opinia/ i namniejszym słowem nie najduje. Taką wiernością on tu z Błog. Złotoustym postąpił/ przypisawszy mu ujmę wiecznego urzędu Pana Chrystusowego Kapłańskiego/ jaką wiernością w tymże swym skrypcie/ owo do pism jego przydał/ tam Przaśnik/ a tu chleb. jakoby to wolno było jemu ś. Złotoustego poprawować/ abo raczej psować/ i to czego on nie mówił i nie pisał/ do pism jego jak od niego mówione przydawać. Taż takąż wiernością i o Tajemnicy która się pod czas krztu Pana Chrystusowego działa/ wyprawuje: takąż zarazą Heretycką/ ale z większym na Syna Bożego Chrysta Pana bluźnierstwem. Dowodząc abowiem tego/ że Duch
opinia/ y namnieyszym słowem nie náyduie. Táką wiernośćią on tu z Błog. Złotoustym postąpił/ przypisawszy mu vymę wiecznego vrzędu Páná Christusowego Kápłáńskiego/ iáką wiernośćią w tymże swym scripćie/ owo do pism iego przydał/ tám Przáśnik/ á tu chleb. iákoby to wolno było iemu ś. Złotoustego popráwować/ ábo rácżey psowáć/ y to cżego on nie mowił y nie pisał/ do pism iego iák od niego mowione przydawáć. Taż tákąż wiernośćią y o Táiemnicy ktora się pod czás krztu Páná Christusowego dźiałá/ wypráwuie: tákąż zarázą Hęretycką/ ále z większym ná Syná Bożego Christá Páná bluźnierstwem. Dowodząc ábowiem tego/ że Duch
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 41
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
Jeśliby też i owo komu z nas/ abo i wszytkim nam niespołkowną Cerkiew Rzymską czyniło/ żeby się nam nabożeństwa naszego odmienić nie chciało/ a do sobie mało znajomych obrządków Ceremonij/ i Sakramentów używania przystać/ i z Rzymiany/ opuściwszy swoje/ na wszytkim ich przestawać. I to nam serca dobrego do Jedności Z. psować nie ma. Gdyż jak Rzymski Biskup tego po nas nie potrzebuje/ aby my do jedności z nim wstępując/ wiarę swoję Ojcowską świętą/ która z Rzymską jest taż i jedna/ i świątobliwe w niej obrządki/ Ceremonie/ porządki/ i zwyczaje/ i zbawiennych Tajemnic używanie zostawili/ opuścili/ i abo wszytko ogółem
Ieśliby też y owo komu z nas/ ábo y wszytkim nam niespołkowną Cerkiew Rzymską cżyniło/ żeby sie nam nabożeństwá nászego odmienić nie chćiáło/ á do sobie máło znáiomych obrządkow Ceremoniy/ y Sákrámentow vzywánia przystáć/ y z Rzymiány/ opuśćiwszy swoie/ ná wszytkim ich przestáwáć. Y to nam sercá dobrego do Iednośći S. psowáć nie má. Gdyż iák Rzymski Biskup tego po nas nie potrzebuie/ áby my do iednośći z nim wstępuiąc/ wiárę swoię Oycowską świętą/ ktora z Rzymską iest táż y iedná/ y świątobliwe w niey obrządki/ Ceremonie/ porządki/ y zwyczáie/ y zbáwiennych Táiemnic vżywánie zostáwili/ opuśćili/ y ábo wszytko ogułem
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 197
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
, a wtem przyjaciela Spotykam ku mnie i z nim ludzi wiela. Pytam, dokąd się tak ludno wyprawił? „Na sejmik — prawi — bym się lepiej stawił, Sąmsiadów tamże z sobą zaprosiłem, Bo sejmik zerwać w głowie ułożyłem.” „A to co? — rzekę — to chcesz sejmik psować?” „Tak jest — odpowie — muszę powetować Honoru swego, że mię nie obrano Dystrybutorem, choć dobrze wiedziano, Żem tego godzien; więc ja też pozwolić Na nic nie mogę, nie dam się zniewolić.” Więc gdy tak żwawo stawał przy honorze, Pojachał spieszno w zawziętym uporze.
Pojadę dalej,
, a wtem przyjaciela Spotykam ku mnie i z nim ludzi wiela. Pytam, dokąd się tak ludno wyprawił? „Na sejmik — prawi — bym się lepiej stawił, Sąmsiadów tamże z sobą zaprosiłem, Bo sejmik zerwać w głowie ułożyłem.” „A to co? — rzekę — to chcesz sejmik psować?” „Tak jest — odpowie — muszę powetować Honoru swego, że mię nie obrano Dystrybutorem, choć dobrze wiedziano, Żem tego godzien; więc ja też pozwolić Na nic nie mogę, nie dam się zniewolić.” Więc gdy tak żwawo stawał przy honorze, Pojachał spieszno w zawziętym uporze.
Pojadę dalej,
Skrót tekstu: DembowPunktBar_II
Strona: 477
Tytuł:
Punkt honoru
Autor:
Antoni Sebastian Dembowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
; raczej do was się udaję, Rubiny żywe, których ogniem taję, Do was, skarbnice gładkości i twarzy Ozdobo, którą ogień się mój żarzy, Bo oko płaczu studnicą jest, a wy Nie wydajecie, tylko śmiech łaskawy. OCZY WOJENNE
Nie nowina to pannom nas wojować I we krwi brodzić, i ród męski psować: Sławne są męstwem termodońskie żony I jadem przeciw mężom Amazony. Ale i w niebie są zbrojne boginie, Są Parki, których brzytwą każdy ginie,
Bellona równo z Marsem bitwy zwodzi, Pallas z paiżą i z kopiją chodzi, Hebe podnosi Alcydowę pałkę, Diana ciągnie bratni łuk i strzałkę, Tetis trydentem władnie, a
; raczej do was się udaję, Rubiny żywe, których ogniem taję, Do was, skarbnice gładkości i twarzy Ozdobo, którą ogień się mój żarzy, Bo oko płaczu studnicą jest, a wy Nie wydajecie, tylko śmiech łaskawy. OCZY WOJENNE
Nie nowina to pannom nas wojować I we krwi brodzić, i ród męski psować: Sławne są męstwem termodońskie żony I jadem przeciw mężom Amazony. Ale i w niebie są zbrojne boginie, Są Parki, których brzytwą każdy ginie,
Bellona równo z Marsem bitwy zwodzi, Pallas z paiżą i z kopiją chodzi, Hebe podnosi Alcydowę pałkę, Dyjana ciągnie bratni łuk i strzałkę, Tetis trydentem władnie, a
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 30
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
1. FRASZKI PRZEMOWA DO CZYTELNIKA
Jeśli poważniejszego czego chcecie, panie, Fraszki to tu: szkoda by czasu psować na nie. Rzeczesz: więcej go pismo niż czytanie bierze. Szczera prawda, że w inszej pół godziny mierze, Przez które je przeczytasz, w inszej lat dziesiątek, Przez które się pisały: jest w tygodniu piątek; W roku marzec odmienny; znalazło się schizma W dwunastu apostolech; i między me pisma Że też
1. FRASZKI PRZEMOWA DO CZYTELNIKA
Jeśli poważniejszego czego chcecie, panie, Fraszki to tu: szkoda by czasu psować na nie. Rzeczesz: więcej go pismo niż czytanie bierze. Szczera prawda, że w inszej pół godziny mierze, Przez które je przeczytasz, w inszej lat dziesiątek, Przez które się pisały: jest w tygodniu piątek; W roku marzec odmienny; znalazło się schizma W dwunastu apostolech; i między me pisma Że też
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 207
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
uściech/ są słowa miodowe/ Ma i zmyśly w naukę głęboką gotowe. Nie porywczy do gniewu. datny/ miłujący Wesoły/ a żartowny/ wdzięcznie śpiewający. Rożą jagody dwoją ności zapalone/ I w śmiałość/ wespół z zgodą serce sposobione. Ciała dosyć/ wzrost kształtny komu dano z nieba/ Jeno go też zbytkami psować nie potrzeba.
O Kompleksji Cholerycznej, lubo ognistej. Ogień tu szczery uznasz w postępkach płomienie/ Prędki gniew i z nie wielkiej przyczyny zwaśnienie. Górą wszytko/ nie radzi dolu dotrzymają/ Rzadką kiedy pokorę chyba z musu znają. Do godności macają choć przez grzechy drogi/ Ledwie co nawiedzają Muz uczonych progi. Wiele jedzą
vśćiech/ są słowá miodowe/ Ma y zmysly w náukę głęboką gotowe. Nie porywczy dó gniewu. dátny/ miłuiący Wesoły/ a żártowny/ wdźięcznie spiewáiący. Rożą iágody dwoią ności zapalone/ Y w śmiáłość/ wespoł z zgodą serce sposobione. Ciáłá dosyć/ wzrost kształtny komu dáno z niebá/ Ieno go też zbytkami psować nie potrzeba.
O Komplexyey Choleryczney, lubo ognistey. Ogień tu sczery vznasz w postępkách płomienie/ Prędki gniew y z nie wielkiey przyczyny zwaśnienie. Gorą wszytko/ nie rádźi dolu dotrzymáią/ Rzadką kiedy pokorę chybá z musu znáią. Do godnośći mácáią choć przez grzechy drogi/ Ledwie co náwiedzáią Muz vczonych progi. Wiele iedzą
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: D4v
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
ryb jadam, z mięsem pójdę w łowy. Z mięsa się mięso rodzi i na stół rzeźniczy Lepszy szpander wołowy, niźli jałowiczy. Mięszny oszczep śmiertelnej nie uczyni rany, Mięso nigdy, a ryby mają swe przygany. Z mięsa krew dobra rośnie, z ryb się flegma rodzi, I dla tej samej rzeczy post się psować godzi. Lepsza świeża pieczenia, niźli bigos stary, Choć z szczebulą i chociaj na korzenne dary. Mięso na wiosnę dobre, a zwłaszcza jest poście, Z niego żyła i siła barzo krzepko roście. Z mięsa Bóg najlubsze miał ofiary w zakonie, I Tatarzy choć zdechłe, wolą jadać konie. Mięsa Noe jął się
ryb jadam, z mięsem pójdę w łowy. Z mięsa się mięso rodzi i na stół rzeźniczy Lepszy szpander wołowy, niźli jałowiczy. Mięszny oszczep śmiertelnej nie uczyni rany, Mięso nigdy, a ryby mają swe przygany. Z mięsa krew dobra rośnie, z ryb się flegma rodzi, I dla tej samej rzeczy post się psować godzi. Lepsza świeża pieczenia, niźli bigos stary, Choć z szczebulą i chociaj na korzenne dary. Mięso na wiosnę dobre, a zwłaszcza jest poście, Z niego żyła i siła barzo krzepko roście. Z mięsa Bóg najlubsze miał ofiary w zakonie, I Tatarzy choć zdechłe, wolą jadać konie. Mięsa Noe jął się
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 367
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
o tym spor wiodł ze mną, Czemu k tobie nie pała miłością wzajemną, Wiem jednak, że masz od niej to, czegoby drugi Przez największe nie mógłby dosiądź swe usługi. Nawet i teraz widząc twoje odwrócone Serce od siebie, rożnie myśli utrapione Obraca i ledwie byś pono wierzył temu, Jak się psować pozwala frasunku ciężkiemu. Przetoż radzę, żebyś jej łagodnymi słowy Ten tak ciężki frasunek prędko wybił z głowy, Żeby ta między wami przyjaźń rozerwana Mocniejszym odtąd była węzłem skrępowana. W czym gdy mię nie usłuchasz, wiedz, że za tą sprawą Jakoś mię aż podziśdzień znał na się łaskawą, Tak przeciwnym sposobem
o tym spor wiodł ze mną, Czemu k tobie nie pała miłością wzajemną, Wiem jednak, że masz od niej to, czegoby drugi Przez największe nie mogłby dosiądź swe usługi. Nawet i teraz widząc twoje odwrocone Serce od siebie, rożnie myśli utrapione Obraca i ledwie byś pono wierzył temu, Jak się psować pozwala frasunku ciężkiemu. Przetoż radzę, żebyś jej łagodnymi słowy Ten tak ciężki frasunek prędko wybił z głowy, Żeby ta między wami przyjaźń rozerwana Mocniejszym odtąd była węzłem zkrępowana. W czym gdy mię nie usłuchasz, wiedz, że za tą sprawą Jakoś mię aż podziśdzień znał na się łaskawą, Tak przeciwnym sposobem
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 254
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
o Sekwanie: dobrze, że nie złota Sekwana przez Paryż płynie, boby i tę już dotychczas wypili. Taka jest natura nas, ludzi. Nigdy nam dosyć. Zatym gdy wszystkich kontentować jest rzecz nigdy nie można, zawsze znajdą się jedni kontenci, drudzy niekontenci z Dworu: toć ci, jak psują, psować będą sejmy. To nieodbita prawda, której przeczyć i żaden republikant nie może. § 5 Egzaminuje się drugi sposób utrzymywania sejmów: co się Panów tycze.
Pódźmy do Panów. Nasłuchamy się więc, że często insi naprzeciw mówią: Dwór wszystko, co może, i nad to czyni, ale gdyby Panowie chcieli, to
o Sekwanie: dobrze, że nie złota Sekwana przez Paryż płynie, boby i tę już dotychczas wypili. Taka jest natura nas, ludzi. Nigdy nam dosyć. Zatym gdy wszystkich kontentować jest rzecz nigdy nie można, zawsze znajdą się jedni kontenci, drudzy niekontenci z Dworu: toć ci, jak psują, psować będą sejmy. To nieodbita prawda, której przeczyć i żaden republikant nie może. § 5 Egzaminuje się drugi sposób utrzymywania sejmów: co się Panów tycze.
Pódźmy do Panów. Nasłuchamy się więc, że często insi naprzeciw mówią: Dwór wszystko, co może, i nad to czyni, ale gdyby Panowie chcieli, to
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 119
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
sobie radzili. Na to daje królów, senat, ministrów i ludzi do rady, aby o Rzpltej i swym państwie radzili. Radą się wszystkie utrzymują narody. Królestwa i społeczności stać bez rady nie mogą. Zostawiłem was w ręku waszej rady, Bóg światem rządzący mówi: toć tej rady starszyzny i wybranych ludzi psować z żadnej racji nigdy się nie godzi. Radą, radą, nie psowaniem rady żrobić co dobrego możemy, oponować się złym radom, oświecać drugich lepszą radą potrzeba, ale nie zrywać, nie niszczyć publicznej obrady.
Lecz żeby ta materia w długi a gdzie indziej ode mnie zachowany nie wprowadziła mnie dyskurs, tu już krótko
sobie radzili. Na to daje królów, senat, ministrów i ludzi do rady, aby o Rzpltej i swym państwie radzili. Radą się wszystkie utrzymują narody. Królestwa i społeczności stać bez rady nie mogą. Zostawiłem was w ręku waszej rady, Bóg światem rządzący mówi: toć tej rady starszyzny i wybranych ludzi psować z żadnej racyi nigdy się nie godzi. Radą, radą, nie psowaniem rady żrobić co dobrego możemy, opponować się złym radom, oświecać drugich lepszą radą potrzeba, ale nie zrywać, nie niszczyć publicznej obrady.
Lecz żeby ta materyja w długi a gdzie indziej ode mnie zachowany nie wprowadziła mnie dyskurs, tu już krótko
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 132
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955