przez krew chrystusową błogosławiony, wrócił się do was, ich krzyk i płacz wielki rozrzewnił Pana; krople łez sierotek z jagodeczek ich pochop wzięły aż do nieba, i do Najwyższego postąpiły, niewróciły się nazad, bez miłosierdzia wielkiego. Nowy Herod dzieciobojca przyszedł był w Kantemirze tym do Korony, i z gniazdem prawie pochwytna ptaszyny te nędzne i z maciorami swemi, przyszedł do Libanu chrześcijańskiego, aby porwał z niego drzeń cedrów zacnych, to jest dziateczki malutkie, do których nam ukazuje najwyższa prawda, mówiąc: Jeśli się niestaniecie jako te malutkie, niewnidzicie do królestwa niebieskiego: Niosł je sęp ten pod Białogrod do bezecnych harpij swoich na wieczną zgubę
przez krew chrystusową błogosławiony, wrócił się do was, ich krzyk i płacz wielki rozrzewnił Pana; krople łez sierotek z jagodeczek ich pochop wzięły aż do nieba, i do Najwyższego postąpiły, niewróciły się nazad, bez miłosierdzia wielkiego. Nowy Herod dzieciobojca przyszedł był w Kantemirze tym do Korony, i z gniazdem prawie pochwytna ptaszyny te nędzne i z maciorami swemi, przyszedł do Libanu chrześciańskiego, aby porwał z niego drzeń cedrów zacnych, to jest dziateczki malutkie, do których nam ukazuje najwyższa prawda, mówiąc: Jeśli się niestaniecie jako te malutkie, niewnidzicie do królestwa niebieskiego: Niosł je sęp ten pod Białogrod do bezecnych harpij swoich na wieczną zgubę
Skrót tekstu: BirkBaszaKoniec
Strona: 261
Tytuł:
Kantymir Basza Porażony albo o zwycięstwie z Tatar, przez Jego M. Pana/ P. Stanisława Koniecpolskiego, Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Fabian Birkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
że choćby szkoła się kupiła
Pitagorów, stoików, nigdy by tak wiele Nie podała dyskursów, a mówię to śmiele, Że niektóre pozorem znajdują się rzeczy, Wyniosłą prezumpcyją mając swą na pieczy. Choć teraz czasem nil ad rem, przecie głosu dosyć, O której przed inszymi domaga się prosić. Podobni są takowi onej to ptaszynie, Co nie więcej, tylko głos ma przy swojej winie. Cóż po grzmotach okropnych, kiedy deszczyk mały Nie odwilży bynajmniej ziemie zagorzałej. Mówią drudzy do rzeczy koronni synowie Mówią na dobre wasze i ... Ale cóż po tym, kiedy do skutku samego Rzadko mowy i rady te przychodzą swego, Rwiecie sejmy tak
że choćby szkoła się kupiła
Pitagorów, stoików, nigdy by tak wiele Nie podała dyskursów, a mówię to śmiele, Że niektóre pozorem znajdują się rzeczy, Wyniosłą prezumpcyją mając swą na pieczy. Choć teraz czasem nil ad rem, przecie głosu dosyć, O której przed inszymi domaga się prosić. Podobni są takowi onej to ptaszynie, Co nie więcej, tylko głos ma przy swojej winie. Cóż po grzmotach okropnych, kiedy deszczyk mały Nie odwilży bynajmniej ziemie zagorzałej. Mówią drudzy do rzeczy koronni synowie Mówią na dobre wasze i ... Ale cóż po tym, kiedy do skutku samego Rzadko mowy i rady te przychodzą swego, Rwiecie sejmy tak
Skrót tekstu: SatStesBar_II
Strona: 729
Tytuł:
Satyr steskniony z pustyni w jasne wychodzi pole
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
sam, ale zasiadłszy zdałem ip. sędziemu ziemskiemu. Podczas tego sejmiku był umyślnie do mnie przybyły ip. Leon Ogiński podstoli w. księstwa lit., z pewnemi interesami. Z tymże ipanem do Bakszt 6 Februarii wyjechałem: bawił się u mnie trzy dni, dałem troje psów gończych dobrych i ukraińską ptaszynę.
Z Bakszt do Rohotnej wyjechałem 12 Februarii, stanąłem 14^go^. Zapusty odprawiwszy jechałem do Usnarza sam jeden bez żony. Byłem w Zurowicach, byłem we Mścibowie u ip. Ogińskiego chorążego w. w. księstwa lit. dla pewnych konferencyj; stamtąd 27^go^ w Usnarzu stanąłem. 28^go^ był u
sam, ale zasiadłszy zdałem jp. sędziemu ziemskiemu. Podczas tego sejmiku był umyślnie do mnie przybyły jp. Leon Ogiński podstoli w. księstwa lit., z pewnemi interesami. Z tymże jpanem do Bakszt 6 Februarii wyjechałem: bawił się u mnie trzy dni, dałem troje psów gończych dobrych i ukraińską ptaszynę.
Z Bakszt do Rohotnéj wyjechałem 12 Februarii, stanąłem 14^go^. Zapusty odprawiwszy jechałem do Usnarza sam jeden bez żony. Byłem w Zurowicach, byłem we Mścibowie u jp. Ogińskiego chorążego w. w. księstwa lit. dla pewnych konferencyj; ztamtąd 27^go^ w Usnarzu stanąłem. 28^go^ był u
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 49
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
kanikuły i słońca, można-li, Bo i jabłka dojrzeją, i płeć się przypali. PRAKTYKA
Jeszczem się nie znał z Kupidynem ani Wiedziałem, jako strzała jego rani, Jeszczem był wolen, jeszcze na mnie była Zdradliwych Wenus sideł nie rzuciła, Kiedy gdy chłodu upatruję w cieniu,
Upalonemu psią gwiazdą ciemieniu, Ptaszyna lecąc słowikowym krzykiem Zastraszyła mię takim prognostykiem: „Krótko, ach, krótko po swej woli chodzisz I darmo sobie złotą wolność słodzisz! Nadchodzi ten czas i masz go za pasem, Że cię zły humor pobrata z tym lasem, Kiedy sam sobie zginiesz i od ludzi Stronić nową chęć miłość w tobie wzbudzi; Wtenczas dopiero
kanikuły i słońca, można-li, Bo i jabłka dojrzeją, i płeć się przypali. PRAKTYKA
Jeszczem się nie znał z Kupidynem ani Wiedziałem, jako strzała jego rani, Jeszczem był wolen, jeszcze na mnie była Zdradliwych Wenus sideł nie rzuciła, Kiedy gdy chłodu upatruję w cieniu,
Upalonemu psią gwiazdą ciemieniu, Ptaszyna lecąc słowikowym krzykiem Zastraszyła mię takim prognostykiem: „Krótko, ach, krótko po swej woli chodzisz I darmo sobie złotą wolność słodzisz! Nadchodzi ten czas i masz go za pasem, Że cię zły humor pobrata z tym lasem, Kiedy sam sobie zginiesz i od ludzi Stronić nową chęć miłość w tobie wzbudzi; Wtenczas dopiero
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 166
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
a mnie w oczach twoich piekło. SŁOWIK ZBIEGŁ
Niewdzięczne ptaszę, słowik zimowany, Kiedy mu ręka, ręka bez nagany, Mojej Jagusie daje zwykłą strawę I za muzyczną częstuje zabawę, Wyleciał z klatki i wesołym krzykiem Zaśpiewał: „Jużem nie twym niewolnikiem!” Ale dziewczyna, jak prędko postrzegła, Że jej kochana ptaszyna odbiegła, W płacz i lamenty smutne uderzyła, Jakowych nad swym wróblem nie czyniła Lezbija gładkim piórem swego sługi,
Jakich nie pisał Naso dla papugi: „Dokądże moje opuszczasz pieścidło, A w nowe — mówi — podawasz się sidło? W którym jeśli cię ptasznik zły przykryje, Nie mojej łaski nad tobą zażyje. Powróć
a mnie w oczach twoich piekło. SŁOWIK ZBIEGŁ
Niewdzięczne ptaszę, słowik zimowany, Kiedy mu ręka, ręka bez nagany, Mojej Jagusie daje zwykłą strawę I za muzyczną częstuje zabawę, Wyleciał z klatki i wesołym krzykiem Zaśpiewał: „Jużem nie twym niewolnikiem!” Ale dziewczyna, jak prędko postrzegła, Że jej kochana ptaszyna odbiegła, W płacz i lamenty smutne uderzyła, Jakowych nad swym wróblem nie czyniła Lezbija gładkim piórem swego sługi,
Jakich nie pisał Naso dla papugi: „Dokądże moje opuszczasz pieścidło, A w nowe — mówi — podawasz się sidło? W którym jeśli cię ptasznik zły przykryje, Nie mojej łaski nad tobą zażyje. Powróć
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 248
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
treny Echo usłyszało, spólny ze mną lamentów odgłos wydawało. Skargiśmy – ja raz, Echo drugi – wydawali, płakaliśmy w przemianę, w przemianę wzdychali, tak jako Pandyjona siostry ogłos dają, gdy zabicie Atysa wraz opłakiwają. Na tej siedzi gałęzi Progne żałobliwa, na owej Filomela swój grzech opłakiwa: jedna drugiej ptaszyna z lamentem wzdychania i wraz grzech popełniony swym planktem dogania. Tym sposobem i ona smutna Alcyjone, eksprymując swym żalem kochającą żonę, gdy męża swego okręt rozbity ujrzała, morskie brzegi i skały w trenach osiadała, jak i synogarlica na zbutwiałym drzewie, gdy już cale o swoim towarzyszu nie wie, życząc sobie co prędzej pożegnać
treny Echo usłyszało, spólny ze mną lamentów odgłos wydawało. Skargiśmy – ja raz, Echo drugi – wydawali, płakaliśmy w przemianę, w przemianę wzdychali, tak jako Pandyjona siostry ogłos dają, gdy zabicie Atysa wraz opłakiwają. Na tej siedzi gałęzi Progne żałobliwa, na owej Filomela swój grzech opłakiwa: jedna drugiej ptaszyna z lamentem wzdychania i wraz grzech popełniony swym planktem dogania. Tym sposobem i ona smutna Alcyjone, eksprymując swym żalem kochającą żonę, gdy męża swego okręt rozbity ujrzała, morskie brzegi i skały w trenach osiadała, jak i synogarlica na zbutwiałym drzewie, gdy już cale o swoim towarzyszu nie wie, życząc sobie co prędzej pożegnać
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 73
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
pompy nabyte, pieniądze, włości łakomie zebrane, źle zażywane! Przeklęte szczęście, chwała zawołana, pochlebna świata część ofiarowana, spezy, pociechy ciału smakujące, dusze raniące! Przeszło to wszytko niby dym ginący abo jak goniec z listami bieżący, abo jak strzała z łuku wypuszczona niedościgniona, abo jako łódź pędliwie płynąca, abo ptaszyna pierzchliwie lecąca, abo jako zwierz z kniei swej wygnany, krzykliwie szczwany. Tem ja gdy rzeczy gonił by szalony, zapadłem na to miejsce zatracony. Ach, kto opłacze mnie nieszczęśliwego, potępionego? Choćby się wszytko liście obróciło w języki ludzkie i dobrze mówiło, cale by biedy mojej nie dotknyło, nie wyraziło.
pompy nabyte, pieniądze, włości łakomie zebrane, źle zażywane! Przeklęte szczęście, chwała zawołana, pochlebna świata część ofiarowana, spezy, pociechy ciału smakujące, dusze raniące! Przeszło to wszytko niby dym ginący abo jak goniec z listami bieżący, abo jak strzała z łuku wypuszczona niedościgniona, abo jako łódź pędliwie płynąca, abo ptaszyna pierzchliwie lecąca, abo jako zwierz z kniei swej wygnany, krzykliwie szczwany. Tem ja gdy rzeczy gonił by szalony, zapadłem na to miejsce zatracony. Ach, kto opłacze mnie nieszczęśliwego, potępionego? Choćby się wszytko liście obróciło w języki ludzkie i dobrze mówiło, cale by biedy mojej nie dotknyło, nie wyraziło.
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 78
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, od bestii tam poszarpany, albo od ludzi za tą GORĄ mieszkających złapany: gdyż tam o ludziach Chrześcijanach wspomina taż Geografia. Joannes zaś Gruberus pisze, że CAUCASUS cale żadnemu Zwierzęciu nie przystępny, bo Erią bardzo subtelną oddechu broni, albo jakiegoś ziela odorem zabija, Paweł Wenet twierdzi, że tam żadnej nie masz Ptaszyny, dla niedostatku pożywienia, i że nie masz żadnego Zwierzęcia dla zimna: Gdzie Ogień naniecony ani jasny, ani gorzeje.
CHIMAERA Góra w Licyj vulgo Aldynelli osobliwa, ogień z siebie wybychająca, na której wierzchołku Lwów rezydencja, wposrzodku Kóz, a od dołu Wężów: Stąd skomponowano figment, że Chimera jest Morstrosum animal,
, od bestyi tam poszarpany, albo od ludzi za tą GORĄ mieszkaiących złapany: gdyż tam o ludziach Chrześcianach wspomina táż Geografia. Ioannes zaś Gruberus pisze, że CAUCASUS cale żadnemu Zwierzęciu nie przystępny, bo Aeryą bardzo subtelną oddechu broni, albo iakiegoś ziela odorem zabiia, Paweł Wenet twierdzi, że tam żadney nie masz Ptaszyny, dla niedostatku pożywienia, y że nie masz żadnego Zwierzęcia dla zimna: Gdzie Ogień naniecony ani iasny, ani gorzeie.
CHIMAERA Gora w Lycyi vulgo Aldinelli osobliwa, ogień z siebie wybychaiąca, na ktorey wierzchołku Lwow rezydencya, wposrzodku Koz, a od dołu Wężow: Ztąd skomponowano figment, że Chimera iest Morstrosum animal,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 547
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
w gniezdzie Grzywacza, Piegzy po Łacinie Currucae, albo Wilgi, według Aldrovanda, lub też Skowronka,Słowika, Gila, ich jajca wypiwszy. teste Jonstono. Młode gdy już są w pierzu Kukułki, najsmaczniejszą są zwierzyną u Pliniusza i Arystotelesa.
KROGULEC, po Łacinie Nisus, ma do siebie, że wieczorem jaką złowi Ptaszynę, ją w szponach przez noc trzyma dla ogrzania siebie, nazajutrz beneficii memor puszcza na wolność, potym już jej choć się trafi nie tykając, teste Alberto Magno. Cud by to był natury, i Symbolum w dzięczności.
LAGANA albo Laghane, w Krainie Indyjskiej, Zubuł rzeczony, jest Ptak w nieprzyjaźni, z wielorybem
w gniezdzie Grzywacza, Piegzy po Łacinie Currucae, albo Wilgi, według Aldrovanda, lub też Skowronka,Słowika, Gila, ich iayca wypiwszy. teste Ionstono. Młode gdy iuż są w pierzu Kukułki, naysmacznieyszą są zwierzyną u Pliniusza y Arystotelesa.
KROGULEC, po Łacinie Nisus, ma do siebie, że wieczorem iaką złowi Ptaszynę, ią w szponach przez noc trzyma dla ogrzania siebie, nazaiutrz beneficii memor puszcza na wolność, potym iuż iey choć się trafi nie tykaiąc, teste Alberto Magno. Cud by to był natury, y Symbolum w dzięczności.
LAGANA albo Laghane, w Krainie Indyiskiey, Zubuł rzeczony, iest Ptak w nieprzyiaźni, z wielorybem
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 612
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
położył w napoju w wieczor, letką zaraz poległby śmiercią. Same zaś mięso jest smaczną ludzką potrawą i lekarstwem, jako AElianus świadczy.
Na Taprobanie Insule w Indyj, są pewne tak wyćwiczone Ptaki, że ludzkie dzieci na powietrze wysoko podnoszą, i na ziemię bez żadnej spuszczają lezyj, jako pisze Ramusius.
Pintadellus jest Ptaszyna w Nowym świecie, który jak nasz Poski REMIZ na wierzchołku drzewa nad wodą zwisłego, gniezdzi się, unikając niebezpieczeństwa od Kotów, teste Ovetano. o Ptactwie osobliwym
W Brazylii jest osobliwy ptak, który z gniazda nie wylatuje swego, ale inne Ptactwo jak do Króla lecą swego, i jemu przynoszą pożywienie, teste Lochnero
położył w napoiu w wieczor, letką zaraz poległby śmiercią. Same zaś mięso iest smaczną ludzką potrawą y lekarstwem, iako AElianus świadczy.
Na Taprobanie Insule w Indyi, są pewne tak wyćwiczone Ptaki, że ludzkie dzieci na powietrze wysoko podnoszą, y na ziemię bez żadney spuszczaią lezyi, iako pisze Ramusius.
Pintadellus iest Ptaszyna w Nowym świecie, ktory iak nasz Poski REMIZ na wierzchołku drzewa nad wodą zwisłego, gniezdzi się, unikaiąc niebespieczeństwa od Kotow, teste Ovetano. o Ptactwie osobliwym
W Brazylii iest osobliwy ptak, ktory z gniazda nie wylatuie swego, ale inne Ptactwo iak do Krola lecą swego, y iemu przynoszą pożywienie, teste Lochnero
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 617
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755