. Szczuki referendarza koronnego, powtórnie marszałka.
W tym roku dziesiątą perorę miałem, oddając pannę na weselu ip. Biegańskiego starosty starodubowskiego, z siostrzenicą moją ipanną Kryszpinówną kasztelanką trocką żeniącego się.
Anno 1700. Kiedy dał Pan Bóg doczekać miłościwego lata albo generalnego świętego jubileuszu, na ten zrobiwszy ex voto generali, do Rzymu puściłem się i z Berdyczowa na Lwów, na Kraków wyjechałem in Junio. Successum tej drogi, vide infra sub titulo: Notacja ciekawa. Miałem z sobą dwóch moich ludzi: Andrzeja Pruszkowskiego i Felicjana Rdułtowskiego, obudwu z województwa mińskiego.
Anno 1701. Z cudzych krajów powróciłem, w których cały czas przepędził
. Szczuki referendarza koronnego, powtórnie marszałka.
W tym roku dziesiątą perorę miałem, oddając pannę na weselu jp. Biegańskiego starosty starodubowskiego, z siostrzenicą moją jpanną Kryszpinówną kasztelanką trocką żeniącego się.
Anno 1700. Kiedy dał Pan Bóg doczekać miłościwego lata albo generalnego świętego jubileuszu, na ten zrobiwszy ex voto generali, do Rzymu puściłem się i z Berdyczowa na Lwów, na Kraków wyjechałem in Junio. Successum téj drogi, vide infra sub titulo: Notacya ciekawa. Miałem z sobą dwóch moich ludzi: Andrzeja Pruszkowskiego i Felicyana Rdułtowskiego, obudwu z województwa mińskiego.
Anno 1701. Z cudzych krajów powróciłem, w których cały czas przepędził
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 26
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
na Rohotnę z wielką Wołoszy zaciągnionej i swojej asystencji gromadą, hostiliter, ale się mu nie powiodło, bo sparzył się na imprezie, wypędzony i ludzi natraciwszy nie mało, sam ledwie ujechał.
W dzień Trzech Królów Pańskich rewanżowałem, zebrawszy przy swojej asystencji dworskich ludzi nieco, ochoczych a łaskawych sąsiadów, na całą noc puściłem się pod Możejków, 16 Januarii stanąłem równo ze dniem w Możejkowie. Bóg sprawiedliwy vindex honoru mego dał mi go atakować, miał przy sobie ludzi dość i Wołoszę zaciągową, ale nie przyszli do sprawy. In fugam dediti, tandem persecuti aż do Zołudka. Tam p. Kaczanowski samotrzeć schronił się był do sklepu
na Rohotnę z wielką Wołoszy zaciągnionéj i swojéj assystencyi gromadą, hostiliter, ale się mu nie powiodło, bo sparzył się na imprezie, wypędzony i ludzi natraciwszy nie mało, sam ledwie ujechał.
W dzień Trzech Królów Pańskich rewanżowałem, zebrawszy przy swojéj assystencyi dworskich ludzi nieco, ochoczych a łaskawych sąsiadów, na całą noc puściłem się pod Możejków, 16 Januarii stanąłem równo ze dniem w Możejkowie. Bóg sprawiedliwy vindex honoru mego dał mi go attakować, miał przy sobie ludzi dość i Wołoszę zaciągową, ale nie przyszli do sprawy. In fugam dediti, tandem persecuti aż do Zołudka. Tam p. Kaczanowski samotrzeć schronił się był do sklepu
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 211
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
powiem przed nikiem, Że wraz może złodziejem być i urzędnikiem. Bachmistrz, ponieważ w żupach wielickich dziedziczy, W tamtecznych urzędników komput się nie liczy. Tak ci ja to żartuję, aleć by mnie miarki Nie mierziały, stygarem bywszy u Bednarki, Albo wziąwszy u Bożej dobry urząd Woli; Ledwie bym poetyki nie puścił dla soli, Której gdybym tak dawno jak wierszów się uczył, Bez mała bym nie lepiej szkatułę najuczył. 193 (P). KTO MOCNIEJSZY, TEN LEPSZY O KADUKACH ARIAŃSKICH
„Temu nieborakowi wsi wzięły kaduki.” „Czemuż to?” „Bo źle wierzył.” „Takowej nauki W żadnym
powiem przed nikiem, Że wraz może złodziejem być i urzędnikiem. Bachmistrz, ponieważ w żupach wielickich dziedziczy, W tamtecznych urzędników komput się nie liczy. Tak ci ja to żartuję, aleć by mnie miarki Nie mierziały, stygarem bywszy u Bednarki, Albo wziąwszy u Bożej dobry urząd Woli; Ledwie bym poetyki nie puścił dla soli, Której gdybym tak dawno jak wierszów się uczył, Bez mała bym nie lepiej szkatułę najuczył. 193 (P). KTO MOCNIEJSZY, TEN LEPSZY O KADUKACH ARIAŃSKICH
„Temu nieborakowi wsi wzięły kaduki.” „Czemuż to?” „Bo źle wierzył.” „Takowej nauki W żadnym
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 90
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
beczka, i niejedna; Stopnie sól, beczka na wierzch wypłynie ode dna. Tak ci i człowiek, skoro fortuna mu z głowy Bieżącej wody prądem rozum spłucze zdrowy, Skoro go nadmie pycha czczym wiatrem swawolna, Stoi jako próżny kłos, jako beczka solna Płynie wierzchem; a że go widzą, że go chwalą, Puścił się za znikomej ambicyjej falą. Ze wszech go stron swym szumem wiatr ogarnął z wodą. Nie widzi ślepy końca, kędy go zawiodą; Aż gdy marna przygoda jego szczęście zmąci, O lada hak, o lada drzewo go roztrąci, Aż z onej beczki — deski, potem drobne trzaski Zbierają, gdzieś na niskie wyrzucone
beczka, i niejedna; Stopnie sól, beczka na wierzch wypłynie ode dna. Tak ci i człowiek, skoro fortuna mu z głowy Bieżącej wody prądem rozum spłucze zdrowy, Skoro go nadmie pycha czczym wiatrem swawolna, Stoi jako próżny kłos, jako beczka solna Płynie wierzchem; a że go widzą, że go chwalą, Puścił się za znikomej ambicyjej falą. Ze wszech go stron swym szumem wiatr ogarnął z wodą. Nie widzi ślepy końca, kędy go zawiodą; Aż gdy marna przygoda jego szczęście zmąci, O leda hak, o leda drzewo go roztrąci, Aż z onej beczki — deski, potem drobne trzaski Zbierają, gdzieś na niskie wyrzucone
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 120
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Lichej Faetonowej nie puściło dłoni, Nie błądziły, wiadomych lecz słuchając ręku, Jeźdźca, lubo na wozie, lub siedział na łęku, Zwykłym do oceanu nosiły gościńcem; Z nieumiejętnym rządcą wszytko poszło młyńcem. Tegoć się i ja dzisia, nieszczęsny, doczekam. Dotąd goniąc chwalebnie, sromotnie uciekam, Zapomniawszy onego pierwszego impetu; Puściłem cug orłowi, który już, już metu Wieczystej sławy, skąd mi słusznie świat urąga, Cedząc krew bisurmańską w Ukrainie, siąga. Czemuż orzeł nie nosi, czemu Jowisz z bliska Na głupiego stangreta piorunów nie ciska, Czemu, jako Bolesław wojewodę, świeżem Nie stroją go z kądzielą zajęczym łupieżem? Ale kto
Lichej Faetonowej nie puściło dłoni, Nie błądziły, wiadomych lecz słuchając ręku, Jeźdźca, lubo na wozie, lub siedział na łęku, Zwykłym do oceanu nosiły gościńcem; Z nieumiejętnym rządcą wszytko poszło młyńcem. Tegoć się i ja dzisia, nieszczęsny, doczekam. Dotąd goniąc chwalebnie, sromotnie uciekam, Zapomniawszy onego pierwszego impetu; Puściłem cug orłowi, który już, już metu Wieczystej sławy, skąd mi słusznie świat urąga, Cedząc krew bisurmańską w Ukrainie, siąga. Czemuż orzeł nie nosi, czemu Jowisz z bliska Na głupiego stangreta piorunów nie ciska, Czemu, jako Bolesław wojewodę, świeżem Nie stroją go z kądzielą zajęczym łupieżem? Ale kto
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 188
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
P. Mateusza Konstantynopolskiego/ i Meletiusza Aleksandryjskiego/ Patriarchów w sprawach Cerkiewnych przysyłany/ dobrze tobie znajomy. Któremu mój i twój pokłon oddawszy/ i to co mnie należało po niektórej części sprawiwszy/ dalsze tego sprawowanie wolniejszemu czasowi niżli tam tegdy z wielą przyczyn na niego był zostawiłem/ A tym czasem poruczywszy się Panu Bogu puściłem się w dalszy wschód/ i na tych miejscach SS. byłem na których Zbawiciel nasz JEzus Chrystus wszystkiemu narodowi ludzkiemu zbawienie sprawić raczył. Byłem w Syonie Z. skąd wyszedł zakon Boży: i w mieście Jeruzalem skąd wyszło słowo Pańskie. Na tym Z. miejscu Stworzycielowie memu Bogu pokłon mój uczyniłem/
P. Máttheuszá Konstantynopolskiego/ y Meletiuszá Alexándriyskiego/ Pátryárchow w spráwách Cerkiewnych przysyłany/ dobrze tobie znáiomy. Ktoremu moy y twoy pokłon oddawszy/ y to co mnie należało po niektorey cżęści spráwiwszy/ dálsze tego spráwowánie wolnieyszemu cżasowi niżli tám tegdy z wielą przyczyn ná niego był zostáwiłem/ A tym czásem poruczywszy sie Pánu Bogu puściłem sie w dálszy wschod/ y ná tych mieyscách SS. byłem na ktorych Zbáwićiel nász IEzvs Christus wszystkiemu narodowi ludzkiemu zbáwienie spráwić racżył. Byłem w Syonie S. zkąd wyszedł zakon Boży: y w mieśćie Jeruzalem skąd wyszło słowo Páńskie. Ná tym S. mieyscu Stworzyćielowie memu Bogu pokłon moy vczyniłem/
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 4
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
nie miało było być opisane/ od któregozkolwiek znamienitego pobożnego męża/ lub Greka/ lub Rzymianina/ lub Niemca/ lub nakoniec naszego Rusina: którzy też tam tej nędzy (jako udaje Kleryk) uczestnikami stali się. Jeśli kto z synów ojca ich Diabła/ z synów mówię/ kłamstwo to zmyślił/ i na świat puścił/ myż to najgłupszymi na świecie być mamy/ którzy pierwszymi tej jawnej Bałamutni wiarę dającymi najdziemy się? Główni nieprzyjaciele Papieżcy Luter i Kalwin/ i ich Sekretarze/ którzy radziby co i z piekła na ohydę Biskupa Rzymskiego byli wydarli/ i wszytkiemu światu podali/ i jednym słówkiem o tej takiej/ abo jakiej i
nie miáło było bydź opisáne/ od ktoregozkolwiek známienitego pobożnego mężá/ lub Graeká/ lub Rzymiániná/ lub Niemcá/ lub nákoniec nászego Ruśiná: ktorzy też tám tey nędzy (iáko vdáie Kleryk) vcżestnikámi stáli sie. Ieśli kto z synow oycá ich Dyabłá/ z synow mowię/ kłamstwo to zmyślił/ y ná świát puśćił/ myż to naygłupszymi ná świećie bydź mamy/ ktorzy pierwszymi tey iáwney Báłámutni wiárę dáiącymi naydźiemy sie? Głowni nieprzyiaćiele Papieżcy Luter y Kálwin/ y ich Sekretarze/ ktorzy rádźiby co y z piekłá ná ohydę Biskupá Rzymskiego byli wydárli/ y wszytkiemu świátu podáli/ y iednym słowkiem o tey tákiey/ ábo iákiey y
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 86
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
świadomo dobrze Wilno/ świadomy Kijów/ świadoma Kapituła Ostrogska/ i wiele z tych/ którzy się zdali być czym w Narodzie naszym: z którymi ja o tym konferował/ z umysło do nich dla tego samego ziezdżając. Ażem doma tego/ czego szukałem/ nie naszedł. szukać tego u swoich że na Wschód puściłem się: i com tam naszedł/ o tym da Bóg potym. Teraz co przez tę moję Apologią czynię/ sumnieniem przymuszony czynię: które cięższym mi jest bodźcem nad tysiąc świadków. Czekałem na Sobór domowy/ abym to był ustnie przedtymi/ którymby o tym wiedzieć należało/ przełożył/ i do
świádomo dobrze Wilno/ świádomy Kijow/ świádoma Kápitułá Ostrogska/ y wiele z tych/ ktorzy sie zdáli bydź cżym w Narodźie nászym: z ktorymi ia o tym conferował/ z vmysło do nich dla tego sámego ziezdżáiąc. Ażem domá tego/ cżego szukałem/ nie nászedł. szukáć tego v swoich że ná Wschod puściłem sie: y com tám nászedł/ o tym da Bog potym. Teraz co przez tę moię Apologią cżynię/ sumnieniem przymuszony czynię: ktore ćięższym mi iest bodźcem nád tyśiąc świádkow. Czekałem ná Sobor domowy/ ábym to był vstnie przedtymi/ ktorymby o tym wiedźieć należáło/ przełożył/ y do
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 89
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
em; A zaraz o koreccji i o cenzurze jego pomyśliwszy/ gdym już był dobrze wksiął wiadość o czterech księgach przez godnej pamięci Meletinsza Patriarchę Aleksandryjskiego o wiary dogmatach napisanych/ chcąc je mieć swemu Katechizmowi za Cenzora/ Dyrectora/ i Korectora: A w głowach samego na ten czas Z. Konstantynopolski Patriarchany Tron prawiącego/ puściłem się z nim na Wschód, i gdym w Konstantynopolu od Ojca Patriarchy uwiadomiony był/ że pod czas zeszcia swego z tego świata/ wszytkie swoje te cztery o wiary dogmatach księgi przed sobą Meletius Patriarcha popalić kazał/ obaczyłem z niemałym moim żalem/ żem już jednego Cenzora pozbył. Została mi jednak
em; A záraz o correctiey y o censurze iego pomyśliwszy/ gdym iuż był dobrze wxiął wiádość o cżtyrech kśięgách przez godney pámięći Meletinszá Pátryárchę Alexándryiskiego o wiáry dogmátách nápisánych/ chcąc ie mieć swemu Kátechismowi zá Censorá/ Directorá/ y Correctorá: A w głowách sámego ná ten cżás S. Konstántinopolski Pátriárchány Thron práwiącego/ puśćiłem sie z nim ná Wschod, y gdym w Konstántinopolu od Oycá Pátriárchy vwiádomiony był/ że pod czás zeszćia swego z tego świátá/ wszytkie swoie te cżtery o wiáry dogmátách kśięgi przed sobą Meletius Pátriárchá popalić kazał/ obaczyłem z niemáłym moim żalem/ żem iuż iednego Censorá pozbył. Zostáłá mi iednák
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 106
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
, i owszem potkał się mocno z Maksymilianem, i Niemców tak dobrze przyparł, i poraził, że uchodzić musieli, a Maksymilian aż o Częstochowe się oparł czekając tam sukursu z Niemiec. Zygmunt zaś jadąc koło Piotrkowa atakowany był od Partyj przeciwnej pod Komendą Stadnickiego, ale unikając niebezpieczeństwa wyboczył do Rawy, i inszą strona Wisły puścił się ku Krakowu, i przybywszy do Kazimierza witany był od Goślickiego Biskupa Kamienieckiego, któremu po Polsku opowiedział wyuczony od Matki. Wjechał tedy solennie Zygmunt srzodkiem Wojsk Polskich triumfujących z Maksymiliana, i triumfalniej do Zamku Krakowskiego, gdzie przed koronacją wielka Kwestia była względem punktu Dysydentów, ale że Duchownych Świeccy odstąpili, przysiąc musiał Zygmunt i
, i owszem potkał śię mocno z Maxymilianem, i Niemców tak dobrze przyparł, i poraźił, że uchodzić muśieli, á Maxymilian aż o Częstochowe śie oparł czekając tam sukkursu z Niemiec. Zygmunt zaś jadąc koło Piotrkowa attakowany był od Partyi przećiwney pod Kommendą Stadnickiego, ale unikając niebespieczeństwa wyboczył do Rawy, i inszą strona Wisły puśćił śię ku Krakowu, i przybywszy do Kaźimierza witany był od Goślickiego Biskupa Kamienieckiego, któremu po Polsku opowiedźiał wyuczony od Matki. Wjechał tedy solennie Zygmunt srzodkiem Woysk Polskich tryumfujących z Maxymiliana, i tryumfalniey do Zamku Krakowskiego, gdżie przed koronacyą wielka Kwestya była względem punktu Dyssydentów, ale że Duchownych Swieccy odstąpili, przyśiąc muśiał Zygmunt i
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 66
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763