oczy zasłoniwszy psiną, Z straconym się żołnierzem bawią żebraniną. Woli wylać na ziemię lub na stronę woli Niż na ogień, niż więźnia wykupić z niewoli. Bieżą wszyscy, lecz rzadki z konwią abo z dzbanem; Miasto wody chcą ogień gasić słomą, sianem, Czym gorzej podniecają gorające strzechy, Nowe co raz do starych przyczyniając grzechy:
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 309
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wędy! Gdy podpić jak w najlepszą, ty nie wiem którędy Sianem się mi wykrącasz! Atoli przyczyny Dla tej wstąp do mnie, żebyś zamorskie nowiny Usłyszał, które mi dziś przywiozł pocztarz chyży. Są curiositates w nich, są też awizy I poważne niektóre. Jednak tę nowinę Nade wszystkie przekładam, że mi małą psinę Żonka moja przesłała i jest dobrze zdrowa, Niedługo-ć na tym miejscu kłaniać się gotowa Ze mną wespół. Więc tak dziś niech będę szczęśliwy, Że darujesz ochocie mej kwadrans nieckliwyc
Ekskuzuje się tu Włoch jak przed zabawami Publicznemi, tak trudny iż dzień minutami Prawie mierzy i czasem godzina jest siła, Gdyby się na prywaty jego okroiła
wędy! Gdy podpić jak w najlepszą, ty nie wiem ktorędy Sianem sie mi wykrącasz! Atoli przyczyny Dla tej wstąp do mnie, żebyś zamorskie nowiny Usłyszał, ktore mi dziś przywiozł pocztarz chyży. Są curiositates w nich, są też awizy I poważne niektore. Jednak tę nowinę Nade wszystkie przekładam, że mi małą psinę Żonka moja przesłała i jest dobrze zdrowa, Niedługo-ć na tym miejscu kłaniać sie gotowa Ze mną wespoł. Więc tak dziś niech będę szczęśliwy, Że darujesz ochocie mej kwadrans nieckliwyc
Ekskuzuje sie tu Włoch jak przed zabawami Publicznemi, tak trudny iż dzień minutami Prawie mierzy i czasem godzina jest siła, Gdyby sie na prywaty jego okroiła
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 75
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
, jak »z dzwonkami Piesek — jako nasz taki — obiesił się kłami U poły, że kiedyby jejmość nie zbroniła, Alboby mi był większych dziur narobił siła, Albo i mnie pokąsał — nikczemna bestia! Aż mi do oczu skakał właśnie jako żmija, Kiedy ją kto rozdrażni«. — Tak skarży na psinę. Którą z wielką uciechą Włoch słyszy nowinę Będąc ubezpieczony, że jest taki drugi Pochlebniczek u niego. Dla czego czas długi Nie kwapi się z gościny sobie sam ochoty Nad zwyczaj dodawając. — Gdzie i pierścień złoty Skrupułów mu nie czynił i obrożka z dzwonki Poszła w niepamięć z pieskiem i cnotliwej żonki Obraz z prezentowanem
, jak »z dzwonkami Piesek — jako nasz taki — obiesił sie kłami U poły, że kiedyby jejmość nie zbroniła, Alboby mi był większych dziur narobił siła, Albo i mnie pokąsał — nikczemna bestya! Aż mi do oczu skakał właśnie jako żmija, Kiedy ją kto rozdrażni«. — Tak skarży na psinę. Ktorą z wielką uciechą Włoch słyszy nowinę Będąc ubezpieczony, że jest taki drugi Pochlebniczek u niego. Dla czego czas długi Nie kwapi sie z gościny sobie sam ochoty Nad zwyczaj dodawając. — Gdzie i pierścień złoty Skrupułow mu nie czynił i obrożka z dzwonki Poszła w niepamięć z pieskiem i cnotliwej żonki Obraz z prezentowanem
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 84
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
rozgania. Po fukach/ następują puki. Qui non curat verba, curabit verbera. Pierwej sto godzin wyciecze/ nim się niewiastka oblecze. Dum comuntur, dum moliuntur foeminae, annus est. Patrz skąd wiatr wieje/ tedy cię deszcz nie zleje. Próżno temu skrzypieć/ kto niechce tańcować. Surdo narras fabulam. Psiną oczy zasłonił. Abstersit pudorem. Vel: Perfricuit frontem. Terent. Terent. 90
R. RAnnego wstania/ wcześnego zasiania/ a młodego ożenienie/ nikt nie żałował. Równego Pana gniew/ gotowe nieszczęście. Rychlej się dobra nowina/ niżli zła odmieni. Równy święty/ przestęp. Rozśmiał się/ by Mazur na żemłę
rozgania. Po fukách/ nástępuią puki. Qui non curat verba, curabit verbera. Pierwey sto godźin wyćiecże/ nim się niewiástká oblecże. Dum comuntur, dum moliuntur foeminae, annus est. Pátrz skąd wiátr wieie/ tedy ćię deżdż nie zleie. Prożno temu skrzypieć/ kto niechce táńcowáć. Surdo narras fabulam. Pśiną ocży zásłonił. Abstersit pudorem. Vel: Perfricuit frontem. Terent. Terent. 90
R. RAnnego wstánia/ wcżeśnego záśiania/ á młodego ożenienie/ nikt nie żałował. Rownego Páná gniew/ gotowe nieszcżęśćie. Rychley się dobra nowiná/ niżli zła odmieni. Rowny święty/ przestęp. Rozśmiał się/ by Mázur ná żemłę
Skrót tekstu: RysProv
Strona: H2
Tytuł:
Proverbium polonicorum
Autor:
Salomon Rysiński
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
każdodziennym hukiem, Szańców swoich pilnują, prócz, że ich z Wasiukiem Dwa tysiąca, na prawym podczaszego szyku, Pilnowało tamtego od Tatar przesmyku. Wstawaj, durny Osmanie! Już południe mija; Spisz, a giaur po polu chorągwie rozwija; Czemuś dziś tak nie rzeźki i tak nie ochoczy? Wstawaj i przetrzy psiną zaślepione oczy. Dopiero triumfował, ali w godzin kilka Puścił skrzydła, podobien do zmokłego wilka; Chodkiewicz w pole wychodzi WOJNA CHOCIMSKA
Wlecze swój lud do pola, tak smutny, tak cichy, Rzekłbyś, że do pogrzebu kto prowadzi mnichy; Bo gdzie serce niezbyte opanują tchórze, Ztem go kijów na słońce
każdodziennym hukiem, Szańców swoich pilnują, prócz, że ich z Wasiukiem Dwa tysiąca, na prawym podczaszego szyku, Pilnowało tamtego od Tatar przesmyku. Wstawaj, durny Osmanie! Już południe mija; Spisz, a giaur po polu chorągwie rozwija; Czemuś dziś tak nie rzeźki i tak nie ochoczy? Wstawaj i przetrzy psiną zaślepione oczy. Dopiero tryumfował, ali w godzin kilka Puścił skrzydła, podobien do zmokłego wilka; Chodkiewicz w pole wychodzi WOJNA CHOCIMSKA
Wlecze swój lud do pola, tak smutny, tak cichy, Rzekłbyś, że do pogrzebu kto prowadzi mnichy; Bo gdzie serce niezbyte opanują tchórze, Stem go kijów na słońce
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 201
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
szedziwem ozdobiony latem, Przed panem męstwo twoje chwaląc i senatem. Dopieroż kiedy nowa ze Szwecji burza Wszytkę nasze Koronę w odmęcie ponurza: Kraków wzięty; Kazimierz pomknął gdzieś ku Śląsku; I wojsko i hetmani w spólnym obowiązku Dają się Gustawowi, tak srogim hałasem Przestraszeni; poczty swe piszą przed Duglasem; Zatkajcież teraz psiną poradnicy ucho, Coście wtenczas nosili za Szwedkami rucho! Dzisieście najgrzeczniejszy i pierwszy do misy, A przed łaty łupiono z skóry takie lisy! — Kiedy mówię Kozacy, Orda, Moskwa, Szwedzi, Multan, Węgrzyn, Wołoszyn, wszytko się to scedzi, Właśnie jakby na zmowie, do Polski niebogi, Krwią naszą
szedziwem ozdobiony latem, Przed panem męstwo twoje chwaląc i senatem. Dopieroż kiedy nowa ze Szwecyi burza Wszytkę nasze Koronę w odmęcie ponurza: Kraków wzięty; Kazimierz pomknął gdzieś ku Śląsku; I wojsko i hetmani w spólnym obowiązku Dają się Gustawowi, tak srogim hałasem Przestraszeni; poczty swe piszą przed Duglasem; Zatkajcież teraz psiną poradnicy ucho, Coście wtenczas nosili za Szwedkami rucho! Dzisieście najgrzeczniejszy i pierwszy do misy, A przed łaty łupiono z skóry takie lisy! — Kiedy mówię Kozacy, Orda, Moskwa, Szwedzi, Multan, Węgrzyn, Wołoszyn, wszytko się to scedzi, Właśnie jakby na zmowie, do Polski niebogi, Krwią naszą
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 399
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924