kilku takowych nie schodzi na braku. Wolą swego, żeby im swobodni panował, Nie inaczej, jako syn matkę swą szanował, Niż po te opłakane a nieszczęsne czasy, Których płacz, ucisk ludzi aż o moje lasy Ocierał się, a echem wzbijał się do nieba. Dosyć tego lichego, więcej nam nie trzeba! Pszczółek samych przykładem sobie postępują, Nie szerszenia, nie osę za pana przyjmują. Cóż nam te cudzoziemskie sprawiły korony? Jakie z nich w ciężkich razach mieliśmy obrony? Każdy z nich wiele przez swych posłów obiecował, A gdy przyszło do rzeczy, zwłocznie to sprawował. Aż za czasem wszytko to zwłokami ustało. Przyszło potem
kilku takowych nie schodzi na braku. Wolą swego, żeby im swobodni panował, Nie inaczej, jako syn matkę swą szanował, Niż po te opłakane a nieszczęsne czasy, Których płacz, ucisk ludzi aż o moje lasy Ocierał się, a echem wzbijał się do nieba. Dosyć tego lichego, więcej nam nie trzeba! Pszczółek samych przykładem sobie postępują, Nie szerszenia, nie osę za pana przymują. Cóż nam te cudzoziemskie sprawiły korony? Jakie z nich w ciężkich razach mieliśmy obrony? Każdy z nich wiele przez swych posłów obiecował, A gdy przyszło do rzeczy, zwłocznie to sprawował. Aż za czasem wszytko to zwłokami ustało. Przyszło potem
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 726
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
wyssali Deputaci wojskowi; a chociaż raz dali. Mało na tym, aż potem nowe wyniknęły Ordynanse chlebowe, a owe zmieniły Umową sejmikową chleby opisane, Według których rejmentów już były wydane. Zły to bartnik, do roku co dwakroć podbiera: Pszczoły niszczy, pracą ich niebacznie w7ydziera. Toż się dzieje z waszymi nędznymi pszczółkami, Z owymi, to rozumiem, głodnymi kmiotkami. Tych ponowy ruinów oraz i ucisku
Kto jest autor, sąd straszny uzna Boski w zysku. Nie tak by należało stawać patryjocie — Na dobro prcwincyji, nie w ruin ochocie, Którą tak wyświadczoną często doznawacie: Do was mówię, moi bracia, którzy tam mieszkacie.
wyssali Deputaci wojskowi; a chociaż raz dali. Mało na tym, aż potem nowe wyniknęły Ordynanse chlebowe, a owe zmieniły Umową sejmikową chleby opisane, Według których rejmentów już były wydane. Zły to bartnik, do roku co dwakroć podbiera: Pszczoły niszczy, pracą ich niebacznie w7ydziera. Toż się dzieje z waszymi nędznymi pszczółkami, Z owymi, to rozumiem, głodnymi kmiotkami. Tych ponowy ruinów oraz i ucisku
Kto jest autor, sąd straszny uzna Boski w zysku. Nie tak by należało stawać patryjocie — Na dobro prcwincyji, nie w ruin ochocie, Którą tak wyświadczoną często doznawacie: Do was mówię, moi bracia, którzy tam mieszkacie.
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 732
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
krok do stolca, jednej zbędziesz karty. Ale ty przecie prosisz łaskawej odprawy, Tak ci się moje przykrzą kreski i poprawy, I co go doznać możesz, nie poważasz sromu; Idź tedy — ale lepiej było siedzieć w domu. O SOBIE
Nie tyle Puszcza Niepołomska zwierza, Nie tyle ordy janczarskie żołnierza, Nie tyle pszczółek ukraińskie ule, Nie tyle włoskich kortegian gondule, Nie tyle babskich strzał krymskie sajdaki, Nie tyle gwoździ indyjskie karaki, Nie tyle wrzecion brabanckie kądziele, Nie tyle kółek młyn, co jedwab miele, Nie tyle śledzi od północy morze, Nie tyle różnych barw tęcza i zorze, Nie tyle Loret toczonych pacierzy, Nie tyle
krok do stolca, jednej zbędziesz karty. Ale ty przecie prosisz łaskawej odprawy, Tak ci się moje przykrzą kreski i poprawy, I co go doznać możesz, nie poważasz sromu; Idź tedy — ale lepiej było siedzieć w domu. O SOBIE
Nie tyle Puszcza Niepołomska zwierza, Nie tyle ordy janczarskie żołnierza, Nie tyle pszczółek ukraińskie ule, Nie tyle włoskich kortegian gondule, Nie tyle babskich strzał krymskie sajdaki, Nie tyle gwoździ indyjskie karaki, Nie tyle wrzecion brabanckie kądziele, Nie tyle kółek młyn, co jedwab miele, Nie tyle śledzi od północy morze, Nie tyle różnych barw tęcza i zorze, Nie tyle Loret toczonych pacierzy, Nie tyle
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 7
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
i we mchu, i choć Bóg zdarzy go zasuszyć, Waszym się nie przestanę posłuszeństwem kruszyć, Którzy równo z pszczołami oblatując światy, Nie miód, nie cukier, balsam zbierając bogaty, Choć wam go bący i źli wysysają czarci, Wybornych cnót niebieskie zakładacie barci. Przyjmcież pierwsze chęci mych ku sobie dowody, Wszak i pszczółki pierwej wosk, niźli robią miody. A jeśli mnie z kochanym bratem Bóg nie liczy, Bądźcie pewni przy wosku ode mnie słodyczy; Jeśli opak, ochotę moję miejcie darem: On choć trochą, woskiem się kontentuje jarem, Który tym, co dopiero zostawią maciory, Nie może być z starymi równo młodym spory; Między
i we mchu, i choć Bóg zdarzy go zasuszyć, Waszym się nie przestanę posłuszeństwem kruszyć, Którzy równo z pszczołami oblatując światy, Nie miód, nie cukier, balsam zbierając bogaty, Choć wam go bący i źli wysysają czarci, Wybornych cnót niebieskie zakładacie barci. Przyjmcież pierwsze chęci mych ku sobie dowody, Wszak i pszczółki pierwej wosk, niźli robią miody. A jeśli mnie z kochanym bratem Bóg nie liczy, Bądźcie pewni przy wosku ode mnie słodyczy; Jeśli opak, ochotę moję miejcie darem: On choć trochą, woskiem się kontentuje jarem, Który tym, co dopiero zostawią maciory, Nie może być z starymi równo młodym spory; Między
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 332
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
łasi. Nie buja w powodzeniu, nie złomie się smutkiem Stateczny. Ale go zaś nie chcę mieć odludkiem: Wesołość przy powadze, bez urazy żarty. Świat mają takie cnoty, nie rzkąc dwór otwarty. „Synu, niech ci to zawszą na pamięci będzie: Gdy na dobrych rozmowach kompanija siędzie, Zbieraj jako miód pszczółka; jeden język, uchać Dwie dano; niźli mówić, więcej trzeba słuchać. A jednak, żebyś nie był między nimi niemem, Możesz krótko cokolwiek stąd przytoczyć, w czemem Teraz cię informował. Lecz przestrzegam znowu: Niejeden kwoli głupie rzeczonemu słowu Błaznem zrazu zostawszy, wieczne pośmiewisko I do śmierci onego słówka wziął
łasi. Nie buja w powodzeniu, nie złomie się smutkiem Stateczny. Ale go zaś nie chcę mieć odludkiem: Wesołość przy powadze, bez urazy żarty. Świat mają takie cnoty, nie rzkąc dwór otwarty. „Synu, niech ci to zawszą na pamięci będzie: Gdy na dobrych rozmowach kompanija siędzie, Zbieraj jako miód pszczółka; jeden język, uchać Dwie dano; niźli mówić, więcej trzeba słuchać. A jednak, żebyś nie był między nimi niemem, Możesz krótko cokolwiek stąd przytoczyć, w czemem Teraz cię informował. Lecz przestrzegam znowu: Niejeden kwoli głupie rzeczonemu słowu Błaznem zrazu zostawszy, wieczne pośmiewisko I do śmierci onego słówka wziął
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 374
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Za tymże list i owoc (acz tylko jagódki
Drobne rodzi ognistej gorączce na wódki), Za tym, mówię, natury przywilejem siedzą, Bo ich ani bydlęta, ani ptacy jedzą. APOLLO
Lipa ślicznie zakwitła, precz ostre siekiery! Wieczny pokój i wieczne z nią uczyńcie miry. Brońcie zewsząd przystępu, miodorobie pszczółki, Brońcie, bo was za swoje liczy przyjaciółki. Lipa kanar, lipa wam miód daje obfity, Którymeście chowały święte eremity. Kąsajcie cieślów, pszczółki, niechaj do jaworów, Do sośni obracają ostrze swych toporów, Niechaj ma lipa pokój, jeśli po was miodu I pragnie dorocznego gospodarz dochodu. Jedz, synu,
. Za tymże list i owoc (acz tylko jagódki
Drobne rodzi ognistej gorączce na wódki), Za tym, mówię, natury przywilejem siedzą, Bo ich ani bydlęta, ani ptacy jedzą. APOLLO
Lipa ślicznie zakwitła, precz ostre siekiery! Wieczny pokój i wieczne z nią uczyńcie miry. Brońcie zewsząd przystępu, miodorobie pszczółki, Brońcie, bo was za swoje liczy przyjaciółki. Lipa kanar, lipa wam miód daje obfity, Którymeście chowały święte eremity. Kąsajcie cieślów, pszczółki, niechaj do jaworów, Do sośni obracają ostrze swych toporów, Niechaj ma lipa pokój, jeśli po was miodu I pragnie dorocznego gospodarz dochodu. Jedz, synu,
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 117
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ich ani bydlęta, ani ptacy jedzą. APOLLO
Lipa ślicznie zakwitła, precz ostre siekiery! Wieczny pokój i wieczne z nią uczyńcie miry. Brońcie zewsząd przystępu, miodorobie pszczółki, Brońcie, bo was za swoje liczy przyjaciółki. Lipa kanar, lipa wam miód daje obfity, Którymeście chowały święte eremity. Kąsajcie cieślów, pszczółki, niechaj do jaworów, Do sośni obracają ostrze swych toporów, Niechaj ma lipa pokój, jeśli po was miodu I pragnie dorocznego gospodarz dochodu. Jedz, synu, miód, bo dobry, bo zdrowy, bo słodki I zawsze przed wszytkimi lipowy ma przodki. Nie psujcie pszczół, jaskółki. Lipina się strzępi, Miękka
ich ani bydlęta, ani ptacy jedzą. APOLLO
Lipa ślicznie zakwitła, precz ostre siekiery! Wieczny pokój i wieczne z nią uczyńcie miry. Brońcie zewsząd przystępu, miodorobie pszczółki, Brońcie, bo was za swoje liczy przyjaciółki. Lipa kanar, lipa wam miód daje obfity, Którymeście chowały święte eremity. Kąsajcie cieślów, pszczółki, niechaj do jaworów, Do sośni obracają ostrze swych toporów, Niechaj ma lipa pokój, jeśli po was miodu I pragnie dorocznego gospodarz dochodu. Jedz, synu, miód, bo dobry, bo zdrowy, bo słodki I zawsze przed wszytkimi lipowy ma przodki. Nie psujcie pszczół, jaskółki. Lipina się strzępi, Miękka
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 117
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
to kąsa milczkiem, I lub go sobie wypieszczenie nagnie, Krwi zawsze pragnie. Nie dufaj w swoje przez zdrowie koleje, Często się nad nie więcej tej przeleje, Kiedy pragnienia, ten, co ci się łasi, W sercu nie zgasi. Ani w umizgi, oferty, ofiary I silenie się języka bez miary, Pszczółka to pszczółka, co nosi na spodzie Żądełko w miodzie. Często się błyszcze jak kanak na czole W kształtnym padalec ułożony kole, A z nieostrożnej ręki czuje wina, Że to gadzina. Często i samej roży nie bez strachu W pieszczonym zażyć przychodzi zapachu, Pod którą, oprócz przyrodzonej ości, Wąż w przytomności
to kąsa milczkiem, I lub go sobie wypieszczenie nagnie, Krwi zawsze pragnie. Nie dufaj w swoje przez zdrowie koleje, Często się nad nie więcej tej przeleje, Kiedy pragnienia, ten, co ci się łasi, W sercu nie zgasi. Ani w umizgi, oferty, ofiary I silenie się języka bez miary, Pszczółka to pszczółka, co nosi na spodzie Żądełko w miodzie. Często się błyszcze jak kanak na czole W kształtnym padalec ułożony kole, A z nieostrożnej ręki czuje wina, Że to gadzina. Często i samej roży nie bez strachu W pieszczonym zażyć przychodzi zapachu, Pod którą, oprócz przyrodzonej ości, Wąż w przytomności
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 253
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
milczkiem, I lub go sobie wypieszczenie nagnie, Krwi zawsze pragnie. Nie dufaj w swoje przez zdrowie koleje, Często się nad nie więcej tej przeleje, Kiedy pragnienia, ten, co ci się łasi, W sercu nie zgasi. Ani w umizgi, oferty, ofiary I silenie się języka bez miary, Pszczółka to pszczółka, co nosi na spodzie Żądełko w miodzie. Często się błyszcze jak kanak na czole W kształtnym padalec ułożony kole, A z nieostrożnej ręki czuje wina, Że to gadzina. Często i samej roży nie bez strachu W pieszczonym zażyć przychodzi zapachu, Pod którą, oprócz przyrodzonej ości, Wąż w przytomności. Nie
milczkiem, I lub go sobie wypieszczenie nagnie, Krwi zawsze pragnie. Nie dufaj w swoje przez zdrowie koleje, Często się nad nie więcej tej przeleje, Kiedy pragnienia, ten, co ci się łasi, W sercu nie zgasi. Ani w umizgi, oferty, ofiary I silenie się języka bez miary, Pszczółka to pszczółka, co nosi na spodzie Żądełko w miodzie. Często się błyszcze jak kanak na czole W kształtnym padalec ułożony kole, A z nieostrożnej ręki czuje wina, Że to gadzina. Często i samej roży nie bez strachu W pieszczonym zażyć przychodzi zapachu, Pod którą, oprócz przyrodzonej ości, Wąż w przytomności. Nie
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 253
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
była. Bo któż po takiej korporalnej i aktualnie publicznie wykonanej tych godnych ludzi przysiędze wątpić może, aby ta nie była wierutna tej baby kalumnia? Zwyczajne jest prawne aksjoma: „Juramentum finis litium”. Teraz zatem idę do dalszych tegoż kondyktowego dekretu umyślnych przez niepodściwego Połchowskiego, regenta trybunalskiego, wariacji i z nich jak pszczółka z pokrzywy miód wyciągam, a przynajmniej tak bezbożnej zabiegam złości.
Numero secundo. Lubo tego w dekrecie kondyktowym nie dołożono, że ja proximiores de linea paterna, to jest wielmoż-
nego imć pana Michała Matuszewica, cześnikowicza mińskiego, stryja mego rodzonego, i wnuków jego rodzonych a moich synowców, ichmciów panów Józefa i Wojciecha Matuszewiców
była. Bo któż po takiej korporalnej i aktualnie publicznie wykonanej tych godnych ludzi przysiędze wątpić może, aby ta nie była wierutna tej baby kalumnia? Zwyczajne jest prawne axioma: „Juramentum finis litium”. Teraz zatem idę do dalszych tegoż kondyktowego dekretu umyślnych przez niepodściwego Połchowskiego, regenta trybunalskiego, wariacji i z nich jak pszczółka z pokrzywy miód wyciągam, a przynajmniej tak bezbożnej zabiegam złości.
Numero secundo. Lubo tego w dekrecie kondyktowym nie dołożono, że ja proximiores de linea paterna, to jest wielmoż-
nego jmć pana Michała Matuszewica, cześnikowicza mińskiego, stryja mego rodzonego, i wnuków jego rodzonych a moich synowców, ichmciów panów Józefa i Wojciecha Matuszewiców
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 808
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986