Tymże ludzie tam tych Krajów w przyjaźni żyjący/ na spolnych ucztach czestować się zwykli. Jednak iż się u nas nie znajduje: zwyczajem Przodków naszych życzliwości i uprzejmości inszemi sposobami jednane bywają: Zaczym Jego M. P. chęci i życzliwości swoje/ teraz poczuwając się w powinności swojej /tej gotowości posług oświadczenia imo się puścić nie chciał/ takimi słodkościami jakie pod ten czas być mogły/ znak życzliwości swojej Wm. M. P. oświadczając o to przez mię uniżenie prosi/ abyś Wm. M. Mciwa Panna/ nie tak liche znaki jako chęć i uprżejmość całą Jego M przeciwko sobie uważając wdzięcznie to co na prędce być pod ten
Tymże ludźie tám tych Kráiow w przyiaźni żyiący/ ná spolnych vcżtách cżestowáć sie zwykli. Iednák iż sie v nas nie znayduie: zwyczáiem Przodkow nászych życżliwośći y vprzeymośći inszemi sposobámi iednáne bywáią: Zácżym Iego M. P. chęci y życżliwośći swoie/ teraz poczuwáiąc sie w powinnośći swoiey /tey gotowośći posług oświádczenia imo sie puśćić nie chćiał/ tákimi słodkośćiámi iákie pod ten cżás bydź mogły/ znák życżliwośći swoiey Wm. M. P. oświadcżáiąc o to przez mię vniżenie prośi/ ábyś Wm. M. Mciwa Pánná/ nie ták liche znáki iáko chęć y vprżeymość cáłą Ie^o^ M przećiwko sobie vważáiąc wdzięcżnie to co ná prętce być pod ten
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: B2
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Tej w Akademii/ Nie masz prefesji Ale opatrzni proszę was Ojcowie/ Taką żałoźcie a prędko w Krakowie. Księgi Trzecie. Pieśń XXXV. Jawor Hebanu droższy.
KOsztowne drzewo wdzięczny Jaworze/ Ty chocieś w głuchym rodził się borze. Przecię natura tymcię uczciła/ Zeć dała głosu pieknego siła. Pzy twoim pieniu będziem weseli/ Puścić cię aż dzień nie będziem chcieli. Tyś u nas w łasce/ tyś u nas w Cenie/ Twój Koncent młodszych w tąniec wyżenie. Do nie strawianej starszych przywiedzie/ Tyś dobrej myśli kunszt przy obiedzie. Gdy Hebanowy smyczek twe strony/ Pogłaszcze/ dajesz tak dziwne tony. Zaraz się porwą wzawody
Tey w Akádemiey/ Nie mász professiey Ale opátrzni proszę was Oycowie/ Táką záłoźćie á prędko w Krákowie. Kśięgi Trzećie. PIESN XXXV. Iáwor Hebanu droższy.
KOsztowne drzewo wdźięczny Iáworze/ Ty choćieś w głuchym rodźił się borze. Przećię náturá tymćię vczćiłá/ Zeć dáłá głosu pieknego śiłá. Pzy twoim pięniu będźiem weseli/ Puśćić ćię áż dźień nie będźiem chćieli. Tyś v nas w łásce/ tyś v nas w Cenie/ Twoy Koncent młodszych w tąniec wyżęnie. Do nie stráwiáney stárszych przywiedźie/ Tyś dobrey myśli kunszt przy obiedźie. Gdy Hebanowy smyczek twe strony/ Pogłaszcze/ dáiesz ták dźiwne tony. Zaraz się porwą wzawody
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 215
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
drudzy i na to nie pozwalali, produkując konstytucją Anno 1699, która per expressum vetat, aby marszałek starej laski, in negotia publica nie wdawał się.
Na dniu 6 Octobra była niedziela.
Na dniu 7 Octobra ipan marszałek temi słowy zagaił sesją: „Czyni nam nadzieję dzień dzisiejszy septimanarius, jakośmy dziś tydzień zamyślili puścić się in mare consiliorum, in mare publicum, tak nie wiem quo fato, że się nie odpychamy od brzegu, bo znać nie mamy nauklera; dziś przynajmniej, a zali łaskawy i łagodny wiatr Ducha Św. zawionie wam, może wwmpanowie i do zgodnych obrad przystąpić zechcecie, kiedy już wołają na nas kaznodzieje z ambony
drudzy i na to nie pozwalali, produkując konstytucyą Anno 1699, która per expressum vetat, aby marszałek staréj laski, in negotia publica nie wdawał się.
Na dniu 6 Octobra była niedziela.
Na dniu 7 Octobra jpan marszałek temi słowy zagaił sessyą: „Czyni nam nadzieję dzień dzisiejszy septimanarius, jakośmy dziś tydzień zamyślili puścić się in mare consiliorum, in mare publicum, tak nie wiem quo fato, że się nie odpychamy od brzegu, bo znać nie mamy nauklera; dziś przynajmniéj, a zali łaskawy i łagodny wiatr Ducha Św. zawionie wam, może wwmmpanowie i do zgodnych obrad przystąpić zechcecie, kiedy już wołają na nas kaznodzieje z ambony
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 412
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
W upatrzony przez dzięki z konia zsiadam dołek. I skoro z pracą sznury dziesiąte roztroczę, W sypkim śniegu, niestotyż, stare gnaty moczę, Nabieram w poły z śniegiem w szarawary lodu; Aleć i ów diasek, nie mając rozwodu (Daremnie się zadnia twarz we trzy dzwona zżyma), Ani się jej chce puścić, gwałtem się jej trzyma. Drygant się rwie; puściwszy, trudno go pojmać; Nie wiedzieć, co wprzód w garści, co i w zębach trzymać. Rękawice w śnieg wdeptał, odrzekłbym się łowu, Wiązać się niepodobna, bo ów więzień znowu Garnie się do mnie, nie chcąc zostać tu noclegiem,
W upatrzony przez dzięki z konia zsiadam dołek. I skoro z pracą sznury dziesiąte roztroczę, W sypkim śniegu, niestotyż, stare gnaty moczę, Nabieram w poły z śniegiem w szarawary lodu; Aleć i ów dyjasek, nie mając rozwodu (Daremnie się zadnia twarz we trzy dzwona zżyma), Ani się jej chce puścić, gwałtem się jej trzyma. Drygant się rwie; puściwszy, trudno go poimać; Nie wiedzieć, co wprzód w garści, co i w zębach trzymać. Rękawice w śnieg wdeptał, odrzekłbym się łowu, Wiązać się niepodobna, bo ów więzień znowu Garnie się do mnie, nie chcąc zostać tu noclegiem,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 57
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
żałosnie rozwalony i w części jednej przeciwo drugiejnieprzyjacielko na się stojący: a owe Zbawicielowe słowa/ Omnis Domus diuisa cõtra se, no stabit: tuż samą rzeczą na nim iszczące się widząc/ pierwej/ niżby mu do tego (uchowaj Chryste Panie/) nieostojenia się przyszło/ z powinności swej Pasterskiej w zabieżenie temu złemu puścić się za pomocą Bożą postąpili/ i mnie mniejszemu z pośrzodku siebie bratu i słudze swemu do ogłoszenia to zlecili. Co ja tak ex debito posłuszeństwa/ jak i ex officio dostojeństwa mego czynie takim sposobem/ jaki jest w tej Apologiej i w przydanych do niej Konsideratiach opisany. Zaczym każdego łaskawego Czy- telnika: a osobliwie M
żałosnie rozwálony y w części iedney przećiwo drugieynieprzyiaćielko ná sie stoiący: á owe Zbáwićielowe słowá/ Omnis Domus diuisa cõtra se, no stabit: tuż sámą rzeczą na nim iszczące sie widząc/ pierwey/ niżby mu do tego (vchoway Christe Pánie/) nieostoienia sie przyszło/ z powinności swey Pásterskiey w zábieżenie temu złemu puśćić sie zá pomocą Bożą postąpili/ y mnie mnieyszemu z pośrzodku śiebie brátu y słudze swemu do ogłoszenia to zlećili. Co ia ták ex debito posłuszeństwá/ iák y ex officio dostoieństwá mego czynie tákim sposobem/ iáki iest w tey Apologiey y w przydánych do niey Considerátiách opisány. Záczym káżdego láskáwego Czy- telniká: á osobliwie M
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 7
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
przyszło, dzieże zmiesić – tak spieszy, tak kwapi, Kiedy go śmierć w kochanym dziecięciu utrapi. O, jak mocna tych związków i miłości siła, Którą przeciwko dzieciom natura wlepiła! Jam-ci to barziej grzechy niż on Żydy lubił I chociaż mnie niejedną plagą Bóg mój ubił, Nie chciałem ich z Egiptu puścić mego ciała, Aż skoro mię ostatnia plaga doleciała, Dopierom, ach! dopiero poznał, nieszczęśliwy, Że za pierwszą trzeba grzech było obrzydliwy Puścić. Idźcie, szatańskie, z mego serca, płody, Już w nim na wieki wieczne nie macie gospody! Idźcie, grzechy przeklęte! Niech wam się rozporze! Ja
przyszło, dzieże zmiesić – tak spieszy, tak kwapi, Kiedy go śmierć w kochanym dziecięciu utrapi. O, jak mocna tych związków i miłości siła, Którą przeciwko dzieciom natura wlepiła! Jam-ci to barziej grzechy niż on Żydy lubił I chociaż mnie niejedną plagą Bóg mój ubił, Nie chciałem ich z Egiptu puścić mego ciała, Aż skoro mię ostatnia plaga doleciała, Dopierom, ach! dopiero poznał, nieszczęśliwy, Że za pierwszą trzeba grzech było obrzydliwy Puścić. Idźcie, szatańskie, z mego serca, płody, Już w nim na wieki wieczne nie macie gospody! Idźcie, grzechy przeklęte! Niech wam się rozporze! Ja
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 115
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, Którą przeciwko dzieciom natura wlepiła! Jam-ci to barziej grzechy niż on Żydy lubił I chociaż mnie niejedną plagą Bóg mój ubił, Nie chciałem ich z Egiptu puścić mego ciała, Aż skoro mię ostatnia plaga doleciała, Dopierom, ach! dopiero poznał, nieszczęśliwy, Że za pierwszą trzeba grzech było obrzydliwy Puścić. Idźcie, szatańskie, z mego serca, płody, Już w nim na wieki wieczne nie macie gospody! Idźcie, grzechy przeklęte! Niech wam się rozporze! Ja was gonić nie będę za światowe morze, Żebym tak niebezpiecznych ścigający gości, Ostatnie się nie napił w jego głębokości. Ale cóż czynię? Jaką
, Którą przeciwko dzieciom natura wlepiła! Jam-ci to barziej grzechy niż on Żydy lubił I chociaż mnie niejedną plagą Bóg mój ubił, Nie chciałem ich z Egiptu puścić mego ciała, Aż skoro mię ostatnia plaga doleciała, Dopierom, ach! dopiero poznał, nieszczęśliwy, Że za pierwszą trzeba grzech było obrzydliwy Puścić. Idźcie, szatańskie, z mego serca, płody, Już w nim na wieki wieczne nie macie gospody! Idźcie, grzechy przeklęte! Niech wam się rozporze! Ja was gonić nie będę za światowe morze, Żebym tak niebeśpiecznych ścigający gości, Ostatnie się nie napił w jego głębokości. Ale cóż czynię? Jaką
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 115
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Nie wątpię, że W. X. Mść będziesz raczył być na Sejmie, ale jeżelibyś też niemiał tej wolej, per amorem patriae W. X. Mść proszę racz bytnością swoją succurere ojczyźnie. I jabym bardzo rad był, by na sam koniec, ale niepodobna rzecz, aby mię tuteczne z nieprzyjacielem zabawy puścić miały. Dopisując tego listu przyszła mi wiadomość, że Gustaw do Tczowa wojsko swoje kupi; twierdzą, że się chce o Starogrod kusić, co Panie Boże daj,
bobyśmy się z nim prędzej rozprawili, aleć ja nietuszę, raczej rozumiem, iż przeczuwszy, że mu chcę od Księstwa zalec, będzie
Nie wątpię, że W. X. Mść będziesz raczył być na Sejmie, ale jeżelibyś też niemiał tej wolej, per amorem patriae W. X. Mść proszę racz bytnością swoją succurere ojczyznie. I jabym bardzo rad był, by na sam koniec, ale niepodobna rzecz, aby mię tuteczne z nieprzyjacielem zabawy puścić miały. Dopisując tego listu przyszła mi wiadomość, że Gustaw do Tczowa wojsko swoje kupi; twierdzą, że się chce o Starogrod kusić, co Panie Boże daj,
bobyśmy się z nim prędzej rozprawili, aleć ja nietuszę, raczéj rozumiem, iż przeczuwszy, że mu chcę od Xięstwa zalec, będzie
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 81
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
przemógł podarunek złoty; Widzę, że kędy złota zabrzmi strona, Słaba z was pomoc i licha obrona. Fraszka i wiersze, pochlebstwa, pochwały, Fraszka i służba, i mój afekt stały; Wszytkoś, zła dziewko, obróciła w fraszki Za pełny mieszek i nabite taszki. Bezecna dziewko, jeśliś miała wolą Puścić się za grosz marny na swawolą, Jeśli cię drogie, lecz nabyte dary Z poprzysiężonej miały ruszyć wiary, Na cóżeś na się przybierała srogi Związek przysięgi i błaźniła bogi? Na cóżeś żyła trybem Penelopy?
Czemuś inszymi brzydziła się chłopy? Mniejszy byś miała ciężar na sumnieniu, Kiedy byś tylko zgrzeszyła
przemógł podarunek złoty; Widzę, że kędy złota zabrzmi strona, Słaba z was pomoc i licha obrona. Fraszka i wiersze, pochlebstwa, pochwały, Fraszka i służba, i mój afekt stały; Wszytkoś, zła dziewko, obróciła w fraszki Za pełny mieszek i nabite taszki. Bezecna dziewko, jeśliś miała wolą Puścić się za grosz marny na swawolą, Jeśli cię drogie, lecz nabyte dary Z poprzysiężonej miały ruszyć wiary, Na cóżeś na się przybierała srogi Związek przysięgi i błaźniła bogi? Na cóżeś żyła trybem Penelopy?
Czemuś inszymi brzydziła się chłopy? Mniejszy byś miała ciężar na sumnieniu, Kiedy byś tylko zgrzeszyła
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 98
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Krew. Trzy dni są w Małą/ w Kwietniu i w Wrześniu szko- Które zowią miesięczne/ a krwi nie życzliwe. (dliwe/ Dnia pierwszego w miesiąc Maj/ Września trzydzieste^go^ Ba i w kwietniu/ nie zmniejszą wekrwi zdrowiatwe^go^. Ani Gęsi jedź w te dni: chocieś Stary Młody/ Możesz w każdym Miesiącu puścić krew bez szkody. Ale wte trzy Miesiące/ krom dni położone/ Gdy Krew puścisz/ lata twe będą przedłużone.
O przeskodach puszczania Krwie. Cyruliku który masz w rzeczach doświadczenie/ Nie puść krwie temu kto ma zimne przyrodzenie. Przytym insze zachować trzeba obyczaje/ W ciepłych części/ a rzedzej puść gdzie zimne
Krew. Trzy dni są w Małą/ w Kwietniu y w Wrześniu szko- Ktore zowią mieśięczne/ á krwi nie życzliwe. (dliwe/ Dniá pierwszego w mieśiąc May/ Wrzesniá trzydźieste^go^ Bá y w kwietniu/ nie zmnieyszą wekrwi zdrowiatwe^go^. Ani Gęśi iedź w te dni: choćieś Stáry Młody/ Możesz w káżdym Mieśiącu puśćić krew bez szkody. Ale wte trzy Mieśiące/ krom dni położone/ Gdy Krew puśćisz/ latá twe będą przedłużone.
O przeskodách puszczánia Krwie. Cyruliku ktory masz w rzeczách doświádczenie/ Nie puść krwie temu kto ma źimne przyrodzenie. Przytym insze záchowáć trzebá obyczáie/ W ćiepłych częśći/ á rzedzey puść gdźie źimne
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: E3
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640